-
51. Data: 2005-11-04 07:55:56
Temat: Re: Prawo squatersów
Od: SzerszeN <s...@t...pl>
castrol wrote:
> zaraz zaraz, co to kogo obchodzi??
ludzi ktorzy nie maja dachu nad glowa, jak widac to obchodzi
> Zrozum ze to oni bezprawnie zajeli ten lokal, i oni bezprawnie prowadzili
> tam jakies prace remontowe.
a on ich bezprawnie wywalil i ukradl ich rzeczy
jestem ciekaw kto bedzie mial wieksze problemy jak sprawa trafi do sadu :)
-
52. Data: 2005-11-04 07:56:40
Temat: Re: Prawo squatersów
Od: SzerszeN <s...@t...pl>
Renata Gołębiowska wrote:
> Myślałeś o emigracji na Kubę? Bo nawet PiS może nie sprostać twoim
> wymaganiom.
nie, ale na nowa zelandie lub do australii jak nabardziej mysle caly czas
-
53. Data: 2005-11-04 08:40:10
Temat: Re: Prawo squatersów
Od: Kira <c...@W...pl>
SzerszeN wrote:
> juz to pytanie padlo, jak mozna ukrasc dom :)
Normalnie, starczy skorzystać z zapisów obowiązujęcego
w tym kraju prawa: wprowadzasz się i niech Cię tylko ten
drań właściciel ruszy! :P
> poza tym jak mniemam, dosc czesto tam zagladasz i pilnujesz
> swojego
No akurat nie mam jak nie zaglądać, bo to sąsiednia działka
jest ;) Tak że jak tylko widzę, że komuś się podoba, to nie
cackam się ino z pomocą kolegów wywalam na zbity pysk dając
jednocześnie info, że lepiej żeby się więcej nie pokazywał.
Natomiast gdybym miała tą działkę na drugim końcu miasta,
to wcale nie jestem przekonana czy zajrzałabym tam częściej
niż raz na miesiąc. Bo i po cholerę? Wiem jak wygląda ;P
A przez miesiąc to sporo można zrobić...
> nie zaprzeczam, zaryzykowali i przegrali
I jest to ich problem.
> to w takim razie dzialajac zgodnie z prawem (glupim wedlug
> mnie) musi cierpliwie czekac i nie moze ich wywalic, musi sie
> postarac o lokum zastepcze itd takie zycie, oni dzialali
> niezgodnie z prawem ale i on nie mial prawa ich wywalic
> i krasc ich rzeczy
A nie przeczę że było to nielegalne, ale możesz się spokojnie
zakładać, że sama też bym się w szukanie lokalu nie bawiła
tylko wypieprzyła na zbity pysk razem z gratami, i niech się
potem ze mną sądzą, proszę bardzo, ale od mojego mi wara.
Legalnie czy nie -- ale sensownie to i owszem.
> dokladnie, ale jak dorwa dobrego papuge
Ludzie, których nie stać na wynajęcie kawalerki...? Jakoś
byłabym dziwnie spokojna, że ja mam lepszego...
> to cwaniaka naucza pilnowania swojej wlasnosci tak ze mu
> w piety pojdzie, i dobrze mu tak
Znaczy się popierasz ludzi, którzy na chama wpierdalają się
do czyjegoś domu, urządzają się w nim i mają w dupie to, że
to nie ich dom -- tak?
Kira
-
54. Data: 2005-11-04 09:05:05
Temat: Re: Prawo squatersów
Od: Renata Gołębiowska <R...@a...waw.pl>
In article <dkf47n$8eg$3@opal.futuro.pl>, SzerszeN wrote:
> Renata Gołębiowska wrote:
>
>> Myślałeś o emigracji na Kubę? Bo nawet PiS może nie sprostać twoim
>> wymaganiom.
>
> nie, ale na nowa zelandie lub do australii jak nabardziej mysle caly czas
Planujesz tam zająć jakąś chałupę, której właściciele wyjechali na
wakacjie i się nią nie interesują?
Renata
-
55. Data: 2005-11-04 10:18:04
Temat: Re: Prawo squatersów
Od: "castrol" <j...@w...blumen.pl>
Użytkownik "SzerszeN" <s...@t...pl> napisał w wiadomości
news:dkf46b$8eg$2@opal.futuro.pl...
> ludzi ktorzy nie maja dachu nad glowa, jak widac to obchodzi
ale oni maja dach nad glowa, tyle ze nie chca z tego dachu korzystac.
Wiesz, jestem wspolwlascicielem 3 kamienic w pewnym miescie.
Mieszkaja tam rozne mendy, niektore jeszcze zakwaterowane przez miasto.
Nie dosc ze wiekszosc czasu to panstwo mowilo mi za jaka cene i kogo mam tam
przetrzymywac.
To teraz czesc mend nie placi, chleje i demoluje mieszkanie. Ale zgodnie z
prawem ja ze swojej wlasnosci nie moge ich wywalic.
Ciekawe jak ty bys spiewal jak to tobie wlazla by taka holota do domu,
zamieszkalaby, robiliby sobie remonty, a ty nie mialbys ich prawa wywalic ze
swojej wslasnosci.
Jak ci zal tak tych darmozjadow, to zakwateruj ich u siebie, remont Ci moze
zrobia i bedziecie wszyscy zadowoleni - co ci szkodzi??
> a on ich bezprawnie wywalil i ukradl ich rzeczy
Bo mamy chore prawo, i dochodzi do absurdow.
Nie tak dawno w srpawie dla reportera byl program o tym ze facet nie moze
sie wprowadzic do swojego domu bo mieszka tam od dluzszego czasu jakas baba
z dziecmi. Facet nie mial gdzie mieszkac, i musial wynajmowac jakas rudere.
Zastanow sie kogo chroni te prawo, bo na pewno nie wlaascicieli a nierobow i
darmozjadow, ktorzy uwazaja ze im sie nalezy
> jestem ciekaw kto bedzie mial wieksze problemy jak sprawa trafi do sadu :)
Mam nadzieje ze w koncu ktos zmieni obowiazujace prawo, i zacznie sie
ochrona wlasnosci.
Bo szlag mnie trafia jak moja wlasnoscia caly czas dysponuje panstwo!!
--
Pozdrawiam
Jacek
-
56. Data: 2005-11-04 10:21:45
Temat: Re: Prawo squatersów
Od: "castrol" <j...@w...blumen.pl>
Użytkownik "SzerszeN" <s...@t...pl> napisał w wiadomości
news:dkf436$8eg$1@opal.futuro.pl...
> tak samo jak pilnowal swojej wlasnosci, a co to mnie czy ich obchodzi :)
To "zycze" Ci czegos takiego - wyjezdzasz na wakacje, na tydzien. Stoi wtedy
pustostan, a dokladnie mendy sobie obserwuja i widza ze nitk tam nie
mieszka. Wiec wlaza ci do mieszkania i sobie mieszkaja, wnosza swoje brudy,
zmieniaja ci cos w kiblu, lazience, kuchni - przestawiaja meble, wnosza
swoje itp itd.
Wracasz po tygodniu i co widzisz?? Ze Twoje mieszkanie jest zajete przez
jakies mendy - a oni Ci mowie - nie pilnowales swojej wlasnosci, to co mnie
to obchodzi.
--
Pozdrawiam
Jacek
-
57. Data: 2005-11-04 10:22:57
Temat: Re: Prawo squatersów
Od: Tomasz Trystula <t...@t...pl>
Dnia 04.11.2005 Kira <c...@W...pl> napisa?/a:
> juz to pytanie padlo, jak mozna ukrasc dom :)
>
> Normalnie, starczy skorzystaae z zapisów obowi?zuj?cego
> w tym kraju prawa: wprowadzasz si? i niech Ci? tylko ten
> dra? w?a?ciciel ruszy! :P
Nawet wtedy nie dojdzie do czynnosci, jaka jest kradziez. Cos chyba nie
rozumiesz.
--
Tomasz Trystula
-
58. Data: 2005-11-04 10:42:35
Temat: Re: Prawo squatersów
Od: Kira <c...@W...pl>
Tomasz Trystula wrote:
> Nawet wtedy nie dojdzie do czynnosci, jaka jest kradziez.
> Cos chyba nie rozumiesz.
Być może, bo i prawna definicja w tym momencie mało mnie
interesuje. Z mojego punktu widzenia, jeśli ktoś sobie
z powodu własnego widzimisię dysponuje MOJĄ własnością,
to on mi tą własność ukradł. I w nosie mam, czy prawo mu
na to pozwala czy nie.
Kira
-
59. Data: 2005-11-04 11:48:54
Temat: Re: Prawo squatersów
Od: SzerszeN <s...@t...pl>
castrol wrote:
> ale oni maja dach nad glowa, tyle ze nie chca z tego dachu korzystac.
przeprowadziles moze jakis wywiad srodowiskowy, ze tak mowisz?
myslisz ze wszyscy squatersi sa z wyboru?
> To teraz czesc mend nie placi, chleje i demoluje mieszkanie. Ale zgodnie z
> prawem ja ze swojej wlasnosci nie moge ich wywalic.
nie ja ustalam prawo i nie mowie ze sie z nim zgadzam, chyba dosc
wyraznie zaznaczylem ze _w_tym_przypadku_ jestem po ich stronie, a nie
cwaniaka wlasciciela
> Ciekawe jak ty bys spiewal jak to tobie wlazla by taka holota do domu,
> zamieszkalaby, robiliby sobie remonty, a ty nie mialbys ich prawa wywalic ze
> swojej wslasnosci.
nie wlazla by, bo w przeciwienstwie do tego cwaniaczka, ja interesuje
sie swoja wlasnoscia i zadna cholota by sie tam nie zinstalowala nie
mowiac juz o przerobkach czy remontach
> Jak ci zal tak tych darmozjadow, to zakwateruj ich u siebie, remont Ci moze
> zrobia i bedziecie wszyscy zadowoleni - co ci szkodzi??
co ty chrzanisz, wladowali wlasna kase w remont budynku, nie swojego,
zrobili z siebie jeleni to fakt, ale napewno wolalbys takich lokatorow
niz te menelskie rodziny o ktorych pisales, wiec moze nie obrazaj ludzi
ktorych nie znasz, mniej emocji i subiektywnych odczuc
> Bo mamy chore prawo, i dochodzi do absurdow.
nie przecze, ale kazdy kij ma dwa konce
-
60. Data: 2005-11-04 11:56:29
Temat: Re: Prawo squatersów
Od: SzerszeN <s...@t...pl>
Kira wrote:
> Normalnie, starczy skorzystać z zapisów obowiązujęcego
> w tym kraju prawa: wprowadzasz się i niech Cię tylko ten
> drań właściciel ruszy! :P
ochronka jest tylko w zimie, poza tym w rzeczonej sprawie wlasciciel sam
jest sobie winien i miedzy innymi dlatego mi go nie zal i opowiedzialem
sie po drugiej strony barykady
taka ze mnie przekorna dusza
> No akurat nie mam jak nie zaglądać, bo to sąsiednia działka
> jest ;) Tak że jak tylko widzę, że komuś się podoba, to nie
> cackam się ino z pomocą kolegów wywalam na zbity pysk dając
> jednocześnie info, że lepiej żeby się więcej nie pokazywał.
no widzisz i kazdy normalny tak robi, przypuszczam ze i w tej rzeczonej
sprawie moglo tak byc, wlasciciel jest albo glupkiem albo cwaniakiem,
ani jednych ani drugich mi nie zal
> Natomiast gdybym miała tą działkę na drugim końcu miasta,
> to wcale nie jestem przekonana czy zajrzałabym tam częściej
> niż raz na miesiąc. Bo i po cholerę? Wiem jak wygląda ;P
> A przez miesiąc to sporo można zrobić...
zawsze mozna dogadac sie z kims z okolicy i za przyslowiowa flaszke
otrzymywac regularne raporty, ale jak wyzej...
> I jest to ich problem.
no, w tym wypadku i wlasciciela mam nadzieje :>
> A nie przeczę że było to nielegalne, ale możesz się spokojnie
> zakładać, że sama też bym się w szukanie lokalu nie bawiła
> tylko wypieprzyła na zbity pysk razem z gratami, i niech się
> potem ze mną sądzą, proszę bardzo, ale od mojego mi wara.
potem nie bedzie sadzenia, przyjda z policja, nakazem i bys musiala ich
wpuscic, przeprosic i jeszcze mialabys nieprzyjemnosci i mam nadzieje ze
tak wlasnie bedzie w tym przypadku
> Legalnie czy nie -- ale sensownie to i owszem.
zgadza sie :)
> Ludzie, których nie stać na wynajęcie kawalerki...? Jakoś
> byłabym dziwnie spokojna, że ja mam lepszego...
a skad wiesz ze ich nie stac, squat to styl zycia i w kawalerce sie nie
zmiesci
> Znaczy się popierasz ludzi, którzy na chama wpierdalają się
> do czyjegoś domu, urządzają się w nim i mają w dupie to, że
> to nie ich dom -- tak?
ehh kira, lubie cie bo sensownie gadasz, ale nie przeczytalas tego co
napisalem na poczatku _w_tym_konkretnym_przypadku_ tak, jestem za
squatersami, a nie za wlascicielem ktory jest albo glupi albo zbyt cwany