-
11. Data: 2010-08-07 14:47:58
Temat: Re: Mieszkanie komunalne - libacje lokatora
Od: witek <w...@g...pl.invalid>
lato wrote:
Jedyna rada to albo nowe
> osiedla gdzie ludzie mają kasę
i kupują mieszkania jako lokata kapitału po czym wynajmują studentom :)
-
12. Data: 2010-08-07 14:49:44
Temat: Re: Mieszkanie komunalne - libacje lokatora
Od: witek <w...@g...pl.invalid>
rob@L wrote:
> On 8/7/10 11:40 AM, Andrzej Lawa wrote:
>> Za komuny dzielnicowy z chłopakami by ich spałował raz czy dwa i byłby
>> spokój. A teraz niestety zaraz by było, że policja dzieci bije.
> To prawda, kiedys dzielnicowy potrafil 'od reki' taka sprawe zalatwic.
> Dzis niestety wiekszosc dzielnicowych to po prostu karierowicze, chociaz
> trafiaja sie tacy, ktorym sie chce i dzialaja.
>
>> Pytanie (nie złośliwe, tylko z ciekawości) - przed zakupem tego
>> mieszkania zrobiliście sobie jakiś "wywiad środowiskowy"? Zobaczyliście,
>> jak wygląda okolica i jej mieszkańcy?
> Tak, bylo cicho i spokojnie. Co zreszta nie dziwi o tyle, ze to jedyny
> element, ktory zamieszkuje w tym budynku. Reszta lokatorow nawet imprez
> w domach nie urzadza, wiec jak zula nie ma, to jest milo, cicho i
> spkojnie. A info o tym, ze ktores mieszkanie nadal ma status komunalnego
> bylo skrzetnie przez kazdego ze sprzedajacych ukrywane :(
>
> Do dowcipnisiow piszacych o wyprowadzeniu sie na nowe osiedle: mam za
> soba 4 lata mieszkania na takim nowym osiedlu, gdzie mieszkania byly
> zreszta bardzo drogie (do tego osiedle zamkniete, ochrona), wiec
> wydawalo sie, ze zadna zulernia tam nie mieszka. Bydlo jeszcze gorsze,
> bo mniej wiecej co 5 lokator okazal sie lajza nie przestrzegajaca prawa
> i nie szanujaca prawa innych lokatorow do ciszy nocnej, spokoju,
> porzadku, ich wlasnosci itd. Tyle, ze to byly zule z kasa, wiec jeszcze
> trudniej bylo dobrac sie takim do skory. :(
> To niestety znak naszych czasow: buractwo jednych i 'bezradnosc'
> wszelkich sluzb i instytucji. I ta 'bezradnosc' niestety jest w duzym
> stopniu wina obywateli, ktorzy zamiast upominac sie o to, co nalezy im
> sie za placone podatki, wola tylko narzekac, jak to u nas jest zle i ze
> nic nie mozna zrobic.
> Ja nie mam ochoty ani kasy przeprowadzac sie za kazdym razem, gdy jakis
> zul wprowadzi sie do bloku (bo akurat w spadku po ciotce M dostanie).
>
to walcz, jakby to powiedział tusk.
-
13. Data: 2010-08-07 19:03:11
Temat: Re: Mieszkanie komunalne - libacje lokatora
Od: "rob@L" <x...@g...pl>
Czesc!
On 8/7/10 1:14 PM, spp wrote:
> A ty po kim dostałeś?
Dziecko drogie, niektorzy ludzie kupuja mieszkania za ciezko zarobione
pieniadze, zamiast jak inni zbijac przez cale zycie baki, pijac piwo po
krzakach lub na klatce i czekajac, az cos im samo spadnie, jak cukierek
- od cioci lub gminy. Ciezko na to bylo wpasc samemu, prawda?
Pozdrawiam,
robal.
-
14. Data: 2010-08-07 22:15:31
Temat: Re: Mieszkanie komunalne - libacje lokatora
Od: Andrzej Lawa <a...@l...SPAM_PRECZ.com>
rob@L pisze:
> To prawda, kiedys dzielnicowy potrafil 'od reki' taka sprawe zalatwic.
> Dzis niestety wiekszosc dzielnicowych to po prostu karierowicze, chociaz
> trafiaja sie tacy, ktorym sie chce i dzialaja.
Nawet jak nie karierowicze, to niewiele mogą. Chyba że przez
"karierowicza" rozumiesz każdego, który boi się zawieszenia i innych
szykan za zdecydowane działanie.
Pomijam taki detal jak "stany osobowe".
[ciach]
> Do dowcipnisiow piszacych o wyprowadzeniu sie na nowe osiedle: mam za
> soba 4 lata mieszkania na takim nowym osiedlu, gdzie mieszkania byly
> zreszta bardzo drogie (do tego osiedle zamkniete, ochrona), wiec
> wydawalo sie, ze zadna zulernia tam nie mieszka. Bydlo jeszcze gorsze,
> bo mniej wiecej co 5 lokator okazal sie lajza nie przestrzegajaca prawa
> i nie szanujaca prawa innych lokatorow do ciszy nocnej, spokoju,
> porzadku, ich wlasnosci itd. Tyle, ze to byly zule z kasa, wiec jeszcze
> trudniej bylo dobrac sie takim do skory. :(
Ano właśnie. Dlatego od tych "obozów koncentracyjnych" trzymałbym się z
daleka.
-
15. Data: 2010-08-08 09:07:41
Temat: Re: Mieszkanie komunalne - libacje lokatora
Od: "rob@L" <x...@g...pl>
Czesc!
On 8/8/10 12:15 AM, Andrzej Lawa wrote:
> Nawet jak nie karierowicze, to niewiele mogą. Chyba że przez
> "karierowicza" rozumiesz każdego, który boi się zawieszenia i innych
> szykan za zdecydowane działanie.
Przez karierowicza mam na mysli goscia, ktory nie tyka pewnych spraw,
ktore sa trudne (?) do rozwiazania badz upierdliwe, bo dzieki temu nie
ma ich w statystykach i wszystko wyglada pieknie, awansik murowany.
Nadal uwazam, ze rozwiazanie pewnych spraw zalezy od woli dzielnicowego.
Tak napradwe mlodociana zulernia w wiekszosci przypadkow jest bardzo
odwazna i podskakuje, dopoki na horyzoncie nie pojawi sie paru
mundurowych, a jak jeszcze panowie poprosza szczyli o jakis dokument, to
zostaje jeden szczyl na polu walki - ten ktory zostal wywolany 'do
tablicy', a reszta zwiewa tak szybko, ze o wlasne nogi sie potykaja.
Pare takich kontroli i szczyle znikaja na dobre.
Pozdrawiam,
robal.
-
16. Data: 2010-08-08 09:32:10
Temat: Re: Mieszkanie komunalne - libacje lokatora
Od: MZ <"mcold0[wyt]"@poczta.onet.pl>
W dniu 2010-08-06 22:50, rob@L pisze:
> Czesc!
>
> Orientuje sie ktos, czy i jak mozna w trybie pilnym pozbyc sie najemcow
> mieszkania komunalnego, ktorzy uprzykrzaja zycie pozostalym mieszkancom?
> Zglosic do gminy czy gdzie?
Już Ci to napisali, ale może warto powtórzyć:
Jedno z pierwszych przykazań kupującego mieszkanie, zaraz po "nie kupuj
mieszkania z lokatorem" i "nie kupuj mieszkania, jeśli widzisz że
właśnie je na szybko odmalowano/wytapetowano" jest "nie kupuj mieszania
jeśli w budynku jest chociaż jedno mieszkanie komunalne". To niestety
standardowa procedura, że gmina do takich mieszkań lubi wciskać
"element". Nawet jeśli obecni lokatorzy mieszkania są OK (w końcu biedny
nie musi od razu oznaczać menela) to za rok, dwa możne się okazać że
gmina ich gdzieś przeniesie, a na ich miejsce da żuli. Im mniejsze i
bardziej zaniedbane mieszkanie komunalne tym prawdopodobieństwo takiego
ruchu rośnie.
Wracając do meritum niestety niewiele możesz skutecznie zrobić na drodze
prawnej. No chyba że wspólnota działa faktycznie sprawnie, ma
przeważającą większość głosów w zarządzie i pójdzie do sądu z gminą. Ale
i tak będzie to trwać latami.
--
MZ
-
17. Data: 2010-08-08 15:57:57
Temat: Re: Mieszkanie komunalne - libacje lokatora
Od: "Krzysztof" <k...@l...pl>
Użytkownik "MZ" <"mcold0[wyt]"@poczta.onet.pl> napisał w wiadomości
news:i3ltin$892$1@news.onet.pl...
> Wracając do meritum niestety niewiele możesz skutecznie zrobić na drodze
> prawnej.
A to dość ciekawe.
Bo np. za notoryczne długi w administracji można bez problemu zostać
eksmitowanym nawet z własnościowego mieszkania.
Dlaczego więc na utrudnianie życia lokatorom (a może wręcz ryzyko
zagrożenia życia, bo czort wie, do czego mogą się posunąć takie żule - w
moim bloku jeden taki kilka razy zostawiał garnek na gazie, chlał i
zasypiał, a potem trzeba było wzywać straż pożarną) nie ma żadnego prawnego
haka?
K.
-
18. Data: 2010-08-08 16:26:41
Temat: Re: Mieszkanie komunalne - libacje lokatora
Od: MZ <"mcold0[wyt]"@poczta.onet.pl>
W dniu 2010-08-08 17:57, Krzysztof pisze:
>> Wracając do meritum niestety niewiele możesz skutecznie zrobić na drodze
>> prawnej.
>
> A to dość ciekawe.
> Bo np. za notoryczne długi w administracji można bez problemu zostać
> eksmitowanym nawet z własnościowego mieszkania.
Dokładnie tak. Bo w przypadku własnościowego mieszkania jest jak ścigać,
można wymusić sprzedaż mieszkania na spłacenie długów. A w przypadku
lokalu komunalnego "nie mamy pańskiego płaszcza i co nam pan zrobi ?".
Moja znajoma mieszka w kamienicy, gdzie jest właśnie taki żulek w
mieszkaniu komunalnym z wyrokiem eksmisji od 4 lat czekający na inne
lokum. I wszystko wskazuje na to, że jeszcze parę lat tam posiedzi, nie
płacąc za media. Prąd mu odcięli, więc kradnie z klatki, przychodzą
wystawiają mandat, on zlewa to i po tygodniu znów kradnie itd. U gościa
jest meta, żulernia z całej okolicy tam urzęduje. Obszczana klatka,
wyłamywane regularnie drzwi, bród i syf na klatce itp. I co? I nic.
Państwo jest opiekuńcze, zwłaszcza dla meneli.
> Dlaczego więc na utrudnianie życia lokatorom (a może wręcz ryzyko
> zagrożenia życia, bo czort wie, do czego mogą się posunąć takie żule - w
> moim bloku jeden taki kilka razy zostawiał garnek na gazie, chlał i
> zasypiał, a potem trzeba było wzywać straż pożarną) nie ma żadnego
> prawnego haka?
Jak widać nie ma.
--
MZ
-
19. Data: 2010-08-08 22:16:27
Temat: Re: Mieszkanie komunalne - libacje lokatora
Od: Animka <a...@t...nieja.wp.pl>
W dniu 2010-08-08 17:57, Krzysztof pisze:
>
> Użytkownik "MZ"<"mcold0[wyt]"@poczta.onet.pl> napisał w wiadomości
> news:i3ltin$892$1@news.onet.pl...
>
>> Wracając do meritum niestety niewiele możesz skutecznie zrobić na drodze
>> prawnej.
>
> A to dość ciekawe.
> Bo np. za notoryczne długi w administracji można bez problemu zostać
> eksmitowanym nawet z własnościowego mieszkania.
> Dlaczego więc na utrudnianie życia lokatorom (a może wręcz ryzyko
> zagrożenia życia, bo czort wie, do czego mogą się posunąć takie żule - w
> moim bloku jeden taki kilka razy zostawiał garnek na gazie, chlał i
> zasypiał, a potem trzeba było wzywać straż pożarną) nie ma żadnego prawnego
> haka?
Nie ma.
W moim bloku też się to zdarzało (dobrze, że na innym piętrze i w innym
pionie). Narkomanka-lekomanka-pijaczka paliła garnki z żarciem.
--
animka
-
20. Data: 2010-08-09 13:11:23
Temat: Re: Mieszkanie komunalne - libacje lokatora
Od: "Massai" <t...@w...pl>
Krzysztof wrote:
>
> Użytkownik "MZ" <"mcold0[wyt]"@poczta.onet.pl> napisał w
> wiadomości news:i3ltin$892$1@news.onet.pl...
>
> > Wracając do meritum niestety niewiele możesz skutecznie zrobić
> > na drodze prawnej.
>
> A to dość ciekawe.
> Bo np. za notoryczne długi w administracji można bez problemu
> zostać eksmitowanym nawet z własnościowego mieszkania. Dlaczego
> więc na utrudnianie życia lokatorom (a może wręcz ryzyko
> zagrożenia życia, bo czort wie, do czego mogą się posunąć takie
> żule - w moim bloku jeden taki kilka razy zostawiał garnek na
> gazie, chlał i zasypiał, a potem trzeba było wzywać straż
> pożarną) nie ma żadnego prawnego haka?
No cóż, realia są takie że nie ma na nich bata.
Co więcej, na żadnego uciążliwego sąsiada nie ma bata, choćby w
mieszkaniu urządzał dyskoteki na 100 osób.
Z jednej strony to poważny problem, bo jeden taki łobuz zakłóca
spokój kilkudziesięciu osobom, a z drugiej - zamordyzm tez mógłby
być nieprzyjemny.
"Musi się pan wyprowadzic, bo sąsiedzi się skarżą że ponad
minutę trzyma pan gwiżdżący czajnik na gazie".
Mam taką sąsiadkę, przygłucha jest, jak nie ma aparatu to nic nie
słyszy. Jak gotuje wodę to często po 10 minutach trzeba do niej
pójść, dłuższym waleniem do drzwi wywołać i poinformować że
"ta woda już bardziej wrząca nie będzie".
--
Pozdro
Massai