eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPrawoGrupypl.soc.prawoObowiązek utrzymywania dziecka
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 63

  • 41. Data: 2002-08-16 10:44:25
    Temat: Re: Obowiązek utrzymywania dziecka
    Od: "Boguslaw Szostak" <b...@u...agh.edu.pl>


    "Tomek Stawarz" [...]

    >
    > > To sa "koszty uzyskania przychodu"
    > > Gdy corka wystepuje z takim roszczeniem (przychod)
    > > moze od razu sobie powiedziec
    > > "mialam kiedys tate"...
    > > (koszty)..
    > Buchachachachacha ....
    > To jaki bedzie podatek należny US ???
    > Bo jak odjąć Koszt o Przychodu w tym przypadku ? ;)

    A Pan to wszystko chcialby opodatkowac ?

    Boguslaw



  • 42. Data: 2002-08-16 10:50:38
    Temat: Re: Obowiązek utrzymywania dziecka
    Od: "Boguslaw Szostak" <b...@u...agh.edu.pl>


    "Tomek Stawarz" <t...@o...pl> wrote in message news:ajijvn$bi$1@news.tpi.pl...
    >
    > > > Czy mógłbyś mi, tak z grubsza ;-) wytłumaczyć, co powoduje, że kobieta
    > > > żyjąca w małżeństwie na koszt męża nie jest dziwką, a kobieta żyjąca w
    > > > konkubinacie na koszt swojego faceta jest dziwką (i dlatego powinna
    > > > pozostawać na utrzymaniu swoich rodziców)?
    > Nigdzie nie pisałem, że męża i żono nie może łączyć stosunek klient/ka
    > usługodawca/czyni.
    > Powinna pozostać na utrzymaniu swoich rodziców ponieważ tak stanowi
    > Polskie Prawo. Nawet po Jej ślubie z Nauczycielem (czy kimkolwek innym)
    > Rodzice mają obowiązek Ją utrzymywać.

    A tu sie pan myli, bo jest "kolejnosc", a wg tej kolejnosci
    pierwszy do utrzymywania jest maz...

    Boguslaw



  • 43. Data: 2002-08-16 11:11:01
    Temat: Re: Obowiązek utrzymywania dziecka
    Od: "Monika Gibes" <i...@p...wp.pl>


    Użytkownik Tomek Stawarz <t...@o...pl> w wiadomości do grup dyskusyjnych
    napisał:ajikeo$2n2$...@n...tpi.pl...

    > Instnieje przynajmniej kilka kryteriów dorosłości np:
    > - psychiczna
    > - społeczna
    > - fizyczna
    > O którą Pani chodzi ??

    Fizyczną zapewne już ma. O psychicznej można by podyskutować ;-)) A o
    posiadaniu społecznej IMHO młodzi (tzn. młodsi ode mnie ;-))) próbują
    przekonać właśnie przez takie gesty, jak wyprowadzenie się z domu do
    towarzysza życia. Czyż przypadkiem nie na tym polega dojrzałość społeczna?

    > Smutno mi, że nie dostrzega Pani prawdziwego problemu a jedynie symptomy.

    Nie wiemy, co jest prawdziwym problemem. I nie ma sensu nad tym dyskutować,
    bo zapewne się nie dowiemy. A dywagowanie czy i w którym miejscu rodzice
    popełnili błąd....

    > > Sama (jeszcze nie tak dawno) miałam 19 lat i stawiałabym na chęć
    pokazania
    > > rodzicom, że nie mogą nic swojej córce kazać plus zachłyśniecie się nowo
    > > uzyskaną "dojrzałością". Nastolatkom imponują związki z dojrzałymi
    > > mężczyznami.
    > >
    > Prosze mi, tak w skrócie, wyjaśnić w jakim celu rodzice mają cokolwiek
    dziecku
    > KAZAĆ ?? Nie mogą Go rosądnymi argumentami przekonać do swoich racji
    (zakładam,
    > że mają racje).

    Niestety, tak czasami wygląda życie, że rodzice muszą coś kazać dziecku.
    Poza tym, to nie chodzi o samo "kazać". Mogłabym napisać, że chodzi o chęć
    zaakcentowania, że dziecko nie musi słuchać żadnych rozsądnych argumentów
    rodziców. Po prostu miałam na myśli sytuację, w której dziecko pokazuje, że
    nie musi się liczyć ze zdaniem rodziców (bez względu na to jak ono jest
    wyrażone - bo nie wiemy, jak było wyrażone).

    > Co do imponowania to jest to ewidentne szukanie oparcia którego nie było w
    domu
    > rodzinnym (ojciec 'zastępczy').

    Ej, chyba nigdy nie byłeś młodą dziewczyną ;-)) (wybacz, ale nie IMHO
    dziwnie wygląda forma Pan/Pani w necie). To nie chodzi o imponowanie
    dziewczynie przez dojrzałego mężczyznę (jakieś tam powiązania z Elektrą)
    tylko o imponowanie koleżankom "Popatrzcie, jestem taka świetna, że
    poderwałam sobie dojrzałego faceta i odbiłam go jego żonie".

    pozdrawiam

    Monika
    P.s. Kiedy patrzę na swoją burzliwą przeszłość, z czasów gdy byłam
    nastolatką, dochodzę do wniosku, że pewno nigdy wówczas nie
    przypuszczałabym, że za 8-10 lat będę broniła "zgredów" ;-)) Jak to człowiek
    zmienia się wraz z nabywanym doświadczeniem życiowym....




  • 44. Data: 2002-08-16 11:13:29
    Temat: Re: Obowiązek utrzymywania dziecka
    Od: "Monika Gibes" <i...@p...wp.pl>


    Użytkownik Tomek Stawarz <t...@o...pl> w wiadomości do grup dyskusyjnych
    napisał:ajijvn$bi$...@n...tpi.pl...
    >
    > Powinna pozostać na utrzymaniu swoich rodziców ponieważ tak stanowi
    > Polskie Prawo. Nawet po Jej ślubie z Nauczycielem (czy kimkolwek innym)
    > Rodzice mają obowiązek Ją utrzymywać.


    Ale tylko do momentu, gdy nie jest w stanie się sama utrzymywać. A nawet
    mając tylko średnie wykształcenie można się samemu utrzymać (gdyby było
    inaczej, byłabym alimentowana przez moich rodziców do tej pory :-))).

    Pomijając już kolejność alimentowania, o której wspomniał Bogusław...

    pozdrawiam

    Monika



  • 45. Data: 2002-08-16 12:56:48
    Temat: Re: Obowiązek utrzymywania dziecka
    Od: "Tomek Stawarz" <t...@o...pl>

    > Ale tylko do momentu, gdy nie jest w stanie się sama utrzymywać. A nawet
    > mając tylko średnie wykształcenie można się samemu utrzymać (gdyby było
    > inaczej, byłabym alimentowana przez moich rodziców do tej pory :-))).
    A z podstawowym nie można ?? :)
    Jeśli studiujesz to nadal możesz korzysztać z finansowej pomocy od rodziców
    (nawet bez ich woli).
    Poprostu dałaś się wykiwać przez własnych rodziców, przykre ale taka
    jest prawda. Na pocieszenie: Nie Ty jedna ...


    > Pomijając już kolejność alimentowania, o której wspomniał Bogusław...
    >
    Bogusław nie ma racji. Kolejność jest taka jak ja napisałem ...
    Kto nie wierzy nich idzie do profesjonalnego prawnika.


    Z pozdrowieniami Tomek





  • 46. Data: 2002-08-16 13:14:39
    Temat: Re: Obowiązek utrzymywania dziecka
    Od: "Tomek Stawarz" <t...@o...pl>



    > Fizyczną zapewne już ma. O psychicznej można by podyskutować ;-)) A o
    > posiadaniu społecznej IMHO młodzi (tzn. młodsi ode mnie ;-))) próbują
    > przekonać właśnie przez takie gesty, jak wyprowadzenie się z domu do
    > towarzysza życia. Czyż przypadkiem nie na tym polega dojrzałość społeczna?
    Po co tyle niechęci to naszej Bohaterki ?
    Zazdrość o (może) szczęśliwą miłość ?


    > Nie wiemy, co jest prawdziwym problemem. I nie ma sensu nad tym dyskutować,
    > bo zapewne się nie dowiemy. A dywagowanie czy i w którym miejscu rodzice
    > popełnili błąd....
    Moim zdaniem: bezsprzecznie popełnili, a gdzie ? Myślę, że w wielu sytuacjach ...


    >
    > Niestety, tak czasami wygląda życie, że rodzice muszą coś kazać dziecku.
    > Poza tym, to nie chodzi o samo "kazać". Mogłabym napisać, że chodzi o chęć
    > zaakcentowania, że dziecko nie musi słuchać żadnych rozsądnych argumentów
    > rodziców. Po prostu miałam na myśli sytuację, w której dziecko pokazuje, że
    > nie musi się liczyć ze zdaniem rodziców (bez względu na to jak ono jest
    > wyrażone - bo nie wiemy, jak było wyrażone).
    Bunt ?
    Bunt jest niezbedny, a to że rodzice nie potrafią sobie z tym poradzic ....

    >
    > > Co do imponowania to jest to ewidentne szukanie oparcia którego nie było w
    > domu
    > > rodzinnym (ojciec 'zastępczy').
    >
    > Ej, chyba nigdy nie byłeś młodą dziewczyną ;-)) (wybacz, ale nie IMHO
    > dziwnie wygląda forma Pan/Pani w necie). To nie chodzi o imponowanie
    > dziewczynie przez dojrzałego mężczyznę (jakieś tam powiązania z Elektrą)
    > tylko o imponowanie koleżankom "Popatrzcie, jestem taka świetna, że
    > poderwałam sobie dojrzałego faceta i odbiłam go jego żonie".
    >
    Hehehe
    Ostatnio jedna, mała, biedna 17-latka opowiadała swoim koleżanką
    jak to mnie odbiła mojej żonie ....Buchachachachacha


    > P.s. Kiedy patrzę na swoją burzliwą przeszłość, z czasów gdy byłam
    > nastolatką, dochodzę do wniosku, że pewno nigdy wówczas nie
    > przypuszczałabym, że za 8-10 lat będę broniła "zgredów" ;-)) Jak to człowiek
    > zmienia się wraz z nabywanym doświadczeniem życiowym....

    A może poprostu stał się konformistą ?


    Pozdrawiam, Tomek


    PS Masz może własne dzieci ?



  • 47. Data: 2002-08-16 13:47:32
    Temat: Sandro, podpowiedz, proszę! Było: Obowiązek utrzymywania dziecka
    Od: "Monika Gibes" <i...@p...wp.pl>


    Użytkownik Tomek Stawarz <t...@o...pl> w wiadomości do grup dyskusyjnych
    napisał:ajison$6h$...@n...tpi.pl...
    > A z podstawowym nie można ?? :)
    > Jeśli studiujesz to nadal możesz korzysztać z finansowej pomocy od
    rodziców
    > (nawet bez ich woli).

    Oczywiście, można. Można się z właśnymi rodzicami, rodzeństwem sądzić,
    stawiać sprawę na ostrzu noża, szantażować itd. Tyle tylko, że zawsze można
    w którymś momencie dojść do wniosku, że nie było warto...

    > Poprostu dałaś się wykiwać przez własnych rodziców, przykre ale taka
    > jest prawda. Na pocieszenie: Nie Ty jedna ...

    Nie, nie studiuję. Jestem 8 lat po maturze, od niemal 8 lat zarabiam na
    swoje utrzymanie (wyprowadziłam się, bo chciałam mieszkać ze swoim facetem -
    praca zarobkowa była dla mnie warunkiem do podjęcia tego kroku),
    mam 3-letniego syna, którego utrzymanie w 100% sama finansuję. I IMHO tak
    właśnie wygląda dorosłość społeczna. Nie czuję się wykiwana. Nikt nigdy mi
    nie obiecywał, że będę wiecznie na czyimś garnuszku...


    > Bogusław nie ma racji. Kolejność jest taka jak ja napisałem ...
    > Kto nie wierzy nich idzie do profesjonalnego prawnika.

    Jesteś pewien? W KRO (dział pt. Obowiązek alimentacyjny) znalazłam tylko o
    obowiązku alimentacyjnym względem małżonka po ustaniu małżeństwa.
    Art. 130. Obowiązek jednego małżonka do dostarczenia środków utrzymania
    drugiemu małżonkowi po rozwiązaniu lub unieważnieniu małżeństwa wyprzedza
    obowiązek alimentacyjny krewnych tego małżonka.

    Może Sandra powie, jak to wygląda w przypadku trwających małżeństw?

    pozdrawiam

    Monika





  • 48. Data: 2002-08-16 13:57:31
    Temat: Re: Obowiązek utrzymywania dziecka
    Od: "Monika Gibes" <i...@p...wp.pl>


    Użytkownik Tomek Stawarz <t...@o...pl> w wiadomości do grup dyskusyjnych
    napisał:ajitr4$hpc$...@n...tpi.pl...
    >
    > Po co tyle niechęci to naszej Bohaterki ?
    > Zazdrość o (może) szczęśliwą miłość ?

    Oczywiście ;-)))

    A może raczej niechęć do trutni, którym się nie chce zakasać samemu rękawy i
    prezentują postawę roszczeniową? A może niechęć do niekonsekwencji? A może
    po prostu naturalna niechęć do osób różnych ode mnie?...

    > PS Masz może własne dzieci ?

    Tak jak napisałam - mam, syna. I jestem w stanie wyobrazić sobie, jak będzie
    się zachowywał, jeśli nabędzie przekonania, że pewne rzeczy mu się
    bezwarunkowo należą. I wiem też , np. jak skończy się jeśli on będzie trwał
    w swoim przekonaniu, a ja z przyczyn obiektywnych (np. śmierć) nie byłabym w
    stanie sprostać temu przekonaniu. Dlatego wolę wychować go w przekonaniu, że
    podejmowanie pewnych decyzji wiąże się z pewnymi konsekwencjami - że
    decydowanie się na życie dorosłe (w sensie społecznym) oznacza, że dorosłym
    trzeba być w każdym aspekcie, że to nie zabawa w dom, na koszt innych.

    pozdrawiam

    Monika






  • 49. Data: 2002-08-16 15:41:55
    Temat: Odp: Obowiązek utrzymywania dziecka
    Od: "Sandra" <d...@w...pl>


    Użytkownik Boguslaw Szostak <b...@u...agh.edu.pl> w wiadomości do grup
    dyskusyjnych napisał:ajikur$m16$...@g...uci.agh.edu.pl...

    > A Pan to wszystko chcialby opodatkowac ?

    Bardzo dużo napisaliście nie czytałam wszystkiego .Jednak nie ma Pan racji.
    Ta dziewczyna nie ma co liczyć na alimenty. I nikt nie zazdrości jej miłości
    jak to Pan nazwał:-) niech sie kocha ale na własny koszt a nie rodziców... a
    jak siegne pamięcią to o to pytanie sie zwrócił zainteresowany czyli wielka
    miłość dziewczyny :-) słyszał ,że gdzieś biją dzwony tylko nie wie w ,którym
    kościółku wiec niech nie liczy na to ,że rodzice pomogą w jego budżetowym
    utrzymaniu, miłość kosztuje mój drogi Panie. Student tak należy go wesprzeć
    ale studenta dziennego zaoczny może zapieprzać a w najlepszym wypadku
    sezonowe prace czy zasiłek reszte może dorobić jak wykaże troche inwencji.
    Jeśli chodzi o związki małżeńskie to obojętnie,która strona lepiej zarabia
    to tak jest suma dochodu w normalnym związku .Natomiast w nienormalnym jedno
    z małżonków może żadać w trakcie trwania związku o wypłate wynagrodzenia do
    jego rąk.
    Wybaczcie nie czytałam tego Waszego sporu tylko pobieżnie. Jeśli macie
    jakieś pytania to prosze bardzo.

    Sandra



  • 50. Data: 2002-08-16 17:53:57
    Temat: Re: Obowiązek utrzymywania dziecka
    Od: "Ewa Nilsson" <j...@N...gazeta.pl>

    Tomek Stawarz <t...@o...pl> napisał(a):

    >
    > > > Czy mógłbyś mi, tak z grubsza ;-) wytłumaczyć, co powoduje, że kobieta
    > > > żyjąca w małżeństwie na koszt męża nie jest dziwką, a kobieta żyjąca w
    > > > konkubinacie na koszt swojego faceta jest dziwką (i dlatego powinna
    > > > pozostawać na utrzymaniu swoich rodziców)?
    > Nigdzie nie pisałem, że męża i żono nie może łączyć stosunek klient/ka
    > usługodawca/czyni.
    > Powinna pozostać na utrzymaniu swoich rodziców ponieważ tak stanowi
    > Polskie Prawo. Nawet po Jej ślubie z Nauczycielem (czy kimkolwek innym)
    > Rodzice mają obowiązek Ją utrzymywać.
    >
    >
    > > > BTW czy uważasz, że jeśli ta dziewczyna miałaby np. 30 lat, to miałaby
    > > > moralne prawo domagać się od swoich rodziców, aby płacili za jej
    studia, w
    > > > sytuacji, gdy ona z jakimś facetem mieszkałaby sobie w konkubinacie? Co
    > > > różni 19-letnią dziewczynę, która postanawia zacząć żyć jak dorosła od
    > > > 30-letniej dziewczyny, która postanawia żyć jak dorosła?
    >
    > Te 30 lat trochę zmienia sytuacje. Tymniemniej we (chyba)Włoszech 30 letni
    syn
    > otrzymał w wyroku sądu alimenty od swoich rodziców.
    >
    > > >
    > > > pozdrawiam
    > > >
    > > > Monika
    > > >
    > > > Podtrzymuję pytania Moniki i wtrącam się z moimi. Znam taki wypadek, gdy
    > > chłopak był przez parę lat na utrzymaniu swojej wtedy jeszcze nie-żony (on
    > > kończył 6-letnią medycynę, potem staż wiadomo jak płatny a ona po 4-letnim
    > > kierunku ekonomicznym nieźle zarabiała)
    > > Pytanie &#8211; czy on to męska dziwka?
    > To zależy od szczegółów których tutaj nie ma.
    > Jeśli On był z Nią dla tych (nędznych, skąd innąd) pieniędzy, a Ona z Nim
    bo po
    > trzebowałą
    > seksu/bliskiej osoby/itp to TAK - męska dziwka.

    W opisanym przypadku panienki i jej nauczyciela też nie wiemy, kto z kim i
    dlaczego. Czy ona z nim dla pieniędzy, czy z miłości czy dla seksu? A może on
    z nią, bo jej rodzice są zamożni, więc liczy na kasę? Wtedy to on jest
    dziwką.....
    Wtedy ten brak faktów jakoś ci nie przeszkadzał w wyrażaniu swoich opinii....

    >
    > >
    > > Pytanie drugie &#8211; dlaczego uważasz, że pełnoletnia kobieta musi być na c
    > zyimś
    > > utrzymaniu (wybór między dziwką, żoną albo wieczną małą córeczką &#8211; to t
    > rochę
    > > dla nas uwłaczające IMO) Żyjemy w Polsce a nie np. w Arabii Saudyjskiej i
    > > kobieta może po prostu pracować na swoje utrzymanie i wykształcenie.
    > Może, ale nie musi (to samo tyczy się mężczyzn, nie ma tu żadnej
    dyskryminacji,
    > taki poprostu rozważamy przypadek).

    A może tak: nie musi, ale może? Dlaczego nie podajesz więc tego rozwiązania
    w "proponowanym rozwiązaniu dla niej", zamiast tego piszesz tak:


    "Proponowane postępowanie dla Niej:
    - przestać sypiać z własnym nauczycielem
    - skorzystać z pomocy psychologa"

    Podjęcia pracy nie doradzasz, dlaczego?


    >
    > > > Pytanie trzecie &#8211; dlaczego dorosłą, 19-letnią kobietę traktujesz jak
    > > niesprawną intelektualnie i niezdolną do odpowiedzialności za własne
    czyny?
    > > Chodzi mi o ten fragment twojej wypowiedzi, w którym wymieniasz winnych
    > > zaistniałej sytuacji &#8211; winni są twoim zdaniem rodzice i nauczyciel-koch
    > anek,
    > > dziewczyna jest jedynie ofiarą.
    > Bo tak moim zdaniem jest. Znam osoby po 30 które nie są w pełni sprawne
    intelek
    > tualnie
    > i nie potrafią wziąść odpowiedzalności z włąsne czyny ...

    Nie wystarczy powiedzieć, że jest ofiarą. Trzeba to jeszcze udowodnić, ale,
    UWAGA &#8211; w oparciu o podane fakty, nie domniemania. Fakty są takie, że nic nie
    wiemy o tej rodzinie, dzieciństwie dziewczyny, metodach wychowawczych
    rodziców itd.
    Ale tobie ten brak faktów nie przeszkadza w wyciąganiu daleko idących
    wniosków. To czego nie wiesz, to sobie dopowiadasz i tak oto powstała
    wzruszająca opowieść o biednej, zakochanej dziewczynie, ofierze rodziców-
    sadystów.
    Kliniczny przykład sofistyki.


    > > Widze, że nagminnie mylone jest pojęcie moralne a prawne.
    > Tu jest pl.soc.prawo a nie pl.moralizujey lub pl.jak.to.nieladnie ;)
    >
    >
    Mam wrażenie, ze się czepiasz. Gdybyśmy dyskutowali tylko o prawie w aspekcie
    paragrafów, to tej dyskusji wcale by nie było. Przecież nikt nie przeczy, że
    w Polsce istnieje obowiązek alimentacji dzieci przez rodziców (i odwrotnie).
    Dyskusja, w której ty bardzo aktywnie uczestniczysz, dotyczy moralnych
    aspektów tego prawa i wątków pobocznych &#8211; od wychowania dzieci poprzez miłość
    aż do prostytucji. Mam przy tym wrażenie, że w wynajdywaniu tych
    pozaprawniczych wątków właśnie ty celujesz.
    Więc nie pouczaj, bo przyganiał kocioł garnkowi......

    Pozdrawiam, Ewa.

    --
    Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/

strony : 1 ... 4 . [ 5 ] . 6 . 7


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1