eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPrawoGrupypl.soc.prawokontrola policji i... LEGALNE oprogramowanie
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 142

  • 101. Data: 2006-09-25 22:02:45
    Temat: Re: kontrola policji i... LEGALNE oprogramowanie
    Od: Gotfryd Smolik news <s...@s...com.pl>

    On Sun, 24 Sep 2006, poreba wrote:

    > Dnia Sun, 24 Sep 2006 00:24:05 +0200, Gotfryd Smolik news napisał(a):
    >
    >> BARDZO mi się nie podoba Twoje podejście. Czy ty przypadkiem nie
    >> wrzucasz do jednego worka ...
    >
    > Nie ja, ustawodawca wrzucił do jednego, z oddzielnymi przegródkami -
    > jednak do jednego.

    Nie, nie wrzucił. Choć trzeba ustalić o którym przepisie piszesz :)
    Z tego że za pobicie można dostać tyle samo co za inne przestępstwo
    nie wynika że to będą takie same "bądź podobne" przestępstwa, IMO.

    >> Z tym JEST problem. Otóż producenci sporej częsci oprogramowania NIC
    >> nie obiecują i już :>
    >
    > Ale producenci sporej części oprogramowania oczekują od Państwa takich
    > działań jak w przypadku nieuprawnionego działania wobec świętego prawa
    > własności mydelniczki, futra czy auta.

    Problemem jest to, że nie sposób odmówić pewnej racji iż raczej
    domagają się takich działań jak w przypadku ochrony obrazów, książek
    i podobnych.
    A tu jak wiesz 'de gustibus'... i nie stosuje się rozróżnienia, bo
    za ekhm... no, część utworów np. ja bym złamanego grosza nie dał
    a inni płacą miliony.

    >> Dobrowolnie zawierasz umowę że otrzymujesz program który jest grą
    >> "na czas przeżycia do bluscreena" :] i w zależności od konfiguracji
    >> sprzętowej tudzież innych czynników
    >
    > Takoż samo dobrowolną umowę zawieram na mikser, klawiaturę i kartę
    > graficzną. AFAIK niektórzy producenci/sprzedawcy butów usiłowali
    > wprowadzić zdobycze softwarowe do swoich etykietek (nie moczyć, nie
    > brudzić, nie przeznaczone do twardych powierzchni).

    W tym *masz* rację :)
    Ale jak ugryźć - nie wiem.
    Nie kupować butów co przemakają :[ (znaczy programów z takimi
    zastrzeżeniami)

    >> A do tego trzeba jedno przyznać: nie zawsze tacy producenci jak ci o
    >> których niewątpliwie myślisz ;) są wyłacznie winni. NAPRAWDĘ wiele
    >> cyrków powodują wadliwe elementy komputera,
    >
    > A to niech do każdego softu dodawany jest HCL/THL + inne warunki
    > użytkowania, przy żelazku znajduję wskazanie z jakim napięciem sieci
    > działa.

    Zginiesz przy próbie udowodnienia.
    Równie dobrze dziś możesz próbować udowodnić że sprzedawca benzyny
    dolał czegoś do zbiorników.

    > Może nie tak, jeżeli już to: Urząd Broniący Praw Klienta, gdy program
    > nie działa zgodnie z deklaracjami producenta

    Kiedy właśnie producent Ci pisze, że sprzedawany produkt jest
    grą w bluscreena... :>

    > we wszystkich możliwych konfiguracjach. Dlaczego tak nie tłumaczą sie
    > producenci nowoczesnych sprzętów elektronicznych (w ktorych przecież
    > multum oprogramowania przecież również dziala) czy ciężarówek, których
    > produkcja niecobardziej złożoną jest od produkcji cepa?

    Odpowiadają za CAŁOŚĆ.
    Szukasz możliwości kupienia peceta wraz z systemem, zaplombowanego
    i z zakazem dogrywania własnych aplikacji ;)

    > to, że w przypadku oprogramowania dysproporcja pomiędzy prawami
    > producenta (z PA, z kk) a prawami klienta stala się rażąco duża.

    Ano jest.

    > pozdro

    ...wzajem - Gotfryd


  • 102. Data: 2006-09-26 00:25:54
    Temat: OT: zasilacz, było: kontrola policji...
    Od: Gotfryd Smolik news <s...@s...com.pl>

    On Mon, 25 Sep 2006, Andrzej Lawa wrote:

    > Gotfryd Smolik news wrote:
    >
    >> Ależ złe wnioski wyciągasz - po prostu te zasilacze "do 100 zł włącznie"
    >> raczej nie chcą dobrze działać i już :], takoż nic nie można wyciągać
    >
    > No popatrz... A u mnie jakoś działa bez najmniejszych problemów...

    Nie, on działa przypadkiem z Twoimi elementami ;)
    Mi też działał. Aż przestał jak przetasowałem karty :|

    > Może dlatego, że mam linuxa? ;->

    Pewnie NoSmokeDriver ma wbudowany ;)

    > Za darmo nie. Ale mój kosztował o ile pamiętam 50zł i reguluje dobrze.

    Wierzę.
    Bardzo często tak jest że "jednokanałowy" całkiem sprawnie działa
    z określoną konfigurację - zresztą inaczej by się całkiem nie
    sprzedawały :)

    >> Problem w tym, że bardzo często NIE utrzymują - mają jeden regulator,
    >> wspólny dla wszystkich napieć.
    >
    > Ummm... Zdaje się jakieś herezje opowiadasz....

    Rozbierz albo obejrzyj schemat.
    Możesz jeszcze do wyboru poczytać np. elektroda.pl
    Albo tak zapodać:
    http://www.google.pl/search?hl=pl&q=zasilaczopodobny

    Tu masz jakiś "wiarygodniejszy" konkret, linijki z Codegenem,
    Huntkeyem i Magabajtem nie bez kozery są na czerwono, choć o tym
    Codegenie "400" piszą że aż dwukanałowy :> jest a sam mam "słabszy"
    model, za 50 zł powinieneś mieć coś podobnego ;)
    http://www.benchmark.pl/r.php?file=http://www.benchm
    ark.pl/artykuly/testy/zasilacze2003_2/strona-3.html
    Zauważ że po *zwiększeniu* obciążenia na 12V (druga tabelka) jest
    w Codegenie LEPIEJ (choć nie dobrze) - tak właśnie mam.
    Już kombinowałem czy by jakiejś żarówki na +12 nie powiesić :>

    Po tym jak po dołożeniu drugiej karty grafiki (na PCI, żadnych
    hiperprądożernych wynalazków, GF2 (!) "świeżo z Chin" :)) i wyjęciu
    dysku i DVD (!) zaczęła mi wariować sieć (!) przyjrzałem się źródłom problemu.
    Oczywiście zacząłem od driverów :>
    A później systemu :]
    Ale drivera do Codegena nie znalazłem ;) (za to sam zasilacz otwarłem
    po zmierzeniu napieć :> i przekopaniu kawałka Internetu)
    Przy okazji wyjaśniło się dlaczego po puszczeniu na czytniku USB
    transferu full speed "zrywało" transfer (i 'dysk' karty znikał).
    Też nie drivery do czytnika były potrzebne ;) tylko ~250 mV na +5
    brakowało :[, inny zasilacz pomaga (wKF: komp z którego piszę idzie
    właśnie na tym "innym" zasilaczu, tamten chwilowo... jest mało
    używany).

    pzdr, Gotfryd


  • 103. Data: 2006-09-26 02:04:37
    Temat: Re: kontrola policji i... LEGALNE oprogramowanie
    Od: Gotfryd Smolik news <s...@s...com.pl>

    On Mon, 25 Sep 2006, Robert Tomasik wrote:

    >> I nie, ja nie zaprzeczam iż JAKOŚ trzeba zapewnić możliwość
    >> realnego chronienia praw.
    [...]
    > Problem jest w innym miejscu moim zdaniem ulokowany. Prawa autorskie to coś,
    > czego tak naparwdę znakomita cześć osób nie widzi.
    [...]
    > Mały właściciel znaku towarowego za wiele nie traci. Bo oni sensownei
    > reagowali na rtynek i raczej szli w kierunku walki z podróbkami

    Stop, stop.
    Mowa o prawach autorskich, raczej znaki towarowe wyszły przypadkiem :)
    a widzę ze dość płynnie przerzuciłeś temat w tę stronę :]

    > Poza tym kto bedzie podrabiał wyroby małego?

    Chodzi (mi) raczej o piractwo zdjęć, programów i podobnych rzeczy.

    >> "Podróbkę"? Hm... wyjątkowo nie udam Greka :) ale raczej nie chodzi
    >> Ci o to co wymieniłeś.
    >> Jestem pewien że *kopii* programu od oryginału to nawet Ty nie
    >> odróżnisz :) Oczywiscie piszę o *programie*.
    >
    > Pomijając różnice w nośnikach (bom wówczas często różnica jest oczywista
    > nawet dla laika), to można je odróżnić po braku stsoswanych przez producenta
    > zabezpeiczeń (cracki), braku literatury

    A widzisz.
    Skupiasz się na elementach które *nie* dotyczą piractwa samego programu.
    Może spróbuję jeszcze raz: po czym chcesz poznać "oryginalność"
    PROGRAMU?

    > czy uzywaniu publicznie dostępnych numerów licencji.

    To jest jedyny element, który IMO ma jakieś uzasadnienie prawne.


    >> Jak rozumiem piszesz o "egzemplarzu utworu pt program"

    Moje, ale przyda się do archiwum :)

    >> Jak mam odróżnić podróbkę bety Office, skoro ta ściągnięta z serwera
    >> Microsoftu po FTP (chyba, może to HTTP było) nijak nie chce się różnić
    >> od tej leżącej na płycie PCWK czy innego CHIPa?
    >
    > Jeśli się nie da na podstawie tego, co napisałem wyżej, to faktycznie się nie
    > da i nie należy z tym walczyć, bo to nie ma sensu. I tak padnie w sądzie.

    Jak to *NIE*???
    Problemem IMO jest brak jasnej regulacji - i właśnie kierowanie
    poszukiwań w stronę wszystkiego co *nie* jest związane z programem
    jako takim. Znaczy IMO problem leży w kierowaniu (m.in. przez "dużych",
    przy czym nie wiem czy bardziej z wygody, braku świadomości czy
    przekonania że jak oni zrobią tak musi być dobrze, pewnie z wszystkiego
    po trochu) oskarżenia w stronę materii. Że krążek jest "nieprawidłowy".
    Weźmy wiersz: czy wiersz przepisany z legalnie nabytej książki jest
    jakoś "nieprawidłowy"?
    Programem jest ciąg bajtów, który może byc zapisany na czymkolwiek,
    i jako taki *nie ma* oryginału.
    Co ma świadczyć o "oryginalności" ? - licencja.
    Tak wynika z przepisu.
    Prawda to czy nie?
    Czy licencja może być sprowadzona do wymogu posiadania hologramu?
    Na to pytanie nie znam dobrej odpowiedzi - ale znam nieelegancką
    metodę z pytaniem, już było :) (faktura "ma byc hologram").

    >> IMO problemem jest brak prawnego uregulowania *po czym* poznać, że
    >> ktoś ma "legalny program".
    >> Egzemplarz programu którego legalnie używa.
    >> Wg przepisów - powinno chodzić o licencję. Dokument wyrażony słowami
    >> na piśmie... jest tak?
    >> I tylko za ew. brak licencji do egzemplarza można ścigać karnie, jest tak?
    >
    > Tutaj dotykasz tematu, który budzi kontrowersje na każdym szkoleniu z tegoz
    > akresu. Poducenci chcieli by, by uznawać za podróbkę każdy produkt, który nie
    > posiada przykładowo nalepki, sreberka, czy co oni sobie tam wymyślą. Ale z
    > mojej wiedzy wynika, że policjanci raczej w tym kierunku żadko idą, a jak
    > nawet pójdą, to sprawa pada w sądzie.

    Uffff.... aż mnie zaskoczyłeś :)
    Praw przemysłowych daaaawno nie oglądałem, to nie wiem.
    Ale przy autorskich - właśnie mój opór sprowadza się do:
    - podania w ustawie wymogów "legalnosci"
    - faktu że idzie o przepis karny, którego nie dotyczy swoboda umów
    Popatrz na tę sprawę *tak jak na faktury* - też dokument, też
    zdefiniowany w prawie (co prawda podpada pod zasady administracyjne
    ale również karne, a nie jako dokument cywilny) i... wbrew oporom
    m.in. polskich urzędników ("co? faktura bez podpisu??") jakoś
    działa.
    Dowodem legalności jest posiadanie legalnej licencji.
    I sam zapodałeś najprostszy przypadek identyfikacji: za pomocą "numeru"
    (nawet jeśli ten "numer" ma inne przeznaczenie, nie wiem czy zauważyłeś
    kilka lat temu dyskusje o dopuszczalności używania numeru
    identyfikacyjnego banku w transakcji internetowej jako oznaczenia
    wymaganego przez przepisy podatkowe - IMO tu mamy podobny przypadek,
    że PRZYPADKIEM dysponujemy identyfikatorem licencji mimo braku
    takiego założenia :))
    IMO nic nie stoi na przeszkodzie, żeby producent skupił się na
    autoryzacji *dokumentu* z licencją.
    Dlatego pytałem o hologram do faktury :)
    IMHO - "nie da sie".
    Ale numerować można... (a faktury to wręcz należy :))
    Również nie bez kozery zasłaniam sie czasem z braku innych argumentów :)
    autorami shareware - sprawdzenie autentyczności licencji jest u nich
    często proste, dane posiadacza mają w bazie wraz z numerem licencji.
    Byleby pozwolili żeby legalność używania egzemplarza dawała się
    przenieść, to bedzie OK :)

    >> Nie irytuj się, tylko spróbuj *prawnie* sprecyzować "oryginał czego"
    >> masz na myśli. Nie uda się nie zahaczyć o kilka problemów ubocznych :(
    >> no ale jakoś powinniśmy się usiłować zmieścić w *istniejacym* prawie.
    >
    > Na przykład oryginał kawy, soku, wody mineralnej. Nie śmiej się.

    Ależ dla mnie to jest zrozumiałe :)
    Jest tylko jedno ale: to jest inna odmiana piractwa.
    Z innej ustawy. O ochronie własności przemysłowej bodaj, dobrze piszę?

    >> Mówimy o oprogramowaniu i piractwie.
    >
    > Nie, jak piszę w ogóle o dobrach intelektualnych. A więc programach, ale i
    > utworach muzycznych, czy wprost wyrobach opatrzonych znakami towarowymi.

    Ale ja jestem przeciw traktowaniu *wszystkich* wymienionych łącznie!
    Dlaczego?

    Ano dlatego, że przy "wyrobach" mamy do czynienia z *materialnymi*
    elementami wyrażającymi ich wartość.
    Wartość kawy jest zawarta w cenie kawy, można kilogram podzielić na
    dwie paczki i ich wartość jest o połowę mniejsza (plus koszt
    opakowania i pakowania :> większy dla dwu paczek niż jednej)

    Wartość zdjęcia, spiraconego jako skanu, nijak może mieć się do
    wartości zarówno pierwotnego nośnika jak i nośnika ze skanem.
    To raz.

    A dwa - właśnie co innego jest chronione i w inny sposób.
    "Towar" ma chronione oznaczenie, nazwę i podobne przymioty.
    Przy utworze muzycznym, zdjęciu czy programie - to co jest wartościowe
    to sama *treść*.

    Pasuje?

    A ta treść od nośnika zależy w stopniu różnym, w skrajnym przypadku
    rejestracji w postaci cyfrowej (tak zdjęcia, muzyki jak i programu)
    nie zależy *w ogóle*.
    Wprowadzenie pojęcia "oryginalnego programu" rozumianego jako zapis
    na konkretnym nośniku niesie ryzyko sprowadzenia do absurdu: uważamy
    że na tym "nieoryginalnym" nośniku jest inny program...
    BTW:
    Taki absurd istnieje zresztą w polskim prawie: właśnie faktura
    z nadrukiem "kopia" będąca oryginałem oraz kopia faktury z napisem
    "oryginał" nie stanowiąca "oryginalnej kopii faktury" a mogąca
    spowodować komplikacje podatkowe :>
    W cywilizowanych krajach podobnoż mają "egzemplarze faktury" i tyle.
    Nie wiem czy do tego ze używanie pojęcia "oryginału" grozi
    schozofrenią doszli przez eksperymenty czy inaczej, ale doszli :)

    Wróćmy do programu.
    Czyli IMO od nosnika należy się odtentegować, jeśli chodzi
    o użytkownika który ma *tylko licencję na używanie* (pamiętamy
    że do innych uprawnień jest konieczna umowa pisemna co znakomiecie
    ułatwia wszelką kontrolę).
    To czy ma sens wymóg holografowania itp. od drugiej strony, czyli
    przez *powielającego* (na zlecenie uprawnionego do powielania)
    chyba sobie odłożymy :) - bo na pytanie czy *powielenie* było
    zgodne z umową może pomóc odpowiedzieć.

    >> Stosowne pytanie zadał w skrajnej formie poreba :)
    [...]
    > Do sądu cywilnego. Musicie rozróżnić to, co podlega ściganiu w drodze karnej

    My fault, poproszę o łagodny wymiar kary :[
    Korzystając z okazji: bynajmniej *nie* podnoszę jakoby różne plakietki,
    hologramy i co tam jeszcze mogły lub nie być użyteczne na drodze cywilnej.

    OK, niech będzie (do przykładu "autor chce zgłosić do bazy") jakiś
    program :)

    >> O to idzie - jeśli istnieje (centralny?) rejest informacji przekazywanych
    >> przez szkolących, to rzeczywiście trudno się przyczepić i wypadnie wycofać
    >> się rakiem.
    >
    > Istnieje. Zawiera opis zastrzeżonego znaku (czasem sporadycznie rysunek),

    E, o tym że patenty, wzory przemysłowe i znaki towarowe są chronione to
    my wiemy.

    Ale dotąd w wątku nikt nie mówił o "podrabianiu" znaczków firmowych.
    Sam chyba wspomniałem w kontekście przeciwnym: że w razie usiłowania
    zrobienia "podróbki" w rozumieniu na które się przedstawiasz,
    podrabiający wytworzy nielegalnie *prawdziwy* program, i to
    wiemy że jest pewne. Jak ze znakiem to mam wątpliwości - podejrzewam
    że prawo odmawia mu przedmiotowości "prawdziwy" :)
    Podkreślę: zgoda, to są "wartości intelektualne" (te znaki).
    Ale z innej ustawy, dotyczą ich INNE przepisy!
    Tym razem poszło o operację zgłoszenia, że twórca programu X chce
    zadeklarować że w razie czego zgłosi żądanie ścigania nielegalnego
    używania jego programu. Czy jakiegokolwiek podobnego, ale z Prawa
    Autorskiego a nie ochrony przemysłowej.

    > podmiot uprawniony oraz kontakt do osoby uprawnionej, która w razie
    > wątpliwości przez telefon pomoże odróżnić oryginał od podróby

    Obawiam się, że patrząc przez pryzmat różnych spraw
    sam wpadłeś w pewną część pułapki - czyli traktowania np. programu
    nie jako "utworu" ale jako "rzeczy" :)
    A idzie o "sztukę" utworu, z której wolno legalnemu nabywcy korzystać.
    Niemniej ta "sztuka" - żeby się nie myliła ze "sztuką" w innym
    rozumieniu, nazywana "egzemplarzem", sama nie jest materią.
    Ustawa wymaga zeby to "coś" było zawarte w materii - "ustalone", bo
    inaczej z ochrony praw autorskich nie korzysta.
    Ale ustawa NIE zawiera wymogu przypisania "egzemplarza" do *konkretnej*
    materii, prawda li to?
    Inaczej mówiąc, jak ktoś nauczy się kodu dajmy na to Windowsa na pamięć,
    to w zasadzie nic mu nie można zrobić... choćby licencji nie miał :]
    Chyba że gdzieś go publicznie wyrecytuje (nie wiem, może hexem...),
    nie będzie to cytat, i co ważne: *ktoś to utrwali* :)
    Czy skłamałem?
    Podobny dylemat jest przy księgowości z wartościami niematerialnymi.
    Tyle, ze tam problem rozwiązany jest radykalnie: wymagany jest
    dokument zgodny z przepisami rachunkowymi (niekiedy podatkowymi)
    i już :)
    Wiem, że firmy "od ścigania praw autorskich" też by tak chciały.
    Ale jest ten sam problem co wyżej: wymóg dowodu rachunkowego
    ustanawia USTAWA, a nie umowa miedzy stronami. Zgodnie z Konstytucją
    ustawą można wolności obywatelskie ograniczać.
    Ustawa PA takiego wymogu nie ustanawia, więc przepis karny z PA IMO nie
    może bez jasnego powołania się ("kto nie posiada dokumentu nabycia
    zgodnego z ustawą o rachunkowości....") być wiązany z wymogiem
    posiadania faktury.
    Czy to też pasuje?

    pzdr, Gotfryd


  • 104. Data: 2006-09-26 08:15:35
    Temat: Re: kontrola policji i... LEGALNE oprogramowanie
    Od: "Jasko Bartnik" <j...@g...pl>

    Dnia 26-09-2006 o 04:04:37 Gotfryd Smolik news <s...@s...com.pl>
    napisał(a):

    >> [jebut cale to wszystko ... ale sie tego nazbieralo :) ]

    Hologramy, nosniki i cala reszta 'fizycznych' rzeczy (z fakturami
    wlacznie) nie powinny w zadnym miejscu byc jakims dowodem legalnosci, czy
    nawet konfiskaty sprzetu uzytkownika. Mam na dysku kilka programow na
    licencji studenckiej (m.in. Windows 98SE, Windows 2000, Windows XP i
    Windows 2003 Server) i nie ma do nich orginalnego nosnika, nalepki,
    hologramu czy nawet faktury.

    Dosc latwo mozna sobie kupic nalepke na obudowe, problem moze tylko
    pojawic sie z kluczem. Co do podrabiania innych przedmiotow to problem ma
    sie zdecydowaine inaczej. Sprzedawanie wody, sweterkow, kajzerek pod nazwa
    innej firmy jest wykozystywaniem renomy danej firmy. Czesc zwiazana z
    utworami muzycznymi i oprogramowaniem komputerowym wiaze sie bezposrednio
    z dzielem drugiej osoby, ktore niskim kosztem jest powielane i sprzedawane
    z zyskiem.

    Ciekawa wersje stanowia kopie lampowych wzmacniaczy gitarowych. Wiele firm
    u nas w kraju oferuje swoje uslugi w tej dziedzinie. Wlasciciele praw
    autorskich do schematu udostepniaja je nieodplatnie nawet w celach
    zarobkowych bo wiedze, ze powielajacy te schematy nie beda w stanie tak
    dokladnie odwzorowac orginalu ... a przy okazji i tak beda to robic pod
    wlasnym szyldem (np. Wiktor Juzek "kopie Mesy") nie psujac opinii
    'schematodawcy'.

    --
    Pozdrawiam,
    Jasko Bartnik


  • 105. Data: 2006-09-26 08:25:45
    Temat: Re: OT: zasilacz, było: kontrola policji...
    Od: "Jasko Bartnik" <j...@g...pl>

    Dnia 26-09-2006 o 02:25:54 Gotfryd Smolik news <s...@s...com.pl>
    napisał(a):

    >> Może dlatego, że mam linuxa? ;->
    > Pewnie NoSmokeDriver ma wbudowany ;)

    Usunieto z niego funkcje:
    if(!errorDetected()){
    crash(BLUE_SCREEN, randomError());
    annoyUser(,HARD);
    for(;;)doNothingLoop();
    }

    > [zasilacze]

    Pracuje w serwisie i powiem, ze bardzo duzo zalezy od:
    - kondensatorow (to pierwsze sie psuje i powoduje dalsze problemy);
    zwyczajnie nadymaja sie i pekaja
    - wiatraczka ... maja taka tendencje do wycierania sie ... no a pozniej
    sie zatrzymuja i efekt znany

    Wiem tez, ze plyte i podzespoly nie tak latwo uszkodzic. Na sile
    probowalismy zniszczyc plyte zwierajac to i owo ... bezskutecznie. Zawsze
    znow sie uruchamiala :)

    --
    Pozdrawiam,
    Jasko Bartnik


  • 106. Data: 2006-09-26 08:54:34
    Temat: Re: kontrola policji i... LEGALNE oprogramowanie
    Od: T <i...@o...pl>

    r...@w...pl wrote:
    > No a jak zabiorą do analizy i tam w labolatorium dograją pornografie
    > dziecięcą + pirackie oprogramowanie, to jak udowodnisz ze to nie ty, komu
    > sąd uwierzy?

    to z policją tak zawsze jest to ryyko...

    np. podczas zwykłej kontroli drogowej zastrzelą cię i podrzucą narkotyki do
    skrytki a w raporcie wymienią, że atakowałeś ich więc działali w obronie
    własnej...

    --
    T


  • 107. Data: 2006-09-26 15:35:39
    Temat: Re: kontrola policji i... LEGALNE oprogramowanie
    Od: poreba <d...@p...pl>

    Dnia Mon, 25 Sep 2006 17:44:13 +0200, Robert Tomasik napisał(a):

    > W wypadku kradzieży sprawa jest dość oczywista. W praktyce policja wykonuje
    > czynności w niezbędnym zakresie i kontaktuje się z uprawnionym.

    Sugerujesz, że w przypadkach "obrazy czci" - chodzi mi o te, które są
    ścigane _na wniosek_ - policja podejmuje czynności?
    jak już pisałem, nie sprowadzaj problemu tylko do kradzieży. Ile mamy
    przestępstw/wykroczeń ściganych na wniosek pokrzywdzonego? (BTW nie wiem,
    podpowie przy okazji ktoś?)


    --
    pozdro
    poreba


  • 108. Data: 2006-09-26 17:51:24
    Temat: Re: kontrola policji i... LEGALNE oprogramowanie
    Od: "Robert Tomasik" <r...@g...pl>

    Użytkownik "Gotfryd Smolik news" <s...@s...com.pl> napisał w wiadomości
    news:Pine.WNT.4.64.0609260229330.2492@athlon64...

    > A widzisz.
    > Skupiasz się na elementach które *nie* dotyczą piractwa samego programu.
    > Może spróbuję jeszcze raz: po czym chcesz poznać "oryginalność"
    > PROGRAMU?

    Na jakim etapie? Na etapie występowania takiego programu w obrocie wydaje się to
    raczej proste. Na etapie istneinia programu w czyimś komputerze sprawa się
    trochę komplikuje, ale w większości wypadków można dowieść, ze w chwili kontroli
    osoba taka nie posiada prawa do użytkowania kopii. Trochę trudniej tu udowodnić,
    że nie posiadała tych praw w przeszłości.
    >
    > To jest jedyny element, który IMO ma jakieś uzasadnienie prawne.

    Nie, no bywa tego więcej. niektóre programy wymagają rejestracji, wiec jak jest
    zarejestrowany na innego użytkownika, to zawsze mozna sprawdzić, w jaki sposób
    ta licencja zmieniła przeznaczenie.

    > Co ma świadczyć o "oryginalności" ? - licencja.
    > Tak wynika z przepisu.
    > Prawda to czy nie?

    Ale o co Ci chodzi z tą oryginalnością, lub nie. przecież nie wym problem, że
    program ejst mniej lub bardziej oryginalny, ile w tym, ze użytkownik nie ma
    prawa do jego użytkowania.

    > Czy licencja może być sprowadzona do wymogu posiadania hologramu?

    Moim zdaniem nie. Ale znam przeciwne poglądy.

    > Na to pytanie nie znam dobrej odpowiedzi - ale znam nieelegancką
    > metodę z pytaniem, już było :) (faktura "ma byc hologram").

    Tutaj musimy juz ustali, czy piszemy o karnym, czy cywilnym aspekcie
    zagadnienia. Z punktu widzenia karnego należy sparwcy dowieść winę. A czy
    włąściciel komputera ponosi wine za to, ze ktoś z kolegów dla checy ukradł mu
    nalepkę? Bo moim zdaniem nie. Aspekt cywilny jest juz bardziej skomplikowany,
    bowiem mamy do czynienia z jakąś tam umową. Skoro właściciel komputera wyraża
    zgodę na powiazanie jego prawa do użytkowania z posiadaniem nalepki, to już jest
    jego sprawa.

    >>> Mówimy o oprogramowaniu i piractwie.
    >> Nie, jak piszę w ogóle o dobrach intelektualnych. A więc programach, ale i
    >> utworach muzycznych, czy wprost wyrobach opatrzonych znakami towarowymi.
    > Ale ja jestem przeciw traktowaniu *wszystkich* wymienionych łącznie!
    > Dlaczego?
    > Ano dlatego, że przy "wyrobach" mamy do czynienia z *materialnymi*
    > elementami wyrażającymi ich wartość.
    > Wartość kawy jest zawarta w cenie kawy, można kilogram podzielić na
    > dwie paczki i ich wartość jest o połowę mniejsza (plus koszt
    > opakowania i pakowania :> większy dla dwu paczek niż jednej)

    Nie zgodzę sie z Tobą w tym zakresie. Na wartość kawy opatrzonej logo znanej
    firmy skąłda sie wartość materialna zawartości opakowania oraz wartośc prestiżu,
    jaki daje znak towarowy. Cześto gęsto bywa tak, że jakaś tam fabryka produkuje
    jednocześnie jakiś wyrów ze znakiem towatrowym znanej firmy 9za jej zgodą i
    przyzoleniem) oraz ten sam wyrób bez takich znaków.Ten drugi bywa tańszy, choć
    znam kilka odmiennych sytuacji.

    >>> O to idzie - jeśli istnieje (centralny?) rejest informacji przekazywanych
    >>> przez szkolących, to rzeczywiście trudno się przyczepić i wypadnie wycofać
    >>> się rakiem.
    >> Istnieje. Zawiera opis zastrzeżonego znaku (czasem sporadycznie rysunek),
    > Tym razem poszło o operację zgłoszenia, że twórca programu X chce
    > zadeklarować że w razie czego zgłosi żądanie ścigania nielegalnego
    > używania jego programu. Czy jakiegokolwiek podobnego, ale z Prawa
    > Autorskiego a nie ochrony przemysłowej.

    I jest taka możliwość. Można to zrealizwoać dwutorowo. Albo porzez wstąpienie do
    ZPAV, ZAiKS czy innego podobnego tworu. Albo poprzez bezpośrednie zgłoszenie.


  • 109. Data: 2006-09-26 17:56:44
    Temat: Re: kontrola policji i... LEGALNE oprogramowanie
    Od: "Robert Tomasik" <r...@g...pl>

    Użytkownik "poreba" <d...@p...pl> napisał w wiadomości
    news:1ug7pwlzv9xhe.tqia9l47vp6v$.dlg@40tude.net...

    > Sugerujesz, że w przypadkach "obrazy czci" - chodzi mi o te, które są
    > ścigane _na wniosek_ - policja podejmuje czynności?

    Odnoszę niejakie wrazenie, że mylisz ściganie z oskarżenia prywatnego ze
    ściganiem na wniosek.

    > jak już pisałem, nie sprowadzaj problemu tylko do kradzieży. Ile mamy
    > przestępstw/wykroczeń ściganych na wniosek pokrzywdzonego? (BTW nie wiem,
    > podpowie przy okazji ktoś?)

    Nie ma tego znowu tak wiele i przeważnie ma głębokie uzasadnienie praktyczne.


  • 110. Data: 2006-09-26 20:41:02
    Temat: Re: kontrola policji i... LEGALNE oprogramowanie
    Od: poreba <d...@p...com>

    Dnia Tue, 26 Sep 2006 19:56:44 +0200, Robert Tomasik napisał(a):

    > Odnoszę niejakie wrazenie, że mylisz ściganie z oskarżenia prywatnego ze
    > ściganiem na wniosek.
    Zapewne mylę lub zbytnio upraszczając traktuję jako jedną kategorię:
    "inicjatywa po stronie pokrzywdzonego", objaśnisz różnice?

    > Nie ma tego znowu tak wiele i przeważnie ma głębokie uzasadnienie praktyczne.
    Obawiałem się, że nie zmieści się w jednym newsowym poście, skoro jednak
    niewiele - zapodawaj!

    --
    pozdro
    poreba

strony : 1 ... 10 . [ 11 ] . 12 ... 15


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1