eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPrawoGrupypl.soc.prawoMoże coś wymyślicie - bo ja jakoś nie mam pomysłu....?
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 21

  • 1. Data: 2005-09-13 16:51:05
    Temat: Może coś wymyślicie - bo ja jakoś nie mam pomysłu....?
    Od: "kredytobiorca" <k...@o...pl>

    W dużym skrócie: firma zamknięta (w skrócie dlatego, że inni nie zapłacili),
    dochody minimalne (na czarno zresztą) - a do spłaty 2 kredyty w tym samym
    banku: karta kredytowa i kredyt mieszkaniowy.
    Od paru m-cy nie płacę - i choć wcześniej wysłałem pismo do banku (jeszcze jak
    płaciłem, ale wiedziałem że za chwilę przestanę z braku kasy) z dokładnym
    opisem sytuacji, to się nie odzywali - nie odpisali w ogóle (hehe - a mówi się,
    że trzeba z bankiem rozmawiać: nikt nie mówi co robić jak bank nie chce
    rozmawiać).
    Teraz przyszło pisemko, że albo w ciągu 7 dni spłacam wszystko (chętnie, ale to
    niemożliwe) - albo... wypowiedzenie, windykacja itd.
    I teraz tak - mam kasę na ratę bieżącą za mieszkanie (w którym mieszkam z
    rodziną), więc chciałbym zacząć spłacać go znowu. Musiałbym się jakoś
    jednocześnie dogadać co do spłaty tych zaległych kilku rat (kilka tys. zł).
    Ale kompletnie nie mam pojęcia co zrobić z kartą kredytową: co m-c dopisują
    dodatkowo do niej ok. 500 zł (odsetki, plus kary) - bank dawał te karty w
    zasadzie "na gębę" - no to jak dali to kiedyś wziąłem (w tzw. dobrych czasach).
    Jeśli nawet założyć bardzo optymistyczny (choć dla mnie pod względem finansowym
    strasznie trudny) scenariusz, że kredyt mieszkaniowy będę spłacał
    systematycznie - to na kartę kredytową nie mam po prostu kasy. Nie wiem co
    będzie za pół roku, ale na dzisiaj jest to nie do ruszenia. Nawet jeśli
    zamienią to na zwykły kredyt i rozłożą (podobno na 2 lata maksymalnie mogą) -
    to i tak nic nie zmienia: nie mam kasy.
    I teraz zastanawiam się co bank zrobi, przykładowo - jeden kredyt każe spłacać
    (bądź co bądź ten mieszkaniowy to dużo większy, no i też wywalić kogoś z
    mieszkania z małym dzieckiem to nie takie hop-siup) - a z drugim pójdzie do
    komornika, czy jak...? W sumie do komornika może iść - mieszkania i tak nie
    zabiorą, bo mają na nie hipotekę z drugiego kredytu, dochodów na razie nie mam -
    a zasiłków rodzinnych komornik nie zabiera. A ja może coś na czarno zarobię i
    raty za mieszkanie "w spokoju" zapłacę...hmm...?
    Wiem, oczywiście - mogą wypowiedzieć obydwa kredyty - ale czy takie działanie
    leży tak naprawdę w interesie banku? Przecież lepiej jak klient spłaca mniej -
    aniżeli nic.
    Muszę iść do banku lada dzień - tylko zastanawiam się jak to rozegrać...? Jak
    do tego podejść?


    --
    Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl


  • 2. Data: 2005-09-13 19:52:51
    Temat: Re: Może coś wymyślicie - bo ja jakoś nie mam pomysłu....?
    Od: k...@o...pl

    > W dużym skrócie: firma zamknięta (w skrócie dlatego, że inni nie zapłacili),
    > dochody minimalne (na czarno zresztą) - a do spłaty 2 kredyty w tym samym
    > banku: karta kredytowa i kredyt mieszkaniowy.
    > Od paru m-cy nie płacę - i choć wcześniej wysłałem pismo do banku (jeszcze jak
    > płaciłem, ale wiedziałem że za chwilę przestanę z braku kasy) z dokładnym
    > opisem sytuacji, to się nie odzywali - nie odpisali w ogóle (hehe - a mówi się,
    > że trzeba z bankiem rozmawiać: nikt nie mówi co robić jak bank nie chce
    > rozmawiać).
    > Teraz przyszło pisemko, że albo w ciągu 7 dni spłacam wszystko (chętnie, ale to
    > niemożliwe) - albo... wypowiedzenie, windykacja itd.
    > I teraz tak - mam kasę na ratę bieżącą za mieszkanie (w którym mieszkam z
    > rodziną), więc chciałbym zacząć spłacać go znowu. Musiałbym się jakoś
    > jednocześnie dogadać co do spłaty tych zaległych kilku rat (kilka tys. zł).
    > Ale kompletnie nie mam pojęcia co zrobić z kartą kredytową: co m-c dopisują
    > dodatkowo do niej ok. 500 zł (odsetki, plus kary) - bank dawał te karty w
    > zasadzie "na gębę" - no to jak dali to kiedyś wziąłem (w tzw. dobrych czasach).
    > Jeśli nawet założyć bardzo optymistyczny (choć dla mnie pod względem finansowym
    > strasznie trudny) scenariusz, że kredyt mieszkaniowy będę spłacał
    > systematycznie - to na kartę kredytową nie mam po prostu kasy. Nie wiem co
    > będzie za pół roku, ale na dzisiaj jest to nie do ruszenia. Nawet jeśli
    > zamienią to na zwykły kredyt i rozłożą (podobno na 2 lata maksymalnie mogą) -
    > to i tak nic nie zmienia: nie mam kasy.
    > I teraz zastanawiam się co bank zrobi, przykładowo - jeden kredyt każe spłacać
    > (bądź co bądź ten mieszkaniowy to dużo większy, no i też wywalić kogoś z
    > mieszkania z małym dzieckiem to nie takie hop-siup) - a z drugim pójdzie do
    > komornika, czy jak...? W sumie do komornika może iść - mieszkania i tak nie
    > zabiorą, bo mają na nie hipotekę z drugiego kredytu, dochodów na razie nie mam -
    > a zasiłków rodzinnych komornik nie zabiera. A ja może coś na czarno zarobię i
    > raty za mieszkanie "w spokoju" zapłacę...hmm...?
    > Wiem, oczywiście - mogą wypowiedzieć obydwa kredyty - ale czy takie działanie
    > leży tak naprawdę w interesie banku? Przecież lepiej jak klient spłaca mniej -
    > aniżeli nic.
    > Muszę iść do banku lada dzień - tylko zastanawiam się jak to rozegrać...? Jak
    > do tego podejść?
    >
    W zasadzie jesteś w sytuacji bez wyjscia. Na dodatek na własne zyczenie.
    Dedukuję że kupiłeś mieszkanie na kredyt i je spłacasz. To był ten błąd. Teraz
    masz już troche spłacone i można Ci to zabrać. A Tobie będzie szkoda. Jak
    podliczysz to wyjdzie ze taniej by było jakbyś mieszkanie wynajmował. Bank nie
    będzie z Tobą gadał. Bo niby kto ma tam gadać. Panienki w okienku od nie
    spłaconych kredytów maja wyuczone na pamięć 4 rozmowy z klientami. Pójdziesz do
    kierownika to Cie odeśle do tych panienek. Na bank Ci wypowiedza kredyty z
    wszystkimi konsekwencjami. Im nie zależy na forsie bo to nie ich forsa. Najwyzej
    bank upadnie. Jak upadnie to Ci co nim zarządzali zrobią sobie inny. Tym co tam
    mieli pieniądze dadza jakiś ochłap na otarcie łez. Jak nie za dużo spłaciłeś tą
    chałupę to uznaj że wynajmowałeś z dużym czynszem. Łatwiej to przełkniesz. Nie
    zarzynaj się, nie warto. I tak przyjdzie moment że Ci kasy braknie na kolejne
    raty. No chyba że w totka wygrasz. Tomek


    --
    Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl


  • 3. Data: 2005-09-13 20:43:48
    Temat: Re: Może coś wymyślicie - bo ja jakoś nie mam pomysłu....?
    Od: "kredytobiorca" <k...@o...pl>

    > W zasadzie jesteś w sytuacji bez wyjscia. Na dodatek na własne zyczenie.
    > Dedukuję że kupiłeś mieszkanie na kredyt i je spłacasz.

    Tak - i jeszcze... mieszkam w nim;)

    >To był ten błąd.

    Zależy - jak to mówią - punkt widzenia od punktu siedzenia: wtedy to błąd nie
    był - bo by mi się małżeństwo przez teściów rozwaliło już dawno.
    Teraz... teraz to co innego. Ale cóż...

    >Teraz masz już troche spłacone i można Ci to zabrać. A Tobie będzie szkoda.

    I tak i nie - to znaczy: szkoda będzie i to bardzo samego mieszkania. Kasy,
    która w nie poszła - już mniej (choć też). To nie takie jednoznaczne, bo kredyt
    na 30 lat a dopiero kilka minęło - więc w zasadzie za wiele (w sensie okresu)
    nie spłaciłem. Inna sprawa, że kwotowo to jakaś już konkretna (i nie 1/10 tylko
    więcej) część mieszkania - ale cóż: tak to z kredytami jest...

    > Jak
    > podliczysz to wyjdzie ze taniej by było jakbyś mieszkanie wynajmował.

    Niespecjalnie - raczej wyszłoby podobnie: okres duży, więc raty są (były)
    niewielkie.

    >Bank nie
    > będzie z Tobą gadał. Bo niby kto ma tam gadać. Panienki w okienku od nie
    > spłaconych kredytów maja wyuczone na pamięć 4 rozmowy z klientami. Pójdziesz
    do
    > kierownika to Cie odeśle do tych panienek. Na bank Ci wypowiedza kredyty z
    > wszystkimi konsekwencjami. Im nie zależy na forsie bo to nie ich forsa.
    Najwyzej
    > bank upadnie. Jak upadnie to Ci co nim zarządzali zrobią sobie inny. Tym co
    tam
    > mieli pieniądze dadza jakiś ochłap na otarcie łez. Jak nie za dużo spłaciłeś

    > chałupę to uznaj że wynajmowałeś z dużym czynszem. Łatwiej to przełkniesz. Nie
    > zarzynaj się, nie warto. I tak przyjdzie moment że Ci kasy braknie na kolejne
    > raty. No chyba że w totka wygrasz. Tomek

    No z tym zarzynaniem, to... trochę mnie zarżnąłeś, bo... przynajmniej częściowo
    się zgadzam. Z drugiej strony nie mam gdzie iść mieszkać (z żoną i dzieckiem),
    więc będę mieszkał, póki mnie nie eksmitują.
    Czy eksmitują? Na bruk raczej nie - chyba że ktoś (gmina, bank) kupi jakieś
    małe mieszkanko - ale raczej nie sądzę, żeby ktoś się kwapił. W każdym razie
    tak czy siak to jeszcze potrwa dobrych parę lat - tym bardziej bankowi powinno
    zależeć na spłacie - nawet jeśli nie całości - to jak największej części.
    Tylko z tą kartą kredytową póki co pomysłu nie mam.... :(((
    Ale - dzięki za zrozumienie:)

    --
    Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl


  • 4. Data: 2005-09-13 20:53:21
    Temat: Re: Może coś wymyślicie - bo ja jakoś nie mam pomysłu....?
    Od: wizardx12 <R...@c...barg.cy>

    Dnia 2005-09-13 18:51, kredytobiorca napisał(a):
    > W dużym skrócie: firma zamknięta (w skrócie dlatego, że inni nie zapłacili),
    [...]
    > Muszę iść do banku lada dzień - tylko zastanawiam się jak to rozegrać...? Jak
    > do tego podejść?

    Umowy zostaną wypowiedziane - to nie podlega dyskusji.
    W tej sytuacji masz do wyboru dwie ścieżki postępowania:
    1. Ignorować bank. To rozwiązanie oznacza prędzej czy później komornika
    i związane z tym konsekwencje. Jeśli bank będzie działał szybko i
    sprawnie, to egzekucji świadczeń pieniężnych możesz spodziewać się w
    przeciągu 1-2 miesięcy od upływu terminu wypowiedzenia. Egzekucja z
    nieruchomości to trochę dłuższa sprawa i mocno zależy od "predyspozycji"
    komornika. Jeśliby do tego doszło to posiadanie małego dziecka nie
    będzie tu przeszkodą. Egzekucja prowadzona przez komornika ma tę wadę,
    że znacząco podraża całą imprezę, a za wszystko ostatecznie i tak płaci
    klient. Są oczywiście ludzie z których ciężko jest cokolwiek ściągnąć,
    ale zazwyczaj ciężko jest im później wrócić do normalnego życia.
    2. Ugadać się z bankiem. Większość normalnych banków ma w swojej
    "ofercie" ugodę. Czasami zawarcie umowy ugody bywa korzystniejsze dla
    kredytobiorcy niż normalna obsługa zadłużenia. Dzieje się tak, ponieważ
    mimo wyższego oprocentowania możliwe jest zastosowanie zmiany kolejności
    zarachowania spłat (najpierw kapitał a odsetki po spłacie kapitału).
    Pewnym problemem może być brak możliwości udokumentowania przez Ciebie
    dochodów, ale to sprawa indywidualna. Ponadto możesz też z bankiem
    dogadać się w kwestii dobrowolnej sprzedaży mieszkania - o ile kasa
    którą uzyskałbyś ze sprzedaży wystarczyłaby na pokrycie długu w banku.


  • 5. Data: 2005-09-13 21:23:49
    Temat: Re: Może coś wymyślicie - bo ja jakoś nie mam pomysłu....?
    Od: "kredytobiorca" <k...@o...pl>

    > Dnia 2005-09-13 18:51, kredytobiorca napisał(a):
    > > W dużym skrócie: firma zamknięta (w skrócie dlatego, że inni nie
    zapłacili),
    > [...]
    > > Muszę iść do banku lada dzień - tylko zastanawiam się jak to rozegrać...?
    Jak
    > > do tego podejść?
    >
    > Umowy zostaną wypowiedziane - to nie podlega dyskusji.
    > W tej sytuacji masz do wyboru dwie ścieżki postępowania:
    > 1. Ignorować bank. To rozwiązanie oznacza prędzej czy później komornika
    > i związane z tym konsekwencje. Jeśli bank będzie działał szybko i
    > sprawnie, to egzekucji świadczeń pieniężnych możesz spodziewać się w
    > przeciągu 1-2 miesięcy od upływu terminu wypowiedzenia. Egzekucja z
    > nieruchomości to trochę dłuższa sprawa i mocno zależy od "predyspozycji"
    > komornika. Jeśliby do tego doszło to posiadanie małego dziecka nie
    > będzie tu przeszkodą. Egzekucja prowadzona przez komornika ma tę wadę,
    > że znacząco podraża całą imprezę, a za wszystko ostatecznie i tak płaci
    > klient. Są oczywiście ludzie z których ciężko jest cokolwiek ściągnąć,
    > ale zazwyczaj ciężko jest im później wrócić do normalnego życia.

    Nie ma aktualnie w polskim prawie pojęcia eksmisji na bruk - jeśli mówimy o
    rodzinie z małym dzieckiem.
    A z tymi kosztami komornika to oczywiście prawda, tyle że... musi mieć Z CZEGO
    ściągnąć.

    > 2. Ugadać się z bankiem. Większość normalnych banków ma w swojej
    > "ofercie" ugodę. Czasami zawarcie umowy ugody bywa korzystniejsze dla
    > kredytobiorcy niż normalna obsługa zadłużenia. Dzieje się tak, ponieważ
    > mimo wyższego oprocentowania możliwe jest zastosowanie zmiany kolejności
    > zarachowania spłat (najpierw kapitał a odsetki po spłacie kapitału).
    > Pewnym problemem może być brak możliwości udokumentowania przez Ciebie
    > dochodów, ale to sprawa indywidualna. Ponadto możesz też z bankiem
    > dogadać się w kwestii dobrowolnej sprzedaży mieszkania - o ile kasa
    > którą uzyskałbyś ze sprzedaży wystarczyłaby na pokrycie długu w banku.

    Nie pokryje - jak brałem kredyt, to EUR było wypłacane po ok. 3,40 PLN, więc
    resztę już możesz sobie dopowiedzieć.... :(
    A jeśli nawet by pokryło - nie mam gdzie iść, gdzie mieszkać: dlatego
    dobrowolnie tego mieszkania nie opuszczę.
    Nie sądzę, żeby chcieli zaświadczenie o dochodach jeślibym zaczął spłacać.
    Nie wiem jak postąpi akurat ten bank - ale z tego co widzę obok siebie i
    innych, to banki już się tak nie śpieszą do komornika jak jeszcze kilka lat
    temu....

    --
    Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl


  • 6. Data: 2005-09-13 21:24:08
    Temat: Re: Może coś wymyślicie - bo ja jakoś nie mam pomysłu....?
    Od: "kredytobiorca" <k...@o...pl>

    > Dnia 2005-09-13 18:51, kredytobiorca napisał(a):
    > > W dużym skrócie: firma zamknięta (w skrócie dlatego, że inni nie
    zapłacili),
    > [...]
    > > Muszę iść do banku lada dzień - tylko zastanawiam się jak to rozegrać...?
    Jak
    > > do tego podejść?
    >
    > Umowy zostaną wypowiedziane - to nie podlega dyskusji.
    > W tej sytuacji masz do wyboru dwie ścieżki postępowania:
    > 1. Ignorować bank. To rozwiązanie oznacza prędzej czy później komornika
    > i związane z tym konsekwencje. Jeśli bank będzie działał szybko i
    > sprawnie, to egzekucji świadczeń pieniężnych możesz spodziewać się w
    > przeciągu 1-2 miesięcy od upływu terminu wypowiedzenia. Egzekucja z
    > nieruchomości to trochę dłuższa sprawa i mocno zależy od "predyspozycji"
    > komornika. Jeśliby do tego doszło to posiadanie małego dziecka nie
    > będzie tu przeszkodą. Egzekucja prowadzona przez komornika ma tę wadę,
    > że znacząco podraża całą imprezę, a za wszystko ostatecznie i tak płaci
    > klient. Są oczywiście ludzie z których ciężko jest cokolwiek ściągnąć,
    > ale zazwyczaj ciężko jest im później wrócić do normalnego życia.

    Nie ma aktualnie w polskim prawie pojęcia eksmisji na bruk - jeśli mówimy o
    rodzinie z małym dzieckiem.
    A z tymi kosztami komornika to oczywiście prawda, tyle że... musi mieć Z CZEGO
    ściągnąć.

    > 2. Ugadać się z bankiem. Większość normalnych banków ma w swojej
    > "ofercie" ugodę. Czasami zawarcie umowy ugody bywa korzystniejsze dla
    > kredytobiorcy niż normalna obsługa zadłużenia. Dzieje się tak, ponieważ
    > mimo wyższego oprocentowania możliwe jest zastosowanie zmiany kolejności
    > zarachowania spłat (najpierw kapitał a odsetki po spłacie kapitału).
    > Pewnym problemem może być brak możliwości udokumentowania przez Ciebie
    > dochodów, ale to sprawa indywidualna. Ponadto możesz też z bankiem
    > dogadać się w kwestii dobrowolnej sprzedaży mieszkania - o ile kasa
    > którą uzyskałbyś ze sprzedaży wystarczyłaby na pokrycie długu w banku.

    Nie pokryje - jak brałem kredyt, to EUR było wypłacane po ok. 3,40 PLN, więc
    resztę już możesz sobie dopowiedzieć.... :(
    A jeśli nawet by pokryło - nie mam gdzie iść, gdzie mieszkać: dlatego
    dobrowolnie tego mieszkania nie opuszczę.
    Nie sądzę, żeby chcieli zaświadczenie o dochodach jeślibym zaczął spłacać.
    Nie wiem jak postąpi akurat ten bank - ale z tego co widzę obok siebie i
    innych, to banki już się tak nie śpieszą do komornika jak jeszcze kilka lat
    temu....

    --
    Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl


  • 7. Data: 2005-09-13 21:32:24
    Temat: Re: Może coś wymyślicie - bo ja jakoś nie mam pomysłu....?
    Od: Arek <a...@e...net>

    Użytkownik kredytobiorca napisał:
    > Teraz przyszło pisemko, że albo w ciągu 7 dni spłacam wszystko (chętnie, ale to
    > niemożliwe) - albo... wypowiedzenie, windykacja itd.
    [..]

    Konkretnie to co i ile Ci każą spłacić?

    pozdrawiam
    Arek

    --
    www.eteria.net


  • 8. Data: 2005-09-13 21:36:15
    Temat: Re: Może coś wymyślicie - bo ja jakoś nie mam pomysłu....?
    Od: "kredytobiorca" <k...@o...pl>

    > Użytkownik kredytobiorca napisał:
    > > Teraz przyszło pisemko, że albo w ciągu 7 dni spłacam wszystko (chętnie,
    ale to
    > > niemożliwe) - albo... wypowiedzenie, windykacja itd.
    > [..]
    >
    > Konkretnie to co i ile Ci każą spłacić?

    Konkretnie to zaległe raty za kredyt mieszkaniowy (tylko!) i... całość karty
    kredytowej :/
    A co?

    --
    Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl


  • 9. Data: 2005-09-13 21:47:05
    Temat: Re: Może coś wymyślicie - bo ja jakoś nie mam pomysłu....?
    Od: wizardx12 <R...@c...barg.cy>

    Dnia 2005-09-13 23:23, kredytobiorca napisał(a):

    > Nie pokryje - jak brałem kredyt, to EUR było wypłacane po ok. 3,40 PLN, więc
    > resztę już możesz sobie dopowiedzieć.... :(
    > A jeśli nawet by pokryło - nie mam gdzie iść, gdzie mieszkać: dlatego
    > dobrowolnie tego mieszkania nie opuszczę.
    > Nie sądzę, żeby chcieli zaświadczenie o dochodach jeślibym zaczął spłacać.
    > Nie wiem jak postąpi akurat ten bank - ale z tego co widzę obok siebie i
    > innych, to banki już się tak nie śpieszą do komornika jak jeszcze kilka lat
    > temu....
    >

    Przykry kurs :( Niestety musisz pogodzić się z faktem, że po upływie
    okresu wypowiedzenia zadłużenie zostanie przewalutowane na złotówki, po
    kursie obowiązującym w dniu upływu wypowiedzenia.
    Myślę, że mimo wszystko na Twoim miejscu starałbym się o zawarcie ugody.
    Po wypowiedzeniu umowy od całości zadłużenia będą leciały Ci odsetki
    karne. Jeśli złożysz wniosek o zawarcie umowy ugody będą one niższe.
    Jeśli dojdzie do zawarcia ugody - jeszcze niższe. Nie zapominaj o
    wniosku o zmianę kolejności zarachowania spłat. Poza tym nie zafajdasz
    sobie papierów komornikiem, uchylaniem się od spłat itp. Jeśli w
    przyszłości staniesz na nogi będzie Ci z tym trudniej.


  • 10. Data: 2005-09-13 22:01:46
    Temat: Re: Może coś wymyślicie - bo ja jakoś nie mam pomysłu....?
    Od: "kredytobiorca" <k...@o...pl>

    > Dnia 2005-09-13 23:23, kredytobiorca napisał(a):
    >
    > > Nie pokryje - jak brałem kredyt, to EUR było wypłacane po ok. 3,40 PLN,
    więc
    > > resztę już możesz sobie dopowiedzieć.... :(
    > > A jeśli nawet by pokryło - nie mam gdzie iść, gdzie mieszkać: dlatego
    > > dobrowolnie tego mieszkania nie opuszczę.
    > > Nie sądzę, żeby chcieli zaświadczenie o dochodach jeślibym zaczął spłacać.
    > > Nie wiem jak postąpi akurat ten bank - ale z tego co widzę obok siebie i
    > > innych, to banki już się tak nie śpieszą do komornika jak jeszcze kilka lat
    > > temu....
    > >
    >
    > Przykry kurs :( Niestety musisz pogodzić się z faktem, że po upływie
    > okresu wypowiedzenia zadłużenie zostanie przewalutowane na złotówki, po
    > kursie obowiązującym w dniu upływu wypowiedzenia.
    > Myślę, że mimo wszystko na Twoim miejscu starałbym się o zawarcie ugody.
    > Po wypowiedzeniu umowy od całości zadłużenia będą leciały Ci odsetki
    > karne. Jeśli złożysz wniosek o zawarcie umowy ugody będą one niższe.
    > Jeśli dojdzie do zawarcia ugody - jeszcze niższe. Nie zapominaj o
    > wniosku o zmianę kolejności zarachowania spłat. Poza tym nie zafajdasz
    > sobie papierów komornikiem, uchylaniem się od spłat itp. Jeśli w
    > przyszłości staniesz na nogi będzie Ci z tym trudniej.

    A to można tak wnioskować o kolejność zarachowania spłat? Bo tego nie
    wiedziałem....
    Co do ugody - ja bardzo chcę! Tylko jakkolwiek w kwestii kredytu mieszkaniowego
    mogę się do czegoś zobowiązać - to jeśli do tego doszłaby ta nieszczęsna karta
    kredytowa to... to już amen: nie da rady! Kompletnie NIE DA RADY!
    No po prostu bym wolał żeby sobie z tą kartą jednak do komornika poszli - chyba
    że się wstrzymają przez parę m-cy, licząc na to że się coś zmieni dalej na
    lepsze tak jak się zmieniło ostatnio - że już mogę o mieszkaniowym
    rozmawiać....?

    --
    Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl

strony : [ 1 ] . 2 . 3


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1