eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPrawoGrupypl.soc.prawo › Obowiązkowe/dobrowolne ?! ubezpieczenie w szkole
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 66

  • 21. Data: 2012-09-12 14:02:13
    Temat: Re: Obowiązkowe/dobrowolne ?! ubezpieczenie w szkole
    Od: Jacek Midura <j...@...krakow.pl>

    Dnia 2012-09-12, o godz. 11:45:56
    "Robert Tomasik" <r...@g...pl> napisał(a):

    > Użytkownik "mAro" <w...@g...com> napisał w wiadomości
    > news:59d537ed-b505-4b14-aad1-b51f5f4d5e90@r14g2000vb
    d.googlegroups.com...
    > On 11 Wrz, 23:54, "Robert Tomasik" <r...@g...pl> wrote:
    >
    > > No nie wiem jak w innych szkołach, ale u nas jest tak:
    > > Komitet powołują rodzice na pierwszym spotkaniu, a pieniądze zbiera
    > > skarbnik. Za te pieniądze trójka klasowa (rodzice) organizują np.
    > > wigilię, wycieczkę itp. na którą zawsze ktoś z trójki jedzie. A
    > > zatem, rozumowanie jest takie: my rodzice chcemy zbierać pieniądze i
    > > organizować dzieciom rzeczy ponad standardowe. A więc, Twoja postawa
    > > mnie dziwi, bo chciałbyś regulacji i zakazywania dobrowolnych
    > > działań, które są świetnie kontrolowane i sprzyjają dzieciom.
    >
    > 1) Regulacja, to nie zakaz.
    > 2) To nie jest w zaden sposób kontrolowane. Przeważnie poza kilkoma
    > działaczami, to nikt nie wie, co się tak faktycznie dzieie z
    > pieniedzmi.

    Nie wie, bo nie ma możliwości tego sprawdzić, czy go to po prostu nie
    obchodzi?

    > 3) Mamy zapis o bezpłątnej nauce, a zatem to państwo (w
    > tym wypadku samorządy) mają organizować odpowiedni poziom, a nie
    > samorzutnie rodzice.

    Ale przecież pieniądze z "klasowego" nie idą na naukę. U moich dzieci w
    szkole poszły na m.in. wigilie klasową, nagrody książkowe dla
    najlepszych uczniów, kwiaty jako podziękowanie _od rodziców_ dla
    dyrekcji na koniec roku. Oczywiście, są to wydatki niekonieczne, ale
    wydaje mi się, że całkiem sensowne. Jaką proponujesz formę finansowania
    powyższych trzech spraw? Przez samorząd?

    > > Podsumowując, szkoła to może być fajne miejsce przy zaangażowaniu
    > > rodziców, ale Ci traktują szkołę często jak warsztat samochodowy:
    > > zostawić dziecko i odebrać. Mogła by być też podstawową komórką
    > > społeczeństwa obywatelskiego, jakim może za 3 pokolenia się
    > > staniemy. Z drugiej strony oczywiście trzeba pamiętać, że każde
    > > zaangażowanie jest dobrowolne i nie można mieć do nikogo pretensji.
    >
    > No to ustalmy - mamy bezpłątne szkolnictwo, czy nie?

    Stosujesz wymiennie "bezpłatną naukę" i "bezpłatne szkolnictwo", a to
    nie jest to samo. Nie wszystko, co dzieje się w szkole, to jest nauka.

    > Nie chodzi mi o
    > to, jakie ma być, tylko jakie mamy. No bo skoro standardem okazuje
    > sie konieczność dopłat, to wprowadzić dopłaty i tyle. System zwolnień
    > dla biednych.

    Hm, postulowane "dopłaty" wyglądają dokładnie jak funkcjonujące obecnie
    fundusze klasowe czy komitety rodzicielskie. Co dokładnie chciałbyś
    zmienić?

    > Pieniadze trafiają na rachunek szkołyh i dyrfektor tego
    > pilnuje.

    A to bez sensu, bo od razu pójdą na remont klas albo pensje.

    --
    Jacek Midura


  • 22. Data: 2012-09-12 14:14:05
    Temat: Re: Re: Obowiązkowe/dobrowolne ?! ubezpieczenie w szkole
    Od: Gotfryd Smolik news <s...@s...com.pl>

    On Tue, 11 Sep 2012, Robert Tomasik wrote:

    > Użytkownik "Ariusz" <a...@i...eu> napisał
    >> Zresztą podobnie komitet rodzicielski - co to za podatek - czy on ustawowo
    >> gdzieś jest wpisany.
    >
    > Nigdzie i bardzo sie dziwię, że po prostu taka forma nie została zakazana.

    Zastrzegam, że odnoszę się nie do roli "podatku", a do rezerwy celowej
    zbieranej przez rodziców (bo najczęściej ma to właśnie taką formę).

    > Komitet rodzicielski powinien albo zostać ujęty przez jakąś ustawę, albo
    > funkcjonować jako stowarzyszenie.

    No przecież jest, czepiasz się :)
    Ustawa o systemie oświaty, art.54.8

    Przywoływana jest tak w opisach:
    http://e-prawnik.pl/forum/biznes/prawo-cywilne/komit
    et-rodzicielski.html
    ...jak i regulaminach:
    http://www.gdynia.pl/bip/jednostki/info/6473_55387.h
    tml

    Link do ustawy (przykładowy):
    http://www.prawo.vulcan.edu.pl/przegdok.asp?qdatprz=
    akt&qplikid=1

    > Możliwa byłaby kontrola przepływu pieniedzy,

    Tak, rada *sobie* ustala regulamin, i rzecz jasna można iść do
    sądu z pretensją że nie przewidziano kontroli (albo przewidziano,
    przez radę rodziców) i wglądu ;>, więc zastrzeżenia rozumiem.
    Niemniej...


    A poważniej - skąd teza, że fakt ujęcia w ustawie cokolwiek umożliwi?
    (pomijam już niestosowanie się do ustawy, jak np. w sprawie pieniędzy
    z fotoradarów, ale na początek wpis do ustawy musiałby mieć taki
    cel o którym się "chłopskorozumowo" myśli, a to wcale nie zawsze chce
    działać)


    > bo teraz, to działa to troszkę na zasadzie układu korupcyjnego, bo
    > pracownicy szkoły po prostu otrzymują pieniądze, albo rzeczy.

    Nie mają prawa, IMO.
    Robić to powinni przedstawiciele rodziców, przed którymi ew.
    pracownicy szkoły muszą się rozliczyć, jeśli te pieniądze są
    wydawane poprzez szkołę.
    No chyba że piszesz o *innych* składkach niż tych których (jak
    przyuważyłem) dyskusja dotyczy :)

    pzdr, Gotfryd


  • 23. Data: 2012-09-12 14:18:25
    Temat: Re: Obowiązkowe/dobrowolne ?! ubezpieczenie w szkole
    Od: mAro <w...@g...com>

    On 12 Wrz, 11:51, "Robert Tomasik" <r...@g...pl> wrote:
    >
    > 1) Regulacja, to nie zakaz.
    > 2) To nie jest w zaden sposób kontrolowane. Przeważnie poza kilkoma
    > działaczami, to nikt nie wie, co się tak faktycznie dzieie z pieniedzmi.

    Nie rozumiem. Czy na pewno masz dzieci, które chodzą do szkoły ?
    Uważasz, że w 30 osobowej grupie dorosłych, gdzie ludzie sami ustalają
    trójkę klasową, nie wiedzą na co idą pieniądze ?
    Może Ci co na spotkania nie chodzą to faktycznie nie wiedzą.

    > 3) Mamy zapis o bezpłątnej nauce, a zatem to państwo (w tym wypadku
    > samorządy) mają organizować odpowiedni poziom, a nie samorzutnie rodzice.

    No i to przecież dostajesz. Kwestia "odpowiedni poziom" wymagał by
    definicji.
    Można też na zebraniu rodziców ustalić, że nie płacimy komitetu tylko
    składamy się na każdy cel osobno, np. wycieczkę szkolną. No i wreszcie
    - można nie płacić i tyle.

    > 4) Skoro rodzice muszą robić nadstandardy standardowo (bo chba w każdej
    > szkole coś takiego jest), to najprawdopodobniej mamy złe standardy i tyle.

    No ale, możemy dyskutować o tym co było by fajnie mieć w standardzie,
    albo o tym co jest tu i teraz. Dzieci rosną.

    >
    > Zrób to dla mnie i idź do sekretariatu i powiedz, zę chcesz się  tymi
    > dokumentami zapoznać,a  potem zdaj relację.

    No i? Byłem i widziałem. Budżet, wydatki, faktury, regulamin,
    głosowania itp. Na samą Radę też możesz iść jako obserwator.
    W Radzie też byłem przez rok i za nim przystąpiłem przeglądałem owe
    dokumenty. Wiem mniej więcej jak to działa (co nie znaczy, że
    idealnie). U mnie, powtarzam, u mnie w podstawówce nie ma z tym
    żadnego problemu.

    > Jeśli faktycznie rodzice dostarczyli szkole dwa projektory, to dyrektor
    > przyjąłkorzyść materialną w związku z pełnieniem funkcji publicznej.
    > Zajrzyj do kodeksu karnego - tak troche powyżej art. 228 :-)) - i mozemy
    > kontynuować dyskusje.

    To ciekawe na co zwracasz uwagę. Rada za w głosowaniu decyduje na co
    przeznacza zgromadzone środki. Nagrody za wyniki, medale za konkursy
    itp. w takim razie też są korzyścią materialną. Dofinansowanie
    wycieczki czy biedniejszych uczniów również. Nie jestem prawnikiem,
    ale zdaje się są też zapisy prawne dotyczące funkcjonowania rady
    rodziców.

    > No to ustalmy - mamy bezpłątne szkolnictwo, czy nie? Nie chodzi mi o to,
    > jakie ma być, tylko jakie mamy. No bo skoro standardem okazuje sie
    > konieczność dopłat, to wprowadzić dopłaty i tyle. System zwolnień dla
    > biednych. Pieniadze trafiają na rachunek szkołyh i dyrfektor tego pilnuje.
    > Rada rodziców jako organ doradczy dyrektora, na co je wydać - skoro już tak
    > ma być.

    No pewnie, że to się da zorganizować, można czekać aż Państwo coś z
    tym zrobi i zorganizuje idealnie. Ja się tylko dzielę doświadczeniem z
    własnego podwórka.
    A druga sprawa, że dzieci rosną :)

    > > dorośli nagle zawiązują buty, liczą kafelki na podłodze itp :)
    >
    > Moze nie każdy chce uczestniczyć w tego typu szopkach, ktore nie dość, że
    > są na pograniczu powiazań korupcyjnych, to jeszcze nawet nie wiadom do
    > końca, jak to zrobić dobrze.

    I słusznie, nic na siłę. Z własnego doświadczenia wiem, że można
    wcisnąć nos wszędzie, o wszystko pytać i brać w tym czynny udział.
    Posądzanie o działanie na pograniczu korupcji jest nieco nie na
    miejscu, bo i trójka klasowa i rada składa się z rodziców.
    Korupcjogenne jest dla mnie raczej decydowanie o wydawaniu publicznych
    pieniędzy na remonty, naprawy i wyposażenie szkół. Tam jest pewnie
    cały ten syf.

    Jeszcze raz mówię, nie bronie szkolnictwa, MENu czy dyrekcji
    jakiejkolwiek placówki państwowej, jedynie opisuje działania
    podejmowane przez rodziców.

    Pozdrawiam!


  • 24. Data: 2012-09-12 14:31:08
    Temat: Re: Obowiązkowe/dobrowolne ?! ubezpieczenie w szkole
    Od: "Robert Tomasik" <r...@g...pl>

    Użytkownik "Jacek Midura" <j...@...krakow.pl> napisał w wiadomości
    news:67a6i9xuga.ln2@m.krakow.pl...

    >> > No nie wiem jak w innych szkołach, ale u nas jest tak:
    >> > Komitet powołują rodzice na pierwszym spotkaniu, a pieniądze zbiera
    >> > skarbnik. Za te pieniądze trójka klasowa (rodzice) organizują np.
    >> > wigilię, wycieczkę itp. na którą zawsze ktoś z trójki jedzie. A
    >> > zatem, rozumowanie jest takie: my rodzice chcemy zbierać pieniądze i
    >> > organizować dzieciom rzeczy ponad standardowe. A więc, Twoja postawa
    >> > mnie dziwi, bo chciałbyś regulacji i zakazywania dobrowolnych
    >> > działań, które są świetnie kontrolowane i sprzyjają dzieciom.
    >>
    >> 1) Regulacja, to nie zakaz.
    >> 2) To nie jest w zaden sposób kontrolowane. Przeważnie poza kilkoma
    >> działaczami, to nikt nie wie, co się tak faktycznie dzieie z
    >> pieniedzmi.
    >
    > Nie wie, bo nie ma możliwości tego sprawdzić, czy go to po prostu nie
    > obchodzi?

    Moze i nie obchodzi. 99% obywateli nie interesuje jak są wydawane pieniadze
    przez gminę, a przecież nie jest z tego powodu puszczone na żywioł, tylko
    podlega kontroli szeregu instytucji. Każdy z rodziców wpłaca kilkadziesiąt
    złotych na komitet i ma później prowadzic kontrole tych wydatków? Wyobraź
    sobie, że każdy z kilkuset rodziców postąpi zgodnie z Twoją sugestią.
    Dziennie 3-4 bedzie siedziało i kontrolowało to? Jakby tylko raz chcieli?
    To utopia. Dlatego też trzeba to ubrać w sensowne ramy i tyle.

    >> 3) Mamy zapis o bezpłątnej nauce, a zatem to państwo (w
    >> tym wypadku samorządy) mają organizować odpowiedni poziom, a nie
    >> samorzutnie rodzice.
    >
    > Ale przecież pieniądze z "klasowego" nie idą na naukę. U moich dzieci w
    > szkole poszły na m.in. wigilie klasową, nagrody książkowe dla
    > najlepszych uczniów, kwiaty jako podziękowanie _od rodziców_ dla
    > dyrekcji na koniec roku. Oczywiście, są to wydatki niekonieczne, ale
    > wydaje mi się, że całkiem sensowne. Jaką proponujesz formę finansowania
    > powyższych trzech spraw? Przez samorząd?

    Ja nie zarzucam ogólnie braku sensowności takich wydatków, tylko brak
    kontroli nad nimi. Kontroli systemowej po prostu. Jaki widzisz problem,
    by - przy odpowiednich unormowaniach prawnych - dokonać zakupu na rachunek
    ciastek, barszczu i ryby na tę wigilię, albo rozliczenie tego jak w
    stowarzyszeniach na oświadczenie - rozliczenie? I niech sobie to leży. Raz
    na jakiś czas ktoś przychodzi i rozlicza wyrywkowo. Dzieki temu mniej
    wiecej przynajmniej wiadomo, co się z kasą dzieje. W skali klasy, to
    przecież zeszyt wystarczy. Z przodu lista składek, a z tyłu zapisy typu:
    Kwiaty dla p. A. - 15 sł - i obok paragon przylepiony.
    >
    >> > Podsumowując, szkoła to może być fajne miejsce przy zaangażowaniu
    >> > rodziców, ale Ci traktują szkołę często jak warsztat samochodowy:
    >> > zostawić dziecko i odebrać. Mogła by być też podstawową komórką
    >> > społeczeństwa obywatelskiego, jakim może za 3 pokolenia się
    >> > staniemy. Z drugiej strony oczywiście trzeba pamiętać, że każde
    >> > zaangażowanie jest dobrowolne i nie można mieć do nikogo pretensji.
    >>
    >> No to ustalmy - mamy bezpłątne szkolnictwo, czy nie?
    >
    > Stosujesz wymiennie "bezpłatną naukę" i "bezpłatne szkolnictwo", a to
    > nie jest to samo. Nie wszystko, co dzieje się w szkole, to jest nauka.

    Czyli w publicznym urzędzie robimy sobie prywatę w ramach jakiś
    samorzutnych przedsięwzięć?
    >
    >> Nie chodzi mi o
    >> to, jakie ma być, tylko jakie mamy. No bo skoro standardem okazuje
    >> sie konieczność dopłat, to wprowadzić dopłaty i tyle. System zwolnień
    >> dla biednych.
    >
    > Hm, postulowane "dopłaty" wyglądają dokładnie jak funkcjonujące obecnie
    > fundusze klasowe czy komitety rodzicielskie. Co dokładnie chciałbyś
    > zmienić?

    Ich rozliczanie. Nic więcej.
    >
    >> Pieniadze trafiają na rachunek szkołyh i dyrfektor tego
    >> pilnuje.
    >
    > A to bez sensu, bo od razu pójdą na remont klas albo pensje.

    Na pensje nie pójdą, natomaist co do remontu klas, to może jest bardziej
    potrzebny, niż wigilia klasowa po prostu? No, a jak nie, to ewentualnie
    kwestia sprawdzenia sposobu zarządzania szkoła, że w sytuacji braku pełnego
    pokrycia potrzeb robi się mniej ważne rzeczy i tyle.


  • 25. Data: 2012-09-12 14:34:29
    Temat: Re: Obowiązkowe/dobrowolne ?! ubezpieczenie w szkole
    Od: Gotfryd Smolik news <s...@s...com.pl>

    On Wed, 12 Sep 2012, Robert Tomasik wrote:

    > Użytkownik "mAro" <w...@g...com> napisał
    >> No nie wiem jak w innych szkołach, ale u nas jest tak:
    >> Komitet powołują rodzice na pierwszym spotkaniu, a pieniądze zbiera
    >> skarbnik.

    Prawie dobrze.
    Nim cokolwiek zrobią powinni formalnie zatwierdzić regulamin,
    a jeśli są tylko "klasowi" to wiedzieć że jest, choćby na zasadzie
    "to co, akceptujemy ten zeszłoroczny?"
    Art. 53.4 tu:
    http://www.prawo.vulcan.edu.pl/przegdok.asp?qdatprz=
    akt&qplikid=1

    [...]

    >> Za te pieniądze trójka klasowa (rodzice) organizują np.
    >> wigilię, wycieczkę itp.

    Przyznam że nie wiem - czy przykładowa wycieczka jest *statutową*
    działalnością szkoły?
    Żeby była jasność - jak na mój gust jest oczywiste, iż pieniądze
    pozbierane ze składek można przeznaczać tylko (i wyłącznie) na
    taką działalność.
    Na mój gust, pieniądze na wycieczkę powinny być pozbierane od
    uczestników.

    >> organizować dzieciom rzeczy ponad standardowe. A więc, Twoja postawa
    >> mnie dziwi, bo chciałbyś regulacji i zakazywania dobrowolnych działań,
    >> które są świetnie kontrolowane i sprzyjają dzieciom.
    >
    > 1) Regulacja, to nie zakaz.

    Zgadza się.
    I IMVHO w opisie wyżej w dwu miejscach ta regulacja jest przekraczana :)
    (chyba że po pierwsze mAro przeoczył fakt akceptowania regulaminu
    a po drugie jednak na wycieczki zbierają osobno).

    > 2) To nie jest w zaden sposób kontrolowane. Przeważnie

    No ale to jest inna sprawa, taka sama jak przy spółdzielniach.
    Nie jest kontrolowane, bo nikomu się nie chce.

    > 3) Mamy zapis o bezpłątnej nauce, a zatem to państwo (w tym wypadku
    > samorządy) mają organizować odpowiedni poziom, a nie samorzutnie rodzice.

    Ale właśnie państwo to robi - domagałeś się w poprzednim poście ustawy
    to masz - państwo zaliczyło "samorzutnie rodzice" do "organizowania
    przez państwo" (bo jest w ustawie :P) i już :>

    > 4) Skoro rodzice muszą robić nadstandardy standardowo (bo chba w każdej
    > szkole coś takiego jest), to najprawdopodobniej mamy złe standardy i tyle.

    A z tym nie mam zamiaru dyskutować.
    Co racja to racja.

    >> Z kolei na Radę Rodziców każda klasa wybiera przedstawiciela, i na tej
    >> radzie wybiera się: przewodniczącego, skarbnika, sekretarza, komisję
    >> rewizyjną itp. Wszystkie papiery do wglądu są w sekretariacie.
    >> Przejrzyściej się nie da :),
    >
    > Zrób to dla mnie i idź do sekretariatu i powiedz, zę chcesz się tymi
    > dokumentami zapoznać,a potem zdaj relację.

    Hola, panowie :)
    Jeden pisze o "papierach" z wyborów przedstawicieli, drugi niemal
    na pewno ma na myśli "papiery" z rozliczeniem wydatkowanych kwot,
    to się nie może skończyć czymś słabszym niż flejm ;)

    >> darmo. Wydaje na nagrody dla uczniów, a jak zostanie to u nas
    >> zakupiono dwa projektory. (zgodnie z nowym programem szkolnym, ma być
    >> "multimedialnie" tylko men oczywiście nie funduje projektorów...).
    >> Oczywiście wydatki akceptowane są w głosowaniu.
    >
    > Jeśli faktycznie rodzice dostarczyli szkole dwa projektory, to dyrektor
    > przyjąłkorzyść materialną w związku z pełnieniem funkcji publicznej.

    Jeśli nie stoją u niego w gabinecie do jego użytku, to w żaden
    sposób. Przyjął je jako przedstawiciel urzędu, obdarowanym jest
    urząd, i prawie na pewno w ustawie o CIT znajdzie się zwolnienie
    na tę okoliczność.
    To nie jest "korzyść majątkowa" pozyskana w celach osobistych,
    a raczej nie ma sensu porównywać szkoły np. z policją (o ile pamiętam,
    dla policji wpisano jakiś zakaz dla takich darowizn, tylko nie wiem
    do której ustawy - a poszło realnie o to, że przedsiębiorcy
    obdarowywali jednostki policji komputerami, co się nie wszystkim
    widziało; tak, na pewno mam na myśli "jednostki policji" a nie
    funkcjonariuszy tychże :))

    > Zajrzyj
    > do kodeksu karnego - tak troche powyżej art. 228 :-)) - i mozemy kontynuować
    > dyskusje.

    Możemy, zajrzałem.
    Mowa jest o *osobistej* korzyści majątkowej urzędnika.

    >> drugiej strony oczywiście trzeba pamiętać, że każde zaangażowanie jest
    >> dobrowolne i nie można mieć do nikogo pretensji.
    >
    > No to ustalmy - mamy bezpłątne szkolnictwo, czy nie?

    Nie.
    Przecież podręczniki trzeba kupować.

    > jakie ma być, tylko jakie mamy. No bo skoro standardem okazuje sie
    > konieczność dopłat, to wprowadzić dopłaty i tyle.

    Ale to jest reklamacja do złożenia na Wiejskiej :)
    (ewentualnie .polityka)

    pzdr, Gotfryd


  • 26. Data: 2012-09-12 14:36:22
    Temat: Re: Re: Obowiązkowe/dobrowolne ?! ubezpieczenie w szkole
    Od: Gotfryd Smolik news <s...@s...com.pl>

    On Wed, 12 Sep 2012, Robert Tomasik wrote:

    > Zapominasz o umowie zlecenie dla dyrektora lub wskazanej osoby za zebranie
    > tych składek.

    Ale wtedy "podejrzenie korupcyjne" ma podstawy.

    Uwierz, że w niektórych szkołach to jednak rodzice organizują całość,
    tak jak powinno byc (nie byłem i nie jestem zamieszany, dla porządku)

    pzdr, Gotfryd


  • 27. Data: 2012-09-12 14:51:00
    Temat: Re: Obowiązkowe/dobrowolne ?! ubezpieczenie w szkole
    Od: Michal Jankowski <m...@f...edu.pl>

    "Robert Tomasik" <r...@g...pl> writes:

    > Jeśli faktycznie rodzice dostarczyli szkole dwa projektory, to
    > dyrektor przyjąłkorzyść materialną w związku z pełnieniem funkcji
    > publicznej. Zajrzyj do kodeksu karnego - tak troche powyżej art. 228
    > :-)) - i mozemy kontynuować dyskusje.

    Dyrektor przyjął czy szkoła? :)

    I czy Owsiak już siedzi?

    MJ



  • 28. Data: 2012-09-12 14:56:43
    Temat: Re: Re: Obowiązkowe/dobrowolne ?! ubezpieczenie w szkole
    Od: Gotfryd Smolik news <s...@s...com.pl>

    On Wed, 12 Sep 2012, mAro wrote:

    > wycieczki czy biedniejszych uczniów również. Nie jestem prawnikiem,
    > ale zdaje się są też zapisy prawne dotyczące funkcjonowania rady
    > rodziców.

    Są i szkoda że od tego nie zacząłeś :)

    Przeczytaj ten "dotyczący" kawałek ustawy.

    pzdr, Gotfryd


  • 29. Data: 2012-09-12 15:16:50
    Temat: Re: Re: Obowiązkowe/dobrowolne ?! ubezpieczenie w szkole
    Od: Gotfryd Smolik news <s...@s...com.pl>

    On Wed, 12 Sep 2012, Robert Tomasik wrote:

    > Użytkownik "Jacek Midura" <j...@...krakow.pl> napisał
    [...]
    >> Nie wie, bo nie ma możliwości tego sprawdzić, czy go to po prostu nie
    >> obchodzi?
    >
    > Moze i nie obchodzi. 99% obywateli nie interesuje jak są wydawane pieniadze
    > przez gminę, a przecież nie jest z tego powodu puszczone na żywioł, tylko
    > podlega kontroli szeregu instytucji.

    Ale nie przesadzaj. NieTeKwoty.

    > Każdy z rodziców wpłaca kilkadziesiąt
    > złotych na komitet i ma później prowadzic kontrole tych wydatków?

    "może". To nie "musi". Wystarczy zdroworozsądkowo podejść do sprawy
    i posłać jednego ze znajomych osobiście rodziców.

    > Wyobraź sobie,

    Wyobrażam :), wyobraź sobie :)
    Wyjaśniam: po kontroli z US podatnik jest doskonale przygotowany
    do setki identycznych kontroli (z "papierów" już przejrzanych).

    > że każdy z kilkuset rodziców postąpi zgodnie z Twoją sugestią.
    > Dziennie 3-4 bedzie siedziało i kontrolowało to?

    Po pierwsze - NIE MUSZĄ.
    Dopóki chodziło o MOŻLIWOŚĆ, nie widziałem nic zdrożnego
    w tym co piszesz.
    Po drugie, jeśli nie wierzysz *instytucjom*, takim jak dyrektor,
    że nie rozkradną tych pieniędzy, to jaki sens, żeby *instytucje*
    to kontrolowały?
    Po trzecie - ile będą kosztowały pensje kontrolujących?

    A po czwarte i ostateczne: po tym, jak przyjdzie trzeci
    zawzięty kontroler-rodzic, przedstawiciele rady będą mieli
    gotowy do wydruku arkusz z kompletem danych i teczkę
    z papierami do wglądu.

    > Jakby tylko raz chcieli? To
    > utopia. Dlatego też trzeba to ubrać w sensowne ramy i tyle.

    Robert, ja Cię nie poznaję.
    Aby na pewno nic ci nie zaszkodziło?
    Jeszcze raz: ILE TO BĘDZIE KOSZTOWAŁO i dlaczego nie mają tego
    kontrolować rodzice, *osobiście* sprawdzając na co idą ich
    własne pieniądze?

    Natomiast *zupełnie* inna sprawa, to pytanie, czy jedna
    lub druga rada rzeczywiście nie stosuje jakichś technik
    utrudniających dotarcie do danych, tak że w sumie nie
    wiadomo na co pieniądze się rozeszły.
    Ale to jest inna sprawa!
    (i do wymuszenia zapisami regulaminu)


    >> Ale przecież pieniądze z "klasowego" nie idą na naukę. U moich dzieci
    >> w szkole poszły na m.in. wigilie klasową, nagrody książkowe dla
    >> najlepszych uczniów, kwiaty jako podziękowanie _od rodziców_ dla
    >> dyrekcji na koniec roku.

    Pytanie czy wszystkie wymienione cele ujdą jako "statutowe".
    Przypomnę, że rada ma prawo do regulaminowej "obsługi" wyłącznie
    celów statutowych i w sposób zgodny z regulaminem.
    W pozostałych przypadkach jest to po prostu grupa ludzi, która
    postanawia coś razem zrobić, a tu rzeczywiście może nie być tak
    prosto.

    > Ja nie zarzucam ogólnie braku sensowności takich wydatków, tylko brak
    > kontroli nad nimi. Kontroli systemowej po prostu. Jaki widzisz problem, by -
    > przy odpowiednich unormowaniach prawnych - dokonać zakupu na rachunek
    > ciastek, barszczu i ryby na tę wigilię, albo rozliczenie tego jak w
    > stowarzyszeniach na oświadczenie - rozliczenie?

    No ale przecież taki wymóg jest oczywisty.
    Chyba się nie rozumiemy ;)

    > I niech sobie to leży. Raz na
    > jakiś czas ktoś przychodzi i rozlicza wyrywkowo.

    To ja nie wiem co Ci się nie podoba, skoro o tym mowa ;)
    (tyle, ze robią to rodzice, a nie "instytucja")

    >>> No to ustalmy - mamy bezpłątne szkolnictwo, czy nie?
    >>
    >> Stosujesz wymiennie "bezpłatną naukę" i "bezpłatne szkolnictwo", a to
    >> nie jest to samo. Nie wszystko, co dzieje się w szkole, to jest nauka.
    >
    > Czyli w publicznym urzędzie robimy sobie prywatę w ramach jakiś samorzutnych
    > przedsięwzięć?

    Tak właśnie się dzieje.
    Przykładem jest sprawa odpłatności za polskie normy bądź ciągle
    niewyjaśniony spór o odpłatność "danych wtórnych" (np. przy
    prognozach pogody, z danych zebranych z publicznych srodków).
    O fotoradarach z uprzejmości nie wspomnę ;) (a mam na myśli
    oczywiście fakt "niecelowego" przeznaczania środków z kar).
    Z dokładnością do "prywaty" rozumianej jako ściąganie środków
    do kasy instytucji, a nie zwykłej kradzieży na cele osobiste :)

    >> Hm, postulowane "dopłaty" wyglądają dokładnie jak funkcjonujące obecnie
    >> fundusze klasowe czy komitety rodzicielskie. Co dokładnie chciałbyś
    >> zmienić?
    >
    > Ich rozliczanie. Nic więcej.

    Ale Ty idziesz w stronę odebrania rodzicom możliwości tej kontroli.
    IMVHO, chcesz zrobić gorzej niż jest.
    Jak dyrekto się "ułoży" z kontrolerem, to nikt już nie dojdzie
    co, kto i kiedy wydał.

    >>> Pieniadze trafiają na rachunek szkołyh i dyrfektor tego
    >>> pilnuje.
    >>
    >> A to bez sensu, bo od razu pójdą na remont klas albo pensje.

    Dobrze gadasz.

    > Na pensje nie pójdą, natomaist co do remontu klas, to może jest bardziej
    > potrzebny, niż wigilia klasowa po prostu?

    Być może, i to masz rację - ów remont pewnie jest bliżej "celów
    statutowych".
    Tyle, że chodzi o drugą stronę medalu: o to, że *rodzice* ustalają
    na co mają iść te pieniądze!

    > No, a jak nie, to ewentualnie
    > kwestia sprawdzenia sposobu zarządzania szkoła, że w sytuacji braku pełnego
    > pokrycia potrzeb robi się mniej ważne rzeczy i tyle.

    Ale Ty chciałbyś, aby środki z KR dorzucać do budżetu szkoły.
    To niekoniecznie jest dobry pomysł.

    pzdr, Gotfryd


  • 30. Data: 2012-09-12 15:57:32
    Temat: Re: Obowiązkowe/dobrowolne ?! ubezpieczenie w szkole
    Od: mAro <w...@g...com>

    On 12 Wrz, 14:34, Gotfryd Smolik news <s...@s...com.pl> wrote:

    >
    >   Prawie dobrze.
    >   Nim cokolwiek zrobią powinni formalnie zatwierdzić regulamin,
    > a jeśli są tylko "klasowi" to wiedzieć że jest, choćby na zasadzie
    > "to co, akceptujemy ten zeszłoroczny?"
    >   Art. 53.4 tu:http://www.prawo.vulcan.edu.pl/przegdok.asp?qdatp
    rz=akt&qplikid=1

    Zaraz zaraz. Wiem w czym problem.
    Ja odnoszę się osobno do kwestii Rady Rodziców oraz tzw. trójki
    klasowej, która Radą Rodziców nie jest i nie musi mieć z nią nic do
    czynienia.

    Dlatego nie widzę potrzeby regulowania w jakikolwiek sposób faktu, że
    30 osób, czyli rodziców uczniów danej klasy spotyka się i ustala
    "ściepę" :) zwaną "komitet rodzicielski". Natomiast na Radę Rodziców
    wpłaty są całkowicie dobrowolne a wielkości składek nikt nie ustala.

    >   Zgadza się.
    >   I IMVHO w opisie wyżej w dwu miejscach ta regulacja jest przekraczana :)
    > (chyba że po pierwsze mAro przeoczył fakt akceptowania regulaminu
    > a po drugie jednak na wycieczki zbierają osobno).

    Tak jak powyżej, chodziło mi o komitet rodzicielski klasowy.
    Oczywiście, że na Radzie Rodziców zaczyna się od akceptacji regulaminu
    i innych spraw organizacyjnych. Jest przyjęcie sprawozdania i inne
    sprawy. Zgodnie z przytoczonymi artykułami. Przepraszam jeżeli źle
    mnie ktoś zrozumiał - ale przywykłem, że komitet rodzicielski i trójka
    klasowa - to działalność w ramach klasy. Rada rodziców dotyczy całej
    szkoły.

    Pozdrawiam!

strony : 1 . 2 . [ 3 ] . 4 ... 7


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1