-
11. Data: 2008-04-08 09:09:49
Temat: Re: Legitymacja studencka a obrona pracy dyplomowej
Od: witek <w...@g...pl.invalid>
Kamil 'czemu' Bista wrote:
> witek pisze:
>> Bo większość przewoźników to honoruje dla świętego spokoju, ale nie ma
>> takiego obowiązku.
>> Dokument uprawniający do ulgi masz mieć przy sobie w trakcie przejazdu.
>> Reszta to po prostu rozsądek przewoźników.
>> Jakby się przewoźnik uparł, to z takim zaświadczenie możesz się udać
>> do najbliższej toalety.
>
> Z jakiej racji?
z racji ustawy,
jest zapis o 7 dniach na doniesienie w przypadku stwierdzenia braku
WAŻNEGO dokumentu
jest też zapis, że przewoźnikj pobiera opłatę w razie stwierdzenia braku
dokumentu (bez możliwości doniesienia)
Nie wiem czym się różni stwierdzenie braku dokumentu od stwierdzenia
braku ważnego dokumentu po za faktem pokaznia nieważnego dokumentu, np.
niepodbitej legitymacji.
W każdym razie brak dokumentu nie upoważnie do żadnego donoszenia
czegokolwiek później.
To że przewoźnik na to pozwala to jego sprawa,ale nie jest to z definicji.
Jak przyjąć, że brak dokumentu i brak ważnego dokumentu to to samo to
mogę się zgodzić, że masz 7 dni na doniesienie. Niech tak będzie.
Kwestia interpretacji co autor miał na myśli pozostawiając oba paragrafy
w ustawie.
>
> Jak Cię zatrzyma policja i nie masz przy sobie dowodu osobistego, to od
> razu znaczy, że nie masz polskiego obywatelstwa?
porównanie bez znaczenia. ustawa pracyzyjnie definiuje, że dokument masz
mieć przy sobie (lub donieść w ciągu 7 dni, niech ci będzie).
jakiekolwiek porównania do czegokolwiek choćby najbardziej rozsądne mają
się tutaj nijak.
>
> Studentowi przysługuje ulga z racji ustawy, a nie z racji posiadanego
> dokumentu.
I z racji tej ustawy wyraźnie jest napisane kiedy przysługuje, nie tyle
ulga co przejazd ulgowy.
Przejazd ulgowy przysługuje osobie, która posiada
a) uprawnienie do ulgi
b) dokument poświadczający uprawnienie do ulgi.
Niespełnienie chociaż jednego z tych warunków powoduje, że przjezd
ulgowy danej osobie nie przysługuje.
Przewoźnicy w pierwszej instancji (kontrolerzy, konduktorzy)
> honorują tylko legitymacje, ponieważ ich wzór jest jeden i są nie dość,
> że dokumentem wskazanym w ustawie to jeszcze są imienne, oraz zawierają
> zdjęcie. Kontroler/kierownik nie jest po prostu do tego, aby znać inne
> dokumenty potwierdzające ulgę niż te, które są wskazane w regulaminie
> przewozów.
Nie.
Minister infrastruktury (Dz. U. Nr 179, poz. 1495 z 2002 r) określił
dokładnie jakie dokumenty uprawniają do ulgi.
I taki dokument jest tylko jeden legitymacja studencka.
Żadne inne prześwietne dokumenty choćby z błogosławieństwem samego
rektora do ulgi nie uprawniają i kontroler nie ma to nic do ustalania,
anie pierwszej, ani trzeciej instancji.
Jeszcze raz.
To że przewoźnik coś innego honoruje to jego dobra wola, chęć świętego
spokoju, rozsądek i niechęć do bycia obsamrowanym w gazetach.
Nie jest tak, że przewoźnikowi nie wolno honorować innych dokuementów.
Może honorować, ale nie musi. Legitymację zaś musi, choćby nie chciał.
>
> Od takiego mandatu się odwołujesz (bo zniżkę masz nie za to, że masz
> legitymacje, a za to że jesteś studentem)
j.w.
już tłumaczyłe,
samo bycie studentem nie upowaźnia do przejazdu ulgowego.
i donosisz zaświadczenie z
> dziekanatu, zawierające imie, nazwisko, datę urodzenia, kierunek
> studiów, semestr/rok na którym jesteś i takie zaświadczenie przewoźnik
> musi zaakceptować.
j.w.
nie musi.
Musi zaakceptować to co jest określone w ustawie, a w ustawie jest tylko
legitymacja studencka. Żadne zaświadczenia, prośby i inne duperele nie
mogą, ale nie muszą być brane pod uwagę.
>
> Aktualnie jestem dokładnie na takim etapie (z tym, że koszta opłat
> manipulacyjnych przerzucam na uczelnie, bo nie posiadam legitymacji z
> winy uczelni) i już kilkanaście reklamacji u różnych przewoźników
> rozpatrzono jak najbardziej pozytywnie, nawet te które na początku
> twierdziły, że się nie da.
>
j.w.
może, ale nie musi.
To że rozpatrzono to bardzo dobrze. Może wreszcie nadchodzą
normalniejsze czasy. Ale bądź świadom tego, że wcale tak być nie musiało.
Nieposiadanie legitymacji z winy uczelni nie usprawiedliwia cię przed
przewoźnikiem i nie daje ci prawa jeżdżenia na bilecie ulgowym.
Formalnie powinieneś się od uczelni domagac zwrotu kosztów przejazdu na
całym bilecie, a nie szarpać się z przewźnikiem, bo niestety racja jest
po stronie przewoźnika.
-
12. Data: 2008-04-09 11:27:15
Temat: Re: Legitymacja studencka a obrona pracy dyplomowej
Od: wombi <n...@b...tego.onet.eu>
Piotr [trzykoty] pisze:
> Definicji studenta szukaj w Ustawie o szkolnictwie wyższym, ale nie daję
> głowy, że znajdziesz odpowiedź na pytanie "do kiedy?".
> Jak znajdziesz to się pochwal.
>
Odpowiedź znajdzie w regulaminie studiów. Z reguły jest tak, że jeśli
nie obronisz się w ostatnim semestrze to "przedłużenie przez dziekana
okresu wymaganego na obronę" jest niczym innym jak wpisaniem na nowy
semestr. Na nowy semestr można być wpisanym jako: osoba powtarzająca
ostatni semestr/rok lub na podstawie wznowienia studiów na ostatnim
semestrze/roku.
-
13. Data: 2008-04-09 15:09:28
Temat: Re: Legitymacja studencka a obrona pracy dyplomowej
Od: witek <w...@g...pl.invalid>
wombi wrote:
> Piotr [trzykoty] pisze:
>> Definicji studenta szukaj w Ustawie o szkolnictwie wyższym, ale nie
>> daję głowy, że znajdziesz odpowiedź na pytanie "do kiedy?".
>> Jak znajdziesz to się pochwal.
>
> Odpowiedź znajdzie w regulaminie studiów. Z reguły jest tak, że jeśli
> nie obronisz się w ostatnim semestrze to "przedłużenie przez dziekana
> okresu wymaganego na obronę" jest niczym innym jak wpisaniem na nowy
> semestr. Na nowy semestr można być wpisanym jako: osoba powtarzająca
> ostatni semestr/rok lub na podstawie wznowienia studiów na ostatnim
> semestrze/roku.
O ile jesteś wpisany na następny semestr na jakiekolwiek zajęcia i masz
to w indeksie to sprawa jest oczywista. Jesteś studentem.
Natomiast często jest tak, że na nic nie jesteś wpisany, tylko dziekan
wyraził zgodę na obronę we wrzesniu/lutym i nic po za tym.
Moim zdaniem wszystko tu jest pokopane.
Jak dla mnie to prace dyplomowe powinno się znieść. Często gęsto jest to
jakieś przepisywanie książek i nic po za tym. Wymyślanie czegoś na siłe,
które poźniej i tak ląduje w koszu.
Powinno to być dobrowolne, student sam sobie szuka promotora i tematu i
jak znajdzie i chce to robi. To po prostu powinno być traktowane jako
prestiż, a nie przedmiot.
Tak samo jestem za zniesienim matury, która jest bez sensu, a zrobieniem
porzadnego egzaminu na punkty, który jest konieczny, żeby iść na studia,
ale można go sobie zrobić gdzie się chce (w autoryzowanym centrum) i
kiedy się chce. Coś na wzór egzaminów w tomson-prometric czy vue.