-
1. Data: 2004-12-30 23:43:37
Temat: Prawo autorskie - publikacja zdjecia bez zgody
Od: Rafal 'RAV' Miszczak <r...@p...pl>
Witam!
OGÓLNIE:
W serwisie WWW reklamującym znany produkt znalazłem wykonane przeze mnie
zdjęcie. Agencji reklamowej, która administruje serwisem, zaproponowałem
ugodę (wpłatę 2000 zł tytułem honorarium i odszkodowania), ale mnie
olewają. Zamierzam pozwać ich do sądu, a że jeszcze tego nie robiłem,
proszę o porady. Osoby opierające się na informacjach z prasy straszą
mnie, że będzie to trwało latami i się nie opłaci - czy to prawda? Co po
kolei powinienem zrobić, żeby możliwie szybko uzyskać odszkodowanie?
SZCZEGÓŁOWO:
22 października 2004 r. na stronie reklamującej znany produkt firmy R.
znalazłem zdjęcie mojego autorstwa. Z danych na stronie wynika, że
administruje nia agencja reklamowa A. z Warszawy. Zadzwoniłem do firmy
A. i rozmawiałem z jej prezesem, który poinformował mnie, że zdjęcia do
serwisu otrzymał od pewnego znanego fotografika i w związku z tym on
twierdzi, że mojego zdjecia w tym serwisie nie ma. Aby ułatwić sobie
udokumentowanie zdarzenia, nie podałem prezesowi, o które konkretnie
zdjęcie chodzi.
Zaraz potem zadzwoniłem do ZPAFu z prośbą o poradę, jak się zachować.
Miła pani poradziła mi, bym zrobił wydruk strony z datą, co też
uczyniłem. Poprosiłem też kilka osób, by obejrzały stronę i zapamiętały
zdjęcie - aby mogły zeznawać jako świadkowie. Niektóre z nich mogą
potwierdzić autentyczność wydruku.
Wkrótce po tym strona zniknęła z serwera - prezes jakoś wykombinował, o
które zdjęcie chodziło.
Napisałem pismo - "Propozycja ugody" i wysłałem do A. Żądałem w nim
wyjaśnień i kwoty 2000 zł tytułem honorarium i odszkodowania za
naruszenie praw autorskich. Ustaliłem termin 7 dni od doręczenia pisma.
Jako załącznik wysłałem wydruk strony WWW z moim zdjęciem. Wysłałem
poleconym z potwierdzeniem odbioru.
29 października moje pismo zostało dostarczone do A.
8 listopada otrzymałem pismo od pełnomocnika firmy A. potwierdzające
dotychczaowy przebieg zdarzeń, wraz z faktem usunięcia spornego zdjęcia
"do czasu wyjaśnienia". Adwokat tłumaczy, że strona została przekazana
firmie A. przez jakiś inny podmiot, poprzednio zarządzający stroną (nie
podał nazwy tego podmiotu) oraz zapewnia, że firma A. szanuje prawa osób
trzecich. Informuje też, że w przypadku wykazania przeze mnie praw do
zdjęcia i nieprzekazania ich innemu podmiotowi, A. podejmie "wszelkie
kroki w celu wyjaśnienia sytuacji".
Pismo było wymijające i niekonkretne, więc czekałem na dalsze kroki, aż
21 grudnia napisałem "Przedsądowe wezwanie do zapłaty" poprzednio
wymienionej kwoty wraz z odsetkami od 29 października. Stwierdziłem w
nim, że wobec braku wyczerpującego wyjaśnienia sytuacji oraz
zignorowania roszczeń finansowych będę zmuszony oddać sprawę do sądu.
Oświadczyłem, że posiadam materialne dowody naruszenia prawa przez A.
Wyznaczyłem termin do końca grudnia i wysłałem jak poprzednio.
30 grudnia otrzymałem odpowiedź od adwokata, zarzucającą mi mijanie się
z prawdą, jakobym nie otrzymał żadnej odpowiedzi (tego nie twierdziłem -
odpowiedź była, ale wymijająca). Ponadto adwokat narzeka, że nie
przedstawiłem dowodów dysponowania prawami do zdjęcia i oskarża mnie o
próbę wyłudzenia odszkodowania poprzez straszenie sądem, co jest jakoby
przestępstwem z art. 286 $ 1 KK. Na koniec straszy mnie ściganiem tego
przestępstwa.
CO ROBIĆ?
Czy jest sens bawić się w dalszą korespondencję? Swoich praw do zdjęcia
dowiodę z łatwością, ponieważ mam negatywy. Mam też świadka, który
wielokrotnie mnie widział fotografującego podobne sceny w tym samym
miejscu. Nikomu nie udostępniałem żadnych praw do tego zdjęcia. Sam fakt
opublikowania zdjęcia jest udokumentowany wydrukiem, mam na to świadków,
a także sam adwokat potwierdza go. Sprawa jest ewidentnie do wygrania,
jak sądzę. Jedyny problem w tym, że ja i wielu świadków mieszkamy we
Wrocławiu, a firma A. ma siedzibę w Warszawie i pewnie tam odbywałyby
się rozprawy. Ja dojadę, ale wątpię, żeby świadkom się chciało.
Mogę też rozpętać akcję propagandową w Internecie i opisać wszystko z
pełnymi nazwami i wydrukami pogróżek adwokata, a także poinformować
firmę R., która pewnie takiej reklamy by sobie nie życzyła, a potem
czekać na ruch ze strony firmy A. Tylko czy to by było skuteczne, no i
czy nie odbiłoby mi się czkawką?
Wolałbym rozwiązanie sądowe, skoro próba ugody spełzła na niczym. Tylko
ile mnie to będzie kosztowało? Jakiego odszkodowania powinienem zażądać?
Proszę o wszelkie wskazówki, nigdy nie walczyłem w sądzie. Z góry
dziekuję za pomoc.
Pozdrawiam
Rafal "RAV" Miszczak
-
2. Data: 2004-12-31 10:41:58
Temat: Re: Prawo autorskie - publikacja zdjecia bez zgody
Od: Marek mszyma Szymański <no.spam.mszyma@nos_pam.gazeta.pl>
Witam,
Użytkownik "Rafal 'RAV' Miszczak" <...pl> napisał
...
> W serwisie WWW reklamującym znany produkt znalazłem wykonane przeze mnie
> zdjęcie. Agencji reklamowej, która administruje serwisem, zaproponowałem
> ugodę (wpłatę 2000 zł tytułem honorarium i odszkodowania), ale mnie
> olewają.
...
> 8 listopada otrzymałem pismo od pełnomocnika firmy A. potwierdzające
> dotychczaowy przebieg zdarzeń, wraz z faktem usunięcia spornego zdjęcia
> "do czasu wyjaśnienia". Adwokat tłumaczy, że strona została przekazana
> firmie A. przez jakiś inny podmiot, poprzednio zarządzający stroną (nie
> podał nazwy tego podmiotu) oraz zapewnia, że firma A. szanuje prawa osób
> trzecich. Informuje też, że w przypadku wykazania przeze mnie praw do
> zdjęcia i nieprzekazania ich innemu podmiotowi, A. podejmie "wszelkie
> kroki w celu wyjaśnienia sytuacji".
...
I wtedy należało im przesłać informację o posiadaniu negatywu
(odbitke stykową?)
i chyba formalne oświadczenie o nieprzekazaniu praw do zdjęcia...
Skoro zamilkłeś - z ich punktu widzenia - po tym pismie,
to mogli - wybacz - sądzić, że odpuściłeś albo "blefowałeś".
...
> 21 grudnia napisałem "Przedsądowe wezwanie do zapłaty" poprzednio
> wymienionej kwoty wraz z odsetkami od 29 października. Stwierdziłem w
> nim, że wobec braku wyczerpującego wyjaśnienia sytuacji oraz
> zignorowania roszczeń finansowych będę zmuszony oddać sprawę do sądu.
> Oświadczyłem, że posiadam materialne dowody naruszenia prawa przez A.
> Wyznaczyłem termin do końca grudnia i wysłałem jak poprzednio.
...
Dowody ...
Oni nie negowali faktu użycia TEGO zdjęcia,
ale chcieli wiedzieć, że ono jest faktycznie Twoje.
Zadzwoń, porozmawiaj - może nie taki wilk straszny
i pojedziesz z negatywem po odbiór jakiejś okrągłej sumki?
W końcu rozumiem ich, że poza Twoim słowem
chcieliby jakąś materialną podstawę Twojego roszczenia zobaczyć.
--
Pozdrawiam,
Marek mszyma Szymański, Gdynia
usuń nospam. z adresu
-
3. Data: 2004-12-31 11:06:28
Temat: Re: Prawo autorskie - publikacja zdjecia bez zgody
Od: DDT <v...@g...pl>
Dnia Fri, 31 Dec 2004 00:43:37 +0100, Rafal 'RAV' Miszczak napisał(a):
> Witam!
>
> OGÓLNIE:
>
> W serwisie WWW reklamującym znany produkt znalazłem wykonane przeze mnie
> zdjęcie. Agencji reklamowej, która administruje serwisem, zaproponowałem
> ugodę (wpłatę 2000 zł tytułem honorarium i odszkodowania), ale mnie
> olewają. Zamierzam pozwać ich do sądu, a że jeszcze tego nie robiłem,
> proszę o porady. Osoby opierające się na informacjach z prasy straszą
> mnie, że będzie to trwało latami i się nie opłaci - czy to prawda? Co po
> kolei powinienem zrobić, żeby możliwie szybko uzyskać odszkodowanie?
>
> SZCZEGÓŁOWO:
>
> 22 października 2004 r. na stronie reklamującej znany produkt firmy R.
> znalazłem zdjęcie mojego autorstwa. Z danych na stronie wynika, że
> administruje nia agencja reklamowa A. z Warszawy. Zadzwoniłem do firmy
> A. i rozmawiałem z jej prezesem, który poinformował mnie, że zdjęcia do
> serwisu otrzymał od pewnego znanego fotografika i w związku z tym on
> twierdzi, że mojego zdjecia w tym serwisie nie ma. Aby ułatwić sobie
> udokumentowanie zdarzenia, nie podałem prezesowi, o które konkretnie
> zdjęcie chodzi.
>
> Zaraz potem zadzwoniłem do ZPAFu z prośbą o poradę, jak się zachować.
> Miła pani poradziła mi, bym zrobił wydruk strony z datą, co też
> uczyniłem. Poprosiłem też kilka osób, by obejrzały stronę i zapamiętały
> zdjęcie - aby mogły zeznawać jako świadkowie. Niektóre z nich mogą
> potwierdzić autentyczność wydruku.
>
> Wkrótce po tym strona zniknęła z serwera - prezes jakoś wykombinował, o
> które zdjęcie chodziło.
>
> Napisałem pismo - "Propozycja ugody" i wysłałem do A. Żądałem w nim
> wyjaśnień i kwoty 2000 zł tytułem honorarium i odszkodowania za
> naruszenie praw autorskich. Ustaliłem termin 7 dni od doręczenia pisma.
> Jako załącznik wysłałem wydruk strony WWW z moim zdjęciem. Wysłałem
> poleconym z potwierdzeniem odbioru.
>
> 29 października moje pismo zostało dostarczone do A.
>
> 8 listopada otrzymałem pismo od pełnomocnika firmy A. potwierdzające
> dotychczaowy przebieg zdarzeń, wraz z faktem usunięcia spornego zdjęcia
> "do czasu wyjaśnienia". Adwokat tłumaczy, że strona została przekazana
> firmie A. przez jakiś inny podmiot, poprzednio zarządzający stroną (nie
> podał nazwy tego podmiotu) oraz zapewnia, że firma A. szanuje prawa osób
> trzecich. Informuje też, że w przypadku wykazania przeze mnie praw do
> zdjęcia i nieprzekazania ich innemu podmiotowi, A. podejmie "wszelkie
> kroki w celu wyjaśnienia sytuacji".
>
> Pismo było wymijające i niekonkretne, więc czekałem na dalsze kroki, aż
> 21 grudnia napisałem "Przedsądowe wezwanie do zapłaty" poprzednio
> wymienionej kwoty wraz z odsetkami od 29 października. Stwierdziłem w
> nim, że wobec braku wyczerpującego wyjaśnienia sytuacji oraz
> zignorowania roszczeń finansowych będę zmuszony oddać sprawę do sądu.
> Oświadczyłem, że posiadam materialne dowody naruszenia prawa przez A.
> Wyznaczyłem termin do końca grudnia i wysłałem jak poprzednio.
>
> 30 grudnia otrzymałem odpowiedź od adwokata, zarzucającą mi mijanie się
> z prawdą, jakobym nie otrzymał żadnej odpowiedzi (tego nie twierdziłem -
> odpowiedź była, ale wymijająca). Ponadto adwokat narzeka, że nie
> przedstawiłem dowodów dysponowania prawami do zdjęcia i oskarża mnie o
> próbę wyłudzenia odszkodowania poprzez straszenie sądem, co jest jakoby
> przestępstwem z art. 286 $ 1 KK. Na koniec straszy mnie ściganiem tego
> przestępstwa.
>
> CO ROBIĆ?
>
> Czy jest sens bawić się w dalszą korespondencję? Swoich praw do zdjęcia
> dowiodę z łatwością, ponieważ mam negatywy. Mam też świadka, który
> wielokrotnie mnie widział fotografującego podobne sceny w tym samym
> miejscu. Nikomu nie udostępniałem żadnych praw do tego zdjęcia. Sam fakt
> opublikowania zdjęcia jest udokumentowany wydrukiem, mam na to świadków,
> a także sam adwokat potwierdza go. Sprawa jest ewidentnie do wygrania,
> jak sądzę. Jedyny problem w tym, że ja i wielu świadków mieszkamy we
> Wrocławiu, a firma A. ma siedzibę w Warszawie i pewnie tam odbywałyby
> się rozprawy. Ja dojadę, ale wątpię, żeby świadkom się chciało.
>
> Mogę też rozpętać akcję propagandową w Internecie i opisać wszystko z
> pełnymi nazwami i wydrukami pogróżek adwokata, a także poinformować
> firmę R., która pewnie takiej reklamy by sobie nie życzyła, a potem
> czekać na ruch ze strony firmy A. Tylko czy to by było skuteczne, no i
> czy nie odbiłoby mi się czkawką?
>
> Wolałbym rozwiązanie sądowe, skoro próba ugody spełzła na niczym. Tylko
> ile mnie to będzie kosztowało? Jakiego odszkodowania powinienem zażądać?
> Proszę o wszelkie wskazówki, nigdy nie walczyłem w sądzie. Z góry
> dziekuję za pomoc.
>
> Pozdrawiam
>
> Rafal "RAV" Miszczak
Czy zdjecie mialo znak wodny? Sadze ze to wazne. Jesli nie podniosa zarzut
ze nie wiedzieli o prawach autorskich a kiedy sie dowiedzieki zaprzestali
natychmiast narusznia Twojej wlasnosci intelektualnej. Moze nie wiedza
ktore to zdjecie, tylko usuneli cala strone na wszelki wypadek "Akcja w
internecie" ma znamiona znieslawienia w tym przypadku, wiec raczej
odradzam.
Pozdraiam
-
4. Data: 2004-12-31 11:15:44
Temat: Re: Prawo autorskie - publikacja zdjecia bez zgody
Od: Rafal 'RAV' Miszczak <r...@p...pl>
DDT wrote:
>
> Czy zdjecie mialo znak wodny? Sadze ze to wazne. Jesli nie podniosa
> zarzut ze nie wiedzieli o prawach autorskich...
Nie miało, ale żaden znak wodny, "copyright" czy inne ozdobniki nie są
potrzebne do ochrony dzieła. Zdjęcie opublikowałem w Internecie na
stronie, którą podpisałem swoim nazwiskiem i e-mailem - mogli zapytać o
zgodę.
> a kiedy sie dowiedzieki zaprzestali natychmiast narusznia Twojej
> wlasnosci intelektualnej.
Niemniej korzystali z niego nielegalnie przez jakiś czas (niestety nie
wiem, od kiedy) uzyskując jakieś korzyści z tego tytułu (bo strona jest
elementem kampanii reklamowej).
> Moze nie wiedza ktore to zdjecie, tylko usuneli cala strone na wszelki
> wypadek
Nie, usunęli tylko tę podstronę, która zawierała moje zdjęcie. Reszta
serwisu działa nadal. Musieli wiedzieć, które to zdjęcie, mimo że ja im
nie powiedziałem.
> "Akcja w internecie" ma znamiona znieslawienia w tym przypadku, wiec
> raczej odradzam.
Czy można mówić o zniesławieniu, jeśli podawane publicznie informacje są
zgodne z prawdą? Mam na myśli takie informacje, jak w poprzednim moim
poście, a nie oceny w rodzaju "firma X. to złodzieje".
Pozdrawiam
Rafal "RAV" Miszczak
-
5. Data: 2004-12-31 20:17:57
Temat: Re: Prawo autorskie - publikacja zdjecia bez zgody
Od: "WSm" <w...@s...pl>
Użytkownik "Rafal 'RAV' Miszczak" <r...@p...pl> napisał w wiadomości
news:41D492A9.7AC1C938@pol.pl...
[...]
> Zaraz potem zadzwoniłem do ZPAFu z prośbą o poradę, jak się zachować.
> Miła pani poradziła mi, bym zrobił wydruk strony z datą, co też
> uczyniłem. [...]
No i co dalej z tym kontaktem? Chcesz sam prowadzić tę sprawę dalej? Czy nie
lepiej jednak zawrzeć umowę z biurem prawa autorskiego ZPAF i oddać sprawę w
ich ręce? Wiedzą jak to załatwić, dla nich to codzienność.
WSm