-
1. Data: 2003-09-01 07:49:49
Temat: Ograniczenie prawa własnosci - pilne
Od: "Shagan" <a...@f...onet.pl>
Sprawa jest bardzo goraca.
W piatek naruszono moje prawo wlasnosci poprzez wdarcie sie na moja posesje
przez pracownikow prywatnej firmy.
Na dzien dzisiejszy nie wiem czy nastapilao naruszenie prawa, czy naduzycie.
Szczegoly nizej . Z gory przepraszam za ew problem z polskimi fontami.
Na stronie http://republika.pl/adammizerski jest przedstawiona cala sprawa
wraz z zalacznikami
Prosze o szybka porade jaki kroki przedsiewzioc (na razie staram sie
dowiedziec w energetyce i urzedzie miejskim co to sa za kable), oraz o
wypowiadzi na forum zamieszczonym na podanej stronie.
Wiem ze sprawa jest skomplikowana wiec moze jakis prawnik chcialby sie jej
podjac
W okresie od 14 do 24 sierpnia 2003 przebywałem na urlopie.
Po powrocie 25.08.2003 ok godz. 10 zadzwonił na mój telefon domowy pan
Ryszard Kaczor przedstawiając się że jest pracownikiem firmy Milmet.
Poinformował mnie iż na terenie mojej posesji jest awaria kabla 20 kV i
firma Milmet chciała by przeprowadzić roboty. Pan Kaczor zapytał mnie czy
mogą dzisiaj (t.j. 25.08) wejść na teren mojej posesji. Zaskoczony faktem
(właścicielem działki, którą otrzymałem aktem darowizny od mojej babki,
jestem od 12 lat) iż na terenie mojej działki jest jakiś kabel, porosiłem
pana Kaczora o oficjalne pismo wyjaśniające tą sprawę obiecując iż jutro
zadzwonię. Prosiłem również o przedstawienie zakresu robót jakie firma
Milmet chce przeprowadzić. Obiecałem, że po otrzymaniu oficjalnej
korespondencji w tej sprawie skontaktuje się jutro z panem Kaczorem.
Wieczorem tego samego dnia rozmawiałem z sąsiadem Mirosławem Mesjaszem
którego prosiłem aby w czasie mojej nieobecności zwracał uwagę na mój dom.
Sąsiad poinformował mnie że w trakcie mojej nieobecności pracownicy firmy
Milmet chcieli wkroczyć na posesje. Stwierdził iż jego interwencja
spowodowała iż tego zaniechali, lecz wieczorem pracownik firmy Milmet
nakłaniał go aby podjął decyzje za mnie i wyraził zgodę na wejście na moją
posesje. Oferował mu również butle w ramach rekompensaty. Sąsiad się nie
zgodził.
Następnego dnia (t.j 27.08) ok. godz. 7 ponownie zadzwonił do mnie pan
Ryszard Kaczor z zapytaniem czy otrzymałem już wystosowane do mnie pismo.
Odpowiedziałem, że nie. (Poprzedniego dnia awizowano u mnie list polecony,
którego nie odebrałem gdyż do domu przyjechałem z pracy dopiero ok. 20). Pan
Kaczor wywierał na mnie presję psychiczną nastając abym mimo to podjął
decyzje grożąc iż w przypadku awarii ostatniego kabla który zasila zakład
firma Milmet obciąży mnie kosztami związanymi z przestojem zakładu.
Twierdził również, że jeżeli nie wyrażę zgody to i tak Milmet zleci
dokonanie naprawy energetyce która może wejść na mój teren bez mojej zgody.
Na moje pytania dotyczące nieuregulowanego statusu kabla na mojej posesji
poinformował mnie, iż kable leżą w ziemi od ok. 30 lat, czyli zapewne przed
tym jak teren był terenem prywatnym co nie jest prawdą gdyż dom na
wybudowanej posesji ma ok. 50 lat.
Na moje pytania dotyczące zakresu prac jakie firma Milmet chce przeprowadzić
na mojej posesji stwierdził iż firma chce usunąć awarię kabla 20 kV oraz w
związku z inwestycją przeprowadzaną przez firmę Milmet mającą na celu
podłączenie się do innego źródła zasilania dokonać przepięcia kabli tak aby
po zakończeniu inwestycji odciąć zasilania w kablach leżących na mojej
posesji tak aby można je było zostawić w ziemi bez wykopywania. Rozumiejąc
konieczność pośpiechu wynikającą z faktu zaistnienia awarii zgodziłem
spotkać się w siedzibie firmy Milmet tego samego dnia o godz 10.
W spotkaniu uczestniczył pan Ryszard Kaczor oraz członek zarządu i dyrektor
techniczny pan Bogdan Roksela. Panowie ponownie poinformowali mnie o awarii
kabla, inwestycji przeprowadzanej przez firmę Milmet i konieczności
przeprowadzenia prac na mojej posesji.
W ramach odszkodowania za zniszczenia w wyniku przeprowadzanych prac pan
Bogdan Rosela zaoferował kwotę 500 PLN. Poprosiłem o przygotowanie pisemnego
przedmiaru robót jaki firma ma zamiar przeprowadzić na mojej posesji oraz o
pisemne przedstawienie oferty odszkodowania, tak abym mógł to skonfrontować
z rzeczoznawcą majątkowym gdyż nie będąc specjalistą nie jestem w stanie
ocenić czy zaproponowana kwota jest kwotą realną stosowaną w tego typu
przypadkach. Kierując się dobrą wolą aby w szybkim trybie dojść do
porozumienia zostawiłem panu Rokseli wizytówkę z nr telefonu komórkowego pod
jakim jestem dostępny i numerem faxu domowego, jak i nr faxu firmy w której
pracuje. Obiecałem, że jeżeli dzisiaj dostane pisma o jakie proszę to
postaram się w dniu jutrzejszym dać odpowiedź.
Otrzymałem również kopie pisma jakie firma Milmet wystosowała do mnie na
moją prośbę (załącznik nr 1) w którym firma Milmet informuje mnie iż
rozpocznie prace na mojej posesji powołując się na art. 124 ust 6 ustawy z
dnia 21.08.1997 (Dz.U nr 46, poz 543 z póz. zm) który jakoby obowiązuje mnie
do udostępnienia nieruchomości..
Odpowiedziałem, że muszę skonsultować niniejsze pismo z radcą prawnym gdyż
nie będąc prawnikiem nie jestem w stanie zinterpretować zastosowanych
artykułów.
Panowie nie chcieli rozmawiać na temat uregulowania statusu prawnego kabli
będących na terenie mojej posesji
Po mimo mojego telefonu ponawiającego moją prośbę o zakres robót i ofertę
odszkodowania do pana Kaczora, (którego nie zastałem w biurze - rozmawiałem
z innym pracownikiem firmy Milmet) ok. godz 13 - w dniu tym nie otrzymałem
żadnej go faxu.
Dnia 27.08 ok. godz. 7 otrzymałem fax od pana Ryszarda Kaczora z zakresem
prac związanych z awarią kabla 20 kV (załącznik nr 2). Fax dotyczył
usunięcia awarii i nie wspominał o robotach związanych z przeprowadzaną
inwestycją. Następnie zadzwonił pan Kaczor zapytując czy już mogą rozpocząć
roboty na mojej posesji. Po raz kolejny starał się wywrzeć presje psychiczną
twierdząc że jeżeli się nie zgodzę to i tak postarają się o wszczęcie
postępowania administracyjnego w wyniku którego będą mogli przeprowadzić
zaplanowane roboty. Zaproponował również że do sumy odszkodowania
zaproponowanej przez pana Rokselę, niejako od siebie, dorzuci jeszcze butlę
gazową.
Odparłem, że w związku z faktem, iż dopiero przed chwilą otrzymałem zakres
prac, jaki firma ma zamiar przeprowadzić na mojej posesji - nie miałem czasu
na skonsultowanie się z rzeczoznawcą majątkowym.
Ok. godz. 8 wysłałem faxem do pana Bogdana Rokseli odpowiedź na pismo z
dnia 25.08 (czyli na załącznik nr 1) w którym informuję iż art. 126 ust 6
ustawy z dnia 21.08.1997 na którą powołuje się firma Milmet stosuje się
tylko do nieruchomości przeznaczonych w planach miejscowych na cele
publiczne (załącznik nr 3). Tego dnia nikt firmy Milmet nie próbował się
zemną skontaktować w sprawie odpowiedzi na ten fax.
To samo pismo zaniosłem osobiście, za potwierdzeniem odbioru dnia 28.08.
Również w tym dniu nikt firmy Milmet nie próbował się zemną skontaktować.
Dnia 29.08 ok. godz 8 pan Ryszard Kaczor w towarzystwie pani
inspektor z urzędu miejskiego w Sosnowcu dokonali oględzin na mojej działce,
nie informując mnie uprzednio o tym, a następnie rozpoczęli rozmowę ze mną.
Pani inspektor poinformowała mnie iż firma Milmet zwróciła się z prośbą o
wszczęcie postępowania z art. 126 ustawy z dnia 21.08.1997. Odpowiedziałem
iż w przypadku pozytywnego rozpatrzenia tej prośby będę się odwoływać od tej
decyzji. Zostałem poinformowany, że mam do tego prawo. Do sporządzonego
protokołu po raz pierwszy w sposób formalny (gdyż do tej pory nie mogłem się
doprosić od firmy Milmet formalnego pisma z zaproponowaną kwotą) wpisano
kwotę odszkodowania za powstałe szkody w wyniku planowanych prac,
zaoferowaną przez pana Ryszarda Kaczora w wysokości 400 PLN. Nie zgodziłem
się na tą ofertę i zażądałem niezależnej opinii rzeczoznawcy majątkowego.
Ok. godz 10 zadzwoniłem do sekretariatu firmy Milmet i umówiłem się na
spotkanie z dyrektorem naczelnym i prezesem zarządu panem Jerzym
Kościelniakiem w sprawie rozwiązania sytuacji jaka zaistniała.
Ok. godz 13 zadzwonił do mnie sąsiad z informacją, iż na moją posesję wdarli
się jacyś pracownicy. W związku z faktem iż mojej pracy nastąpiła w tym dniu
awaria komputerów - serwera i głównej jednostki dokonującej obliczeń
inżynierskich - za których stan techniczny odpowiadam nie mogłem przyjechać
natychmiast aby sprawdzić co się dzieje.
Zadzwoniłem do oficera dyżurnego komendy miejskiej w Sosnowcu z prośbą o
interwencje w tej sprawie. Jednocześnie zadzwoniłem do żony, Jolanty
Mizerskiej (która nie jest stroną w sprawie bo nie jest współwłaścicielem
posesji, a nawet nie jest tu zameldowana na pobyt stały) z prośbą o przyjazd
i sprawdzenie co się stało. Żona zażądała opuszczenia posesji. Stwierdziła,
że pracownikami którzy sforsowali ogrodzenie niszcząc płot (co dokumentują
zdjęcia - załączniki nr 4,5 i 6), wykonującymi wykop na mojej posesji są
pracownicy firmy Milmet nadzorowani przez pana Ryszarda Kaczora, który
okazał patrolowi policji który przyjechał po ok. godz. dokument
upoważniający do wejścia na posesję. Policjanci poinformowali żonę, iż
groźby pana Ryszarda Kaczora iż w przypadku nie wpuszczenia na posesję
zostanie obciążona kosztami wynikającymi z ewentualnego przestoju firmy
Milmet są na tyle realne, iż radzą jej jednak wpuścić aby mogli kontynuować
prace. Stwierdzili również iż w związku z przedstawionym dokumentem nie
widzą znamion włamania.
Zaznaczam, że ani w dniu najścia, gdy wróciłem do domu (ok. godz 18 w
towarzystwie świadka Bogdana Starzycznego) gdy pracownicy nadzorowani przez
pana Ryszarda Kaczora wykonywali jeszcze pracę nie okazano mi żadnego
dokumentu uprawniającego do najścia, jak i do dnia dzisiejszego nie
otrzymałem takiego dokumentu.
Po mimo posiadania numeru telefonu komórkowego, numeru faxu domowego i
numeru faxu firmy w której pracuje oraz kontaktu osobistego tego samego dnia
o godz. 8 z panem Ryszardem Kaczorem przed całym zajściem firma Milmet nie
raczyła poinformować mnie o terminie i podstawach wtargnięcia na moją
posesje.
Jak to możliwe że nie pogotowie energetyczne a pracownicy prywatnej firmy,
spółki akcyjnej która nie dążyła ze mną do ugody po mimo dobrej woli z mojej
strony otrzymują taki dokument, gdy w trakcie dokonywania wykopu okazuje się
iż na mojej posesji jest nie jeden lub 2 kable 20 kV, lecz jak policzyła
żona 19 (a jak poinformowali ją pracownicy dokonujący wykopu 36) takich
kabli (zdjęcia - załączniki nr 7,8 9 i 10) gdy w tym samym czasie w
odległości ok. 5 m od miejsca wykopu, lecz za bramą mojej posesji pracują w
studzience teletechnicznej pracownicy Będzińskiego Zakładu Energetycznego?
-
2. Data: 2003-09-01 09:50:21
Temat: Odp: Ograniczenie prawa własnosci - pilne
Od: "piort" <p...@p...pl>
Jesteś pieniaczem! Jeżeli ten kabel zasila kogokolwiek, to Twoim obowiązkiem
jest umożliwić jego naprawę. Przypuszczam, że gdyby ten kabel zasilał
szpital w którym konaliby z braku prądu chorzy, Ty byś też się pieniaczył.
Tfu!!! Powinno Ci wystarczyć pismo zobowiązujące do doprowadzenia do
poprzedniego stanu miejsca robót.
-
3. Data: 2003-09-01 10:04:46
Temat: Re: Ograniczenie prawa własnosci - pilne
Od: KrzysiekPP <j...@n...ceti.pl>
> spółki akcyjnej która nie dążyła ze mną do ugody po mimo dobrej woli z mojej
> strony otrzymują taki dokument, gdy w trakcie dokonywania wykopu okazuje się
Dobra wola ;-) Jaaaasne. Nie da sie ukryc, ze probowales wydrzec z nich
co sie da na ich problemie, a oni stwierdzili, ze skoro taki z ciebie
hojrak to zrobia co musza, bo byc moze nie zechce ci sie isc do sadu ze
wzgledu na to, ze to dlugo trwa i nie ma pewnosci wygranej.
W sumie to nie rozumiem. Jak sasiad chcial podlaczyc wode z wodociagu na
mojej dzialce to po prostu sie zgodzilem, aby tylko posprzatali po
sobie. Nie slalem zadnych pism, faxow, zadnych artykulow. Przeciez nie
bylo by chyba problemu jakbys od nich wzial jakis zastaw, ktory potem
moglbys zwrocic jesli teren robot zostalby przywrocony do stanu
poprzedniego. Jak zrozumialem koniecznie chciales odszkodowanie, za cos
czego nie zdazyli jeszcze zniszczyc i czego tak naprawde nie mozna bylo
jeszcze ocenic - czyli tak naprawde chciales wyciagnac kase za wejscie
na dzialke.
Na poczatku napisales, ze to byla inwestycja, potem piszesz, ze to
naprawa awarii, jest kilka zalacznikow, ale akurat nie tych
dokumentujacych wyrzadzone szkody, pomimo ze sie na nie powolujesz. W
studziencie TELETECHNICZNEJ pracuja ludzie z ZE ?
Sprecyzuj wiec ....
--
Krzysiek, Krakow, http://www.ceti.pl/~jimi
-
4. Data: 2003-09-01 12:30:54
Temat: Re: Ograniczenie prawa własnosci - pilne
Od: Azazell <a...@g...pl>
poezja.
wiem, że mało konstruktywne, ale nie mogłem się oprzeć.
(mówiąc poezja bynajmniej nie chodzi mi o pochwałę dla Ciebie).
A.
-
5. Data: 2003-09-01 21:02:32
Temat: Re: Ograniczenie prawa własnosci - pilne
Od: "Shagan" <a...@f...onet.pl>
> Jesteś pieniaczem! Jeżeli ten kabel zasila kogokolwiek, to Twoim
obowiązkiem
> jest umożliwić jego naprawę. Przypuszczam, że gdyby ten kabel zasilał
> szpital w którym konaliby z braku prądu chorzy, Ty byś też się pieniaczył.
> Tfu!!! Powinno Ci wystarczyć pismo zobowiązujące do doprowadzenia do
> poprzedniego stanu miejsca robót.
>
Chcialo by sie powiedziec no coments ale ...
Zyjemy chyba w innej rzeczywistosci ...
A prywatna firma to chyba nie szpital ...
A naprawa to nie roboty zwiazane z inwestycja ...
A prywatnej firmie to wolno wszystko ...
A art 64 konstytucji to ...
A ..... szkoda gadac
-
6. Data: 2003-09-01 21:03:23
Temat: Re: Ograniczenie prawa własnosci - pilne
Od: "Shagan" <a...@f...onet.pl>
> > spółki akcyjnej która nie dążyła ze mną do ugody po mimo dobrej woli z
mojej
> > strony otrzymują taki dokument, gdy w trakcie dokonywania wykopu okazuje
się
>
> Dobra wola ;-) Jaaaasne. Nie da sie ukryc, ze probowales wydrzec z nich
> co sie da na ich problemie, a oni stwierdzili, ze skoro taki z ciebie
> hojrak to zrobia co musza, bo byc moze nie zechce ci sie isc do sadu ze
> wzgledu na to, ze to dlugo trwa i nie ma pewnosci wygranej.
Nie probowalem nic wydzierac - chcialem tylko opini neutralnego rzeczoznawcy
majatkowego. Z operandem rzczoznawcy jest tak ze firma nie moze wyplacic
odszkodowania na mniejsza kwote niz stwierdzi rzeczoznawca a ja nie moge
rzadac kwoty wiekszej.
W powyzszej sytuacji usluga rzeczoznawcy jest nieml zastosowaniem
standardowej procedury
> W sumie to nie rozumiem. Jak sasiad chcial podlaczyc wode z wodociagu na
> mojej dzialce to po prostu sie zgodzilem, aby tylko posprzatali po
> sobie. Nie slalem zadnych pism, faxow, zadnych artykulow. Przeciez nie
> bylo by chyba problemu jakbys od nich wzial jakis zastaw, ktory potem
> moglbys zwrocic jesli teren robot zostalby przywrocony do stanu
> poprzedniego.
Nie rozumiesz chyba roznicy pomiedzy wodociagiem a kablami energetycznymi. Z
mapki ktora wyciagnalem dzis z geodezji wynika ze na posesji leci 10x20kV. U
mnie to na szczescie tylko kawalek posesji lecz u sasiadow te kable ida
przez srodek posesji nieopodal domow. Pomijajac wplyw promieniowania
elektromagnetycznego to zatrwazajace jest to ze po prostu leca sobie metr
pod ziemia bez zastosowania rury ochronnej. Leca niemalze na calosc barmy
wjazdowej. Wystarczy zebym nie wiedzac o nich zamowil np gruszke z betonem
ktora przejechala by po ziemi, pod ktorej ciezarem nastapilo by przeciecie
kabli i .......
Sasiad kilka posesji dalej ma na tych kablach oczko wodne ....
>Jak zrozumialem koniecznie chciales odszkodowanie, za cos
> czego nie zdazyli jeszcze zniszczyc i czego tak naprawde nie mozna bylo
> jeszcze ocenic - czyli tak naprawde chciales wyciagnac kase za wejscie
> na dzialke.
W calej tej sprawie chodzi mi zdecydowanie o cywilizowany sposob zalatwienia
sprawy. A cywilizowany sposob to chyba nie wtargniecie na posesje gdy
wlasciciela nie ma bez chociazby jednego telefonu informujacego go o tym.
To nie ja nie chcialem sie dogadac tylko firma (od samego poczatku nie
wysuwalem zadnych kwot odszkodowania jakiego zadam mowiac wprost iz nie mam
pojecia jaka kwota jest adekwatna) - ktora chiala zalatwic wszystko na gebe
i od reki nie informujac mnie nawet co chca zrobic - wykopac dolek czy zryc
cala posesje. Przeciez pismo w ktorym informuja mnie iz nastepnego dnia od 9
rozpoczna prace na mojej posesji jest przeciez kuriozalne.
Pomijajac takie drobiazgi jak powolywanie sie firmy na artykuly ustawy
ktorych w tym przypadku sie nie stosuje ...
> Na poczatku napisales, ze to byla inwestycja, potem piszesz, ze to
> naprawa awarii, jest kilka zalacznikow, ale akurat nie tych
> dokumentujacych wyrzadzone szkody, pomimo ze sie na nie powolujesz. W
> studziencie TELETECHNICZNEJ pracuja ludzie z ZE ?
>
> Sprecyzuj wiec ....
Sam tego nie rozumiem ale wlasnie tak bylo - w studzience za posesja
pracownicy ZE a u
mnie na posesji panowie z prywatnej firmy. Co innego gdyby to bylo pogotowie
energetyczne.
Sprawe awaria/inwestycja tez gmatwa sama firma mowiac o usunieciu awarii i
jednoczesnie wykonaniu prac zwiazanych z inwestycja. Miala byc awaria kabla
a jest tych kabli od cholery.
No ale mozna oczywiscie wszystko zwalic ze to ja jestem tym zlym czlowiekiem
ktory gmatwa, nie chce sprawy zalatwic szybko, ma nie wiadomo jakie
oczekiwania .. itd, a biedna pokrzywdzona firma musi sie ze mna uzerac. A
prawo wlasnosci to tylko kilka liter na papierze. Rownie pazerni sa na pewno
rzeczoznawcy z ktorymi rozmawialem tel i ktory utwierdzili mnie w mych zlych
pogladach
A sasiad u ktorego na posesji jest najwiecej muf i awarii i ktory nie
wpuszcza juz nikogo (majac juz dosc notorycznego przekopywania ogrodka
bynajmniej nie w celach ogrodniczych) probujac od 2 lat uregulowac z firma
status kabli na swojej posesji to juz prawdziwy paskuda - w szczegolnosci ze
otoczyl sie 2m murem widocznym na zdjeciach.
No ale nadal bede wredny - jutro ide do energetyki ustalic co to sa za kable
i do kogo dokladnie naleza
Zalaczniki ze zdjeciami musialem zeskanowac - i juz podpinam
....
Adam
-
7. Data: 2003-09-01 21:11:49
Temat: Re: Ograniczenie prawa własnosci - pilne
Od: "Robert Tomasik" <r...@g...pl>
Bardzo mi się osobiście nie podoba, że wrzuciłeś na grupę imiona i nazwiska
tych wszystkich osób, o nazwach własnych i innych okolicznościach nie
wspominając. Sam tak bardzo czujesz się urażony, że pogwałcono Twoje prawa,
a nie pomyślałeś o tym, że Ci ludzie niekoniecznie muszą sobie życzyć, byś
publikował ich dane i to w niekoniecznie korzystnym świetle i bezcelowo?
Spodziewam się, że gdybyś swój problem opisał w kilku przemyślanych zdaniach
i bez podawania nazwisk, adresów i nazw własnych, to tekst nie utraciłby
niczego w przekazie, nie naruszyłbyś netykiety a i z takiego streszczenia o
wiele łatwiej by było ustalić stan faktyczny. Ale to już raczej rady na
przyszłość.
A w kwestii zasadniczej. O ile Twoja działka jest ogrodzona, to wtargnięcie
na nią przez kogokolwiek bez Twojej zgody, a tym bardziej wbrew sprzeciwowi,
co do zasady stanowi przestępstwo tzw. naruszenia miru domowego opisane w
art. 193 kk. Z tym, że w zależności od okoliczności sąd może uznać, że w
opisanym wypadku zachodziły okoliczności wyłączające odpowiedzialność karną.
Choćby tzw. wyższa konieczność. Jeśli ten kabel faktycznie zasilał jakiś
odbiorców, to ewentualnie poświęcone dobro prawne jakim jest nienaruszalność
Twojej działki pozostaje w oczywistej dysproporcji przed szkodami wywołanymi
przez brak zasilania jakiegoś zakładu, fabryki, o szpitalach i innych
ważnych dla funkcjonowania gospodarki obiektach nie wspominając. W tym
wypadku nie sądzę, by sprawca został uznany winnym.
Podejrzewam, że w nagłej potrzebie sąd mógłby nawet uznać za właściwe
zniszczenie Twojego ogrodzenia i rozkopanie działki wbrew Twoim protestom.
Gdyby chodziło o akcję ratunkową, to nawet można by wezwać Policję, ponieważ
przeszkadzanie w niej jest czynem zabronionym. Z tym, że z Twojego postu
wnioskuję, że żadna aż tak nagła okoliczność nie nastąpiła, bo oni chyba
prąd mają.
Tak więc, jeśli jednak uważasz, że Twoje prawa naruszono poprzez wtargnięcie
na działkę, to złóż zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa. Cokolwiek nie
sądzić o Twoim postępowaniu i jak je nie oceniać, to w wypadku Twojego
sprzeciwu nikt nie ma prawa bez prawomocnego orzeczenia sądu albo jakiejś
prawomocnej decyzji naruszać Twojej własności. Z tym, że z Twojego
przydługiego wątku nie zdołałem "odfiltrować", czy oni w końcu weszli na tę
działkę, czy tylko ją oglądali. Oglądać wolno im do woli, byle nie
wchodzili. Z faktu, że proponują Ci wynagrodzenie za umożliwienie wejścia
suponuję, iż pewnie w końcu nie weszli.
Nie masz racji pisząc, że art. 126 Ust. z dnia 21 sierpnia 1997 r. o
gospodarce nieruchomościami dotyczy tylko gruntów użyteczności publicznej.
Generalnie masz rację, ale od określonej w art. 112 reguły są ujęte w art.
125 i 126 wyjątki. Jednym z tych wyjątków jest właśnie konieczność usunięcia
awarii. W takim wypadku decyzję można wydać w odniesieniu do każdego gruntu.
Oczywiście wydaną tak decyzję możesz zablokować odwołując się do sądu, ale
wcześniej, czy później i tak pewnie zostanie wydana. I tak na marginesie, to
tekst pierwotny tej ustawy opublikowano w Dz. U. nr 115/1997 r. poz. 741 a
nie jak piszesz w "Dz.U nr 46, poz 543 z póz. zm.".
Oczywiście nie odbiera Ci to wszystko, co napisałem wyżej prawa do uzyskania
odszkodowania za spowodowane akcją ratowniczą szkody, ale to zupełnie inna
sprawa i chyba z ty kłopotu nie ma, bo piszesz, że chcą płacić.
Nie potrafię wyłowić z Twojej wypowiedzi, o co Ci tak naprawdę w tej sprawie
chodzi. Wydaje mi się, że właściciele tego przedsiębiorstwa starali się
jakoś z Tobą dogadać ugodowo. Kilkukrotnie podnosisz swoją dobra wolę, ale
ja się jej tutaj dopatrzyć nie potrafię. Tak więc ewentualnie uściślij, jaki
jest cel Twojego działania, to ewentualnie może coś podpowiemy. Wypowiedz
się, czy chcesz odszkodowania za biegnący kabel, czy przeszkadza Ci on i
chcesz jego przeniesienia, czy też jest jakiś inny cel Twoich przedsięwzięć.
Od tego zależy tok postępowania, jaki można zaproponować. No bo z Twojego
postu wynika jak na razie, że nie zgadzasz się na nic dla samego protestu.
No i by cokolwiek zdziałać na drodze cywilnej przeciwko temu kablowi, to
trzeba najpierw udowodnić, że jest on bezprawnie w obrębie Twojej działki. A
więc uzyskać z geodezji mapkę i sprawdzić którędy powinien biec faktycznie.
Jeśli jest ułozony w terenie nieprawidłowo, to wydaje mi się, że można
ewentualnie coś wywalczyć. Najprościej pewnie spowodować jego przesunięcie.
Niedaleko mnie sąsiad przesówał gazociąg średniociśnieniowy, bo przebiegał
mu przez działkę tak niefortunnie, że nei dało się sensoweni posatwić domu.
I nie kosztowało to wcale majątku. Przesunięcie kabla wydaje mi się prostsze
i tańsze.
Gorzej, jak kabla w ogóle w mapkach nie ujęto. Jeśli kabel faktycznie leży
tam wiele lat, to ustalenie, którędy powinien iść może być tak trudne, że
wręcz niemożliwe. W takiej sytuacji przysługiwałoby by Ci ewentualnie
roszczenie w odniesieniu do osoby, od której nabyłeś działkę o naprawienie
szkody wynikającej z faktu, że nabyłeś ją nie wiedząc o kablu. Ale Ty
piszesz, że tę działkę dostałeś od babci 12 lat temu. No to wszelkie
roszczenia się przedawniły raczej, nie mówiąc o tym, że faktycznie nie
wiadomo, czy babcia była świadoma faktu, że tamtędy biegnie jakiś kabel. No
bo jak nie, to ewentualnie idąc tym tokiem rozumowania mogłaby ścigać
poprzedniego właściciela. Z tym, że nie wiem, czy tą sprawą nie powinien się
już zająć Instytut Pamięci Narodowej. Oni lubią szukać w historii.
-
8. Data: 2003-09-02 05:28:44
Temat: Re: Ograniczenie prawa własnosci - pilne
Od: Azazell <a...@g...pl>
Shagan wrote:
W powyzszej sytuacji usluga rzeczoznawcy jest nieml zastosowaniem
>>standardowej procedury
>>
>>
Nie potrafisz oszacować kosztów wykopania dziury w ziemi 1,5x2 metry?
>NPomijajac wplyw promieniowania
>elektromagnetycznego to zatrwazajace jest to ze po prostu leca sobie metr
>pod ziemia bez zastosowania rury ochronnej.
>
Bo i się kable w ziemi tak właśnie układa. Na podsypce z piasku. Ew
znacząc trasę kabla folią w odpowiednim kolorze i bodajże cegłami, a sam
kabel w zależności od tego jaki jest rodzaj grunt i jakie napięcie
zakopuje na odpowiedniej głębokości. NIe wsadza się tego w żadne tam
betonowe rury, aby nie operować młotami pneumatycznymi i innym sprzętem
w przypadku uszkodzenia kabla (co zdarza się samoistnie na skutek
pewnych procesów w izolacji).
> Leca niemalze na calosc barmy
>wjazdowej. Wystarczy zebym nie wiedzac o nich zamowil np gruszke z betonem
>ktora przejechala by po ziemi, pod ktorej ciezarem nastapilo by przeciecie
>kabli i .......
>Sasiad kilka posesji dalej ma na tych kablach oczko wodne ....
>
>
Teoretycznie powinny się kable wyłączyć w takim przypadku. Teoretycznie.
>
>Sam tego nie rozumiem ale wlasnie tak bylo - w studzience za posesja
>pracownicy ZE a u
>mnie na posesji panowie z prywatnej firmy. Co innego gdyby to bylo pogotowie
>energetyczne.
>
>
>
Może jest konsumenta i naprawiają go Ci którym właściciel postanowił
zlecić takie sprawy? Może Zakład Energetyczny zlecił takie rzeczy firmie
zewnętrznej? Może w studzience teletechnicznej znajdują się kable
łącznościowe energetyki?
Pozdrawiam
A,
-
9. Data: 2003-09-02 06:29:12
Temat: Re: Re: Ograniczenie prawa własnosci - pilne
Od: KrzysiekPP <j...@n...ceti.pl>
> pod ziemia bez zastosowania rury ochronnej. Leca niemalze na calosc barmy
> wjazdowej. Wystarczy zebym nie wiedzac o nich zamowil np gruszke z betonem
> ktora przejechala by po ziemi, pod ktorej ciezarem nastapilo by przeciecie
> kabli i .......
> Sasiad kilka posesji dalej ma na tych kablach oczko wodne ....
A ty nie znasz podstawowych zasad elektrotechniki ;) Nie trzeba rury
ochronnej. Takie rury daje sie ew. tylko w przejsciach pod ulicami, ale
w przypadku kabli energetycznych raczej rzadko, bo kabel jest odporny na
sciskanie, nie to co rura wodociagowa. Kable w zaleznosci od napiecia
zakopuje sie tylko na roznych glebokosciach. Z chwila kiedy nastapi
doziemienie fazy to odpowiedni uklad to wykrywa i kabel jest wylaczany.
> Sam tego nie rozumiem ale wlasnie tak bylo - w studzience za posesja
> pracownicy ZE a u
> mnie na posesji panowie z prywatnej firmy. Co innego gdyby to bylo pogotowie
> energetyczne.
Czesto zdarza sie, ze prywatne firmy wykonuja obsluge wiekszych. ZE sam
np nie robi przylaczy tylko wystawia to na przetargi. Tak samo moze
zlecic biezace utrzymanie jakiegos rejonu. Druga mozliwosc to ze te
kable nie sa wlasnoscia ZE tylko milnetu, wiec milnet o nie dba.
--
Krzysiek, Krakow, http://www.ceti.pl/~jimi
-
10. Data: 2003-09-03 17:28:13
Temat: Re: Re: Ograniczenie prawa własnosci - pilne
Od: "Shagan" <a...@f...onet.pl>
Użytkownik "KrzysiekPP" <j...@n...ceti.pl> napisał w wiadomości
news:MPG.19be571ead251815989dde@news.tpi.pl...
> > pod ziemia bez zastosowania rury ochronnej. Leca niemalze na calosc
barmy
> > wjazdowej. Wystarczy zebym nie wiedzac o nich zamowil np gruszke z
betonem
> > ktora przejechala by po ziemi, pod ktorej ciezarem nastapilo by
przeciecie
> > kabli i .......
> > Sasiad kilka posesji dalej ma na tych kablach oczko wodne ....
>
> A ty nie znasz podstawowych zasad elektrotechniki ;) Nie trzeba rury
> ochronnej. Takie rury daje sie ew. tylko w przejsciach pod ulicami, ale
> w przypadku kabli energetycznych raczej rzadko, bo kabel jest odporny na
> sciskanie, nie to co rura wodociagowa. Kable w zaleznosci od napiecia
> zakopuje sie tylko na roznych glebokosciach. Z chwila kiedy nastapi
> doziemienie fazy to odpowiedni uklad to wykrywa i kabel jest wylaczany.
>
Cytujac projektanta sieci kablowych z ktorym rozmawialem:
a) Całość prac dokonywana jest nad kablami elektrycznymi, z których każdy
jest o napięciu 20 kV i odbywa się bez odpowiedniego odwodnienia wykopu i
zabezpieczenia przed porażeniem ludzi tam pracujących
b) Całość prac odbywa się niezgodnie z wytycznymi polskiej normy o układaniu
sieci kablowych PN-76/E-05125 ( wraz z późniejszymi zmianami), gdyż kable
stykają się ze sobą, ułożone są w wiązkę ok. 19 kabli (może więcej)
c)Kable ułożone są tuż przy bramie wjazdowej, na trakcie wjazdowym bez
odpowiedniego zabezpieczenia w postaci rury ochronnej, co skutkuje
możliwością awarii budowlanej w skutek późniejszego wjazdu na moją posesję
ciężkiego sprzętu budowlanego
Posesja jest nadal rozkopana i od 2 dni nikt nic nie robi