eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPrawoGrupypl.soc.prawoKonsekwencje wypadku samochodowego
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 21

  • 11. Data: 2008-04-26 21:56:40
    Temat: Re: Konsekwencje wypadku samochodowego
    Od: "Kret z domu" <maytki(malpa)@o2.pl>

    Czytam, czytam i czytam te wątek i ...
    Ja to widzę tak:
    Kobieta wysiada z autobusu (więc teraz nie widi drogi przed autobusem), cofa
    się ogląda drogę i widzi z lewej pusto z prawej autobus którym jechała,
    wchodzi na jezdnię , o fu...auto jedzie w jej stronę, przyśpiesza i niestety
    ma pecha.
    A np kierowac auta mógł to widzieć tak:
    Jade sobię droga widzę przed sobą autobus, gdy go mijam z mojej lewej strony
    spostrzegam na jezdni kobietę, odbijam w prawo ale ona przez ten czas
    przebiega jezdnię i niestety ląduje mi na masce... dzonię pod 112...


    >To teraz pytanie: z
    > jaką prędkością naprawdę jechał ten kierowca?

    Nigdzie nie napisałeś że miało to miejsce na drodze z ograniczeniem
    prędkości do 50km/h a jesli było to 80km/h ?? (np w warszawie są drogi w
    terenie zabudowanym z takimi ograniczeniami)

    Z drugiej strony jesli był to teren zabudowany to nie chce mi się dać wiary
    że w okolicy nie ma żadnej "zebry"

    --

    Pozdrawiam
    Przemek - maytki(małpa)o2.pl
    www.kluchojady.prv.pl


  • 12. Data: 2008-05-01 13:58:19
    Temat: Re: Konsekwencje wypadku samochodowego
    Od: "Marcin Wasilewski" <j...@a...pl>

    Użytkownik "JaromirD" <r...@q...pl> napisał w wiadomości
    news:fuvn0n$m4i$1@news.onet.pl...
    > Gotfryd Smolik news wrote:

    > odległości 10 m + 15 m (długość autobusu) + droga jaką autobus przejechał
    > w
    > czasie kiedy ona cofała się i wchodziła na jezdnię. Czy będzie wielkim
    > błędem, że przyjmę 40-45 m? Droga hamowania samochodu na suchej
    > nawierzchni
    > asfaltowej przy prędkości 50 km/h (a przecież taka obowiązuje) wynosi 30
    > m,
    > a przy 60 km/h - 36 m*. Nawet jeśli kierowca jechał z tą drugą prędkością
    > to zostaje więc "w zapasie" od 4 do 9 m! Samochód uderzył - a właściwie
    > zahaczył - ją (teraz już to wiem) prawym bokiem w momencie, kiedy
    > dochodziła już do drugiej strony jezdni. Po uderzeniu wylądowała poza
    > jezdnią.

    Czyli ewidentnie wymusiła pierwszeństwo. To, że droga hamowania wynosi
    przykładowo 40 metrów,
    nie oznacza, że możesz sobie przykładowo wejść na jezdnię 50 metrów przed
    pojazdem, bo zdąży on zahamować.
    Ty masz to zrobić tak, aby on nie musiał hamować! Poza tym zawsze należy
    doliczyć czynnik ludzki, człowiek to nie maszyna, aby zacząć hamować musi
    wpierw zobaczyć pieszego, wystarczy, że na chwilę odwróci wzrok na coś
    innego i już cenne 2-3 sekundy wypadają.


  • 13. Data: 2008-05-01 15:35:53
    Temat: Re: Konsekwencje wypadku samochodowego
    Od: scream <n...@p...pl>

    Dnia Sat, 26 Apr 2008 06:57:06 +0200, grubianin napisał(a):

    > sprawa automatycznie wyladuje w sadzie

    Z jakiego powodu?

    > wypadek z poszkodowaniem cielesnym

    A co to za śmieszny twór językowy?

    --
    best regards,
    scream (at)w.pl
    Samobójcy są arystokracją wśród umarłych.


  • 14. Data: 2008-05-03 16:17:34
    Temat: Re: Konsekwencje wypadku samochodowego
    Od: "RK" <n...@o...pl>


    Użytkownik "Kret z domu" <maytki(malpa)@o2.pl> napisał w wiadomości
    news:fv08hi$nma$1@atlantis.news.neostrada.pl...
    >
    > Z drugiej strony jesli był to teren zabudowany to nie chce mi się dać
    > wiary że w okolicy nie ma żadnej "zebry"
    >
    Chyba nigdy przez długie wsie nie jechałeś. W mojej okolicy jest taka droga,
    12 km terenu zabudowanego i ani jednej "zebry".


  • 15. Data: 2008-05-03 21:05:11
    Temat: Re: Konsekwencje wypadku samochodowego
    Od: Gotfryd Smolik news <s...@s...com.pl>

    On Sat, 26 Apr 2008, JaromirD wrote:

    > Gotfryd Smolik news wrote:
    >
    >> Odnoszę wrażenie, że z tego że *wolno* przechodzić przez jezdnię jeśli
    >> w okolicy nie ma przejścia dla pieszych, usiłujesz wywieść prawo do
    >> ochrony pieszego takie, jakie ma on na przejściu dla pieszych.
    >>
    >> Możesz wskazać przepis?
    >
    > Spokojnie. Niczego nie usiłuję. Po prostu rozważam dwie możliwości. Nic
    > więcej.

    Moment.
    To niby skąd *założenie*:

    > przystanku. Ona z kolei cofnęła się o jakieś 10-15 metrów i zaczęła
    > przechodzić przez ulicę. Zobaczyła samochód, który był (na tyle, na ile
    > mogła ocenić) przed (w znaczeniu dalej od niej) autobusem, czyli w
    > odległości 10 m + 15 m (długość autobusu) + droga jaką autobus przejechał w
    > czasie kiedy ona cofała się i wchodziła na jezdnię. Czy będzie wielkim
    > błędem, że przyjmę 40-45 m? Droga hamowania samochodu na suchej nawierzchni
    > asfaltowej przy prędkości 50 km/h (a przecież taka obowiązuje) wynosi 30 m,

    ...o *DRODZE HAMOWANIA*?

    > a przy 60 km/h - 36 m*. Nawet jeśli kierowca jechał z tą drugą prędkością
    > to zostaje więc "w zapasie" od 4 do 9 m!

    Właśnie tu *zakładasz*, że samochód miał hamować. I że hamował od
    momentu, w którym piesza pojawiła się na jezdni.
    Na jakiej podstawie?

    Jeśli pieszy przechodzi poza pasami to ma tak przejść, aby nikt
    nie musiał hamować. Jeśli musiał hamować, to nawet jeśli zrobił
    to nieskutecznie (za późno, za słabo), to o ile nie zrobił tego
    umyślnie, trudno mu zarzucić *winę* za wypadek.
    To nie kierowca miał uważać, oceniać prędkości i ustępować
    pierwszeństwa.
    A - nie zakładaj że jakoś indywidualnie bądź z okazji obrony (przez
    Ciebie) pieszego nadzwyczajnie się czepiam :)
    Bynajmniej. IMHO szukasz dziury w całym.

    Do porównania weź sobie jakiś skrajniejszy przypadek i sprowadź
    do absurdu - może być np. torowisko kolejowe.
    "Jakby maszynista zaczął 700 metrów wcześniej hamować, to by
    wypadku nie było". Racja. Ale on nie ma obowiązku hamować,
    chyba że zagrożenie wypadkiem jest już oczywiste.
    Normalnie zakłada, że pieszy (jednak) zlezie z torów.

    > Samochód uderzył - a właściwie
    > zahaczył - ją (teraz już to wiem) prawym bokiem w momencie, kiedy
    > dochodziła już do drugiej strony jezdni. Po uderzeniu wylądowała poza
    > jezdnią.
    >
    > Dalej uważasz, że wina pieszej jest ewidentna?

    Tak uważam jak chodzi o statystyczne prawdopodobieństwo pasowania
    opisu do zdarzenia. Bo oczywiście mogło być coś, co w Twoim opisie
    umyka (acz nie sądzę).
    Trzeba by mieć dowód, że samochód jechał na tyle szybko, że
    było to powodem bardzo grubego (2-3 razy) błędu oceny czasu
    potrzebnego na przejście przez pieszego *bez hamowania
    przez kierowcę*, wtedy kierowca mógłby być... i tu nie wiem
    czy nie "tylko" współwinnym, bo brakuje jasnej regulacji
    na ten temat (nie tylko w przypadku kolizji pieszy-pojazd, ale
    również przy włączaniu się do ruchu, cofaniu itp innym pojazdem).

    > Choć np. na stronie
    > http://www.motofakty.pl/artykul/najlepsze_w_hamowani
    u.html podają, że 'Z
    > przeprowadzonych badań wynika, że dla samochodów osobowych poruszających
    > się z prędkością 100 km/h akceptowalna długość drogi hamowania wynosi 40
    > metrów, najlepsze uzyskiwane wyniki to 35 metrów." To teraz pytanie: z jaką
    > prędkością naprawdę jechał ten kierowca?

    A może inne założenie?
    Kierowca się zagapił... albo uznał, że piesza przejdzie lub przebiegnie
    na tyle szybko, że nie uderzy. Albo że (na początku zdarzenia) się
    cofnie i zgodnie z przepisem mu (kierowcy z pojazdem) jednak ustąpi.
    IMVHO zakładasz, IMVHO niesłusznie, że kierowca na widok pieszej natychmiast
    depnął na hamulec. A to wcale nie jest pewne.
    Być może niehamowanie (?)[1] *było* błędem. Co z tego nam przyjdzie
    w kwestii winy pieszego?
    [1] Bynajmniej nie wiem, czy tak było, tj. że na samym początku kiedy
    piesza wychynęła za pojazdem, i to najwyraźniej przechodząc "logicznie",
    czyli z pewnym odstępem od autobusu, to nie hamował. Ale przecież
    MÓGŁ oczekiwać że ona się cofnie!
    BTW: dla porządku, podobne postępowanie przy akcji kierowca-kierowca
    też jest nagminne: ten co ma ustąpić zamiast zawczasu użyć hamulca
    usiłuje za wszelką cenę "uciec w przód" przyspieszając "bo zdążę".

    pzdr, Gotfryd


  • 16. Data: 2008-05-06 23:06:09
    Temat: Re: Konsekwencje wypadku samochodowego
    Od: Tristan <n...@s...pl>

    W odpowiedzi na pismo z sobota, 03 maj 2008 23:05
    (autor Gotfryd Smolik news
    publikowane na pl.soc.prawo,
    wasz znak: <Pine.WNT.4.64.0805032239311.2296@athlon64>):

    > To nie kierowca miał uważać, oceniać prędkości i ustępować
    > pierwszeństwa.


    Ale miał zachować zasadę ograniczonego zaufania.

    --
    Tristan
    Jeśli chcesz się dowiedzieć jak nieskutecznie a złośliwie spamować,
    napisz tu: s...@i...eu t...@i...eu


  • 17. Data: 2008-05-07 09:24:41
    Temat: Re: Konsekwencje wypadku samochodowego
    Od: Matt <m...@g...com>

    On 7 Maj, 01:06, Tristan <n...@s...pl> wrote:
    > > To nie kierowca miał uważać, oceniać prędkości i ustępować
    > > pierwszeństwa.
    >
    > Ale miał zachować zasadę ograniczonego zaufania.

    Nie ma czegoś takiego jak zasada ograniczonego zaufania - przynajmniej
    nie w polskim PoRD.

    --
    Regards
    Matt


  • 18. Data: 2008-05-07 09:43:37
    Temat: Re: Konsekwencje wypadku samochodowego
    Od: "Gray" <X...@X...onet.pl>


    Użytkownik "Matt" napisał w wiadomości
    news:5da8a51a-3cda-4254-8b24-480ff1d26e4e@2g2000hsn.
    googlegroups.com...
    On 7 Maj, 01:06, Tristan wrote:
    >> > To nie kierowca miał uważać, oceniać prędkości i ustępować
    >> > pierwszeństwa.
    >>
    >> Ale miał zachować zasadę ograniczonego zaufania.

    >Nie ma czegoś takiego jak zasada ograniczonego zaufania - przynajmniej
    >nie w polskim PoRD.

    Nie ma rzeczywiście. Ale jest Art.3 i 4.

    Pzdr.
    --
    Gray



  • 19. Data: 2008-05-07 10:13:48
    Temat: Re: Konsekwencje wypadku samochodowego
    Od: Matt <m...@g...com>

    On 7 Maj, 11:43, "Gray" <X...@X...onet.pl> wrote:
    > >Nie ma czegoś takiego jak zasada ograniczonego zaufania - przynajmniej
    > >nie w polskim PoRD.
    >
    > Nie ma rzeczywiście. Ale jest Art.3 i 4.

    3 chyba tu nie ma zastosowania - w końcu kierujący samochodem raczej
    nie celował specjalnie w pieszą. Co do 4, to zależy jak cała sytuacja
    wyglądała. Jeśli pieszy stoi przy jezdni (bez przejścia) i rozgląda
    się, to raczej można założyć że czeka aż będzie miał możliwość
    bezpiecznego przejścia. Co innego jeśli widzimy kogoś dobiegającego do
    drogi, nie zwalniającego itp - to dla takich sytuacji jest
    przeznaczony art. 4

    --
    Regards
    Matt


  • 20. Data: 2008-05-07 19:00:09
    Temat: Re: Konsekwencje wypadku samochodowego
    Od: Tristan <n...@s...pl>

    W odpowiedzi na pismo z środa, 07 maj 2008 11:24
    (autor Matt
    publikowane na pl.soc.prawo,
    wasz znak:
    <5...@2...goog
    legroups.com>):

    >> Ale miał zachować zasadę ograniczonego zaufania.
    > Nie ma czegoś takiego jak zasada ograniczonego zaufania - przynajmniej
    > nie w polskim PoRD.

    Jak nie?

    Art. 4.
    Uczestnik ruchu i inna osoba znajdująca się na drodze mają prawo liczyć, że
    inni uczestnicy tego ruchu przestrzegają przepisów ruchu drogowego, chyba
    że okoliczności wskazują na możliwość odmiennego ich zachowania.


    --
    Tristan
    Jeśli chcesz się dowiedzieć jak nieskutecznie a złośliwie spamować,
    napisz tu: s...@i...eu t...@i...eu

strony : 1 . [ 2 ] . 3


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1