eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPrawoGrupypl.soc.prawoPrzesyłka pocztowa polecona -reklamacja
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 69

  • 21. Data: 2007-01-25 00:16:49
    Temat: Re: Przesyłka pocztowa polecona -reklamacja
    Od: "Marcin Wasilewski" <j...@a...pl>


    Użytkownik "Liwiusz" <l...@w...poczta.onet.pl> napisał w wiadomości
    news:ep8q3o$8qs$1@news.onet.pl...

    > Dowodem, że adresat mógł się zapoznać z przesyłką może być odpowiedź
    > poczty na reklamację, zgodnie z którą firma stwierdza, że przesyłka
    > została odebrana. Fakt niedostarczenia tego dowodu na początku procesu nie
    > spowoduje naliczenia powodowi kosztów procesu. Powód ryzykuje jedynie
    > wtedy, jeśli nadany list faktycznie nie doszedł do adresata (np. przesyłka
    > zaginęła), wtedy jedynie pozwany mógłby żądać kosztów, jako że nie było
    > powodu do wytoczenia powództwa (a i to tylko wtedy, jeśli uznał roszczenie
    > przy pierwszej czynności).

    > Odpowiedź na reklamację będzie zawierała dowód, że przesyłka została
    > dostarczona.

    W tym wypadku reklamacja będzie zawierała informację o tym, że poczta
    twierdzi, że przesyłkę dostarczyła.
    Biorąc pod uwagę, że pisma urzędowe są wyłączone z tej usługi "wrzucenie do
    skrytki poleconego jak każdy inny list". To jedyne co jest pewne, to fakt,
    że o tym czy uznać doręczenie za skuteczne, czy nie, pozostanie w gestii
    sądu i wcale nie jest pewne. Zwróć także uwagę na to, że list polecony można
    reklamować w okresie 1 roku od daty nadania, a do sprawy może dojść (i
    zarzut dot. doręczenia dopiero wtedy zostanie podniesiony) grubo po tym
    okresie. Pozwany może też żądać okazania oryginału swojego podpisu,
    świadczącego o tym, że list odebrał, a poczta bardzo niechętnie wydaje
    oryginały list, lub ich potwierdzone kserokopie, choćby dlatego, że listy
    te, to często są zbiorówki na których są dane innych osób.

    § 34

    1. W przypadku niewykonania usługi, w rozumieniu § 2 rozporządzenia w
    sprawie reklamacji,

    adresat lub nadawca przesyłki rejestrowanej lub przekazu pocztowego może
    zgłosić

    reklamację z roszczeniem o odszkodowanie lub bez takiego roszczenia.

    2. Zgłoszenie reklamacji może nastąpić nie wcześniej niż po upływie 14 dni
    od dnia nadania

    przesyłki rejestrowanej lub przekazu pocztowego i nie później niż w terminie
    12 miesięcy od

    dnia ich nadania. Wyjątek stanowią reklamacje, które można zgłaszać w
    terminach

    określonych w § 6 ust. 2 rozporządzenia w sprawie reklamacji.


    >> Zwracam uwagę na "DOSZŁO DO NIEJ".
    >
    > Ale tutaj nie ma żadnego znaczenia, czy wyślemy listem poleconym, czy
    > listem poleconym z potwierdzeniem odbioru. W drugim przypadku dowodem
    > dostarczenia będzie zwrotka, a w pierwszym - w przypadku wątpliwości -
    > podpis pod obiorem listu poleconego, będącego w posiadaniu poczty.

    Tylko że:

    Aby go uzyskać musisz złożyć reklamację a to Cię będzie kosztowało coś około
    30 zł w przypadku nieuzasadnionej reklamacji. To co dostaniesz od poczty,
    czyli np. pisemko, że ktoś odebrał przesyłkę tego i tego dnia, albo, że
    została wrzucona do skrytki, wcale nie oznacza, że sąd uzna ją za prawidłowo
    doręczoną. Np. adresat powoła świadków w postaci innych posiadaczy skrytek,
    że przesyłki często giną i twój dowód możesz sobie....

    > Oczywiście nie można rozumieć stwierdzenia "doszło do niej" bardzo
    > dosłownie. Nawet listy z sądu może odebrać dorosła osoba zamieszkała w
    > mieszkaniu adresata i jako datę dostarczenia uważa się datę odebrania
    > pisma, a nie faktyczny dzień, kiedy adresat mógł się zapoznać z przesyłką.

    Należy rozumieć bardzo dosłownie. Osoba odbierająca korespondencję za
    Ciebie, zobowiązuje się ją Ci dostarczyć. Jeśli tego nie zrobi, to będzie
    odpowiadała za wykroczenie lub przestępstwo w zależności od tego co z tym
    listem zrobi i czy zostanie udowodniona jej umyślność działania. (polecam
    przestudiowanie KW i KK). Oczywiście spowoduje to również uznanie przez sąd,
    że adresat korespondencji nie otrzymał i się z nią nie zapoznał. Co najwyżej
    w tym przypadku będzie Ci przysługiwało powództwo w stosunku do osoby, która
    list odebrała o naprawę szkody. Jednak jeśli się okaże, że osobą tą był np.
    8 letni syn, który akurat był w domu, list odebrał, a podczas późniejszej
    zabawy go zniszczył/zgubił to i uzyskanie jakiejkolwie rekompensaty może być
    trudne.
    Pomijam już kwestię, że często taka osoba odbierająca list za kogoś,
    podpisuje się nazwiskiem adresata. W takim wypadku zostajesz z ręką w
    nocniku, bo pozwany stwierdzi, że to nie jego podpis, a ty nie dość, że
    zabulisz za biegłego, który to potwierdzi, to jeszcze pokryjesz resztę
    kosztów. ZPO ma tą przewagę, że podpis na zwrotce możesz sobie porównać
    choćby z tym na umowie/fakturze.



  • 22. Data: 2007-01-25 19:34:30
    Temat: Re: Przesyłka pocztowa polecona -reklamacja
    Od: Liwiusz <l...@w...poczta.onet.pl>

    Marcin Wasilewski napisał(a):
    >
    > Użytkownik "Liwiusz" <l...@w...poczta.onet.pl> napisał w
    > wiadomości news:ep8q3o$8qs$1@news.onet.pl...
    >
    >> Dowodem, że adresat mógł się zapoznać z przesyłką może być odpowiedź
    >> poczty na reklamację, zgodnie z którą firma stwierdza, że przesyłka
    >> została odebrana. Fakt niedostarczenia tego dowodu na początku procesu
    >> nie spowoduje naliczenia powodowi kosztów procesu. Powód ryzykuje
    >> jedynie wtedy, jeśli nadany list faktycznie nie doszedł do adresata
    >> (np. przesyłka zaginęła), wtedy jedynie pozwany mógłby żądać kosztów,
    >> jako że nie było powodu do wytoczenia powództwa (a i to tylko wtedy,
    >> jeśli uznał roszczenie przy pierwszej czynności).
    >
    >
    >> Odpowiedź na reklamację będzie zawierała dowód, że przesyłka została
    >> dostarczona.
    >
    >
    > W tym wypadku reklamacja będzie zawierała informację o tym, że poczta
    > twierdzi, że przesyłkę dostarczyła.
    > Biorąc pod uwagę, że pisma urzędowe są wyłączone z tej usługi "wrzucenie
    > do skrytki poleconego jak każdy inny list". To jedyne co jest pewne, to

    I będzie to dowód dostarczenia. W obecnym stanie prawnym - na wniosek
    adresata - właśnie takie oświadczenie poczty ("list został wrzucony")
    jest dowodem, ze został dostarczony. Nie ma obowiązku korzystania z
    takiej formy dostarczenia, nadal można podpisywać odbiory listów poleconych.

    > fakt, że o tym czy uznać doręczenie za skuteczne, czy nie, pozostanie w
    > gestii sądu i wcale nie jest pewne. Zwróć także uwagę na to, że list
    > polecony można reklamować w okresie 1 roku od daty nadania, a do sprawy
    > może dojść (i zarzut dot. doręczenia dopiero wtedy zostanie podniesiony)
    > grubo po tym okresie. Pozwany może też żądać okazania oryginału swojego
    > podpisu, świadczącego o tym, że list odebrał, a poczta bardzo niechętnie
    > wydaje oryginały list, lub ich potwierdzone kserokopie, choćby dlatego,
    > że listy te, to często są zbiorówki na których są dane innych osób.

    Ale nawet nie chodzi tu o złożenie reklamacji, tylko odpowiedź poczty
    na pismo z sądu na pytanie, czy taki-a-taki list został dostarczony.

    > Aby go uzyskać musisz złożyć reklamację a to Cię będzie kosztowało coś
    > około 30 zł w przypadku nieuzasadnionej reklamacji. To co dostaniesz od

    A gdzie wytrzasnąłeś opłatę za nieuzasadnioną reklamację? Adresat
    twierdzi, że listu nie dostał, nadawca składa reklamację. Nawet jak
    okaże się nieuzasadniona, to żadnej opłaty nie ma.

    > poczty, czyli np. pisemko, że ktoś odebrał przesyłkę tego i tego dnia,
    > albo, że
    > została wrzucona do skrytki, wcale nie oznacza, że sąd uzna ją za
    > prawidłowo doręczoną. Np. adresat powoła świadków w postaci innych
    > posiadaczy skrytek, że przesyłki często giną i twój dowód możesz sobie....

    Zgadzając się na wrzucanie listów poleconych do skrytki robi to na
    własne ryzyko i dla własnej wygody.

    >> Oczywiście nie można rozumieć stwierdzenia "doszło do niej" bardzo
    >> dosłownie. Nawet listy z sądu może odebrać dorosła osoba zamieszkała w
    >> mieszkaniu adresata i jako datę dostarczenia uważa się datę odebrania
    >> pisma, a nie faktyczny dzień, kiedy adresat mógł się zapoznać z
    >> przesyłką.
    >
    >
    > Należy rozumieć bardzo dosłownie. Osoba odbierająca korespondencję za
    > Ciebie, zobowiązuje się ją Ci dostarczyć. Jeśli tego nie zrobi, to
    > będzie odpowiadała za wykroczenie lub przestępstwo w zależności od tego
    > co z tym listem zrobi i czy zostanie udowodniona jej umyślność
    > działania. (polecam przestudiowanie KW i KK). Oczywiście spowoduje to
    > również uznanie przez sąd, że adresat korespondencji nie otrzymał i się
    > z nią nie zapoznał. Co najwyżej w tym przypadku będzie Ci przysługiwało
    > powództwo w stosunku do osoby, która list odebrała o naprawę szkody.
    > Jednak jeśli się okaże, że osobą tą był np. 8 letni syn, który akurat
    > był w domu, list odebrał, a podczas późniejszej zabawy go

    List może odebrać wyłącznie osoba dorosła.

    > zniszczył/zgubił to i uzyskanie jakiejkolwie rekompensaty może być trudne.
    > Pomijam już kwestię, że często taka osoba odbierająca list za kogoś,
    > podpisuje się nazwiskiem adresata. W takim wypadku zostajesz z ręką w
    > nocniku, bo pozwany stwierdzi, że to nie jego podpis, a ty nie dość, że
    > zabulisz za biegłego, który to potwierdzi, to jeszcze pokryjesz resztę
    > kosztów. ZPO ma tą przewagę, że podpis na zwrotce możesz sobie porównać
    > choćby z tym na umowie/fakturze.


    Krótkie pytanie: Żona odebrała nakaz zapłaty. Od kiedy liczy się
    termin na wniesienie sprzeciwu: od dnia odebrania przesyłki, czy od
    dnia, kiedy żona przekazała mężowi list?

    A w przypadku podpisania sie za kogoś, to na pewno nie zabulę za
    biegłego, bo taki przypadek to przestępstwo, więc byłaby sprawa karna i
    wyrok dla sprawcy. Nawet była kiedyś "afera" w mediach, że niedobry
    prokurator oskarżył pół wsi za podrabianie podpisów (żona podpisywała
    się za męża przy listonoszu itp.)


    --
    Pozdrawiam!
    Liwiusz
    www.liwiusz.republika.pl


  • 23. Data: 2007-01-25 20:54:41
    Temat: Re: Przesyłka pocztowa polecona -reklamacja
    Od: " Nixe" <nixe@fałpę.pl>

    X-No-Archive:yes
    W wiadomości <news:45b7d654$1@news.home.net.pl>
    Marcin Wasilewski <j...@a...pl> pisze:

    > To twój problem, ponieważ to grupa prawna, to zapytaj się co musisz
    > udowodnić w sądzie:
    > a) fakt, że korespondencję wysłałaś

    Właśnie dokładnie to.
    Droga tego listu już mnie nie obchodzi (może mnie obchodzić, ale to nie jest
    wymóg), bo nie mam na nią wpływu.

    >> Sąd w pełni zadowoli się dowodem nadania listu poleconego (sprawdzone
    >> kilkakrotnie w praktyce przy sprawach o ściąganie należności).

    > To jest dokładnie ta sama zasada co wniesienie zarzutu
    > przedawnienia. Możesz wnieść pozew do sądu o zapładę przedawnionego
    > roszczenia i okaże się, że o ile dłużnik nie podniesie zarzutu z par.
    > 118 KC, to wyrok korzystny dla siebie otrzymasz.
    > Zadowoli się do czasu, aż dłużnik nie podniesie zarzutu, że żadnego
    > wezwania do zapłaty nie otrzymał. I wtedy okaże się, że twój kwitek z
    > poleconego jest warty tyle, co nic. Oczywiście sprawę wygrasz, z tym,
    > że koszty procesu poniesiesz ty.

    Dlaczego? Przecież tłumaczę Ci, że parokrotnie byłam w sytuacji, gdy
    ściąganie należności doszło już do etapu procesu w sądzie i za każdym razem
    wystarczały nasze dowody nadania listu poleconego (a ściśle zapis w książce
    nadawczej) nawet w sytuacji, gdy dłużnik twierdził, że niczego nie otrzymał.
    Nawet teraz, gdy zgłaszam kolejny problem z należnościami do kancelarii
    zajmującej się windykacją, to za każdym razem jestem informowana, że nie ma
    potrzeby wysyłania pism ZPO (mogę to robić dla_własnego_dobrego
    samopoczucia)

    >> Że otrzymał nie. Ale że zostało nadane jak najbardziej.

    > To akurat sąd tyle obchodzi co zeszłoroczny śnieg, który już dawno
    > stopniał.

    Jednym słowem żyjemy w dwóch różnych matrixach.

    > Art. 61. (27) § 1. Oświadczenie woli, które ma być złożone innej
    > osobie, jest złożone z chwilą, gdy doszło do niej w taki sposób, że
    > mogła zapoznać się z jego treścią.

    No dobrze, ale ja, jako nadawca pisma nie mam_ŻADNEGO_wpływu na drogę tego
    pisma i z tego względu nie mogę być odpowiedzialna za to, że list do
    adresata nie dojdzie (bo poczta zagubi, bo zginie awizo, bo adresat nie
    będzie listu odbierał celowo, bo podpisze się przez pomyłkę jego żona itp.).
    Nadałam pismo, mam dowód nadania, zrobiłam to, co miałam zrobić i zrobiłam
    to w pełni poprawieni, moja rola się skończyła.

    --
    Nixe


  • 24. Data: 2007-01-25 21:16:19
    Temat: Re: Przesyłka pocztowa polecona -reklamacja
    Od: "Marcin Wasilewski" <j...@a...pl>


    Użytkownik " Nixe" <nixe@fałpę.pl> napisał w wiadomości
    news:epb5ei$1829$1@news.mm.pl...
    .
    >
    >> Art. 61. (27) § 1. Oświadczenie woli, które ma być złożone innej
    >> osobie, jest złożone z chwilą, gdy doszło do niej w taki sposób, że
    >> mogła zapoznać się z jego treścią.
    >
    > No dobrze, ale ja, jako nadawca pisma nie mam_ŻADNEGO_wpływu na drogę tego
    > pisma i z tego względu nie mogę być odpowiedzialna za to, że list do
    > adresata nie dojdzie (bo poczta zagubi, bo zginie awizo, bo adresat nie
    > będzie listu odbierał celowo, bo podpisze się przez pomyłkę jego żona
    > itp.).
    > Nadałam pismo, mam dowód nadania, zrobiłam to, co miałam zrobić i zrobiłam
    > to w pełni poprawieni, moja rola się skończyła.
    >

    Dlaczego odbiorca ma być odpowiedzialny za to co ty wysłałaś, gdy nawet
    tego na oczy nie widział?
    Po to jest właśnie ZPO - żeby mieć w ręku dowód, że przesyłka DOTARŁA. A
    jeśli nie chcesz korzystać z usług
    poczty, to zawsze możesz osobistego posłańca wysłać.


  • 25. Data: 2007-01-25 21:28:32
    Temat: Re: Przesyłka pocztowa polecona -reklamacja
    Od: "Marcin Wasilewski" <j...@a...pl>


    Użytkownik "Liwiusz" <l...@w...poczta.onet.pl> napisał w wiadomości
    news:epb0m0$68o$1@news.onet.pl...

    >> Należy rozumieć bardzo dosłownie. Osoba odbierająca korespondencję za
    >> Ciebie, zobowiązuje się ją Ci dostarczyć. Jeśli tego nie zrobi, to będzie
    >> odpowiadała za wykroczenie lub przestępstwo w zależności od tego co z tym
    >> listem zrobi i czy zostanie udowodniona jej umyślność działania. (polecam
    >> przestudiowanie KW i KK). Oczywiście spowoduje to również uznanie przez
    >> sąd, że adresat korespondencji nie otrzymał i się z nią nie zapoznał. Co
    >> najwyżej w tym przypadku będzie Ci przysługiwało powództwo w stosunku do
    >> osoby, która list odebrała o naprawę szkody. Jednak jeśli się okaże, że
    >> osobą tą był np. 8 letni syn, który akurat był w domu, list odebrał, a
    >> podczas późniejszej zabawy go
    >
    > List może odebrać wyłącznie osoba dorosła.
    >
    Tyle w teorii. A listonosz często zostawia dziecku, sąsiadom, czasami
    wrzuca do skrzynki i co mu zrobisz?

    > Krótkie pytanie: Żona odebrała nakaz zapłaty. Od kiedy liczy się termin
    > na wniesienie sprzeciwu: od dnia odebrania przesyłki, czy od dnia, kiedy
    > żona przekazała mężowi list?
    >
    Od wtedy, kiedy mógł się z nim zapoznać. No chyba, że żona była tak
    inteligentna, że
    podpisała się danymi męża. Co więcej, jeśli żona celowo zniszczyła/nie
    doręczyła pisma do adresata, to także może za to beknąć. Zasada jest jedna -
    nie chcesz mieć problemów - nigdy nie odbieraj korespondencji adresowanej do
    brata, matki, ciotki, czy innej sąsiadki.

    > A w przypadku podpisania sie za kogoś, to na pewno nie zabulę za
    > biegłego, bo taki przypadek to przestępstwo, więc byłaby sprawa karna i
    > wyrok dla sprawcy. Nawet była kiedyś "afera" w mediach, że niedobry
    > prokurator oskarżył pół wsi za podrabianie podpisów (żona podpisywała się
    > za męża przy listonoszu itp.)

    Ale w tym wypadku to nie na wniosek prokuratora będzie przeprowadzona
    ekspertyza, tylko na twój.
    Sprawa karna to się dopiero zacznie, gdy się okaże, że podpis jest "lewy".
    Ale nie licz, że ktoś Ci zwróci kasę
    za ekspertyzę wykonaną podczas procesu cywilnego. Co oczywiście nie będzie
    przeszkadzało prokuratorowi aby się w dalszym postępowaniu na nią powoływać
    :)

    Jedyne z czym masz rację to z opłatą za reklamację. Przyznaję, że
    obecnie poczta nie pobiera opłat od nieuzasadnionych reklamacji.



  • 26. Data: 2007-01-25 21:29:19
    Temat: Re: Przesyłka pocztowa polecona -reklamacja
    Od: " Nixe" <nixe@fałpę.pl>

    X-No-Archive:yes
    W wiadomości <news:45b91db8$1@news.home.net.pl>
    Marcin Wasilewski <j...@a...pl> pisze:

    > Dlaczego odbiorca ma być odpowiedzialny za to co ty wysłałaś, gdy
    > nawet tego na oczy nie widział?

    To nie tak. Odpowiedzialna powinna być osoba/instytucja, która spowodowała,
    że pismo (jego treść) do odbiorcy nie dotarło.
    Może to być poczta, może to być listonosz, może to być żona odbiorcy (która
    podpisała się za niego, ale listu nie przekazała), może to być były
    pracownik firmy, który pismo odebrał, podpisał nieczytelnie, wsadził gdzieś,
    zapomniał, nie przekazał i teraz szukaj wiatru w polu. Może to być w końcu
    sam odbiorca, który unika odebrania pisma.

    > Po to jest właśnie ZPO - żeby mieć w ręku dowód, że przesyłka
    > DOTARŁA.

    Tłumaczę po raz n-ty. Ja, jako nadawca, nie mam żadnego obowiązku
    udowadniania komukolwiek (w tym sądowi), że odbiorca na pewno pismo odebrał.
    To po prostu nie jest moja broszka.

    --
    Nixe


  • 27. Data: 2007-01-25 21:47:24
    Temat: Re: Przesyłka pocztowa polecona -reklamacja
    Od: "Marcin Wasilewski" <j...@a...pl>


    Użytkownik " Nixe" <nixe@fałpę.pl> napisał w wiadomości
    news:epb7fg$2bmh$1@news.mm.pl...
    > X-No-Archive:yes

    >> Dlaczego odbiorca ma być odpowiedzialny za to co ty wysłałaś, gdy
    >> nawet tego na oczy nie widział?
    >
    > To nie tak. Odpowiedzialna powinna być osoba/instytucja, która
    > spowodowała, że pismo (jego treść) do odbiorcy nie dotarło.

    Jej odpowiedzialność (poczty) kończy się na zwrocie iluśtam krotności
    ceny opłaty za polecenie.
    Obecnie okolice 100 zł. Osoba fizyczna może do tego ponieść odpowiedzialność
    karną.

    > Może to być poczta, może to być listonosz, może to być żona odbiorcy
    > (która podpisała się za niego, ale listu nie przekazała), może to być były
    > pracownik firmy, który pismo odebrał, podpisał nieczytelnie, wsadził
    > gdzieś, zapomniał, nie przekazał i teraz szukaj wiatru w polu. Może to być
    > w końcu sam odbiorca, który unika odebrania pisma.
    >
    >> Po to jest właśnie ZPO - żeby mieć w ręku dowód, że przesyłka
    >> DOTARŁA.
    >
    > Tłumaczę po raz n-ty. Ja, jako nadawca, nie mam żadnego obowiązku
    > udowadniania komukolwiek (w tym sądowi), że odbiorca na pewno pismo
    > odebrał. To po prostu nie jest moja broszka.

    Ty swoje, a ustawa, konkretnie KC swoje. Że odebrał nie musisz
    udowadniać, że miał możliwość się zapoznać jak najbardziej musisz dowieść.
    Czyli np. zwroty z adnotacją poczty, że przesyłkę awizowano, czy też odmowa
    odbioru podpisana przez adresata też będą skutkowały. Ja podstawę prawną
    podałem, a ty dajej swoje. Więc może przestańmy się przekonywać, tylko teraz
    ty podaj podstawę prawną popierającą twoje stanowisko. Że nadawca pismo
    wysyła, a dalej ma wszystko w przysłowiowej d...e.


  • 28. Data: 2007-01-25 22:10:34
    Temat: Re: Przesyłka pocztowa polecona -reklamacja
    Od: " Nixe" <nixe@fałpę.pl>

    X-No-Archive:yes
    W wiadomości <news:45b92501@news.home.net.pl>
    Marcin Wasilewski <j...@a...pl> pisze:

    > Jej odpowiedzialność (poczty) kończy się na zwrocie iluśtam
    > krotności ceny opłaty za polecenie.

    Dobrze, ale przede wszystkim świadczy to o fakcie, iż to nie z winy adresata
    (i nadawcy) nie zapoznał się on z treścią pisma.

    > Ty swoje, a ustawa, konkretnie KC swoje. Że odebrał nie musisz
    > udowadniać, że miał możliwość się zapoznać jak najbardziej musisz
    > dowieść.

    Ależ udowadniam, że miał możliwość się zapoznać, ponieważ wysyłałam list
    polecony, który oznacza, iż powinien trafić do osoby tylko i wyłącznie
    upoważnionej, a nie fruwać sobie po całej rodzinie bądź zalegać w skrzynce.
    To, że ta możliwość została po drodze w jakiś sposób zaburzona (nie z mojej
    winy i bez mojego wpływu na przebieg wydarzeń), to już zupełnie inna sprawa.
    Owszem, okolicznością łagodzącą może być dla pozwanego adresata fakt, iż nie
    z własnej winy nie otrzymał on z jakichś powodów danego pisma, ale tenże z
    kolei fakt w żaden sposób nie obciąża nadawcy ani nie powoduje, ze stoi on z
    góry na przegranej pozycji.

    > Ja podstawę prawną podałem, a ty dajej swoje. Więc może przestańmy
    > się przekonywać, tylko teraz ty podaj podstawę prawną popierającą
    > twoje stanowisko.

    Musiałabym się spytać prawników, którzy prowadzili sprawy opisywane przeze
    mnie w poprzednim mailu.
    Ja, z racji kompletnie niezwiązanego z prawem wykształcenia i zawodu oraz
    mając oparcie w fachowcach, nie zgłębiam się aż tak dalece w tajniki
    kodeksów. Pisząc to wszystko, podałam za przykłady realne sytuacje z życia,
    więc rozwiązania są dwa - albo istnieje przepis potwierdzający to, o czym
    piszę, albo sądy działające w ww sprawach działały niepoprawnie.

    --
    Nixe


  • 29. Data: 2007-01-26 06:49:40
    Temat: Re: Przesyłka pocztowa polecona -reklamacja
    Od: Kira <c...@e...wytnij.pl>


    Re to: Nixe [Thu, 25 Jan 2007 23:10:34 +0100]:


    > Dobrze, ale przede wszystkim świadczy to o fakcie, iż to
    > nie z winy adresata (i nadawcy) nie zapoznał się on z treścią
    > pisma.
    [...]
    > Ależ udowadniam, że miał możliwość się zapoznać, ponieważ
    > wysyłałam list polecony, który oznacza, iż powinien trafić
    > do osoby tylko i wyłącznie upoważnionej, a nie fruwać sobie
    > po całej rodzinie bądź zalegać w skrzynce.

    Wiesz, na moje oko to jednak "mam możliwość się z czymś zapoznać"
    jeśli to coś do mnie dojdzie - a nie jeśli "nadawca chciał, żeby
    to do mnie dotarło", ani nawet jeśli "powinno to dotrzeć". No bo
    jak mam się zapoznać z listem, który Poczta Polska trzymała przez
    kilka tygodni gdzieś u siebie, a ja o nim nawet nie wiem? Mimo
    najszczerszych chęci zapoznawania się ze wszystkim co jest do mnie
    skierowane, z takim się zapoznać nie potrafię...


    Kira


    --
    /(o\ ~ ~ GG: 574988 ~ http://cyber-girl.net ~
    \o)/ * WindowsWC * GoogleKaida * Apple w PL *
    Kira F. ~ I am what I am - I do what I want ~


  • 30. Data: 2007-01-26 08:31:57
    Temat: Re: Przesyłka pocztowa polecona -reklamacja
    Od: "Nixe" <n...@f...peel>

    Użytkownik "Kira" <c...@e...wytnij.pl> napisał w wiadomości
    news:epc8bl$ipo$1@atlantis.news.tpi.pl...

    > Wiesz, na moje oko to jednak "mam możliwość się z czymś zapoznać"
    > jeśli to coś do mnie dojdzie - a nie jeśli "nadawca chciał, żeby
    > to do mnie dotarło", ani nawet jeśli "powinno to dotrzeć".

    Wysłanie ZPO nijak nie oznacza, że nadawca bierze na siebie odpowiedzialność
    za "możliwość zapoznania się z treścią pisma", a co więcej, że daje
    adresatowi 100% gwarancji, iż otrzyma takie pismo i zapozna się z nim.
    Przecież pismo ZPO również może zaginąć po drodze albo odebrać je może kto
    inny.

    > No bo
    > jak mam się zapoznać z listem, który Poczta Polska trzymała przez
    > kilka tygodni gdzieś u siebie, a ja o nim nawet nie wiem?

    Jasne, że nie możesz się zapoznać, ale winę za to ponosi PP, a nie adresat
    czy nadawca.

    N.

strony : 1 . 2 . [ 3 ] . 4 ... 7


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1