eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPrawoGrupypl.soc.prawoP2P
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 32

  • 11. Data: 2006-02-13 01:07:01
    Temat: Re: P2P
    Od: macteanimo<a...@k...pl>

    > macteanimo wrote:
    > > "Czyli jak udostępnię znajomym swój zbiór książek, to odpowiadam za
    > > rozpowszechnianie tych książek?"
    >
    > [ciach]
    >
    > > 2. Zakres własnego użytku osobistego obejmuje korzystanie z pojedynczych
    > > egzemplarzy
    >
    > Ciężko pisać o egzemplarzach w przypadku mediów elektronicznych...
    >
    > Dosłownie interpretując zapisy jeśli np. mój program do odtwarzania
    > muzyki z CD nie puszcza jej przez analogowy kabelek tylko zrzuca na dysk
    > i odtwarza cyfrowy zapis - łamie prawo, bo tworzy 'nielegalną' kopię'.
    >
    > Albo jeszcze inny problem: w przypadku medium mających postać wyłącznie
    > elektroniczną - jak stwierdzisz, ile kopii jest w danej chwili oraz ile
    > z nich jest jednocześnie wykorzystywanych?
    >
    > Powiedzmy: wysłałem swoją kopię muzyki do znajomego, u siebie
    > skasowałem, ale jeszcze gdzieś mi się pałęta kopia w jakichś plikach
    > tymczasowych...

    Nie to jest istota przepisu z art.116. Nie liczba posiadanych kopii. Można posiadać
    jedną tylko kopię i ją rozpowszechniać-to jest właśnie istotą utworów w postaci
    cyfrowej. Mozna zatem posiadać np. jedną kopię utworu na komputerze i jedną na
    płycie-to wcale nie swiadczy o rozpowszechnianiu. "Nie będzie mogło być uznane za
    rozpowszechnianie samo utrwalenie utworu lub nawet zwielokrotnienie cudzego
    utworu, jesli nie nastapilo jego dalsze udostepnienie z zamiarem zapoznania się z
    nim okreslonej liczby odbiorcow".
    Ponadto nie jest konieczne faktyczne zapoznanie się z utworem innych osób.
    Wystarczy istnienie takiej mozliwości(jest "rozpowszechnia " a nie "rozpowszechnił"
    )

    > > utworów przez krąg osób pozostających w związku osobistym, w szczególności
    > > pokrewieństwa, powinowactwa lub stosunku towarzyskiego.
    >
    > Czy ustawa gdzieś określa, że stosunek towarzyski musi oznaczać
    > bezpośredni kontakt w jednym punkcie czasoprzestrzeni?
    >
    > > Jak wskazuje orzecznictwo dla przyjecia istnienia stosunku towarzyskiego
    > > niezbednym jest podtrzymywanie wiezow przez pewien czas.
    >
    > Ale nie określa, jaki rodzaj więzów to ma być.

    Owszem nie określa, tak jak nie okresla miliona innych rzeczy-choćby tego, że dla
    przyjecia bojki lub pobicia musza byc co najmniej 3 osoby, a gdy jedna tylko osoba
    pobije inna osobe nie ma mowy o tym przestepstwie. Gdyby ustawa wszystko
    dokladnie okreslala-nie byloby miejsca na orzecznictwo i doktrynę.
    >
    > > "Nadal się pytam, dlaczego twierdzisz, że każdy utwór udostępniany... OK,
    > > załóżmy na chwilę, że będzie to rozpowszechnianie... dlaczego
    > > twierdzisz, że każdy utwór rozpowszechniany przez p2p jest
    > > rozpowszechniany "bez uprawnień albo wbrew jego warunkom" oraz że
    > > koniecznie jest to utwór "cudzy"."
    > >
    > > Właściwie to nie ja twierdze, tylko tak po prostu jest. Jest to
    rozpowszechnianie,
    >
    > Bzdura.

    Dlaczego bzdura-nie bardzo rozumiem?Prosze wyjasnic.

    > > bo dostęp do utworu uzyskuje praktycznie nieograniczona liczba osob.Kazdy
    kto
    >
    > Teoretycznie.

    Nie teoretycznie, tylko praktycznie.Dlaczego w sensie prawnym teoretycznie?
    >
    > > korzysta z danego p2p w okreslonej chwili ma dostep do utworu
    udostepnionego.
    >
    > Poniekąd.

    ???
    >
    > > W żadnym przypadku nie twierdze, ze kazdy utwor rozpowszechniany przez
    p2p
    > > jest rozpowszechniany bez uprawnienia. Chodzi o to, że jesli udowodni sie
    danej
    >
    > Chwilkę wcześniej twierdziłeś. Może uzgodnij zeznania ;)

    W którym miejscu twierdziłem?


    > > osobie, ze rozpowszechniala np. utwor Don't bother Shakiry i film Osada, to
    ona,
    > > aby uniknac odpowiedzialnosci, musi udowodnic, ze ma prawo do
    > > rozpowszechniania takiego utworu(a wiec zezwolenie autora itd itd)
    >
    > Nierealne jest identyfikowanie, poszukiwanie oraz indagowanie autora
    > każdego kawałka jakiegokolwiek medium znalezionego w sieci.
    >
    > Np. autor Fahrenheit 9/11 sam namawiał do dystrybucji tego filmu przez p2p.
    >
    > Oczywiście jeśli ściągnięty z sieci film straszy ostrzeżeniem, że nie
    > wolno go kopiować - sprawa jest dość oczywista. Ale jak takiego
    > ostrzeżenia nie ma, to skąd mam wiedzieć?

    Przepis art.30 kk reguluje sytuacje bledu co do prawa. Moze i jest trudne
    poszukiwanie autora kawalka z sieci, ale kazdy przecietny czlowiek wie, ze utwory
    sa chronione przez prawa autorkie, ze autor(jak i inne podmioty) czerpie korzysci z
    jego rozpowszechniania. Zatem przecietny czlowiek powinien zdawac sobie sprawe
    z tego, ze rozpowszechnianie utworu za darmo, bez zezwolenia osob , ktore maja
    do tego prawo, jest naganne. Tak samo jak wie, ze kupujac plyte na stadionie
    dziesieciolecia lamie prawo.Oczywiscie-przed sadem mozna dowodzic
    nieswiadomosci bezprawnosci-podobnie jak kazdej innej okolicznosci.
    Przestepstwo jest wnioskowe-zatem mozna przypuszczac, ze w razie
    rozpowszechniania autor 9/11 nie zlozy wniosku o sciganie

    To, ze jest ostrzezenie lub go nie ma-nie ma znaczenia. Umieszczenie ostrzezenia
    jest po prostu dodatkowa forma zabezpieczenia, odstraszaczem.
    >
    > > "Zapis ten jest dość mętny i podatny na interpretacje. Zwłaszcza w
    > > świetle faktu, że istnieją ludzie nie mający przyjaciół w świecie
    > > rzeczywistym, ale mającym stada znajomych w świecie wirtualnym."
    > >
    > > Zgadzam sie calkowicie, zapis jest metny i podatny na interpretacje, ale tylko
    do
    > > pewnego stopnia. Nie wystarczy zamienic z kims pare zdan, by uznac to za
    > > stosunek towarzyski-stosunek taki musi byc trwaly, istniec przez jakis czas.
    >
    > Sęk w tym, że w przypadku świata wirtualnego można udowodnić ewentualnie
    > istnienie takich stosunków towarzyskich, natomiast nie będziesz w stanie
    > udowodnić jego braku...

    No coz, nie do konca zrozumialem, ale suma sumarum to bardzo dobrze-jesli bedzie
    pan w stanie udowodnic taki stosunek towarzyski w swiecie wirtualnym-nie ma
    przestepstwa. Zastanawiam sie tylko jak udowodnic istnienie stosunku
    towarzyskiego z osoba ktorej nigdy sie nie widzialo, o ktorej nawet nie wiemy jak
    sie nazywa.
    >
    > [ciach]
    >
    > > > Jescze nie dotarłeś do sedna mojego pytania.
    > >
    > > To prosze wyjasnic to sedno-przeciez to nie zgadywanka
    >
    > Czytaj uważnie. I nie pisz 3x tego samego ;)

    3 razy to samo to przez pomylke. Jesli nie chce mi pan przyblizyc sedna sprawy-
    trudno.Dyskusja bedzie niepelna.



    --
    Wysłano z serwisu Usenet na stronach PomocPrawna.INFO
    -> http://usenet.pomocprawna.info


  • 12. Data: 2006-02-13 06:48:53
    Temat: Re: P2P
    Od: Jacek Karczmarczyk <j...@b...pl>

    macteanimo napisał(a):
    >>>W żadnym przypadku nie twierdze, ze kazdy utwor rozpowszechniany przez p2p
    >>>jest rozpowszechniany bez uprawnienia. Chodzi o to, że jesli udowodni sie
    >>>danej
    >
    >>Chwilkę wcześniej twierdziłeś. Może uzgodnij zeznania ;)
    >
    > W którym miejscu twierdziłem?

    Andrzej Lawa:
    "(...)dlaczego twierdzisz, że każdy utwór rozpowszechniany przez p2p
    jest rozpowszechniany "bez uprawnień albo wbrew jego warunkom" oraz że
    koniecznie jest to utwór "cudzy"."

    Ty:
    "Właściwie to nie ja twierdze, tylko tak po prostu jest"


    A ja mam takie pytanko - załóżmy, że chodzi o rozpowszechnianie bez
    uprawnień - czy to się tyczy całych utworów czy tylko jego fragmentów?


    --
    Jacek Karczmarczyk
    "Podoba mi sie to, co panowie mowia, ze sie podoba..." / Rejs

    [ tymczasowo http://karczmarczyk.akacje.pl ]


  • 13. Data: 2006-02-13 18:03:40
    Temat: Re: P2P
    Od: macteanimo<a...@k...pl>

    > macteanimo napisał(a):
    > >>>W żadnym przypadku nie twierdze, ze kazdy utwor rozpowszechniany przez
    p2p
    > >>>jest rozpowszechniany bez uprawnienia. Chodzi o to, że jesli udowodni sie
    > >>>danej
    > >
    > >>Chwilkę wcześniej twierdziłeś. Może uzgodnij zeznania ;)
    > >
    > > W którym miejscu twierdziłem?
    >
    > Andrzej Lawa:
    > "(...)dlaczego twierdzisz, że każdy utwór rozpowszechniany przez p2p
    > jest rozpowszechniany "bez uprawnień albo wbrew jego warunkom" oraz że
    > koniecznie jest to utwór "cudzy"."
    >
    > Ty:
    > "Właściwie to nie ja twierdze, tylko tak po prostu jest"


    No racja, w sumie mój błąd-nieprecyzyjnie się wyraziłem. Chodziło mi w tym
    przypadku o to, ze udostepnianie przez p2p zawsze bedzie rozpowszechnianiem-
    legalnym badz nielegalnym , w zaleznosci od tego, co rozpowszechniamy.

    >
    > A ja mam takie pytanko - załóżmy, że chodzi o rozpowszechnianie bez
    > uprawnień - czy to się tyczy całych utworów czy tylko jego fragmentów?


    Powiem szczerzem, że nie bardzo wiem jak to interpretować. Spotkałem się z
    glosem, ze nie jest to rozpowszechnianiem, albowiem rozpowszechniamy de facto
    fragment utworu, samodzielnie nie bedacy utworem, tzn fragment pliku ktory od
    nas sciagnieto nie jest tak naprawde np.piosenka, nie nadaje sie do odtworzenia,
    nie jest utworem. W podobnym glosie wypowiedzial sie prawnik-specjalista od
    prawa komputerowego w jednym z magazynow komputerowych-stwierdzil on
    mianowicie, ze jesli skasujemy plik z folderu(np.incoming w emule)zaraz po
    sciagnieciu utworu, wowczas nie popelniamy przestepstwa.Nie wyjasnil on jednak
    dlaczego tak jest. Z tego wynikałoby , ze np. udostepnianie w czasie sciagania
    utworu(czylio sciagaja od nas utwor , ktory my aktualnie sciagamy)nie jest
    rozpowszechnianiem w znaczeniu tego przepisu.
    Są też głosy przeciwne, a mianowicie, ze wyzej wymieniony sposob "udostepnienia"
    jest rozpowszechnianiem w sensie art.116. Takie informacje mozna np.znalezc na
    niektorych forach internetowych, jak rowniez w podobnym tonie wypowiadali sie
    niektorzy zapytani przeze mnie praktycy prawa.
    Inna sprawa jest przeprowadzenie postepowania karnego przygotowawczego w
    tym zakresie. Trzebaby bowiem udowodnic, ze dana osoba udostepniala muzyke
    (filmy)w danym momencie, co wymagaloby dosc pracochlonnych czynnosci
    dowodowych:ustalenie numeru IP, pozniej konieczniosc odtworzenia przeplywu
    plikow w p2p, wreszcie wlasciwie nalezaloby udowodnic, ze np . plik o nazwie
    Monachium rzeczywiscie byl filmem Monachium, a nie np. domowym nagraniem z
    grilla, ktory ktos sobie nazwal Monachium. Co innego oczywiscie, jesli zostaniemy
    namierzeni wlasnie poprzez p2p, albo Policja w czasie "sprawdzania" naszego
    komputera odnajdzie pliki w folderze incoming-wtedy sprawa jest oczywista.
    Nie podejmuje sie zajac stanowiska w tej kwestii, poza tym orzecznictwa brak w tej
    kwestii.


    --
    Wysłano z serwisu Usenet na stronach PomocPrawna.INFO
    -> http://usenet.pomocprawna.info


  • 14. Data: 2006-02-13 18:33:13
    Temat: Re: P2P
    Od: Andrzej Lawa <a...@l...SPAM_PRECZ.com>

    macteanimo wrote:

    > No racja, w sumie mój błąd-nieprecyzyjnie się wyraziłem. Chodziło mi w tym
    > przypadku o to, ze udostepnianie przez p2p zawsze bedzie rozpowszechnianiem-
    > legalnym badz nielegalnym , w zaleznosci od tego, co rozpowszechniamy.

    No właśnie :)

    A pownieważ twórcy różnie podchodzą do kwestii rozpowszechniania swoich
    dzieł, więc trudno na pierwszy rzut oka stwierdzić, który do sieci
    trafił legalnie, a który nie.

    [ciach]

    > Inna sprawa jest przeprowadzenie postepowania karnego przygotowawczego w
    > tym zakresie. Trzebaby bowiem udowodnic, ze dana osoba udostepniala muzyke
    > (filmy)w danym momencie, co wymagaloby dosc pracochlonnych czynnosci
    > dowodowych:ustalenie numeru IP, pozniej konieczniosc odtworzenia przeplywu
    > plikow w p2p, wreszcie wlasciwie nalezaloby udowodnic, ze np . plik o nazwie
    > Monachium rzeczywiscie byl filmem Monachium, a nie np. domowym nagraniem z

    No właśnie.

    > grilla, ktory ktos sobie nazwal Monachium. Co innego oczywiscie, jesli zostaniemy
    > namierzeni wlasnie poprzez p2p, albo Policja w czasie "sprawdzania" naszego
    > komputera odnajdzie pliki w folderze incoming-wtedy sprawa jest oczywista.

    Przynajmniej jeśli chodzi o rozpowszechnianie owego filmu. Ale jeśli o
    świadome popełnienie przestępstwa przez rozpowszechniającego - już nie
    za bardzo. Powiedzmy, że ściągnął z sieci, bo mu znajomy coś takiego
    polecił. I dlaczego miałby przypuszczać, że w sieci było nielegalnie,
    skoro Fahrenheit 9/11 było legalnie?

    Z programami jest łatwiej - przynajmniej zainstalowanymi (bo w czasie
    instalacji przeważnie straszą). Ale jak jest np. tylko "obraz" płyty ISO
    i biernie sobie leży...

    > Nie podejmuje sie zajac stanowiska w tej kwestii, poza tym orzecznictwa brak w tej
    > kwestii.

    Trochę zdaje się jest, ale dość kalekie i naciągane.

    IMHO podejście zaproponowane jakiś czas temu we Francji było najbardziej
    rozsądne - stała opłata roczna (na rzecz jakeigoś ich ZAIKSu o ile
    pamiętam) i można się legalnie niekomercyjnie dzielić plikami w sieci.

    Ciekawe, czy to tam przeszło...


  • 15. Data: 2006-02-13 18:39:28
    Temat: Re: P2P
    Od: Andrzej Lawa <a...@l...SPAM_PRECZ.com>

    macteanimo wrote:

    > Przepis art.30 kk reguluje sytuacje bledu co do prawa. Moze i jest trudne
    > poszukiwanie autora kawalka z sieci, ale kazdy przecietny czlowiek wie, ze utwory
    > sa chronione przez prawa autorkie,

    Owszem.

    > ze autor(jak i inne podmioty) czerpie korzysci z
    > jego rozpowszechniania.

    A tu już nie jest to takie jasne - np.

    > Zatem przecietny czlowiek powinien zdawac sobie sprawe
    > z tego, ze rozpowszechnianie utworu za darmo, bez zezwolenia osob , ktore maja
    > do tego prawo, jest naganne.

    Poniekąd. A nawet więcej - jest nielegalne. A zatem można założyć, że
    skoro jest dostępne w sieci - osoby uprawnione nie miały nic przeciwko
    temu. Jestem paranoikiem, ale nawet ja nie podejrzewam wszystkich
    dookoła o bycie przestępcami ;)

    > Tak samo jak wie, ze kupujac plyte na stadionie
    > dziesieciolecia lamie prawo.Oczywiscie-przed sadem mozna dowodzic

    Serio? Jesteś pewien, że nie ma tam osób handlujących legalnym towarem?

    I może w takim razie powiesz, jak odróżnisz taki legalny od nielegalnego
    - zważywszy na to, że cena (przy ich kosmicznej rozpiętości) o niczym
    nie świadczy.

    > nieswiadomosci bezprawnosci-podobnie jak kazdej innej okolicznosci.
    > Przestepstwo jest wnioskowe-zatem mozna przypuszczac, ze w razie
    > rozpowszechniania autor 9/11 nie zlozy wniosku o sciganie

    A jak odróżnisz film, który wolno darmowo rozpowszechniać od takiego,
    którego nie wolno? (po samym pliku - dla ustalenia uwagi)

    > To, ze jest ostrzezenie lub go nie ma-nie ma znaczenia. Umieszczenie ostrzezenia
    > jest po prostu dodatkowa forma zabezpieczenia, odstraszaczem.

    Wiesz, ale to jest różnica jak pomiędzy prywatnym terenem, a prywatnym
    terenem ogrodzonym i z tabliczką "zakaz wstępu - teren prywatny".

    [ciach]

    > No coz, nie do konca zrozumialem, ale suma sumarum to bardzo dobrze-jesli bedzie
    > pan w stanie udowodnic taki stosunek towarzyski w swiecie wirtualnym-nie ma
    > przestepstwa. Zastanawiam sie tylko jak udowodnic istnienie stosunku
    > towarzyskiego z osoba ktorej nigdy sie nie widzialo, o ktorej nawet nie wiemy jak
    > sie nazywa.

    Sorry Winnetou, ale to winę trzeba udowodnić. Czyli w tym przypadku -
    brak stosunku towarzyskiego.


  • 16. Data: 2006-02-13 19:47:12
    Temat: Re: P2P
    Od: macteanimo<a...@k...pl>

    > macteanimo wrote:
    >
    > > No racja, w sumie mój błąd-nieprecyzyjnie się wyraziłem. Chodziło mi w tym
    > > przypadku o to, ze udostepnianie przez p2p zawsze bedzie
    rozpowszechnianiem-
    > > legalnym badz nielegalnym , w zaleznosci od tego, co rozpowszechniamy.
    >
    > No właśnie :)

    No tak :)


    > A pownieważ twórcy różnie podchodzą do kwestii rozpowszechniania swoich
    > dzieł, więc trudno na pierwszy rzut oka stwierdzić, który do sieci
    > trafił legalnie, a który nie.

    Z tym trudno mi sie zgodzic. Rozpowszechnianie utworów bez uprawnienia jest
    przestepstwem. Nie tyle chodzi o to, by udowadniac, ze utwor trafił do sieci
    legalnie, ale o to, ze dana osoba rozpowszechniala go nielegalnie. Zatem w typowej
    sytuacji, jesi np. ktos rozpowszechnil utwor naszej Shakiry policjant zadzwoni sobie
    do odpowiedniejk organizacji(np. STOART, a procz tego może ZAIKS i ZPAV) i
    zapyta, czy taka a taka osoba miala prawo rozpowszechniac utwor. A wlasciwie to
    nawet nie bedzie musial dzwonic, bo dana organizacja musi zlozyc wniosek o
    sciganie, zatem to bedzie sie rozumialo samo przez się.

    >
    > > Inna sprawa jest przeprowadzenie postepowania karnego przygotowawczego
    w
    > > tym zakresie. Trzebaby bowiem udowodnic, ze dana osoba udostepniala
    muzyke
    > > (filmy)w danym momencie, co wymagaloby dosc pracochlonnych czynnosci
    > > dowodowych:ustalenie numeru IP, pozniej konieczniosc odtworzenia przeplywu
    > > plikow w p2p, wreszcie wlasciwie nalezaloby udowodnic, ze np . plik o nazwie
    > > Monachium rzeczywiscie byl filmem Monachium, a nie np. domowym nagraniem
    z
    >
    > No właśnie.

    No dokladnie. Rozmawiamy tu sobie troche teoretycznie. W praktyce postepowania
    o sama muzyke czy filmy wlasciwie dotycza rozpowszechniania przez np. knajpy.
    Choć i zdarzaja sie (ale akt nie widzialem na oczy, znam ze slyszenia, ale zrodlo
    dosc pewne) postepowania o internet.
    W praktyce jest tak, ze policja znajduje zawsze jakies oprogramowanie(o co
    nietrudno, obilo mi sie o uszy, ze niektorzy funkcjonariusze mecza i sla akty
    oskarzenia np. o winrara po okresie wersji testowej)i na tym koncentruje sie
    postepowanie.



    > > grilla, ktory ktos sobie nazwal Monachium. Co innego oczywiscie, jesli
    zostaniemy
    > > namierzeni wlasnie poprzez p2p, albo Policja w czasie "sprawdzania" naszego
    > > komputera odnajdzie pliki w folderze incoming-wtedy sprawa jest oczywista.
    >
    > Przynajmniej jeśli chodzi o rozpowszechnianie owego filmu. Ale jeśli o
    > świadome popełnienie przestępstwa przez rozpowszechniającego - już nie
    > za bardzo. Powiedzmy, że ściągnął z sieci, bo mu znajomy coś takiego
    > polecił. I dlaczego miałby przypuszczać, że w sieci było nielegalnie,
    > skoro Fahrenheit 9/11 było legalnie?

    Dlatego, że 9/11 jest wyjatkiem od reguly, a zasada jest przeciwna. Znajomy moze
    mu polecic film juz rozpowszechniony(nawet nielegalnie) i mu go pozyczyc-to jest
    dozwolony uzytek prywatny. Mozna sobie taki film tez sciagnac- to rowniez nie jest
    zabronione. Nie mozna natomiast filmu (nie mowie o 9/11) rozpowszechnic.


    > Z programami jest łatwiej - przynajmniej zainstalowanymi (bo w czasie
    > instalacji przeważnie straszą). Ale jak jest np. tylko "obraz" płyty ISO
    > i biernie sobie leży...

    Art.278par.2, art.293


    > > Nie podejmuje sie zajac stanowiska w tej kwestii, poza tym orzecznictwa brak
    w tej
    > > kwestii.
    >
    > Trochę zdaje się jest, ale dość kalekie i naciągane.


    Przy okazji, gdyby znalazl pan czas, prosze mi podac sygnatury-chetnie poczytam,
    bo nie mam za bardzo orzecznictwa do autorskich

    > IMHO podejście zaproponowane jakiś czas temu we Francji było najbardziej
    > rozsądne - stała opłata roczna (na rzecz jakeigoś ich ZAIKSu o ile
    > pamiętam) i można się legalnie niekomercyjnie dzielić plikami w sieci.
    >
    > Ciekawe, czy to tam przeszło...


    U nas rowniez jest podobny projekt- toznaczy 5 zl miesiecznie za sciaganie muzyki i
    filmow oprzez internet. Z tym ze projekt ten ma dotyczyc tylko sciagania , a nie
    rozpowszechniania-zatem wprowadza oplate za cos, co juz teraz jest legalne.


    --
    Wysłano z serwisu Usenet na stronach PomocPrawna.INFO
    -> http://usenet.pomocprawna.info


  • 17. Data: 2006-02-13 20:12:52
    Temat: Re: P2P
    Od: macteanimo<a...@k...pl>

    > macteanimo wrote:
    >
    > > Przepis art.30 kk reguluje sytuacje bledu co do prawa. Moze i jest trudne
    > > poszukiwanie autora kawalka z sieci, ale kazdy przecietny czlowiek wie, ze
    utwory
    > > sa chronione przez prawa autorkie,
    >
    > Owszem.
    >
    > > ze autor(jak i inne podmioty) czerpie korzysci z
    > > jego rozpowszechniania.
    >
    > A tu już nie jest to takie jasne - np.
    >
    > > Zatem przecietny czlowiek powinien zdawac sobie sprawe
    > > z tego, ze rozpowszechnianie utworu za darmo, bez zezwolenia osob , ktore
    maja
    > > do tego prawo, jest naganne.
    >
    > Poniekąd. A nawet więcej - jest nielegalne. A zatem można założyć, że
    > skoro jest dostępne w sieci - osoby uprawnione nie miały nic przeciwko
    > temu. Jestem paranoikiem, ale nawet ja nie podejrzewam wszystkich
    > dookoła o bycie przestępcami ;)

    To ze cos jest w sieci wcale nie swidczy o legalnosci. Jesli cos jest np. w sklepie w

    centrum miasta(np.odziezowym) to ktos ma prawo przypuszczac, ze jest to towar
    legalny. Sieć to co innego.Siec-mowiac poetycko-to wirtualny swiat-wlasciwie
    niekontrolowalny. Wiadomym jest, ze w sieci mozna umiescic w sposb łatwy wiele
    rzeczy, na ktore nie zgadzaja sie tworcy. I tak np. gdybym mial strone to moglbym
    umiescic na niej w dziale download piosenke shakiry. Czy to oznacza, ze inne osoby
    maja prawo zakladac, ze ona jest tam legalnie-moim zdanioem nie. Czy(z grubej
    rury) fakt, ze w sieci jest pornografia dziecieca swiadczy o tym, ze jest ona
    legalna.
    Czy to, ze na moim osiedlu z latwoscia mozna w melinie kupic spirytus czy trawe
    swiadczy o tym , ze jest ona legalna-nie. O legalnosci nie swiadczy latwa
    dostepnosc przedmiotu(czy tam utworu). Przecietny obywatel powinien zdawac
    sobie sprawe z podstawowych rzeczy-miedzy innymi z wyzej wymienionych. Sądzę,
    ze tak z reszta jest, tzn. wiekszosc osob w p2p czuje pismo nosem i wie , ze robi
    cos nielegalnego.
    >
    > > Tak samo jak wie, ze kupujac plyte na stadionie
    > > dziesieciolecia lamie prawo.Oczywiscie-przed sadem mozna dowodzic
    >
    > Serio? Jesteś pewien, że nie ma tam osób handlujących legalnym towarem?

    Pewien nie jestem, ale plyta za 10 zlotych, ktora w sklepie kosztuje 57, a w necie
    47 + 10 zlotych koszty wysylki daje do myslenia.Jest to paserka,przynajmniej
    nieumyslna.

    > I może w takim razie powiesz, jak odróżnisz taki legalny od nielegalnego
    > - zważywszy na to, że cena (przy ich kosmicznej rozpiętości) o niczym
    > nie świadczy.

    Moim zdaniem, jak wyzej napisalem ,swiadczy.
    Art. 292. § 1. Kto rzecz, o której na podstawie towarzyszących okoliczności
    powinien i może przypuszczać, że została uzyskana za pomocą czynu
    zabronionego, nabywa lub pomaga do jej zbycia albo tę rzecz przyjmuje lub
    pomaga do jej ukrycia,
    podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2.
    § 2. W wypadku znacznej wartości rzeczy, o której mowa w § 1, sprawca
    podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5.

    Art. 293. § 1. Przepisy art. 291 i 292 stosuje się odpowiednio do programu
    komputerowego.
    § 2. Sąd może orzec przepadek rzeczy określonej w § 1 oraz w art. 291 i 292,
    chociażby nie stanowiła ona własności sprawcy.

    Art. 118.prawa autorskiego
    1. Kto w celu osiągnięcia korzyści majątkowej przedmiot będący nośnikiem utworu,
    artystycznego wykonania, fonogramu, wideogramu rozpowszechnianego lub
    zwielokrotnionego bez uprawnienia albo wbrew jego warunkom nabywa lub
    pomaga w jego zbyciu albo przedmiot ten przyjmuje lub pomaga w jego ukryciu,
    podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5.
    2. Jeżeli sprawca uczynił sobie z popełniania przestępstwa określonego w ust. 1
    stałe źródło dochodu albo działalność przestępną, określoną w ust. 1, organizuje
    lub nią kieruje,
    podlega karze pozbawienia wolności od roku do lat 5.
    3. Jeżeli na podstawie towarzyszących okoliczności sprawca przestępstwa
    określonego
    w ust. 1 lub 2 powinien i może przypuszczać, że przedmiot został uzyskany
    za pomocą czynu zabronionego,
    podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności
    do lat 2.

    Okolicznościa towarzyszaca sa wlasnie-podejrzane miejsce transakcji, niska cena,
    brak dokumentow lub ich podejrzany wyglad, wyglad osoby sprzedajacej(osoba
    sprzedajaca plyty w kiblu, spod lady albo kurtki wyglada dziwnie). Ja jestem w
    stanie rozroznic, ze plyta na stadionie jest nielegalna(cena, brak lub podrobiony
    hologram, okolicznosci transakcji), a w empiku legalna(a nawetn jesli nielegalna, a
    po normalnej cenie, nie ma przestepstwa)


    > > nieswiadomosci bezprawnosci-podobnie jak kazdej innej okolicznosci.
    > > Przestepstwo jest wnioskowe-zatem mozna przypuszczac, ze w razie
    > > rozpowszechniania autor 9/11 nie zlozy wniosku o sciganie
    >
    > A jak odróżnisz film, który wolno darmowo rozpowszechniać od takiego,
    > którego nie wolno? (po samym pliku - dla ustalenia uwagi)

    Nie moge rozpowszechniac utworu, dopoki nie mam do tego uprawnienia. Gdybym
    mial uprawnienie to bym o tym wiedzial, bo bym sie o nie staral i je uzyskal.


    > > To, ze jest ostrzezenie lub go nie ma-nie ma znaczenia. Umieszczenie
    ostrzezenia
    > > jest po prostu dodatkowa forma zabezpieczenia, odstraszaczem.
    >
    > Wiesz, ale to jest różnica jak pomiędzy prywatnym terenem, a prywatnym
    > terenem ogrodzonym i z tabliczką "zakaz wstępu - teren prywatny".

    No tak, ale zarowno na taki i taki nie mozna wchodzic. Jest to zabronione.
    Doskonały z reszta przyklad. Nie trzeba oznaczac kazdej nieruchomosci jako teren
    prywatny, by zabronione bylo na niego wejscie. Podobnie nie trzeba oznaczac
    kazdego kosza w miescie "mienie-nie niszczyc", bo wiadomo, ze nie wolno tego
    robic.




    --
    Wysłano z serwisu Usenet na stronach PomocPrawna.INFO
    -> http://usenet.pomocprawna.info


  • 18. Data: 2006-02-13 22:00:11
    Temat: Re: P2P
    Od: Andrzej Lawa <a...@l...SPAM_PRECZ.com>

    macteanimo wrote:

    > To ze cos jest w sieci wcale nie swidczy o legalnosci. Jesli cos jest np. w sklepie
    w

    Ale też nie świadczy o nielegalności, prawda?

    [ciach]

    > rzeczy, na ktore nie zgadzaja sie tworcy. I tak np. gdybym mial strone to moglbym
    > umiescic na niej w dziale download piosenke shakiry. Czy to oznacza, ze inne osoby
    > maja prawo zakladac, ze ona jest tam legalnie-moim zdanioem nie. Czy(z grubej
    > rury) fakt, ze w sieci jest pornografia dziecieca swiadczy o tym, ze jest ona
    legalna.

    Ale takie nielegalne są prędzej czy później zamykane.

    [ciach]

    >>>Tak samo jak wie, ze kupujac plyte na stadionie
    >>>dziesieciolecia lamie prawo.Oczywiscie-przed sadem mozna dowodzic
    >>
    >>Serio? Jesteś pewien, że nie ma tam osób handlujących legalnym towarem?
    >
    >
    > Pewien nie jestem, ale plyta za 10 zlotych, ktora w sklepie kosztuje 57, a w necie
    > 47 + 10 zlotych koszty wysylki daje do myslenia.Jest to paserka,przynajmniej
    > nieumyslna.
    >
    >>I może w takim razie powiesz, jak odróżnisz taki legalny od nielegalnego
    >>- zważywszy na to, że cena (przy ich kosmicznej rozpiętości) o niczym
    >>nie świadczy.
    >
    >
    > Moim zdaniem, jak wyzej napisalem ,swiadczy.

    [ciach]

    Nie, nie świadczy. Bo ciężko mi się orientować w cenie każdego folmu na
    półce - a w czasach filmów jako gratis do gazety (gdy ten sam film na
    półce może kosztować 5, 10, 20, 50 albo i 100zł) oraz różnych promocji,
    wyprzedaży, transakcji wiązanych, innych wersji płyty (powiedzmy tylko
    polska bez dodatków) cena nie jest oczywista. Ba! Niedawno widziałem
    filmy na DVD sprzedawane na wagę! W sklepie! (hologramy miały)

    [ciach]

    > Okolicznościa towarzyszaca sa wlasnie-podejrzane miejsce transakcji, niska cena,
    > brak dokumentow lub ich podejrzany wyglad, wyglad osoby sprzedajacej(osoba
    > sprzedajaca plyty w kiblu, spod lady albo kurtki wyglada dziwnie). Ja jestem w
    > stanie rozroznic, ze plyta na stadionie jest nielegalna(cena, brak lub podrobiony
    > hologram, okolicznosci transakcji), a w empiku legalna(a nawetn jesli nielegalna, a

    > po normalnej cenie, nie ma przestepstwa)

    Cena - jak wykazałem - jest dowolna. To nie czasy cen regulowanych
    urzędowo ;->

    Okoliczności - handel stolikowy może być też całkowicie legalny. Po
    prostu w ten sposób obcinają koszta i może dzięki temu jest właśnie tak
    niska cena.

    A hologramy - zakładając, że wiem, co to jest, są w miarę proste do
    pordobienia i laik raczej podróbki od oryginału nie odróżni.

    W przypadku samochodów czy innych towarów stricte materialnych, których
    nawet legalne kopiowanie jest tak samo kosztowne, jak wyprodukowanie
    oryginału ;), przedział prawdopodobnych cen jest dosć wąski.

    W przypadku dóbr intelektualnych, w których sama materialna część
    "towaru" jest warta grosze, sprawa ceny jest daleko bardziej umowna.

    [ciach]

    >>A jak odróżnisz film, który wolno darmowo rozpowszechniać od takiego,
    >>którego nie wolno? (po samym pliku - dla ustalenia uwagi)
    >
    > Nie moge rozpowszechniac utworu, dopoki nie mam do tego uprawnienia. Gdybym
    > mial uprawnienie to bym o tym wiedzial, bo bym sie o nie staral i je uzyskal.

    A od kogo? Powiedzmy że mam utwór nieznanego artysty.

    Chyba nie zaprzeczysz, że jest tak samo chroniony, jak utwory ostro
    promowanych gwiazdek.

    Będziesz latał po całym kraju szukać jakiegoś nieznanego grajka?

    Wartośc intelektualna może być też udostępniona jako "public domain" -
    jak ją odróżnisz od tej komercyjnej?

    [ciach]

    >>Wiesz, ale to jest różnica jak pomiędzy prywatnym terenem, a prywatnym
    >>terenem ogrodzonym i z tabliczką "zakaz wstępu - teren prywatny".
    >
    >
    > No tak, ale zarowno na taki i taki nie mozna wchodzic. Jest to zabronione.
    > Doskonały z reszta przyklad. Nie trzeba oznaczac kazdej nieruchomosci jako teren

    Doskonały przykład na to, że wygadujesz bzdury. Jak nie ma ogrodzenia,
    nie ma informacji, nie ma jakiegoś ciecia odganiającego niemile
    widzianych - można sobie wchodzić ile się tylko chce.

    > prywatny, by zabronione bylo na niego wejscie. Podobnie nie trzeba oznaczac
    > kazdego kosza w miescie "mienie-nie niszczyc", bo wiadomo, ze nie wolno tego
    > robic.

    I znowu sobie "strzelasz gola" - czy masz zezwolenie na korzystanie z
    danego kosza? Może to kosz prywatny, na którego użycie trzeba mieć
    zezwolenie i opłacić jakiś abonament?

    ;->


  • 19. Data: 2006-02-13 22:15:14
    Temat: Re: P2P
    Od: Andrzej Lawa <a...@l...SPAM_PRECZ.com>

    macteanimo wrote:

    > Z tym trudno mi sie zgodzic. Rozpowszechnianie utworów bez uprawnienia jest
    > przestepstwem. Nie tyle chodzi o to, by udowadniac, ze utwor trafił do sieci
    > legalnie, ale o to, ze dana osoba rozpowszechniala go nielegalnie. Zatem w typowej
    > sytuacji, jesi np. ktos rozpowszechnil utwor naszej Shakiry policjant zadzwoni
    sobie
    > do odpowiedniejk organizacji(np. STOART, a procz tego może ZAIKS i ZPAV) i
    > zapyta, czy taka a taka osoba miala prawo rozpowszechniac utwor. A wlasciwie to

    Czyli puszczam STOARTowi w słuchawkę muzykę i oni mają psi obowiązek
    natychmiast mi odpowiedzieć, kto ma prawa do dystrybucji danego utworu?

    [ciach]

    > Choć i zdarzaja sie (ale akt nie widzialem na oczy, znam ze slyszenia, ale zrodlo
    > dosc pewne) postepowania o internet.

    AFAIK zwykle jest to "przy okazji" kupienia u jakiegoś pirata
    komercyjnego, u którego potem znaleźli listę klientów.

    [ciach]

    > Dlatego, że 9/11 jest wyjatkiem od reguly, a zasada jest przeciwna. Znajomy moze

    Zależy, jakie filmy głównie Cię interesują. Jeśli tzw. kino niezależne -
    to IMHO proporcje są raczej odwrotne.

    > mu polecic film juz rozpowszechniony(nawet nielegalnie) i mu go pozyczyc-to jest
    > dozwolony uzytek prywatny. Mozna sobie taki film tez sciagnac- to rowniez nie jest
    > zabronione. Nie mozna natomiast filmu (nie mowie o 9/11) rozpowszechnic.

    Sęk w tym, że ściągając przez p2p automatycznie rozpowszechniasz.

    Zanim jeszcze wiesz, co w danym pliku jest.

    Możesz np. ściągać sobie właśnie "Fahrenheit 9/11.avi", a po ściągnieciu
    okazuje się, że to jest jakieś pedofilskie porno. A w międzyczasie te
    fragmenty, które już się ściągnęły - rozpowszechniasz.

    >>Z programami jest łatwiej - przynajmniej zainstalowanymi (bo w czasie
    >>instalacji przeważnie straszą). Ale jak jest np. tylko "obraz" płyty ISO
    >>i biernie sobie leży...
    >
    >
    > Art.278par.2, art.293

    Doczytaj do końca - w celu osiągnięcia korzyści.

    Mogę sobie np. wypalić setkę kopii Windows XP i... wytapetować tymi
    płytkami mieszkanie. Gdzie tu korzyść z programu?

    Z "martwego" kodu leżącego sobie np. w postaci obrazu ISO instalki
    korzyści żadnej nie ma. Dopiero po zainstalowaniu można próbować
    wykazać, że brak wydatku to korzyść.

    [ciach]

    >>Trochę zdaje się jest, ale dość kalekie i naciągane.
    >

    > Przy okazji, gdyby znalazl pan czas, prosze mi podac sygnatury-chetnie poczytam,
    > bo nie mam za bardzo orzecznictwa do autorskich

    Nie znam, bo tylko to, co w wiadomościach w sieci mi się o uszy obiło.

    Więc możliwe, że w drugiej instancji w ogóle umorzyli/uniewinnili.

    BTW: w internecie zwracanie się per "pan" to oznaka wojny ;)

    [ciach]

    > U nas rowniez jest podobny projekt- toznaczy 5 zl miesiecznie za sciaganie muzyki i

    > filmow oprzez internet. Z tym ze projekt ten ma dotyczyc tylko sciagania , a nie
    > rozpowszechniania-zatem wprowadza oplate za cos, co juz teraz jest legalne.

    Patrz wyżej: w p2p jak ściągasz, to od razu rozpowszechniasz (ale już
    rozpowszechniony) utwór.


  • 20. Data: 2006-02-13 22:28:14
    Temat: Re: P2P
    Od: macteanimo<a...@k...pl>

    > macteanimo wrote:
    >
    > > To ze cos jest w sieci wcale nie swidczy o legalnosci. Jesli cos jest np. w
    sklepie
    w
    >
    > Ale też nie świadczy o nielegalności, prawda?

    Łatwo jest wykazac, ze rozpowszechnianie utworu bylo nielegalne.


    > > rzeczy, na ktore nie zgadzaja sie tworcy. I tak np. gdybym mial strone to
    moglbym
    > > umiescic na niej w dziale download piosenke shakiry. Czy to oznacza, ze inne
    osoby
    > > maja prawo zakladac, ze ona jest tam legalnie-moim zdanioem nie. Czy(z
    grubej
    > > rury) fakt, ze w sieci jest pornografia dziecieca swiadczy o tym, ze jest ona
    legalna.
    >
    > Ale takie nielegalne są prędzej czy później zamykane.

    Ale jednak przez jakis czas sa-to znaczy ze sa legalne???


    > >>>Tak samo jak wie, ze kupujac plyte na stadionie
    > >>>dziesieciolecia lamie prawo.Oczywiscie-przed sadem mozna dowodzic
    > >>
    > >>Serio? Jesteś pewien, że nie ma tam osób handlujących legalnym towarem?
    > >
    > >
    > > Pewien nie jestem, ale plyta za 10 zlotych, ktora w sklepie kosztuje 57, a w
    necie
    > > 47 + 10 zlotych koszty wysylki daje do myslenia.Jest to paserka,przynajmniej
    > > nieumyslna.
    > >
    > >>I może w takim razie powiesz, jak odróżnisz taki legalny od nielegalnego
    > >>- zważywszy na to, że cena (przy ich kosmicznej rozpiętości) o niczym
    > >>nie świadczy.
    > >
    > >
    > > Moim zdaniem, jak wyzej napisalem ,swiadczy.
    >
    > [ciach]
    >
    > Nie, nie świadczy. Bo ciężko mi się orientować w cenie każdego folmu na
    > półce - a w czasach filmów jako gratis do gazety (gdy ten sam film na
    > półce może kosztować 5, 10, 20, 50 albo i 100zł) oraz różnych promocji,
    > wyprzedaży, transakcji wiązanych, innych wersji płyty (powiedzmy tylko
    > polska bez dodatków) cena nie jest oczywista. Ba! Niedawno widziałem
    > filmy na DVD sprzedawane na wagę! W sklepie! (hologramy miały)

    Oczywiscie, jest w tym sporo racji. Chodzi o to, ze jesli kupujesz film wzglednie
    nowy wiadomym jest, ze jego cena nie moze wynosic 5 zloty, filmy z gazet nie
    moga byc rozpowszechniane, a na stadionie wiekszosc filmow to pozyccje , ktore
    nawet jeszcze nie pojawily sie na dvd. Ja też widziałem-tylko jakie to filmy?


    > > Okolicznościa towarzyszaca sa wlasnie-podejrzane miejsce transakcji, niska
    cena,
    > > brak dokumentow lub ich podejrzany wyglad, wyglad osoby
    sprzedajacej(osoba
    > > sprzedajaca plyty w kiblu, spod lady albo kurtki wyglada dziwnie). Ja jestem w
    > > stanie rozroznic, ze plyta na stadionie jest nielegalna(cena, brak lub
    podrobiony
    > > hologram, okolicznosci transakcji), a w empiku legalna(a nawetn jesli
    nielegalna, a
    > > po normalnej cenie, nie ma przestepstwa)
    >
    > Cena - jak wykazałem - jest dowolna. To nie czasy cen regulowanych
    > urzędowo ;->

    Nie o to chodzi. Cena nie jest regulowana urzedowo, ale koszty płyty oryginalenej
    np. Rolling Stones-ów są takie, że nowa ich płyta po prostu nie moze kosztowac 5
    czy 10 złoty(przynajmniej w moim mniemaniu)



    > Okoliczności - handel stolikowy może być też całkowicie legalny. Po
    > prostu w ten sposób obcinają koszta i może dzięki temu jest właśnie tak
    > niska cena.

    Może być, ale to zależy od okoliczności. Zapewne był pan na stadionie w warszawie
    i ma pan swoje wlasne odczucia. Dla mnie byly one oczywiste. Zdawalem sobie
    sprawe, ze duza czesc rzeczy tam sprzedawanych jest nielegalnie. Podobnie, zakup
    telefonu komorkowego na takim bazarze, przykladowo bez papierow, jest paserka
    nieumyslna(to wiele razy na wlasne oczy widzialem). Kolejna rzezc- na stadionie
    czesto jest tak, ze sprzedawca mowi-prosze poczekac , zaraz plytke przyniose, bo
    mam skitrana, sam pan wie-wesza wszedzie. Albo mowi-to chocby do kibla tam
    panu sprzedam etc etc. Nastepna rzecz-plyty na stadionie nie wygladaja jak
    oryginalne. Zarówno plyta(nadruk na niej) , jak i ksiazeczka(wyglad, tresc, jakosc)
    roznia sie do plyt oryginalnych.
    >
    > A hologramy - zakładając, że wiem, co to jest, są w miarę proste do
    > pordobienia i laik raczej podróbki od oryginału nie odróżni.

    Oczywiscie ze nie musi odroznic, ale jest wiele innych okolicznosci, akurat w
    przypadku stadionu jest ich wiele.

    > W przypadku samochodów czy innych towarów stricte materialnych, których
    > nawet legalne kopiowanie jest tak samo kosztowne, jak wyprodukowanie
    > oryginału ;), przedział prawdopodobnych cen jest dosć wąski.
    >
    > W przypadku dóbr intelektualnych, w których sama materialna część
    > "towaru" jest warta grosze, sprawa ceny jest daleko bardziej umowna.

    Prawo autorskie nie chroni nosnika , a dobra niematerialne.

    > >>A jak odróżnisz film, który wolno darmowo rozpowszechniać od takiego,
    > >>którego nie wolno? (po samym pliku - dla ustalenia uwagi)
    > >
    > > Nie moge rozpowszechniac utworu, dopoki nie mam do tego uprawnienia.
    Gdybym
    > > mial uprawnienie to bym o tym wiedzial, bo bym sie o nie staral i je uzyskal.
    >
    > A od kogo? Powiedzmy że mam utwór nieznanego artysty.

    Wówczas szukam tego artysty, to ze go nie moge znalezc nie oznacza, ze moge
    jego dobrami rozporzadzac. Tak samo jesli znajdzie pan kosztownosci, a nie ustali
    do kogo naleza, nie moze pan ich zatrzymac. To, ze osoba , ktora chce utworem
    rozporzadzac nie moze znalezc jego autora nie oznacza, ze ma do niego prawo.
    Inna sprawa , ze w takiej sytuacji i policja zapewne nie znajdzie autora, zatem
    problem nie istnieje.
    >
    > Chyba nie zaprzeczysz, że jest tak samo chroniony, jak utwory ostro
    > promowanych gwiazdek.
    >
    > Będziesz latał po całym kraju szukać jakiegoś nieznanego grajka?

    Jak wyzej
    >
    > Wartośc intelektualna może być też udostępniona jako "public domain" -
    > jak ją odróżnisz od tej komercyjnej?
    >
    To juz nalezy do osoby, ktora chce rozpowszechniac. Na niej ciazy obowiazek
    ustalenia, czy ma do tego prawo czy nie.

    > >>Wiesz, ale to jest różnica jak pomiędzy prywatnym terenem, a prywatnym
    > >>terenem ogrodzonym i z tabliczką "zakaz wstępu - teren prywatny".
    > >
    > >
    > > No tak, ale zarowno na taki i taki nie mozna wchodzic. Jest to zabronione.
    > > Doskonały z reszta przyklad. Nie trzeba oznaczac kazdej nieruchomosci jako
    teren
    >
    > Doskonały przykład na to, że wygadujesz bzdury. Jak nie ma ogrodzenia,
    > nie ma informacji, nie ma jakiegoś ciecia odganiającego niemile
    > widzianych - można sobie wchodzić ile się tylko chce.
    >
    > > prywatny, by zabronione bylo na niego wejscie. Podobnie nie trzeba oznaczac
    > > kazdego kosza w miescie "mienie-nie niszczyc", bo wiadomo, ze nie wolno tego
    > > robic.
    >
    > I znowu sobie "strzelasz gola" - czy masz zezwolenie na korzystanie z
    > danego kosza? Może to kosz prywatny, na którego użycie trzeba mieć
    > zezwolenie i opłacić jakiś abonament?
    >
    > ;->
    >
    Zezwolenie na kosz-litosci.Nie znam przepisow dotyczacych wrzucania smieci do
    kosza bez uprawnien-prosze mi je przyblizyc, a chetnie podyskutuje
    Zrozumialem , ze chodzi o roznice ogrodzony bez tabliczki a ogrodzony z tabliczka-
    roznicy nie ma w tym sensie.



    --
    Wysłano z serwisu Usenet na stronach PomocPrawna.INFO
    -> http://usenet.pomocprawna.info

strony : 1 . [ 2 ] . 3 . 4


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1