-
51. Data: 2004-05-05 03:19:13
Temat: Re: Nie wiem dlaczego jeszcze Ci ba ndyci-policjanci nie siedzą w areszcie!?
Od: poilkj <u...@d...invalid>
Arek wrote:
> 2. O ile się założymy, że NIE ZOBACZYSZ co tam mam w ręce o tej porze ?
Buzdygan, może ja jestem zboczony, ale mi tylko jedna myśl przychodzi do
głowy co ty tam możesz mieć w ręce o tej porze. A fe!
-
52. Data: 2004-05-05 03:49:34
Temat: Re: Nie wiem dlaczego jeszcze Ci bandyci-policjanci nie siedzą w areszcie!?
Od: kam <X#k...@w...pl.#X>
Arek wrote:
> Na razie opieram się na relacji świadka. Uważasz, że ulegnie ona zmianie!?
Relacji świadka, czy relacji dziennikarza ją przekazującego? Nie widzisz
różnicy?
KG
-
53. Data: 2004-05-05 08:49:09
Temat: Re: Nie wiem dlaczego jeszcze Ci bandyci-policjanci nie siedzą w areszcie!?
Od: "Leszek" <l...@i...pl>
Użytkownik "Andrzej Lawa" <a...@l...SPAM_PRECZ.com> napisał w
wiadomości news:c793fn$1vdu$2@news2.ipartners.pl...
> Braki w szkoleniu?
Po co trollujesz i zadajesz idiotyczne pytania??
Napisałem o tym kilka godzin wcześniej.
Leszek
-
54. Data: 2004-05-05 10:32:24
Temat: Re: Nie wiem dlaczego jeszcze Ci bandyci-policjanci nie siedzą w areszcie!?
Od: Arek <a...@e...net>
Użytkownik kam napisał:
> Relacji świadka, czy relacji dziennikarza ją przekazującego?
> Nie widzisz różnicy?
Relacji świadka.
Dziennikarz cytuje wypowiedź świadka, a nie ją opisuje.
Polecem też nowe informacje "Strzelali, żeby zabić"
http://info.onet.pl/913446,11,item.html
Jak się okazuje policja jest przekonana, że wystarczy stanąć obok
bramy bloku, w którym rzekomo ukrywa się groźny bandyta, by wystawić
się na odstrzał.
I jeszcze jedno - jestem święcie przekonany, że powoływany przez policjantów
za przyczynę zajścia "groźby gangster Sebastian S." zrobił jakąś krzywdę
innemu policjantowi i przez ich kolegów został wyznaczony "do odstrzału".
pozdrawiam
Arek
--
http://www.elita.pl/arek
-
55. Data: 2004-05-05 15:42:49
Temat: Re: Nie wiem dlaczego jeszcze Ci ba ndyci-policjanci nie siedzą w areszcie!?
Od: "Artur Orlowski" <l...@t...the.signature.pl>
Arek wrote:
> > W tym wypadku, jeśli wierzyć doniesieniom, to akurat gość próbował
> > rozjechać policjantów.
> Gdzie to usłyszałeś bo z opowiadania świadka nic takiego nie wynika,
> a wręcz przeciwnie.
Chciałeś chyba napisać z opowiadania z Onetu. A usłyszałem z
niezależnych źródeł - radia, telewizji, gazet.
--
ArturO (małpa) edu (kropka) com (dot) pl
-
56. Data: 2004-05-05 19:16:40
Temat: Re: Nie wiem dlaczego jeszcze Ci ba ndyci-policjanci nie siedzą w areszcie!?
Od: Arek <a...@e...net>
Użytkownik Artur Orlowski napisał:
> Chciałeś chyba napisać z opowiadania z Onetu. A usłyszałem z
> niezależnych źródeł - radia, telewizji, gazet.
Z artykułu w Wyborczej i narysowanej trasy też nic takiego nie wynika.
pozdrawiam
Arek
--
http://www.elita.pl/arek
-
57. Data: 2004-05-05 20:23:06
Temat: Re: Nie wiem dlaczego jeszcze Ci bandyci-policjanci nie siedzą w areszcie!?
Od: "Robert Tomasik" <r...@g...pl>
Użytkownik "Andrzej Lawa" <a...@l...SPAM_PRECZ.com> napisał w
wiadomości news:c793ca$1vdu$1@news2.ipartners.pl...
> Ja osobiście widzę dwa warianty ww. akcji:
(...)
Wariantów zgodnego z prawem i przede wszystkim ze zdrowym rozsądkiem można
wymyślić wiele. Skoro tak długo go obserwowali, to najprościej było w
ostatniej chwili użyć dodatkowo oznakowanego radiowozu i policjantów w
mundurach. Mogli stać nawet w tle, ale nie byłoby wątpliwości co do
charakteru zajścia.
Zgodnie z prawem tylko oznakowanym radiowozem można zatrzymywać poprzez
zablokowanie drogi. I żadne dyskoteki czy inne błyskotki tego nie zmienią.
Radiowóz operacyjny oznakowanym nigdy nie będzie, nawet jak wyłoży tysiąc
kogutów na dach. Skoro tego się tak nie dało zorganizować z jakiś powodów,
to można było dalej za nimi jechać i zatrzymania dokonać po zatrzymaniu
samochodu, gdy pasażerowie będą wysiadać. Pomysł z zapytaniem o drogę jest
również moim zdaniem doskonały. Można było podejść i zapytać o drogę, a
potem okazać legitymację. Wówczas nie byłoby żadnej wątpliwości.
Moim zdaniem ciała dał dowodzący akcją. Z tym, ze zastrzegam, iż opieram
się na przekazie telewizyjnym w ocenie stanu prawnego, a on może nieco
odbiegać od faktycznego przebiegu zajścia. Dowodzący wydał sprzeczne z
prawem polecenie takiego, a nie innego przeprowadzenia zatrzymania.
Naruszenie przepisów o sposobie zatrzymania pojazdu nie jest
przestępstwem, a więc policjanci mieli obowiązek go wykonać. Samo w sobie
niewłaściwe zatrzymanie nie ma związku przyczynowo-skutkowego ze śmiercią
kierowcy. Nie można było spodziewać się, że niewłaściwy sposób zatrzymania
kierującego spowoduje jego śmierć.
Natomiast gdy podczas zatrzymania sytuacja wymknęła się już spod kontroli,
to policjanci moim zdaniem zadziałali właściwie. Jeśli samochód ich
atakował, to użyli broni. I to nie ich wina, że wykonywali głupie
polecenia. W wypadku tego typu akcji dowodzący musi być jeden. Jest to
zaszczytna i odpowiedzialna funkcja. Żeby to działało, to pozostali musza
wykonywać jego polecenia. Policjanci nie mieli obowiązku zastanawiania
się, czy po zajechaniu przez nich drogi z bocznej ulicy wyjedzie
oznakowany radiowóz, czy nie. Mieli obowiązek wykonać polecenie.
Smutna pomyłka jest wynikiem błędnego rozegrania taktycznego zatrzymania i
jeśli faktycznie ktoś ponosi za to odpowiedzialność, to przede wszystkim
kierujący akcją.
> Stawiam na to ostatnie - ktoś się chce wykazać po paru spektakularnych
> klapach (patrz także: kompletna paranoja przed tym szczytowaniem kacyków
> w Victorii/Forum).
Być może. A być może nie i spodziewano się jakiegoś groźnego bandyty.
>
> Mnie też to nieco intryguje.
Wiesz, mam sporo doświadczenia w tego typu sprawach. Z mojego
doświadczenia stawiam 30% na kawaleryjską fantazję uciekających, 50% na
to, że mieli coś na sumieniu i się wystraszyli i reszta na pomyłkę. Jeśli
uciekający mieli jednak wbrew zapewnieniom rodzin jakieś związki z
gangami, to wzrasta prawdopodobieństwo, że wzięli policjant,ów za
konkurencję lub ze uciekali z nieznanego nam powodu, a maleje kawaleryjska
fantazja.
>
> Albo się nie dało, albo totalnie spanikowali.
Albo celowo chcieli przejechać atakujących licząc na to, że ci uciekając
nie będą mogli celnie strzelać.
> O, i to jest IMHO jedno z najistotniejszych pytań, na które odpowiedź
> sporo wyjaśni.
Ale może być inna wątpliwość. Tam strzelało kilka osób. Strzelający z tyłu
używał broni uzasadnienie, dokąd istniało niebezpieczeństwo przejechania
policjanta. Z tym, że ja bym się zastanowił nad takim strzałem, bo wówczas
przed samochodem byłby mój kolega. Istniało realne niebezpieczeństwo jego
postrzelenia.
-
58. Data: 2004-05-05 20:35:25
Temat: Re: Nie wiem dlaczego jeszcze Ci bandyci-policjanci nie siedzą w areszcie!?
Od: "Robert Tomasik" <r...@g...pl>
Użytkownik "Andrzej Lawa" <a...@l...SPAM_PRECZ.com> napisał w
wiadomości news:c793fn$1vdu$2@news2.ipartners.pl...
> Braki w szkoleniu?
Nie Andrzej! Samo życie. Żebyś nie wiem jak się szkolił, to użycie broni
jest wielkim stresem. Po za tym trafienie nawet na strzelnicy do
ruszającego się celu, to nie taka prosta sprawa. W nocy przy światłach
reflektorów i lamp ulicznych nie widać dobrze muszki i szczerbinki. Sprawę
poprawiono w nowszej broni, bo ta ma specjalne białe punkciki, ale i to w
tych warunkach jest problematyczne. Tak więc tak naprawdę w tych warunkach
jedynym wyjściem jest oddanie wielu strzałów w rejon celu i liczenie na
to, że któryś trafi. Na moją znajomość przedmiotu sporu, to w tych
warunkach rozrzut w granicach 50 cm od punktu celowania należy uznać za
doskonały wynik. A to powodowało już, że w strefie zagrożenia znalazł się
pasażer.
Sprawę jeszcze komplikuje fakt, że oni siedzieli w samochodzie. Każdy
strzał w twardszy element powoduje rykoszety. Nie wiem na ile masz związek
z tym zagadnieniem, ale uwierz mi, ze takie rykoszety potrafią czynić
"cuda" niewiarygodne. Osobiście przeżyłem rykoszet kuli skierowany
dokładnie w kierunku strzelającego. Przyjęty na kamizelkę, więc trudno mi
powiedzieć, na ile to miało siłę i czy byłoby w stanie uszkodzić
człowieka. Rykoszet był od takiego stalowego elementu na taktycznej
strzelnicy. Podpora wykonana z kształtownika stalowego. Niby z praw fizyki
wynika, że to niemożliwe, ale jednak nikt inny w tym momencie nie
strzelał. Rykoszety od takich elementów, jak silnik, wzmocnienia w
drzwiach czy słupki mogły latać w różnych kierunkach i czynić różne
rzeczy. Podejrzewam mając na uwadze, że i samochód się przemieszczał, to
ustalenie rzeczywistego przebiegu zdarzenia będzie na pewno wymagało
ekspertyzy i może i tak nie do końca być wiarygodne.
-
59. Data: 2004-05-05 20:36:34
Temat: Re: Nie wiem dlaczego jeszcze Ci bandyci-policjanci nie siedzą w areszcie!?
Od: "Robert Tomasik" <r...@g...pl>
Użytkownik "Leszek" <l...@i...pl> napisał w wiadomości
news:c7a9q4$12c$1@opal.icpnet.pl...
> > Braki w szkoleniu?
>
> Po co trollujesz i zadajesz idiotyczne pytania??
To wcale nie jest głupie pytanie.
> Napisałem o tym kilka godzin wcześniej.
-
60. Data: 2004-05-05 21:36:56
Temat: Re: Nie wiem dlaczego jeszcze Ci bandyci-policjanci nie siedzą w areszcie!?
Od: "Robert Tomasik" <r...@g...pl>
Użytkownik "Arek" <a...@e...net> napisał w wiadomości
news:c797se$8km$1@news.onet.pl...
> > W tym wypadku, jeśli wierzyć doniesieniom, to akurat gość próbował
> > rozjechać policjantów.
>
> Gdzie to usłyszałeś bo z opowiadania świadka nic takiego nie wynika,
> a wręcz przeciwnie.
To znaczy mam rozumieć, że odlatywał w przestrzeń okołoziemską albo ku
podziemiom. No bo był niejako okrążony, więc nie bardzo sobie to
wyobrażam. :)
>
> 20 strzałów nie można oddać do samochodu, który na Ciebie jedzie.
Można. 20 strzałow z glauberyta, to zaledzie około 2 sekund. Jeśli
strzelali w czterech, to z krótkiej broni na pięć strzałów potrzebowali
góra kilka sekund. Ten samochód ruszał, a to powodowało, że jechał powoli.
Nie wiemy jak daleko byli policjanci od niego. Ale jesli nawet byli
blisko, to z kolei mogli strzelać w zasadzie nie mierząc dokladnie. 5
strzałow, to 2-3 sekundy.
>
> Nie, nie wykazałem się tą mądrością. Nie wyciągnąłem tylko broni do
czasu
> aż się wylegitymowali.
Rozumiem, że po ich wylegitymowaniu już wyciągnąłeś ją? :)
>
> Ale też nie wiesz czy ktoś im wcześniej nie groził, jakaś banda?
> Prawda? Może mu grozili i jak zobaczył karki z bronią to spanikował?
To jest możliwe. Co prawda stoi nieco w sprzeczności z informacjami w
mediach, że gość nic z czymś takim nie miał wspólnego. Z mojego
doświadczenia wynika, że jednak z reguły oni tego typu zabawy uprawiają we
własnym gronie. No ale to tylko statystyka, a nie prawo naukowe. To co
piszesz należy brać pod uwagę.
>
> Na razie opieram się na relacji świadka. Uważasz, że ulegnie ona
zmianie!?
Świadek, to świadek. Po pierwsze z dotychczas obejrzanych przeze mnie
relacji w mediach wynika, że jedynymi świadkami byli ranny pasażer i
policjanci. Nie spotkałem się z innym świadkiem. Tak, czy inaczej ja bym z
oceną zajścia najchętniej poczekał do ekspertyzy balistycznej. Tylko ona
da obiektywny obraz.
>
> > Każdy ma prawo do swojej opinii na każdy temat.
>
> Oczywiście. Tylko powiedz mi po czym odróżnić bandytę w kominiarce z
bronią
> w ręku od policjanta w kominiarce z bronią w ręku?
> Bo ja nijak różnicy nie widzę.
> Tym, że krzyczy - jeśli w ogóle krzyczy - Policja!?
Mam to pytanie potraktować poważnie? No cóż spróbuję. Zgodnie z
rozporządzenie w sprawie umundurowania kominiarek używa policjant
umundurowany. No więc od bandyty odróżnia go nie tylko okrzyk, ale i
przewidziane prawem umundurowanie, noszona na zewnątrz broń, działanie z
grupie (SPAT działają w tzw. parach, wiec nie zobaczysz teoretycznie
takiego policjanta pojedynczo).
>
> > Ci sami?!
>
> A kij wie! Może Ci sami, a może szkoleni przez tego samego idiotę ?
> Bo jaki jest sens zajeżdżania przed siedzącą sobie parkę i wyskakiwania
> do niej !?
Było się ich spokojnie zapytać o to. Może jakiś tam był. Po za tym cała
sprawa to rzecz ocenna. Rozumiem, ze wolał byś, by zatrzymali się 50
metrów dalej i spokojnie podchodzili machając transparentem. Rozumiem, że
masz do tego prawo, ale żaden przepis tego nie wymaga. Wystarczy, że Cię
nie rozjechali. :)
A swoją drogą, to ja tam jakiś spokojny młodzieniec nie byłem, a jakoś
policjanci nie zwykli się na mnie rzucać przy każdym spotkaniu. Może inni
policjanci, a może masz coś w sobie, co powoduje ich zainteresowanie. W
mieście w którym mieszkam właściciel jednego ze sklepów przez kilka
tygodni był kontrolowany kilka razy dziennie. Powód? Był potwornie podobny
do poszukiwanego za rozboje. Dopiero gdy wszyscy policjanci go poznali, to
się uspokoiło i go odróżniają.
>
> > Jezus Maria! Albo Ty jesteś przewrażliwiony, albo tam policjanci
> > zwariowali u Ciebie. Tak napadać na niewinnych ludzi. Bez żadnej
>
> Ok. O co chcesz się założyć? Ustawię internetową kamerę w oknie na plac
> przed moim budynkiem. Po ilu zaczepkach typów radiowozów spokojnie
idącej
> przez placyk młodzieży uznasz swoją przegraną w zakładzie ?
Po jednym. Pod warunkiem, że nie będzie owa zaczepka związana z telefonem
być może przewrażliwionej babci informującej dyżurnego, że przez osiedle
właśni idzie mafia wołomińska i mają pod kurtkami karabiny maszynowe, a
właśnie przed chwilą obrabowali kiosk RUCH-u. Ja bym Ci za to zafundował
godzinę pobytu na stanowisku kierowania jednostki. Jakbyś posłuchał
relacji zawiadamiających, to byś zrozumiał, z jakiego powodu się tak
dzieje.
Z tym, że nie wykluczam, ze masz rację. Ale wówczas proponuję byś rzeczoną
scenę nagrał i nie mnie, ale miejscowemu komendantowi wysłał. Nie mogę
zaręczyć, że ktoś tam nie przegina. Ale niestety pomóc tu niewiele mogę,
poza powyższą doradą.
>
> To policji przydałby się kubeł zimnej wody na rozpalone głowy.
> Nie znam w tej chwili żadnego młodego, który nie zaliczyłby zaczepki
> policjantów wieczorem. I żaden z nich już nigdy nie pomoże glinom,
wcześniej
> splunie im w twarz.
> O tak wychowanych w nienawiści do policji obywateli nam chodzi?
Wiesz, postsolidarnościowe pokolenie, które doszło do władzy z początkiem
lat 90-tych przez kilka ładnych lat wmawiało społeczeństwu, że policja to
zło, to komuniści, mordercy i gwałciciele. Nie można winić społeczeństwa,
że w końcu w to uwierzyło. Skutkiem tego był upadek autorytetu Policji w
połowie lat 90-tych. Doprowadziło to do wzrostu przestępczości, przede
wszystkim tej zorganizowanej. Niestety to jest zły kierunek rozumowania.
Policja musi być. Możemy zmienić jej nazwę, strukturę, kadrę, ale bez niej
się nie obejdziemy.
Oczywiście nie można mówić, ze Policji zatem wszystko wolno. Policja to
ponad 100.000 policjantów. Pamiętaj o tym. niby są wybrani, niby
wyszkolenia, ale to tylko ludzie. Uwierz, ze trafią się wśród nich mądrzy
i głupi. Dobrotliwi, miłosierni i zazdrośni. karierowicze, i tacy, który
realizują w tej pracy jakieś tam powołanie. Tacy co przyszli dla kasy,
której tu już dawno nie ma i są tym sfrustrowani, więc biorą w łapę.
Znajdziesz tu cały przekrój społeczeństwa. To coś podobnego jak kler,
politycy, nauczyciele i każda inna wyodrębniona w jakiś tam sposób grupa
społeczna. Z faktu, ze jeden, czy drugi policjant popełnił błąd nie można
wnosić, że wszyscy te same błędy popełniają.
>
> > Zaczynam odnosić wrażenie, że znowu zaczynasz bujać w obłokach. [..]
>
> Ojciec mojego chrześniaka jest policjantem. Wiem od niego co się
wyrabia,
> wywala to z siebie po narąbaniu się wódą bo nie może tego ścierpieć.
Po wódce, to ja Ci mogę opowiedzieć nie jedną anegdotę. Zapytaj go, jak
będzie trzeźwy. Bo inaczej, to budujesz swój obraz Policji na podstawie
zwierzeń pijanego idioty. Idioty, bo jeśli nawet o czymś takim wie, to
powinien poinformować przełożonych, a nie rozpowiadać przy flaszce.
> Wiem co się przytrafiło mojej 19 letniej pracownicy i jej chłopakowi.
> To są rzeczy, o których WIEM, a nie są to bynajmniej patologie z
patologicznych
> komisariatów - to się dzieje na codzień.
Być może żyjemy w różnych rzeczywistościach i tyle.
>
> > Ciemno, noc. Uwierz, że spokojnie można. Pokazał by dowód osobisty i
żył
> > by dalej.
>
> Jakby podeszli i poprosili o dowód a nie zaczęli strzelać do osoby,
której
> nawet nie byli w stanie rozpoznać bo ciemno i noc, nie mówiąc już o
strzelaniu
> do drugiej osoby, do której nic nawet nie mieli!
Z posiadanych przeze mnie informacji wynika, że oni próbowali podejść, ale
się to nie powiodło. Co do strzelania, to z mojego doświadczenia wynika,
że biorąc pod uwagę to, że cel się ruszał, była noc i oświetlenie
latarniami de facto uniemożliwia skuteczne użycie typowych przyrządów
celowniczych większości używanej w Policji broni (powstają cienie jeśli
nawet coś widzisz) no i stres, to rozrzut rzędu 50 cm należy uznać za
doskonały wynik. W praktyce pojedyncze strzały mogły przelatywać nawet i 2
metry od punktu celowania. Dochodzi do tego fakt, że goście siedzieli w
samochodzie, a elementy metalowe powodują rykoszety, których kierunku nie
można przewidzieć. W tych warunkach osiągnięte przez nich wyniki
rozpatrywane z taktycznego punktu widzenia należy uznać za zadawalające.
Trafili kierowcę, pasażer siedzący metr obok (przy strzale z boku, to
zaledwie kilka centymetrów mogło być) "tylko" rany. Nie wiemy, czy
bezpośrednim strzałem, czy rykoszetem. jeśli rykoszetem, to z punktu
widzenia taktyki strzelanie zaliczyli u mnie na "5".
Inna zupełnie sprawa, to strona prawna przedsięwzięcia. Skłaniam się po
analizie doniesień do wniosku, że winę z zajście ponosi tylko i wyłącznie
osoba dowodząca. Nie wiem kto wydał polecenie takiego a nie innego
zatrzymania tych ludzi. Czy to był Dyżurny tej jednostki, przełożony tych
policjantów czy kierujący akcją. Tak czy inaczej zgodnie z prawem do
zatrzymania pojazdu można użyć tylko OZNAKOWANEGO radiowozu. Biorąc pod
uwagę, że samochód poszukiwanych stał byłbym skłonny uznać, że
dopuszczalne było użycie taktycznie nieoznakowanych pojazdów, ale pod
warunkiem, że w polu widzenia zatrzymywanych tuż po zablokowaniu pojawia
się oznakowany radiowóz z umundurowanymi policjantami. Nawet, jeśli nie
biorą oni z jakiegoś tam powodu bezpośrednio udziału w zatrzymaniu, to
jednoznacznie określają charakter działań.
Użycie broni przez policjantów moim zdaniem było zasadne, w sytuacji gdy
tamten kierujący szarżował na nich, ale zostało spowodowane pośrednio
niewłaściwym taktycznym rozegraniem zatrzymania. Za to odpowiada dowódca.
>
> Podobno? Na pewno policjanci przed wystrzeleniem 20 pocisków sprawdzili
> i zabezpieczyli cały teren w odległości rażenia ich pocisków, czyli
kilkuset
> metrów ?
> Nie!? To do więzienia z nimi! Natychmiast i to już!
Opowiadasz niestworzone historie. Pokaż mi przepis nakazujący takie
działania. Jeśli zostajesz zmuszony do strzelania w sytuacji, gdy chodzą
przechodnie, to zostaje strzelać tak, byś miał tzw. pokrycie dla pocisku.
A więc z niskiej pozycji do góry - wówczas pociski, które nie trafią
polecą wysoko nad głowy przechodniów. Albo w kierunku ku ziemi, a wówczas
pociski ugrzęzną w ziemi (uwaga na rykoszety, więc taktyka dobra, ale na
miękkiej ziemi). W ostateczności pokrycie może stanowić na przykład ściana
domu albo inna przeszkoda stanowiąca tło dla celu. Niestety nikt nie
będzie ewakuował w takiej sytuacji dzielnicy.
>
> > Jak próbował ich rozjechać, to już nie musiał być poszukiwany. Zresztą
w
>
> Pasażer próbował ich rozjechać? A jakby tam jeszcze były inne dzieci
> też nic by nie zmieniło i także zrobili sobie strzelnicę bo co ich
> to k...wa obchodzi? Prawda?
Pasażer ich nei próbował rozjechać, tylko kierowca. Zakąłdam, ze do
pasażera nie mierzyli. Powinni tak celować, by go nie trafić, ale jak już
wywiodłem w tych warunkach, to był z punktu widzenia taktyki dopuszczalny
błąd. Pasażer, jesli nie chciał brać udziału w szarży mógł wysiąść z
podniesionynmi rękami i się położyć na ziemi. Nikt by do niego nie
strzelał najpewniej.
>
> > Eee! Panikujesz.
>
> Nie. Nie panikuję. I Ci co strzelali powinni zostać odpowiednio ukarani,
> tak by inni policjanci wiedzieli, że skończyło się pobłażanie ich
strzeleckim
> wyskokom. Ale w to raczej wątpię, nie w tym policyjnym kraju jakim stała
> się Polska. :(
> No chyba, że okaże się, że ojciec zabitego to jakaś szmalowna lub
ustawiona
> persona, to wtedy będzie szansa na uczciwy wyrok.
Jak napisałem moim zdaniem winę ewentualnie ponosi dowodzący, a nie
policjanci. Ich obowiązkiem było wykonać polecenie, czyli dokonać
zatrzymania. W chwili, gdy kierujący chciał ich rozjechać mieli prawo użyć
broni. można się jedynie zastanawiać, z jakiego powodu kierujących chciał
ich rozjechać. Za doprowadzenie do dwuznacznej sytuacji odpowiada jednak
dowódca, który moim zdaniem zbagatelizował sprawę i rozwiązał ją
taktycznie źle.
>
> Tak? Jakoś nie mają problemów z aresztowaniem Kluski, prezesa Orlenu,
srenu,
> gościa niepłacącego alimenty, pana Franka co to nie zapłacił mandatu,
ale
> mają problem z aresztowaniem ludzi, którzy zabili bogu ducha winnego
dzieciaka,
> drugiego ciężko ranili i wystrzelili na ulicy kilkadziesiąt kul!?
Aresztowanie Kluski i prezesa ORLENU należy moim zdaniem rozpatrywać w
kategoriach co najmniej błędu, by nie dojść do dalej idących wniosków. Za
niepłacenie alimentów areszt możesz otrzymać, jak będziesz na prawdę grał
w kulki z prowadzącym postępowanie i się ukrywał. Wina policjantów jest
jak napisałem dyskusyjna. Wiesz, w Policji wykonuje się rozkazy, a
odpowiada za nie wydający je. Jedyny wyjątek, to wykonanie polecenia
stanowiącego przestępstwo. Ale zatrzymanie osoby poszukiwanej samo w sobie
przestępstwem nie jest.
>
> > A co za różnica, z czego strzelali? Na czterech ludzi to wychodzi po 5
>
> Zasadnicza. Bo z kałasza 20 pocisków to 3 sekundy, ale wystrzelić z
pistoletu
> 20 pocisków to już duża zapiekłość.
Strzelałeś kiedykolwiek z broni? 5 strzałów z pistolet, to 2-3 sekundy
góra. Do ruchomego atakującego Cię celu strzelasz mierząc w sylwetkę a nie
w cel i wiele razy licząc, że coś trafi. W sytuacji, która tam miała
miejsce nie było czasu na dokładne celowanie.
>
> > No i wyrok zapadł. :-)))) Po kiego grzyba nam postępowanie dowodowe?
>
> Nie wierzę w żadne postępowanie dowodowe. Już pewnie pozacierali ślady,
> potworzyli papierologię, akta, sprawy, ustalili wspólną chronologię.
Zapominasz o ekspertyzie balistycznej.
>
> Chciałbym zobaczyć inną grupę - niż policjanci - biorącą udział w
strzelaninie
> z ofiarami, której pozwalają "ogarnąć się z szoku" zamiast ją zatrzymać
i to
> każdego w izolowanej celi.
> Znasz taki przypadek? Bo ja nie słyszałem o tak karygodnym błędzie i to
(sic!) od
> razu PIĘCIU prokuratorów.
> To jest jakieś żenujące niedopatrzenie, że w tym aucie od razu nie
znaleziono
> 3 ton heroiny. :(
To dowód na to, że postępowanie jest prowadzone rzetelnie. Po co heroina.
Wystarczyło podrzucić cokolwiek kompromitującego. Popatrz, Ci niedobrzy
policjanci nie wpadli na ten pomysł.