-
11. Data: 2009-02-12 05:43:18
Temat: Re: [OT] Jak uczelnie kosz?pieni?dze na studentach
Od: "No Name" <n...@o...pl>
> to ty przed podjęciem studiów powinieneś uzyskać zgodę swojego dziekana,
> skoro tak mówi regulamin studiów. A ty to po prostu zignorowałeś.
> I teraz, formalnie to powinni ci kazać to uzupełnić i wystąpić "po
> fakcie" o zgodę swojego dziekana.
> I jak jej nie daj boże nie dostaniesz to powinieneś zostać skreślony z
> listy studentów tego drugiego kierunku i to z własnej winy, bo nie
> postarałeś się o zgodę mimo, że takowa była wymagana.
Przykro mi, ale czepiasz się chyba dla samej satysfakcji.
Uważam, że zawarcie umowy ze mną przy świadomości, że regulamin nie był
spełniony było świadomym działaniem na moją niekorzyść. Uważam po prostu, że
wprowadzono mnie w błąd stwierdzając, że brak formalny nie czyni przeszkód.
Wszak to pracownik uczelni powinien znać regulacje wewnętrzne uczelni lepiej od
kandydata na studia. Podkreślam, że regulamin stanowił o warunkach zawarcia
umowy a nie jej wykonania, więc korzystanie z tego warunku już w trakcie
wykonania umowy myślę, że jest nieuczciwe.
Wszak możliwe byłoby nawet "automatyczne" wyrażanie zgody przez dziekanów i
jeśli przyjęto ode mnie dokumenty, zawarto umowę, PRZYJĘTO PŁATNOŚĆ to miałem
podstawy podejrzewać, że być może zgoda taka jest już wyrażona. Czy nie mogła
być wyrażona ustnie w rozmowie między dziekanami? Jakoś brak formalny nie był
przeszkodą przed przyjęciem płatności i nie poinformowano mnie, proszę nie
wpłącać, bo umowa nie ważna. Wręcz przeciwnie, domagano się ode mnie
potwierdzenia wpłat. I to dwukrotnie bo bałagan i wcześniejsze "się zgubiły".
Otóż już przyzwyczaiłem się, że niektórych instytucjach regulamin nie jest
respektowany. I tak było w tym przypadku. Na pęczki mógłbym wymieniać sytuacje,
gdy regulamin sobie a życie sobie. Dosłownie wszystko można załatwić i ominąć,
ale po prostu mam już tego dość. Mam także dość ludzi, którzy doradzają "idź
załatw bo udupią".
--
pzdr
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
-
12. Data: 2009-02-12 05:56:05
Temat: Re: [OT] Jak uczelnie kosz?pieni?dze na studentach
Od: "No Name" <n...@o...pl>
> nie widzę podstaw, to on niedopełnił obowiązku uzyskania zgody
> maierzystego wydziału.
Mam tylko dwa pytania.
Czy regulamin operatora GSM stwierdzający, że klient zobowiązany jest
przedstawić zgodę poprzedniego operatora oraz stosowanie tego warunku do
niewykonywania zobowiązań (JUŻ PO ZAWARCIU UMOWY) bez zwrotu opłaconej z góry
ceny długo ostałby się jako klauzula dozwolona?
Czy regulamin dewelopera stwierdzający, że klient jest zobowiązany uzyskać zgodę
przyszłych sąsiadów w połączeniu z ignorowaniem tego warunku przy zawarciu
umowy... a następnie zrywanie zawartych i OPŁACONYCH umów długo ostałby się jako
uczciwa i dozwolona praktyka?
Myślę, że to nie wymaga komentarza i wątpliwości są wystarczająco widoczne.
--
pzdr
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
-
13. Data: 2009-02-12 06:03:09
Temat: Re: [OT] Jak uczelnie kosz?pieni?dze na studentach
Od: "No Name" <n...@o...pl>
> Czy regulamin operatora GSM stwierdzający, że klient zobowiązany jest
> przedstawić zgodę poprzedniego operatora oraz stosowanie tego warunku do
> niewykonywania zobowiązań (JUŻ PO ZAWARCIU UMOWY) bez zwrotu opłaconej z góry
> ceny długo ostałby się jako klauzula dozwolona?
Ah, bardzo istotne. Poprzedni operator GSM, który ma wyrazić zgodę, byłby spółką
córką nowego operatora, który owej zgody żąda i niewykonuje umów z powodu braku
zgody, choć umowę zawarł.
> Czy regulamin dewelopera stwierdzający, że klient jest zobowiązany uzyskać zgodę
> przyszłych sąsiadów w połączeniu z ignorowaniem tego warunku przy zawarciu
> umowy... a następnie zrywanie zawartych i OPŁACONYCH umów długo ostałby się jako
> uczciwa i dozwolona praktyka?
Co istotne, owym sąsiadem, który miałby wyrazić zgodę w tej analogii powinien
być dyrektor w tej samej spółce deweloperskiej, z którą klient zawarł umowę a
która nie wykonała potem umowy z powodu braku zgody choć umowę zawarła.
--
pzdr
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
-
14. Data: 2009-02-12 06:11:06
Temat: Re: [OT] Jak uczelnie kosz?pieni?dze na studentach
Od: Marcin Debowski <a...@I...ml1.net>
Dnia 12.02.2009 No Name <n...@o...pl> napisał/a:
> Uważam, że zawarcie umowy ze mną przy świadomości, że regulamin nie był
> spełniony było świadomym działaniem na moją niekorzyść. Uważam po prostu, że
> wprowadzono mnie w błąd stwierdzając, że brak formalny nie czyni przeszkód.
Kto tak stwierdził?
> Wszak to pracownik uczelni powinien znać regulacje wewnętrzne uczelni lepiej od
> kandydata na studia. Podkreślam, że regulamin stanowił o warunkach zawarcia
> umowy a nie jej wykonania, więc korzystanie z tego warunku już w trakcie
> wykonania umowy myślę, że jest nieuczciwe.
I pewnie zna, tak jak diler samochodowy wie, że do prowadzenia pojazdu
konieczne są uprawnienia a jakoś nikomu chyba nie przychodzi do głowy
powiedzenie, że jest nieuczciwy bo sprzedał samochód osobie bez prawka. To
jest Twoja sprawa. Mogli przypuszczać, że porzucisz ten drugi kierunek,
albo ową zgodę uzyskasz - sam sugerujesz, że w sumie taka zgoda to "no
problem". A tu nagle złapali Cię na braku prawka i zaczęły sie pretensje
do dilera, że sprzedał Ci samochód.
To tak pomijając sensowność wspomnianych wymagań.
--
Marcin
-
15. Data: 2009-02-12 06:18:14
Temat: Re: [OT] Jak uczelnie kosz?pieni?dze na studentach
Od: Marcin Debowski <a...@I...ml1.net>
Dnia 12.02.2009 No Name <n...@o...pl> napisał/a:
> * Po trzecie rozmawiałem z panią prawnik z UOKiK, choć nie wypowiadała się
> wiążąco, to jednak nie była pewna jak ty i niepewność zdecydowanie była na
> niekorzyść uczelni.
No i? Co Ci to da z czysto praktycznego p. widzenia? Satysfakcję po
n-latach od wyczerpania procedur administracyjnych? Spodziewasz się, że po
telefonie pani z UOKiK dziekan uderzy się ręką w głowie i powie pani Basi
z dziekanatu, "cholera, faktycznie to coś nie tak, szybko dzwońcie do
nonejma, może go się jeszcze da przeprosić?"
--
Marcin
-
16. Data: 2009-02-12 06:21:30
Temat: Re: [OT] Jak uczelnie kosz?pieni?dze na studentach
Od: "No Name" <n...@o...pl>
> I pewnie zna, tak jak diler samochodowy wie, że do prowadzenia pojazdu
> konieczne są uprawnienia a jakoś nikomu chyba nie przychodzi do głowy
> powiedzenie, że jest nieuczciwy bo sprzedał samochód osobie bez prawka. To
> jest Twoja sprawa. Mogli przypuszczać, że porzucisz ten drugi kierunek,
> albo ową zgodę uzyskasz - sam sugerujesz, że w sumie taka zgoda to "no
> problem". A tu nagle złapali Cię na braku prawka i zaczęły sie pretensje
> do dilera, że sprzedał Ci samochód.
Przykro mi, ale analogia całkowicie bezsensowna. Otóż gdyby owy diler próbował
na podstawie swojego regulaminu (sprzedaż tylko klientom, którzy się spodobają
jego sekretarce) próbował uznać, że samochodu nie wyda a pieniądze zatrzyma to
byłaby analogia adekwatna.
Obudźcie się, to już nie PRL. Studia nie były bezpłatne, za tę usługę
zapłaciłem, umowa zawarta, tylko wykonania nie ma. W dodatku odmowa wykonania
uzależniona jest wyłącznie od arbitralnej i niepodważalnej decyzji pracownika
uczelni, czyli strony umowy.
--
pzdr
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
-
17. Data: 2009-02-12 06:39:02
Temat: Re: [OT] Jak uczelnie kosz?pieni?dze na studentach
Od: Marcin Debowski <a...@I...ml1.net>
Dnia 12.02.2009 No Name <n...@o...pl> napisał/a:
> Obudźcie się, to już nie PRL. Studia nie były bezpłatne, za tę usługę
> zapłaciłem, umowa zawarta, tylko wykonania nie ma. W dodatku odmowa wykonania
> uzależniona jest wyłącznie od arbitralnej i niepodważalnej decyzji pracownika
> uczelni, czyli strony umowy.
Dobra, ja już się budzę - po prostu idź do jakiegoś prawnika, zapłać mu i
pozywaj.
--
Marcin
-
18. Data: 2009-02-12 06:41:27
Temat: Re: [OT] Jak uczelnie kosz?pieni?dze na studentach
Od: "No Name" <n...@o...pl>
> No i? Co Ci to da z czysto praktycznego p. widzenia? Satysfakcję po
> n-latach od wyczerpania procedur administracyjnych? Spodziewasz się, że po
> telefonie pani z UOKiK dziekan uderzy się ręką w głowie i powie pani Basi
> z dziekanatu, "cholera, faktycznie to coś nie tak, szybko dzwońcie do
> nonejma, może go się jeszcze da przeprosić?"
To co proponujesz nazywa się konformizmem. Nie wnikam co preferujesz, więc
łaskawie nie wnikaj co ja wybieram.
Otóż zależy mi na tych studiach a przy tym zdenerwowano mnie raz a porządnie i
karku tym razem nie zegnę. Sprawę mam zamiar załatwić w ciągu kilku dni i myślę,
że przemówię do rozsądku.
Studia te rozpocząłem dla czystej wiedzy i umiejętności. Nie zależy mi na
dyplomie, a w tym zawodzie pracuję już od kilku lat. Poradzę sobie, bez obawy.
--
pzdr
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
-
19. Data: 2009-02-12 06:50:01
Temat: Re: [OT] Jak uczelnie kosz?pieni?dze na studentach
Od: "No Name" <n...@o...pl>
> Dobra, ja już się budzę - po prostu idź do jakiegoś prawnika, zapłać mu i
> pozywaj.
1. Proszę, wskaż gdzie wspomniałem o jakimkolwiek pozwie.
2. Proszę, nie flejmuj.
--
pzdr
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
-
20. Data: 2009-02-12 09:36:17
Temat: Re: [OT] Jak uczelnie kosz?pieni?dze na studentach
Od: mvoicem <m...@g...com>
No Name wrote:
[...]
>
>
> Obudźcie się, to już nie PRL. Studia nie były bezpłatne, za tę usługę
> zapłaciłem, umowa zawarta,
Uczelnia poszła ci na rękę, nie chciała koniecznie zezwolenia przed
przyjęciem papierów (pewnie jakiś termin był, a dziekani są ciężko
uchwytni), a ty ich jeszcze od PRLu wyzywasz.
Jakby się uparli i nie przyjęli papierów bez świstka od dziekana - wtedy by
kto inny gadał że PRL normalnie panie, co za biurokracja, nie dadzą donieść
później tylko teraz, a za 2 godziny termin mija ....
> tylko wykonania nie ma.
Częściowo jest ... w końcu chodziłeś na zajęcia. A to że nie skończyło się
to egzaminem - jest w tym przynajmniej część twojej winy.
> W dodatku odmowa
> wykonania uzależniona jest wyłącznie od arbitralnej i niepodważalnej
> decyzji pracownika uczelni, czyli strony umowy.
Decyzje z zasady mają to do siebie, że są zazwyczaj arbitralne. W przypadku
decyzji dot. umowy, zazwyczaj decyzję podejmuje jedna ze stron. A
niepodważalna nie jest - jest przecież sąd.
Jeżeli ja podejmę decyzję że nie wypłacę umówionej kwoty facetowi który mi
remontuje mieszkanie, bo remont jest spaprany, to przecież nie powołujemy
komisji w składzie ja, facet i ktoś z zewnątrz, tylko podejmuję taką decyzję
arbitralnie ja - strona umowy. Druga strona jak się jej nie podoba może iść
do sądu.
p. m.