-
151. Data: 2008-10-23 10:40:05
Temat: Re: Papierosy, balkon i kwestia polska
Od: Marian <m...@a...pl>
Liwiusz wrote:
> Marian pisze:
>> Jan Bartnik wrote:
>>> Dnia Thu, 23 Oct 2008 11:29:18 +0200, Marian napisał(a):
>>>
>>>>> No tak, ale darcie sie dziecka nie jest bezposrednim czynnikiem
>>>>> zwiekszajacym prawdopodobienstwo zachorowania na jakas ciezka,
>>>>> zwykle smiertelna chorobe.
>>>> a głuchota?
>>>
>>> A szum lasu? Chcesz las wycinac, bo szumi 40dB? Grozi od tego gluchota -
>>> ciezka, smiertelna choroba?
>>
>> Nagły krzykliwy wrzask dziecka porównujesz z szumem lasu? :)
>>
>> Ostatnio stalem w kolejce do kasy, z zakupami, a za mna mamusia z
>> dzieckiem - i dziecko jak rozdarlo ryja to myslalem, ze mi glowa
>> eksploduje...
>
>
> I co w związku z tym? Oczekujesz, że dzieci będą się wychowywały bez
Oczekuje, ze skoro mozna tolerowac drace sie dzieciaki nalezy tez
tolerowac palaczy balkonowych.
> jednego krzyku? To, że dzieci krzyczą i płacą jest jak najbardziej
> naturalne i wymaganie ochrony przed tym jak przed dymem papierosowym to
> oznaka zwykłego ignoranctwa.
-
152. Data: 2008-10-23 10:45:52
Temat: Re: Papierosy, balkon i kwestia polska
Od: januszek <j...@p...irc.pl>
Marian napisał(a):
> a głuchota?
Musisz mieć na myśli bardzo duży balkon do tego bardzo mocno upakowany
takimi krzyczącymi dziećmi ;)
j.
-
153. Data: 2008-10-23 10:46:43
Temat: Re: Papierosy, balkon i kwestia polska
Od: januszek <j...@p...irc.pl>
Marian napisał(a):
> Ostatnio stalem w kolejce do kasy, z zakupami, a za mna mamusia z
> dzieckiem - i dziecko jak rozdarlo ryja to myslalem, ze mi glowa
> eksploduje...
Ogłuchłeś? ;)
j.
-
154. Data: 2008-10-23 10:47:58
Temat: Re: Papierosy, balkon i kwestia polska
Od: januszek <j...@p...irc.pl>
Marian napisał(a):
>> Bierne palenie szkodzi bardziej.
> Bardziej niz co?
Bardziej niż palenie czynne.
j.
-
155. Data: 2008-10-23 10:48:09
Temat: Re: Papierosy, balkon i kwestia polska
Od: Liwiusz <l...@b...tego.poczta.onet.pl>
Marian pisze:
> Liwiusz wrote:
>> Marian pisze:
>>> Jan Bartnik wrote:
>>>> Dnia Thu, 23 Oct 2008 11:29:18 +0200, Marian napisał(a):
>>>>
>>>>>> No tak, ale darcie sie dziecka nie jest bezposrednim czynnikiem
>>>>>> zwiekszajacym prawdopodobienstwo zachorowania na jakas ciezka,
>>>>>> zwykle smiertelna chorobe.
>>>>> a głuchota?
>>>>
>>>> A szum lasu? Chcesz las wycinac, bo szumi 40dB? Grozi od tego
>>>> gluchota -
>>>> ciezka, smiertelna choroba?
>>>
>>> Nagły krzykliwy wrzask dziecka porównujesz z szumem lasu? :)
>>>
>>> Ostatnio stalem w kolejce do kasy, z zakupami, a za mna mamusia z
>>> dzieckiem - i dziecko jak rozdarlo ryja to myslalem, ze mi glowa
>>> eksploduje...
>>
>>
>> I co w związku z tym? Oczekujesz, że dzieci będą się wychowywały bez
>
> Oczekuje, ze skoro mozna tolerowac drace sie dzieciaki nalezy tez
> tolerowac palaczy balkonowych.
Oj, nieuważnie czytałem wątek i myślałem, że jesteś po drugiej stronie :)
A wypowiadając się w temacie: uważam, że zakaz palenia jest słuszny
tam, gdzie ludzie muszą chodzić (np. urzędy, przystanki autobusowe,
środki komunikacji miejskiej, szkoły itp.). Nie ma natomiast podstaw
uważać, że prawo do palenia w knajpach narusza czyjeś swobody. To, że
Zenek Kowalski otworzy pub, w którym chętne osoby mogą przyjść i popalić
papierosy w niczym nie ogranicza praw innych osób. Sama chęć chodzenia
osób niepalących do pubu pana Zenka i niewdychania dymu nie jest czymś,
co musi podlegać ochronie prawnej.
W normalnej gospodarce są puby dla palących, jak i dla niepalących,
tudzież są sale dla jednych i drugich i każdy konsument wybiera to, co
mu odpowiada.
Natomiast problem palenia na balkonie jest problemem wyolbrzymionym.
Prawo nie może zajmować się takimi szczegółami jak trajektoria dymu
unoszącego się z balkonu. Części osób na tej grupie wydaje się, że
wszystko ma swoje odbicie w prawie. A nie ma. Jak komuś przeszkadza
palenie sąsiada, to może zamknąć okno, albo porozmawiać na ten temat z
sąsiadem.
A i jeszcze jedno, nie należy zapominać o intensywnych zapachach na
klatce podczas gotowania obiadu. Nie może być tak, że do mojego
mieszkania przedostaje się zapach schaboszczaka sąsiada, a może ja
jestem wegetarianinem? ;)
--
Pozdrawiam!
Liwiusz
-
156. Data: 2008-10-23 12:46:27
Temat: Re: Papierosy, balkon i kwestia polska
Od: "Jotte" <t...@w...spam.wypad.polska>
W wiadomości news:gdpkp9$oao$1@news.onet.pl Liwiusz
<l...@b...tego.poczta.onet.pl> pisze:
> A wypowiadając się w temacie: uważam, że zakaz palenia jest słuszny tam,
> gdzie ludzie muszą chodzić (np. urzędy, przystanki autobusowe, środki
> komunikacji miejskiej, szkoły itp.). Nie ma natomiast podstaw uważać, że
> prawo do palenia w knajpach narusza czyjeś swobody. To, że Zenek Kowalski
> otworzy pub, w którym chętne osoby mogą przyjść i popalić papierosy w
> niczym nie ogranicza praw innych osób. Sama chęć chodzenia osób
> niepalących do pubu pana Zenka i niewdychania dymu nie jest czymś, co musi
> podlegać ochronie prawnej.
Właśnie "rozprawiłeś" się ze znaczną częścią uprawnień Sanepidu. :D
Prawna ochrona przed brakiem higieny, brudem, nieświeżymi lub źle
przechowywanymi artykułami w barach, restauracjach, pubach itp. jest zbędna.
Przecież nie trzeba tam chodzić...
Fajna "logika".
> W normalnej gospodarce są puby dla palących, jak i dla niepalących,
> tudzież są sale dla jednych i drugich i każdy konsument wybiera to, co mu
> odpowiada.
I to właśnie mniej więcej napisałem już dużo wcześniej. Właściciel mordowni
jeśli chce przyjmować palących musi im wydzielić odpowiednio odizolowane
pomieszczenie i niech tam kopcą.
> Natomiast problem palenia na balkonie jest problemem wyolbrzymionym. Prawo
> nie może zajmować się takimi szczegółami jak trajektoria dymu unoszącego
> się z balkonu. Części osób na tej grupie wydaje się, że wszystko ma swoje
> odbicie w prawie. A nie ma. Jak komuś przeszkadza palenie sąsiada, to może
> zamknąć okno, albo porozmawiać na ten temat z sąsiadem.
A jednak na terenie wielu osiedli, wspólnot, spółdzielni obowiązuje np.
zakaz rozpalania grilla na balkonie.
> A i jeszcze jedno, nie należy zapominać o intensywnych zapachach na klatce
> podczas gotowania obiadu. Nie może być tak, że do mojego mieszkania
> przedostaje się zapach schaboszczaka sąsiada, a może ja jestem
> wegetarianinem? ;)
To nie są żarty. Przez kilka lat w bloku w którym kiedyś mieszkał mój kumpel
ktoś z lokatorów weeekend w weekend, w każde świeto gotował starą kozę.
Ciągle tą samą...
Ilekroć do niego (kumpla) przychodziliśmy już przy windzie wiadomo było, że
gość gotuje. Co więcej, cyrkulacja powietrz na klatce schodowej była taka,
że nie można było mimo sledztwa rozpoznać sprawcy, bo wszędzie waliło tak
samo, a smród był niemożebny.
Więc nie lekceważ problemu.
--
Jotte
-
157. Data: 2008-10-23 12:55:32
Temat: Re: Papierosy, balkon i kwestia polska
Od: "Jotte" <t...@w...spam.wypad.polska>
W wiadomości news:gdllq6$5q4$1@news.onet.pl Piotr <p...@a...net.pl>
pisze:
>> Taaa... banalnie...
>> To powszechna, podstawowa wręcz usługa. Ty masz, twoja babcia ma,
>> wszyscy mają.
> A czy ja pisałem, że wszyscy?
Nie, twierdziłeś, że to banalne. Nieprawda.
> To Ty twierdziłeś, że w banku nie ma opcji zapalenia.
Nieprawda. Radziłem jedynie spróbować zapalić w banku.
Zrób jak mówiłem - banków jak mrówków, wejdź, zapal i czekaj na efekt.
>>> No widzisz. Tam, gdzie uczeń ma prawdziwy wybór i będzie chciał na
>>> przykład mieć korki, ale pod warunkiem, że w trakcie lekcji będzie mógł
>>> sobie zapalić - nie będzie miał problemu ze znalezieniem odpowiedniej
>>> osoby. Konkurencja.
>> Chętnie poznałbym konkretne przykłady, a nie czytał o wyobrażeniach, bo
>> co kogo one obchodzą.
> To jest opis realnej sytuacji, nie wyobrażenia.
PIsałem, że chętnie poznałbym konkretne przykłady.
>>>> Przerysowując - ćpun walący sobie kompot w kanał otoczeniu nie szkodzi
>>>> (w kazdym razie nie bezpośrednio) mimo to zarówno handel jak i samo
>>>> posiadanie jest w wielu krajach penalizowane. Powoli przychodzi czas na
>>>> tytoń.
>>> Yup. Potem alkohol, kawę, herbatę i samochody, które trują spalinami.
>>> Bardzo sensowne.
>> Jakie tam sensowne... ale wymyślaj dalej skoro chcesz.
>> Ale doradzam uprzednio rozejrzeć się po cywilizowanym świecie.
> Dlaczego idąc chodnikiem mam wdychać wredne, śmierdzące spaliny
> samochodów? Dlaczego moje prawo do świeżego powietrza jest tak okrutnie
> ograniczane przez cholernych egoistów, którzy wsiadają w samochody i
> wożą się zamiast poruszać się środkami transportu które nie
> zanieczyszczają powietrza.
> Jak sam pisałeś, "To wszystko. Wolność jednostki kończy się tam, gdzie
> zaczyna się wolność drugiej jednostki."
To, co tu poruszyłeś jest sednem problemu. Gdzie jest ta granica?
Ano tam, gdzie ją ustanowią skuteczniejsi w swych działaniach.
--
Jotte
-
158. Data: 2008-10-23 12:58:05
Temat: Re: Papierosy, balkon i kwestia polska
Od: Liwiusz <l...@b...tego.poczta.onet.pl>
Jotte pisze:
>> W normalnej gospodarce są puby dla palących, jak i dla niepalących,
>> tudzież są sale dla jednych i drugich i każdy konsument wybiera to, co
>> mu odpowiada.
> I to właśnie mniej więcej napisałem już dużo wcześniej. Właściciel
> mordowni jeśli chce przyjmować palących musi im wydzielić odpowiednio
> odizolowane pomieszczenie i niech tam kopcą.
A czy właściciel mieszkania, jeśli chce przyjmować palących
przyjaciół, musi im wydzielić osobne miejsce do palenia?
Tylko proszę nie mówić, że pub jest miejscem publicznym. Nie musi
być. Może to być lokal o nazwie "palarnia" przeznaczony tylko dla osób
palących.
>Właśnie "rozprawiłeś" się ze znaczną częścią uprawnień Sanepidu. :D
>Prawna ochrona przed brakiem higieny, brudem, nieświeżymi lub źle
>przechowywanymi artykułami w barach, restauracjach, pubach itp. jest
>zbędna. Przecież nie trzeba tam chodzić...
>Fajna "logika".
Wysokie odszkodowania za szkody lepiej chronią niż sanepid. Po
pierwsze głupią panią z sanepidu łatwo przekupić, po drugie sanepid ine
będzie siedział cały czas nad przedsiębiorcą, idąc do baru zdajesz
jednak się na wiedzę i doświadczenie kucharza, a nie na wiarę w
kontrolującą moc sanepidu. W rodzinie u mnie ktoś prowadził przez
kilkanaście lat bar i sanepid widział na kontroli kilka razy w tym
czasie. Tak więc nie przeceniaj czegoś, co tak naprawdę nie działa. To,
że na 99,99% nie zatrujesz się jedząc w nieznanym barze nie wynika z
działalności sanepidu.
> A jednak na terenie wielu osiedli, wspólnot, spółdzielni obowiązuje np.
> zakaz rozpalania grilla na balkonie.
Jednakże grill, lub ognisko jest trochę bardziej i niebezpieczne z
punktu widzenia ppoż, i bardziej uciążliwe dla otoczenia, i dłużej
trwające, niż zapalenie jednego papierosa.
>> A i jeszcze jedno, nie należy zapominać o intensywnych zapachach na
>> klatce podczas gotowania obiadu. Nie może być tak, że do mojego
>> mieszkania przedostaje się zapach schaboszczaka sąsiada, a może ja
>> jestem wegetarianinem? ;)
> To nie są żarty. Przez kilka lat w bloku w którym kiedyś mieszkał mój
> kumpel ktoś z lokatorów weeekend w weekend, w każde świeto gotował starą
> kozę.
> Ciągle tą samą...
No i co, jesteś za nową ustawą dotyczącą gotowania kóz?
--
Pozdrawiam!
Liwiusz
-
159. Data: 2008-10-23 13:41:28
Temat: Re: Papierosy, balkon i kwestia polska
Od: Marian <m...@a...pl>
Jotte wrote:
> W wiadomości news:gdpkp9$oao$1@news.onet.pl Liwiusz
> <l...@b...tego.poczta.onet.pl> pisze:
>
>> A wypowiadając się w temacie: uważam, że zakaz palenia jest słuszny
>> tam, gdzie ludzie muszą chodzić (np. urzędy, przystanki autobusowe,
>> środki komunikacji miejskiej, szkoły itp.). Nie ma natomiast podstaw
>> uważać, że prawo do palenia w knajpach narusza czyjeś swobody. To, że
>> Zenek Kowalski otworzy pub, w którym chętne osoby mogą przyjść i
>> popalić papierosy w niczym nie ogranicza praw innych osób. Sama chęć
>> chodzenia osób niepalących do pubu pana Zenka i niewdychania dymu nie
>> jest czymś, co musi podlegać ochronie prawnej.
> Właśnie "rozprawiłeś" się ze znaczną częścią uprawnień Sanepidu. :D
> Prawna ochrona przed brakiem higieny, brudem, nieświeżymi lub źle
> przechowywanymi artykułami w barach, restauracjach, pubach itp. jest
> zbędna. Przecież nie trzeba tam chodzić...
> Fajna "logika".
Nie, to znow jest inaczej, niz przedstawiasz. Nie ma obowiazku
serwowania potraw czy napojow. Jesli juz zas ktos chce serwowac, musi to
robic wedle okreslonych przepisow.
>
>> W normalnej gospodarce są puby dla palących, jak i dla niepalących,
>> tudzież są sale dla jednych i drugich i każdy konsument wybiera to, co
>> mu odpowiada.
> I to właśnie mniej więcej napisałem już dużo wcześniej. Właściciel
> mordowni jeśli chce przyjmować palących musi im wydzielić odpowiednio
> odizolowane pomieszczenie i niech tam kopcą.
A jak to jest z mniejszosciami?
Mowisz, ze Polska nalezy do Cuganow, a Polacy jako wiekszosc maja
wydzielony pewien teren? ;)
Wiec uwazam, ze odwrotnie. Tak dlugo, jak palacze beda w wiekszosci to
wydzielanie obszarow dla niepalacych jest wlasciwym podejsciem.
Po co wprowadzac nakaz wydzielania miejsca dla palacych w barach, gdzie
wiekszosc przychodzi wlasnie zapalac.
Albo inaczej.
Te miejsca wydzilelone dla palaczy juz sa - nazywaja sie BARY i PUBY.
Natura i spoleczenstwo samo wydzielilo te miejsca. Ludzie chcieli sie
napic i zapalic - i tak powstaly bary i puby...
>
>> Natomiast problem palenia na balkonie jest problemem wyolbrzymionym.
>> Prawo nie może zajmować się takimi szczegółami jak trajektoria dymu
>> unoszącego się z balkonu. Części osób na tej grupie wydaje się, że
>> wszystko ma swoje odbicie w prawie. A nie ma. Jak komuś przeszkadza
>> palenie sąsiada, to może zamknąć okno, albo porozmawiać na ten temat z
>> sąsiadem.
> A jednak na terenie wielu osiedli, wspólnot, spółdzielni obowiązuje np.
> zakaz rozpalania grilla na balkonie.
Przepisy p/pozarowe - zakaz uzywania otwartego ognia i te pe.
Oczywiscie potem pojawily sie grile elektryczne, ktore tez nazywaja sie
grilami...
>
>> A i jeszcze jedno, nie należy zapominać o intensywnych zapachach na
>> klatce podczas gotowania obiadu. Nie może być tak, że do mojego
>> mieszkania przedostaje się zapach schaboszczaka sąsiada, a może ja
>> jestem wegetarianinem? ;)
> To nie są żarty. Przez kilka lat w bloku w którym kiedyś mieszkał mój
> kumpel ktoś z lokatorów weeekend w weekend, w każde świeto gotował starą
> kozę.
> Ciągle tą samą...
> Ilekroć do niego (kumpla) przychodziliśmy już przy windzie wiadomo było,
> że gość gotuje. Co więcej, cyrkulacja powietrz na klatce schodowej była
> taka, że nie można było mimo sledztwa rozpoznać sprawcy, bo wszędzie
> waliło tak samo, a smród był niemożebny.
> Więc nie lekceważ problemu.
I rozmawialiscie z sasiadem? Zglaszali administracji uciazliwosc?
Moize gotowal, bo myslal, ze lubicie zapach gotowanej kozy?
Skoro nikt do niego nie przyszedl i nie powiedzial, zeby ta koze juz
wylal ;)
-
160. Data: 2008-10-23 13:43:26
Temat: Re: Papierosy, balkon i kwestia polska
Od: Marian <m...@a...pl>
Liwiusz wrote:
> Tylko proszę nie mówić, że pub jest miejscem publicznym. Nie musi być.
> Może to być lokal o nazwie "palarnia" przeznaczony tylko dla osób palących.
Przy czym nikt nie zabroni osobie niepalacej na wejscie do "palarni".