eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPrawoGrupypl.soc.prawoNiedoreczony list
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 161

  • 11. Data: 2006-07-01 00:17:15
    Temat: Re: Niedoreczony list
    Od: Hikikomori San <h...@g...pl>



    Jotte wrote:
    >

    > - nigdy nie słyszałem o prawnym obowiązku posiadania rodziny i/lub
    > przyjaciół, co z osobami, które nie mają, albo których rodzina/znajomi nie
    > przyjmą tego obowiązku (a może im prawnie nakazać)?;

    To moim zdaniem nie jest obowiazek. ;) Ale to jest wygoda. Wybierasz
    miedzy "jestme nieswaidom, cos dzieje sie za moimi plecami" a "wiem, ze
    cos sie szykuje i jak chce moge rpzeciwdzialac".

    > - jak znajomy może odebrać awizo skierowane na cudze nazwisko (notarialne
    > upoważnienie)?

    Nie moze. Ale wtedydaje ci znac "sluchaj stary, przyszlo wazne awizo,
    wyglada na to, ze cos powaznego, zadzwon moze do urzedu, albo wracaj..."

    > - jak zapewnić, że taka osoba wywiąże się z obowiązku?

    nie zapewniesz.

    > - co jeśli wyjeżdżając nie wiem gdzie bedę i jak długo?

    to jak juz bedziesz wiedzial gdzie jestes zawsz emozesz zadzwonic,
    napisac...

    > - powyższe okoliczności możesz dowolnie zestawiać oraz dołączyć inne.

    Oczywiscie. tylko, ze to, ze tobie cos sie wydarzya tyo tym nie wiesz to
    nie jest wina kosmitow, zlego porucznika czykrasnoludkow tylko twoja.
    Oczywiscie nei mozna rezygnowac z podrozy czyczegokolwiek tylko dlatego
    ze "moze przyjsc bardzo wazne urzedowe pismo" -- jednak trzeba byc
    swaidomym tego, ze tak moze sie zdarzyc. Znajomosc prawa i "how-to"
    pomaga.

    > > lub b) zglosic i kupic na poczcie usluge "przekierowania" poczty
    > > (podobno takie cos praktykuja).

    > Podobno to ja nie wiem, poza tym popatrz wyżej punkt czwarty.

    No ale pkt. 4 to twoj problem ;)

    > Może jeszcze należałoby zostawić na poczcie nr komórki na wszelki wypadek
    > (co prawda nie znam przepisu nakazującego jej posiadanie)?

    Jak juz to ty mozesz dzwonic na poczte, bo to w Twoim interesie jest
    "wiedziec co i jak". A mozesz dzwonic z telefonow stacjonarnych. Mozesz
    nawet wysylac telegramy.

    > No i jeszcze wszystkim innym - pracodawcom, bankom, firmom kurierskim itp...

    Powtarzam - to ze tygdzies jestes, to twoja decyzja.

    > > Wiec mysle, ze dla chcacego nic trudnego. Wyjazd nie jest zatem
    > > wytlumaczeniem.

    > Dla mnie jest. Nie odnoszę się do prawa jak do bożka czy innego tabu. Po
    > prostu staram się używać najpierw rozsądku, potem przepisów.

    I chwala ci za to. Jednak 99% ludzi nie uzywa rozsadku. Dlatego sa
    domniemane doreczenia. I takie prawo jakie jest.

    Jak to sie mowi, kazdy kryje swoja dupe ;)

    --
    Kami-no kodomotachi-wa mina odoru i inne ksiazki http://tiny.pl/gn6m
    ____________________________________________________
    ________________
    Polska krajem absurdu. Poczytaj o absurdach we wspolczesnym swiecie.
    Dopisz własne obserwacje. Zapraszamy na forum: http://tiny.pl/mgcc


  • 12. Data: 2006-07-01 00:29:45
    Temat: Re: Niedoreczony list
    Od: "Jotte" <t...@w...spam.wypad.polska>

    W wiadomości news:44A5BF0B.FC91DEFF@gazeta.pl Hikikomori San
    <h...@g...pl> pisze:

    >> Podobno to ja nie wiem, poza tym popatrz wyżej punkt czwarty.
    > No ale pkt. 4 to twoj problem ;)
    No widzisz, a ja z uporem maniaka godnym lepszej sprawy będę obstawał, że
    dostarczenie informacji (takie naprawdę skuteczne) to powinno być
    zmartwienie tej strony, która chce tego dokonać.
    Albo przynajmniej udowodnienie, że adresat _celowo_ utrudniał skuteczne
    dostarczenie.

    >> Może jeszcze należałoby zostawić na poczcie nr komórki na wszelki wypadek
    >> (co prawda nie znam przepisu nakazującego jej posiadanie)?
    > Jak juz to ty mozesz dzwonic na poczte, bo to w Twoim interesie jest
    > "wiedziec co i jak".
    W interesie nadawcy jest dostarczyć wiadomość. Od tego bym zaczął.

    >> Dla mnie jest. Nie odnoszę się do prawa jak do bożka czy innego tabu. Po
    >> prostu staram się używać najpierw rozsądku, potem przepisów.
    > I chwala ci za to. Jednak 99% ludzi nie uzywa rozsadku. Dlatego sa
    > domniemane doreczenia. I takie prawo jakie jest.
    Tyle - jak pisałem - to ja wiem. I moim prawem jest je oceniać, chwalić,
    krytykować, co też czynię.

    --
    Pozdrawiam
    Jotte


  • 13. Data: 2006-07-01 01:25:42
    Temat: Re: Niedoreczony list
    Od: Hikikomori San <h...@g...pl>



    Jotte wrote:

    > No widzisz, a ja z uporem maniaka godnym lepszej sprawy będę obstawał, że
    > dostarczenie informacji (takie naprawdę skuteczne) to powinno być
    > zmartwienie tej strony, która chce tego dokonać.

    Wlasciwie idac tym tropem, to zlapanie zlodzieja albo mordercy powinno
    polegac na tym, zeby przyszedl i sie zglosil oraz dobrowolnie poddal
    karze.

    Ale ja nie o tym.

    Nie ma 100% sposobu na zapewnienie skutecznego dostarczenia informacji.
    Dlatego przyjelo sie uproszczone procedury. Tym bardziej ze wiadomo, iz
    ludzie poszukiwanie, nawet jak sa to listonoszowi nie otworza.

    > Albo przynajmniej udowodnienie, że adresat _celowo_ utrudniał skuteczne
    > dostarczenie.

    No ale ty bedac 2 lata na bahamach mozesz isc w zaparte, ze wcale celowo
    nie utrudniales. Ze wyjechales z kraju na wakacje. A nie ze wzgledu na
    to, ze sciga cie US ;)))

    > > Jak juz to ty mozesz dzwonic na poczte, bo to w Twoim interesie jest
    > > "wiedziec co i jak".

    > W interesie nadawcy jest dostarczyć wiadomość. Od tego bym zaczął.

    Zacznijmy od tego, ze niby dlaczego w interesie nadawcy jest dostarczyc
    wiadomosc?

    Wezmyprzyklad:

    Wisisz mi 10 000 zlotych. Termin minal.

    Wysylam ci pismo, ze jak mi w tydzien nie oddasz, to spreawa idzie do
    sadu, potem komornik.

    Jesli chcesz uniknac wiekszych klopotow w twoim interesie jest przyajc
    to pismo. I w jeszcze wiekszym interesie jest oddac ta kase.

    Dlaczega ja mam sie martwic, ze ty nie mozesz przeczytac pisma o tym, ze
    wisisz mi kase i ze masz ja oddac? Przeicez tyto wiesz i bez mojego
    pisma.

    > Tyle - jak pisałem - to ja wiem. I moim prawem jest je oceniać, chwalić,
    > krytykować, co też czynię.

    Amen :)

    --
    Kami-no kodomotachi-wa mina odoru i inne ksiazki http://tiny.pl/gn6m
    ____________________________________________________
    ________________
    Polska krajem absurdu. Poczytaj o absurdach we wspolczesnym swiecie.
    Dopisz własne obserwacje. Zapraszamy na forum: http://tiny.pl/mgcc


  • 14. Data: 2006-07-01 06:35:32
    Temat: Re: Niedoreczony list
    Od: "alka" <t...@...nie.podam>

    Witam.
    Poruszyliście problem "skutecznego doręczenia", który nurtuje wiele osób.
    Okazuje się bowiem, że w polskim prawie można uznać fakt niebyły jako
    zaistniały.
    Oto trzykrotna _próba_ doręczenia wezwania sądowego zaliczana jest jako
    rzeczywiste doręczenie. Ciekawe, czy ten sam sąd uznałby trzykrotne
    powiadomienie o zobaczeniu UFO-ludka, za równoznaczne z jego (UFO-ludka)
    istnieniem?
    Zwolenników tego rozwiązania prawnego zapytam, co ma zrobić człowiek w
    sytuacji, gdy wyjechał za granicę, uległ wypadkowi i przeleżał w szpitalu w
    śpiączce, albo z amnezją, jakieś trzy lata. W tym czasie "doręczono" mu
    wezwanie, odbyła się sprawa i zapadł wyrok. Mijają wszelkie terminy na
    apelacje i kasacje. Facet budzi się z letargu i wraca do domu, który
    wyrokiem sądu już jego domem nie jest, zmienił ze trzech waścicieli...
    Czy sąd unieważni wyrok? Co taki klient ma robić?
    Gdzie tu sprawiedliwość (wiem, że "prawo" i "sprawiedliwość" nie muszą mieć
    ze sobą wiele wspólnego...)
    Pozdrowienia.




  • 15. Data: 2006-07-01 08:04:44
    Temat: Re: Niedoreczony list
    Od: Hikikomori San <h...@g...pl>



    alka wrote:


    > Czy sąd unieważni wyrok? Co taki klient ma robić?
    > Gdzie tu sprawiedliwość (wiem, że "prawo" i "sprawiedliwość" nie muszą mieć
    > ze sobą wiele wspólnego...)

    Toi moze ktos zna tutaj choc jeden taki przypadek i jak sie on skonczyl,
    tak bylobynajlepiej, bo nie bylo bygdybania. A w Polsce na pewnio
    zaistnail jeden przypadek gdy gosc byl w spiaczce albo po wypadku i
    zostal zaocznie "skazany". Zabrali mu dom i co bylo dalej, jak sie
    ocknal...


    --
    Kami-no kodomotachi-wa mina odoru i inne ksiazki http://tiny.pl/gn6m
    ____________________________________________________
    ________________
    Polska krajem absurdu. Poczytaj o absurdach we wspolczesnym swiecie.
    Dopisz własne obserwacje. Zapraszamy na forum: http://tiny.pl/mgcc


  • 16. Data: 2006-07-01 08:46:26
    Temat: Re: Niedoreczony list
    Od: "Zbynek Ltd." <s...@p...onet.pl>

    Witam

    Hikikomori San napisał(a) :

    > zlego porucznika czykrasnoludkow

    Kto to są czykrasnoludki? ;-)

    --
    Pozdrawiam
    Zbyszek
    PGP key: 0xA10BD502
    Ale jak możesz strzelać do kobiet i dzieci?!
    Łatwo - wolniej uciekają (C) by S.C.


  • 17. Data: 2006-07-01 09:05:52
    Temat: Re: Niedoreczony list
    Od: Hikikomori San <h...@g...pl>



    "Zbynek Ltd." wrote:
    >
    > Witam
    >
    > Hikikomori San napisał(a) :
    >
    > > zlego porucznika czykrasnoludkow
    >
    > Kto to są czykrasnoludki? ;-)

    to sa 3 krasnoludki ;)

    --
    Kami-no kodomotachi-wa mina odoru i inne ksiazki http://tiny.pl/gn6m
    ____________________________________________________
    ________________
    Polska krajem absurdu. Poczytaj o absurdach we wspolczesnym swiecie.
    Dopisz własne obserwacje. Zapraszamy na forum: http://tiny.pl/mgcc



  • 18. Data: 2006-07-01 10:09:27
    Temat: Re: Niedoreczony list
    Od: Goomich <g...@u...to.wp.pl>

    You have one message from: "Jotte" <t...@w...spam.wypad.polska>

    > Sam byłem kiedyś dłuższy czas nieobecny w miejscu zameldowania, więc
    > nie odbierałem poczty - jak miałem to robić, multilokacji jeszcze
    > nie opanowałem, zresztą o przesyłkach nie miałem pojęcia. A
    > konsekwencje poniosłem. Czy jak nie będzie mnie w domu przez czas
    > jakiś to mam to ogłosić w ogólnopolskich mediach?

    Nie, w biurze meldunkowym (czy jak to sie teraz nazywa).


  • 19. Data: 2006-07-01 10:31:08
    Temat: Re: Niedoreczony list
    Od: "Bartek" <k...@g...pl>

    > Wiem, że polskie głupie (w tym m.in. zakresie) prawo tak to ujmuje, ale
    > nie mogę się powstrzymać od komentarza. To, że coś komuś wysłano na jego
    > adres nie jest równoznaczne, że mógł sie z tym zapoznać tylko nie chciał.
    > Przecież to prosta logika (wiem, wiem - zbiór reguł prawnych i reguł
    > logiki to zbiory rozłączne).
    > Sam byłem kiedyś dłuższy czas nieobecny w miejscu zameldowania, więc nie
    > odbierałem poczty - jak miałem to robić, multilokacji jeszcze nie
    > opanowałem, zresztą o przesyłkach nie miałem pojęcia. A konsekwencje
    > poniosłem. Czy jak nie będzie mnie w domu przez czas jakiś to mam to
    > ogłosić w ogólnopolskich mediach?
    > Powiem więcej - w jakiejś dyskusji, dotyczącej chyba wypowiedzenia
    > stosunku pracy (nie pamiętam dokładnie) zażartowałem sobie, że pracodawca
    > mógłby pracownikowi wywrzeszczeć pod oknem wypowiedzenie, a jakiś
    > pseudoprawniczyna z bożej łaski gadał, że byłoby to skuteczne oświadczenie
    > woli (pewnie na podstawie tegoż art. KC majaczył). Zapewne jakbym zamknął
    > okna żeby nie słyszeć jak mi się jakiś czubek pod oknem wydziera to jakis
    > mądry inaczej sędziak powiedziałby mi, że "mogłem się zapoznać, ale nie
    > chciałem".

    Drobna uwaga do tego co Pan napisal:
    JAk pisalem wczesniej jestem na 100% pewnien, ze adresat przebywal w miejscu
    zamieszkania przez cale 2 tygodnie przez ktore przesylka awizowana lezala na
    poczcie. Jest to ta sama miejscowosc wiec nie problem to sprawdzic bo go
    widywalem.



  • 20. Data: 2006-07-01 11:25:07
    Temat: Re: Niedoreczony list
    Od: "Jotte" <t...@w...spam.wypad.polska>

    W wiadomości news:44A62C9C.80DEBA8F@gazeta.pl Hikikomori San
    <h...@g...pl> pisze:

    >> Czy sąd unieważni wyrok? Co taki klient ma robić?
    >> Gdzie tu sprawiedliwość (wiem, że "prawo" i "sprawiedliwość" nie muszą
    >> mieć ze sobą wiele wspólnego...)
    > Toi moze ktos zna tutaj choc jeden taki przypadek i jak sie on skonczyl,
    > tak bylobynajlepiej, bo nie bylo bygdybania.
    Nie aż tak drastycznie, ale ja tego mechanizmu doznałem na sobie. Już to
    kiedyś opisałem na grupie.
    W skrócie: byłem obwiniony, osądzony przez kolegium bez możliwości obrony,
    skazany zaocznie na grzywnę, a o wszystkim dowiedziałem się jak mi komornik
    do drzwi zastukał na drugi dzień po prowrocie do kraju. Wojowałem, ale
    koniec końców poległem i musiałem zapłacić.

    --
    Pozdrawiam
    Jotte

strony : 1 . [ 2 ] . 3 ... 10 ... 17


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1