-
31. Data: 2007-08-21 06:09:37
Temat: Re: Obowiązek meldunkowy - wątpliwości...
Od: Piotr Kubiak <p...@m...liamg>
baya wrote:
>> Tak. To nie ma nic wspólnego z meldunkiem. Ale to prawo nie zostało
>> uchwalone wczoraj, każdy kto wynajmuje mieszkanie musi się liczyć z
>> takim ryzykiem i koniec.
>
> Nie chodziło mi wcale o wynajmowanie, ale mimo wszystko nie
> jest normalne, że ktokolwiek może wejść do mojego domu i nie
> wyjść z niego - bo jego prawo chroni, a mnie nie.
Oczywiście, że Ciebie też chroni. A jego chroni dopiero od momentu,
kiedy tam zamieszka.
>> Kłamiesz.
>
> ???
> A nie przyszło ci do głowy, że może się tylko mylę...?
Przyszło. I co z tego?
>>> wymeldować, to lokalu sprzedać się nie da! Czy jest jakiś
>>> sposób, żeby zmusić go do tego? Okazuje się, że nie...
>> Jak już mówiłem, można sprzedać z lokatorem.
>
> Kupiłbyś mieszkanie z lokatorem-psychopatą? Czy w ogóle
> z jakimkolwiek?
Wiesz, może Cie zdziwię, ale *mnóstwo* mieszkań zmienia właścicieli
z lokatorami w środku (a część tych lokatorów zapewne jest
psychopatami). Uważasz, że psychopaci mają nie mieć gdzie mieszkać?
> Twoje odpowiedzi brzmią tak, jakbyś to wszystko uważał
> za normalne i właściwe, chyba nawet tak uważasz, a zdanie
> zmieniłbyś dopiero, gdybyś sam miał podobny problem.
> Ot, sprawiedliwość Kalego... Jakie to typowe dla 'Polactwa'...
NTG.
--
Pozdrawiam,
Piotr Kubiak
(jeśli chcesz do mnie napisać, to domyślisz się jak odszyfrować adres
z nagłówka)
-
32. Data: 2007-08-21 08:09:54
Temat: Re: Obowiązek meldunkowy - wątpliwości...
Od: "Piotr [trzykoty]" <trzykoty@[wytnij]o2.pl>
Użytkownik "majula" <m...@w...pl> napisał w
> W takim razie wciąż nie rozumiem, na jakiej podstawie urzędnik zameldował
> tymczasowo na 10 lat? Jaki przepis prawa o tym mówi, a jeśli takiego
> przepisu nie ma, to jak można odwołać się od tej decyzji urzędnika
> (urzędu)?
Co to znaczy odwołać? Jak zmienił się charakter pobytu to może się osoba
zameldować na stałe. A jeśli jest zameldowana na 10 lat a nie mieszka już to
ma obowiązek się wymeldować. Można też złożyć wniosek o
zameldowanie/wymeldowanie w drodze postepowania administracyjnego, to może
zrobić nie tylko dana osoba, ale np. właściciel.
-
33. Data: 2007-08-21 18:41:42
Temat: Re: Obowiązek meldunkowy - wątpliwości...
Od: "majula" <m...@w...pl>
> >> Podstawowa zasada państwa prawa -
> >> domniemanie niewinności.
> > (...)
> >> Jaką niesprawiedliwością prawa? Jest małżonkiem? Jest. Sama go wybrała?
> >> Sama. Jak przestanie być małżonkiem - możesz złożyć wniosek o eksmisję.
> > (...)
> >> Widziały gały co brały.
> > (...)
> >> Swoją drogą odnoszę wrażenie, że kobiety generalnie strasznie lecą na
> >> takich bydlaków. Im gorszy, tym szybciej przebierają nóżkami na ich
widok.
> >> A potem tylko lamentują, narzekają na prawo i w ogóle robią za
> >> nieporadne cimcirimci.
> >> A 'najweselsze' jest to, że nierzadko i tak do takiej swołoczy wracają,
> >> jak tylko ów na nią 'zagwiżdże'.
> >
> > ???
> > Opierasz chyba tę opinię na własnych doświadczeniach, sądząc
> > po komentarzach...
>
> Których komentarzach? Domniemanie niewinności? To podstawa. Póki nie
> zapadnie prawomocny wyrok - człowiek jest niewinny.
>
> A prawo małżonka do mieszkania z "drugą połową" wynika z przepisów.
Na szczęście prawnicy nie kierują się tylko 'domniemaniem
niewinności', biorą też pod uwagę fakty, poparte dowodami.
> A co do moich obserwacji na temat bezsensownego zachowania wielu kobiet
> - nie tyle z własnego doświadczenia (bo nie jestem ani sterowaną
> feromonami kobietą, ani bydlakiem z tymi feromonami czy innym
> "zwierzęcym magnetyzmem") ale zdecydowanie z bliskiej obserwacji. Stąd
> moja głęboka niechęć do wyżej wspomnianych bydlaków oraz rosnąca
> irytacja do lgnących do nich kobiet.
Dobra, nie jesteś kobietą ani bydlakiem, nie jesteś też, jak się okazuje,
prawnikiem, a na dodatek jako osoba owładnięta skrajną mizoginią
nie powinieneś też uważać się za mężczyznę...
> >> Brednie.
> >
> > Sensownie podsumowałeś swoją wypowiedź.
>
> Heh, jakbyś taki sam 'instynkt walki' miała do swojego faceta, to on
> byłby teraz poza mieszkaniem, a nie ty.
Mój "facet", jak prawdopodobnie nazywasz mojego męża,
kiedy się rozstawaliśmy, kupił mi nowe mieszkanie, drugie
kupił dla siebie.
Jednak inne kobiety bywają w naprawdę tragicznej sytuacji,
dlatego jeśli mogę staram się pomóc, tak jak teraz mojej
przyjaciółce, a przynajmniej zrozumieć i nie pluję nienawiścią
do wszystkich mężczyzn tylko z tego powodu, że niektórzy
są bydlakami.
(Na marginesie dodam, że w przeciwieństwie do ciebie nie
uważam, iż tylko przedstawiciele przeciwnej płci są źli.
Kobiety też krzywdzą mężczyzn, tylko że oni regują na
to podobnie jak ty - nienawiścią do ogółu kobiet.)
> I w dalszym ciągu o prawie piszesz brednie.
Nie o prawie, ale o twoich opiniach o ludziach przez
niedoskonałości tego prawa skrzywdzonych.
> Czego ty byś chciała? Żeby sąd skazywał tylko na słowo rzekomej ofiary?
> Albo wręcz wykonywał twoje polecenia? Tylko dlatego, że to TY
> twierdzisz, że jesteś tą ofiarą? Bo TY jesteś specjalna, nieskalana i co
> powiesz, to jest święte?
Nie wierzę...
Jakaś kobieta musiała cię naprawdę bardzo
skrzywdzić w dzieciństwie...
> Sąd ma w nosie twoje mniemanie o sobie (...)
EOD
Pozdrawiam,
m
-
34. Data: 2007-08-21 20:12:18
Temat: Re: Obowiązek meldunkowy - wątpliwości...
Od: Andrzej Lawa <a...@l...SPAM_PRECZ.com>
majula wrote:
>> A prawo małżonka do mieszkania z "drugą połową" wynika z przepisów.
>
> Na szczęście prawnicy nie kierują się tylko 'domniemaniem
> niewinności', biorą też pod uwagę fakty, poparte dowodami.
Czego nie rozumiesz w określeniu "domniemanie niewinności"?
A sąd dowody zbada, fakty ustali i wyda wyrok.
>> A co do moich obserwacji na temat bezsensownego zachowania wielu kobiet
>> - nie tyle z własnego doświadczenia (bo nie jestem ani sterowaną
>> feromonami kobietą, ani bydlakiem z tymi feromonami czy innym
>> "zwierzęcym magnetyzmem") ale zdecydowanie z bliskiej obserwacji. Stąd
>> moja głęboka niechęć do wyżej wspomnianych bydlaków oraz rosnąca
>> irytacja do lgnących do nich kobiet.
>
> Dobra, nie jesteś kobietą ani bydlakiem, nie jesteś też, jak się okazuje,
> prawnikiem, a na dodatek jako osoba owładnięta skrajną mizoginią
> nie powinieneś też uważać się za mężczyznę...
ROTFL
Powiedziała co wiedziała...
Tylko coś czytać ze zrozumieniem nie umiała...
[ciach]
> (Na marginesie dodam, że w przeciwieństwie do ciebie nie
> uważam, iż tylko przedstawiciele przeciwnej płci są źli.
A gdzie ja coś takiego napisałem? Wyraźnie zaznaczyłem do jakiej grupy
kobiet moja irytacja się ogranicza. Obecnie, dzięki tobie, rozszerza się
na takie, co to czytać nie potrafią.
[ciach]
>> I w dalszym ciągu o prawie piszesz brednie.
>
> Nie o prawie, ale o twoich opiniach o ludziach przez
> niedoskonałości tego prawa skrzywdzonych.
Ja odnosiłem się do twoich histerycznych wypowiedzi dotyczących prawa.
>> Czego ty byś chciała? Żeby sąd skazywał tylko na słowo rzekomej ofiary?
>> Albo wręcz wykonywał twoje polecenia? Tylko dlatego, że to TY
>> twierdzisz, że jesteś tą ofiarą? Bo TY jesteś specjalna, nieskalana i co
>> powiesz, to jest święte?
>
> Nie wierzę...
> Jakaś kobieta musiała cię naprawdę bardzo
> skrzywdzić w dzieciństwie...
Dlaczego? Bo mam czelność się z tobą nie zgadzać? Że nie domagam się
natychmiastowego skazywania bez rozprawy na podstawie zeznań tylko
jednej strony?
A, już poznaję mechanizm twojego ataku - jakbyś, nie daj Boże, okazała
się teraz Żydówką albo Murzynką, to byś mnie od razu zwyzywała od
antysemitów albo rasistów?
>> Sąd ma w nosie twoje mniemanie o sobie (...)
>
> EOD
'D'?
Whatever...
-
35. Data: 2007-08-21 21:36:17
Temat: Re: Obowiązek meldunkowy - wątpliwości...
Od: "majula" <m...@w...pl>
> > (Na marginesie dodam, że w przeciwieństwie do ciebie nie
> > uważam, iż tylko przedstawiciele przeciwnej płci są źli.
> A gdzie ja coś takiego napisałem? Wyraźnie zaznaczyłem do jakiej grupy
> kobiet moja irytacja się ogranicza. [...]
Nie napisałeś. Wynika to z treści twoich komentarzy, przesyconych
jadem, nienawiścią, brakiem zrozumienia - nawet nie próbujesz
pomóc czy doradzić, a na tym mi zależało. Jedyne co otrzymałam,
to kilka skopiowanych cytatów z kodeksu (to akurat potrafisz
zrobić:), a do tego złośliwe komentarze i popisy prostackich
opinii na temat kobiet.
> >> I w dalszym ciągu o prawie piszesz brednie.
> > Nie o prawie, ale o twoich opiniach o ludziach przez
> > niedoskonałości tego prawa skrzywdzonych.
> Ja odnosiłem się do twoich histerycznych wypowiedzi dotyczących prawa.
Nie ośmieszaj się... histeryczne są twoje odpowiedzi...
> >> Czego ty byś chciała? Żeby sąd skazywał tylko na słowo rzekomej ofiary?
> >> Albo wręcz wykonywał twoje polecenia? Tylko dlatego, że to TY
> >> twierdzisz, że jesteś tą ofiarą? Bo TY jesteś specjalna, nieskalana i
co
> >> powiesz, to jest święte?
> >
> > Nie wierzę...
> > Jakaś kobieta musiała cię naprawdę bardzo
> > skrzywdzić w dzieciństwie...
>
> Dlaczego? Bo mam czelność się z tobą nie zgadzać? Że nie domagam się
> natychmiastowego skazywania bez rozprawy na podstawie zeznań tylko
> jednej strony?
Nawet nie stać cię na bardziej błyskotliwą ripostę...
A nawiązując do twojego retorycznego pytania - czy ja w którymkolwiek
miejscu domagałam się tego? Chyba to jednak ty masz problem ze
zrozumieniem czytanego tekstu.
Liczyłam na wypowiedź doświadczonego prawnika, ewentualnie osoby,
która znalazła się w podobnej sytuacji, jak moja przyjaciółka. Miałam
nadzieję, że ktoś podpowie, co zrobić w takiej sytuacji, od czego zacząć,
co jest ważne, bo żadna z nas nie jest prawnikiem i chociaż czytać
umiemy, to jednak oprócz cytatów z kodeksu potrzebna jest szersza
wiedza i doświadczenie.
Jeśli moje tytułowe pytanie było niewłaściwe, to może należałoby
napisać, że nie to jest najważniejsze, żeby rozwiązać ten problem
i podpowiedzieć, co jest istotne, zamiast pisać: "Kłamiesz".
Niestety... nie trafiłam ani na prawnika, ani nawet na życzliwego
człowieka...
> A, już poznaję mechanizm twojego ataku - jakbyś, nie daj Boże, okazała
> się teraz Żydówką albo Murzynką, to byś mnie od razu zwyzywała od
> antysemitów albo rasistów?
... a jedynie na żałosną kreaturę z przerostem ambicji. Nad możliwościami.
> >> Sąd ma w nosie twoje mniemanie o sobie (...)
> > EOD
>
> 'D'?
> Whatever...
Nawet tego nie zrozumiałeś? Po prostu 'End of discusion'.
m
-
36. Data: 2007-08-21 22:21:46
Temat: Re: Obowiązek meldunkowy - wątpliwości...
Od: Andrzej Lawa <a...@l...SPAM_PRECZ.com>
majula wrote:
>> A gdzie ja coś takiego napisałem? Wyraźnie zaznaczyłem do jakiej grupy
>> kobiet moja irytacja się ogranicza. [...]
>
> Nie napisałeś. Wynika to z treści twoich komentarzy, przesyconych
Napisałem, ślepoto. Zwróć uwagi na takie słowa-klucze, jak "wielu" (a
nie "wszystkich"). Albo na to, do jakiego typu kobiet rośnie moja irytacja.
> jadem, nienawiścią, brakiem zrozumienia - nawet nie próbujesz
> pomóc czy doradzić, a na tym mi zależało. Jedyne co otrzymałam,
Udzieliłem ci stosownych informacji. Potrafiłaś tylko lamentować nad
"prawem broniących przestępców".
> to kilka skopiowanych cytatów z kodeksu (to akurat potrafisz
> zrobić:),
A co ty byś chciała? Żebym napisał dla ciebie jakieś własne, specjalne
ustawy?
[ciach]
>> Ja odnosiłem się do twoich histerycznych wypowiedzi dotyczących prawa.
>
> Nie ośmieszaj się... histeryczne są twoje odpowiedzi...
Zaczynasz mi, drogie dziecko, przypominać niesławnego Expierda.
Trollował, trollował i też się w końcu tak samo "zepsuł".
[ciach]
>>> Jakaś kobieta musiała cię naprawdę bardzo
>>> skrzywdzić w dzieciństwie...
>> Dlaczego? Bo mam czelność się z tobą nie zgadzać? Że nie domagam się
>> natychmiastowego skazywania bez rozprawy na podstawie zeznań tylko
>> jednej strony?
>
> Nawet nie stać cię na bardziej błyskotliwą ripostę...
Po riposty do zapraszamy do wujka Staszka ;)
> A nawiązując do twojego retorycznego pytania - czy ja w którymkolwiek
> miejscu domagałam się tego?
Zaczęłaś lamentować, że "to paskudne prawo przestępców tylko broni" - bo
sprawa nie została "załatwiona" od ręki po twojej myśli.
CBDO
> Chyba to jednak ty masz problem ze
> zrozumieniem czytanego tekstu.
Zupełnie jak Expierd :) Ech, łezka w oku się zakręciła...
> Liczyłam na wypowiedź doświadczonego prawnika, ewentualnie osoby,
> która znalazła się w podobnej sytuacji, jak moja przyjaciółka. Miałam
> nadzieję, że ktoś podpowie, co zrobić w takiej sytuacji, od czego zacząć,
Czego oczekujesz? Zmiany prawa?
Od sytuacji awaryjnych jest pomoc społeczna.
A tak w ogóle - skoroś taka pomocna, to weź przyjaciółkę do siebie.
Procedury, niestety, trwają. Jak mi jakaś firma zalegała za wykonaną
pracę, to zamiast się awanturować, że "prawo broni tylko oszustów" -
zająłem się spokojnie i metodycznie sprawą. Trwało to jakieś 2 i pół
roku (większość czasu czekałem, aż sprawa trafi na wokandę) - i się udało.
W tym przypadku, jak pisałem, tylko w swojej histerii to jakoś
przegapiłaś, najpierw trzeba poczekać na rozwód, a potem można dopiero
myśleć o eksmisji pasożyta. Tylko ochrona prawa lokatora działa i sąd
może do eksmisji dorzucić warunek znalezienia lokalu socjalnego. Jak się
uda i za znęcanie się dostanie jakiś konkretny wyrok i pójdzie siedzieć
- będzie plusik. Tylko w tym przypadku też trzeba się o sprawę
zatroszczyć - nie bać się zeznań, zbierać dowody.
>> A, już poznaję mechanizm twojego ataku - jakbyś, nie daj Boże, okazała
>> się teraz Żydówką albo Murzynką, to byś mnie od razu zwyzywała od
>> antysemitów albo rasistów?
>
> ... a jedynie na żałosną kreaturę z przerostem ambicji. Nad możliwościami.
Jakich ambicji??? Ja ambicji jestem pozbawiony całkowicie :)
Naćpałaś się? Jakieś omamy? Plazma ci się ukazała? Głosy słyszysz?
>>>> Sąd ma w nosie twoje mniemanie o sobie (...)
>
>>> EOD
>> 'D'?
>> Whatever...
>
> Nawet tego nie zrozumiałeś? Po prostu 'End of discusion'.
Nie tobie o tym decydować. A zwyczajowo to używa się "EOT".