-
11. Data: 2011-05-08 08:32:52
Temat: Re: Jeszzce o pierwszenstwie
Od: JaMyszka <f...@g...com>
On 7 Maj, 16:04, Przemysław Adam Śmiejek <n...@s...pl> wrote:
> > [...]
> > Dość-to hardcore'owe.
> > Jeśli bystrzak z daszka-w lewo wypatrzy lukę (ślamazarę) z
> > daszka-w-prawo i się tam smyknie, a Ty akurat jako z-nóżki-w-lewo mu się
> > nawiniesz pod zderzak i on Ci zdefasonuje prawy-przód i swoje czoło, to
> > ewidentnie Twoja wina.
> Mało prawdopodobne, zwłaszcza jak stoi i czeka. Oba mamy stać przez 10
> minut, choć jest przejazd? To sprzeczne z przepisami i logiką. Zresztą
> od tego jest inteligencja kierowcy, żeby to wszystko ocenić.
Ależ wypadki są dlatego, że ta inteligencja jest za mała.
--
Pozdrawiam :)
JM
http://www.bykom-stop.avx.pl/index.html
Bezpieczny wolontariat (Nobel?): http://zwijaj.pl/
-
12. Data: 2011-05-08 09:18:29
Temat: Re: Jeszzce o pierwszenstwie
Od: cyklista <c...@k...pl>
Użytkownik Gotfryd Smolik news napisał:
> ŻEBY NIE BYŁO.
> Tak, niejednokrotnie jadę z naruszeniem "zasady wysokiej ostrożności".
> Ale ze świadomością że wtedy trzeba BARDZO się pilnować jak tamten
> JEDZIE, a nie jak SYGNALIZUJE czy też ma obowiązek jechać!
> Bo jeśli *pojedzie* inaczej, niż był zobowiazany...
>
Do tego się przyczepię. Nie ma zasady "wysokiej ostrożności" jest
zasada "pełne zaufanie", przepis wyraźnie mówi "ma prawo uważać że inni
będą się stosować". Więc uważam że dający kierunkowskaz sygnalizuje swój
manewr i go wykona i zgodnie z prawem ja jadąc z nim nie koliduję. Jeśli
pojechał jednak prosto to zrobił to niezgodnie z prawem i może być winny
kolizji (chyba że wcześniej widziałem jak jechał wężykiem lub łamie
jakiś inny przepis i mam obowiązek uważać że się nie stosuje do
przepisów). Wiadomo że kluczowy tutaj jest materiał dowodowy i pewnie z
tego powodu takie sprawy kończą się inaczej (zgodnie z zasadą że jeśli
obydwie strony zeznają coś przeciwnego to sąd postąpi jakby w ogóle nie
zeznawali i ustali pierwszeństwo na podstawie znaków). Nie problem
doinwestować w swój samochód 200 zł i mieć stale nagrywający rejestrator
trasy, znika wtedy problem dowodowy.
Interesuje mnie czy jeśli dowody i zeznania są zgodne, "tak Panie sędzio
migałem ale się rozmyśliłem w połowie skrętu i jednak pojechałem prosto
nie wyłączając kierunkowskazu" to też zapadają wyroki nie po mojej a
twojej myśli.
-
13. Data: 2011-05-08 09:35:47
Temat: Re: Jeszzce o pierwszenstwie
Od: "SDD" <s...@t...pl>
Użytkownik "JaMyszka" <f...@g...com> napisał w wiadomości
news:f79b70fe-876d-488d-a478-b1d3736af208@e35g2000yq
c.googlegroups.com...
>Ty tak naprawdę?!
>To ja już wolę ludzi, którzy świadomie nie przestrzegają przepisów.
>BTW Jest różnica między "ustąpieniem" a "zakazem wjazdu". Nigdy nie
>słyszałeś o mandatowiczach, którym się wydawało, że nikt nie widzi ich
>płynnego minięcia znaku B-20 na pustym skrzyżowaniu?
Przeczytales dokladnie moja "historyjke"? Ze zrozumieniem?
Pozdrawiam
SDD
-
14. Data: 2011-05-08 09:41:49
Temat: Re: Jeszzce o pierwszenstwie
Od: Przemysław Adam Śmiejek <n...@s...pl>
W dniu 08.05.2011 10:28, JaMyszka pisze:
> On 7 Maj, 14:30, Przemysław Adam Śmiejek wrote:
>> Nie. Przeczytaj definicję ustąpienia. W skrócie: Ustąpić pierwszeństwa
>> to powstrzymać się od ruchu, jeżeli mój ruch na kogoś wpływa. Skoro twój
>> ruch nie wpływa, możesz jechać.
> Ty tak naprawdę?!
Nie ja, Prawo o Ruchu Drogowym.
> To ja już wolę ludzi, którzy świadomie nie przestrzegają przepisów.
A se wól. Wolny kraj, możesz mieć dowolne wole.
> BTW Jest różnica między "ustąpieniem" a "zakazem wjazdu".
BTW: jest różnica pomiędzy sarną a zającem.
>Nigdy nie
> słyszałeś o mandatowiczach, którym się wydawało, że nikt nie widzi ich
> płynnego minięcia znaku B-20 na pustym skrzyżowaniu?
A jaki to ma związek z omawianym przypadkiem?
>> Warto o tym pamiętać, bo np. często stoję za jeleniami, którzy na
>> skrzyżowaniu T jadą z nóżki w lewo. Daszek ma pierwszeństwo, ale z lewej
>> strony daszka ciąg pojazdów wykonuje prawoskręt, więc nóżka w lewo może
>> jechać bo daszek w nóżkę z prawej i tak czekają na prawoskręcających.
>> [...]
> I jeszcze inwektywy...
I dyrektywy.
> Gdyby więcej było takich interpretatorów, to jak nic byłaby u nas Azja
> na drogach.
No wiem, dlatego właśnie nazywam ich jeleniami. Choć raczej ich
zachowanie nie wynika ze złej interpretacji tylko z nieznajomości prawa,
które w tym zakresie jest akurat zgodne ze zdrowym rozsądkiem i logiką.
Tylko oni się boją tę logikę wykorzystać, bo przeczytali tylko początek
zdania z przepisów i działają jak połowiczny algorytm.
--
Przemysław Adam Śmiejek
Niech żadne nieprzyzwoite słowo nie wychodzi z ust waszych,
ale tylko dobre, które może budować, gdy zajdzie potrzeba,
aby przyniosło błogosławieństwo tym, którzy go słuchają. (Ef 4,29)
-
15. Data: 2011-05-08 09:44:06
Temat: Re: Jeszzce o pierwszenstwie
Od: Przemysław Adam Śmiejek <n...@s...pl>
W dniu 08.05.2011 11:35, SDD pisze:
> U?ytkownik "JaMyszka" <f...@g...com> napisa? w wiadomo?ci
> news:f79b70fe-876d-488d-a478-b1d3736af208@e35g2000yq
c.googlegroups.com...
>
>> Ty tak naprawd??!
>> To ja ju? wol? ludzi, kt?rzy ?wiadomie nie przestrzegaj? przepis?w.
>> BTW Jest r?nica mi?dzy "ust?pieniem" a "zakazem wjazdu". Nigdy nie
>> s?ysza?e? o mandatowiczach, kt?rym si? wydawa?o, ?e nikt nie widzi ich
>> p?ynnego mini?cia znaku B-20 na pustym skrzy?owaniu?
>
> Przeczytales dokladnie moja "historyjke"? Ze zrozumieniem?
Wygląda, że niestety nie ona pierwsza czyta i nie czyta, tylko sobie
wyobraża.
ATPO: Popraw w końcu konfigurację czytnika, żeby nie siać tymi krzaczkami.
Chwila roboty:
http://www.grzegorz.net/oe/config.php
i przynajmniej treści nie będziesz kaszanił (bo kaszanienia tematów nie
da się w OE naprawić ZTCW)
--
Przemysław Adam Śmiejek
Niech żadne nieprzyzwoite słowo nie wychodzi z ust waszych,
ale tylko dobre, które może budować, gdy zajdzie potrzeba,
aby przyniosło błogosławieństwo tym, którzy go słuchają. (Ef 4,29)
-
16. Data: 2011-05-14 21:40:06
Temat: Re: Jeszzce o pierwszenstwie
Od: Gotfryd Smolik news <s...@s...com.pl>
On Sat, 7 May 2011, Przemysław Adam Śmiejek wrote:
> Nie wpływa. Założenie opowieści jest takie, że gość zdąży przejechać
> zanim tamten dojedzie
A to oczywiscie.
> i się zatrzyma na stopie.
A tu niestety co innego.
> Więc ruch tamtego będzie
> identyczny, jakby ten gość nie przejechał.
Tylko, jakby nie istniała hierarhia przepisów.
Ale istnieje, i z niej wychodzi że jeśli wykluczyć umyślność
oraz doprowadzenie do "niemożliwości", to winien jest nie
ustępujący pierwszeństwa.
Obowiązek STOP jest niżej, bo dotyczy tylko jednej strony
(więc nie daje takich "forów", jak ustąpienie pierwszeństwa).
A prawo do "uważania że pojedzie wg przepisów" jest przepisem
najbardziej ogólnym, z początku ustawy, wobec szczegółowych
musi ustąpić.
> No ale to bez związku. Obydwie osoby z opowieści mają polecenie USTĄP.
No właśnie.
Dlatego ustąpić musi ta, dla której przepis szczegółowszy tak stanowi.
Dopiero jakby miały równe prawa, to można by wnioskować na podstawie
przepisu o zakładaniu że inni pojadą prawidłowo.
>> Natomiast z tego, że on ma się zatrzymać, *nie możesz* wywodzić
>> że "mam jakieś prawo, bo on ma się zatrzymać".
>
> Nie. On się ma zatrzymać i ustapić i ja mam ustąpić. USTĄPIĆ, czyli
> powstrzymać od ruchu, o ile mój ruch na kogoś wpływa. Tu nie wpływa, bo
> tamten ma STOP i się na nim zatrzymuje, więc ja zdążam przejechać.
Tristan, nie jesteś jedynym człowiekiem któremu *TEGO* nie umiem
wytłumaczyć :)
Wiem - więc pasuję.
Ale rozważ jeszcze raz co napisałem:
- to że on ma STOP nie daje *MI* żadnego prawa
- to że przepis o "zakładaniu że pojadą zgodnie z prawem" jest ogólny
>> a kończąc na flejmach
>> z "zamkiem" (który nie ma oparcia w prawie .pl w zakresie obowiązku
>> jazdy "na przemian" na końcu).
>
> No nie ma. Ale bazuje właśnie na ustąpieniu pierwszeństwa. Zmieniając
> pas mam ustąpić pierwszeństwa,
Ale to jest argument za "antyzamkiem", a nie za zamkiem :D
> To samo ma zastosowanie przy dowolnym innym przypadku, gdy ktoś mnie
> przepuszcza
No to się zgadza, miałem na myśli "słuszność prawną" zamka (w .pl)
>> Odpowiedz na proste pytanie: kto będzie winien, jak któryś z tych
>> jadących z lewej i "migających w prawo" *JEDNAK* pojedzie prosto
>> i zaliczycie bliskie spotkanie trzeciego stopnia?
>
> Ale to nie ma związku z sytuacją w ogóle. Bo to nigdzie w ruchu miejskim
> byś się nie mógł poruszać czekając aż wszyscy znikną. Musisz po prostu
> właściwie szacować.
I to samo dotyczy przypadku ze znakiem STOP.
>> Ale ze świadomością że wtedy trzeba BARDZO się pilnować jak tamten
>> JEDZIE,
>
> Oczywiście. Ale bez pewnego stopnia ryzyka w warunkach zabrskich, a już
> na pewno gliwickich, byś nie przejechał. Po prostu trzeba zakładać,
> zgodnie z art.4, że on jednak jedzie tak, jak sygnalizuje.
<OT>
Ty mi wytłumacz, co zrobić z kierowcą który "zakłada" sobie coś
z przezorności, samemu mając zero oceny odległości.
Dziś mi jeden geniusz rondo zablokował - wcelowałem rowerem tuż
za tylny zderzak (nie hamowałem, bo pod górkę - Korfantego
od centrum) żeby za nim wjechać na środek pasa.
Skutek?
Pisk hamulców. Jego.
Z braku laku też musiałem stanąć (przy jego tylnym kole).
Chyba sobie wyobrażał, że mam zamiar popełnić samobójstwo przez
wjazd pod samochód - i chwała że chciał zapobiec, pic w tym,
że jakby to rzec, musiałbym jechać Hayabusą :>
(przypomnę: po jego awaryjnym hamowaniu samochodem, ja na *jednośladzie*
zatrzymałem się przy jego tylnym kole)
<\OT>
>> Nakaz zatrzymania, który obowiązuje TAMTEGO, w niczym nie uchyla
>> nakazu ustąpienia pierwszeństwa, który mam JA.
>
> tak, ale ustąpienie pierwszeństwa to nakaz nie wpływania znacząco na
> tamtego,
Ale TAKI SAM NAKAZ masz TY.
> Stosując twoją logikę, masz skrzyżowanie równorzędne ABCD i równocześnie
> nadjeżdżają pojazdy ABCD i każdy skręca w swoje prawo. W mojej wersji po
> prostu jadą. W Twojej stoją każdy czeka na sąsiada.
Ale to nie moja wersja.
To wersja którą *podobno* uczą również na kursach - ze świadomością,
że "jak on nie skręci to masz przechlapane".
pzdr, Gotfryd
-
17. Data: 2011-05-14 21:40:42
Temat: Re: Jeszzce o pierwszenstwie
Od: Gotfryd Smolik news <s...@s...com.pl>
On Sun, 8 May 2011, cyklista wrote:
> Użytkownik Gotfryd Smolik news napisał:
>
>> ŻEBY NIE BYŁO.
>> Tak, niejednokrotnie jadę z naruszeniem "zasady wysokiej ostrożności".
>> Ale ze świadomością że wtedy trzeba BARDZO się pilnować jak tamten
>> JEDZIE, a nie jak SYGNALIZUJE czy też ma obowiązek jechać!
>> Bo jeśli *pojedzie* inaczej, niż był zobowiazany...
>>
>
> Do tego się przyczepię. Nie ma zasady "wysokiej ostrożności" jest zasada
> "pełne zaufanie", przepis wyraźnie mówi "ma prawo uważać że inni będą się
> stosować".
Ale to jest przepis bardzo ogólny.
Prawie każdy przepis zapisany *za nim* jest szczegółowszy niż on :)
Wychodzi, że ma zastosowanie *wtedy*, kiedy przepisy szczegółowsze go
nie uchylają.
> Więc uważam że dający kierunkowskaz sygnalizuje swój manewr i go
> wykona i zgodnie z prawem ja jadąc z nim nie koliduję.
Ale tak nie jest - poczytaj wyroki.
Klasyka - pojazd jedzie z Twojej lewej "z pierwszeństwem", sygnalizuje
skręt w prawo, a Ty z poprzecznej też w prawo.
Ruszasz, a on *nie skręca*.
Czyja wina?
> Jeśli pojechał jednak
> prosto to zrobił to niezgodnie z prawem i może być winny kolizji (chyba że
> wcześniej widziałem jak jechał wężykiem
No nie bardzo - widziałeś, że jechał prosto, a nie skręcał :)
> Nie problem doinwestować w swój samochód 200 zł i mieć stale
> nagrywający rejestrator trasy, znika wtedy problem dowodowy.
>
> Interesuje mnie czy jeśli dowody i zeznania są zgodne, "tak Panie sędzio
> migałem ale się rozmyśliłem w połowie skrętu i jednak pojechałem prosto nie
> wyłączając kierunkowskazu" to też zapadają wyroki nie po mojej a twojej
> myśli.
Obawiam się, że częściej argumentacja brzmi "nie zauważyłem że włączyłem
migacz" :P
Chodzi o to, że umyślność stanowi przesłankę która przeważa szalę,
i w opisanym przypadku umyślne nie wyłączenie migacza mogłoby być
potraktowane jako chęć doprowadzenia do wypadku.
Ale "zapomniałem wyłączyć" to już chyba by przeszło: "przed skrzyżowaniem
myślałem o skręcie, ale później przypomniałem sobie że mam jechać
prosto, a zapomniałem wyłączyć".
Przypominam, że migasz sygnalizuje *zamiar* skrętu, więc "przed
skrzyżowaniem" :)
pzdr, Gotfryd
-
18. Data: 2011-05-16 19:42:06
Temat: Re: Jeszzce o pierwszenstwie
Od: Przemysław Adam Śmiejek <n...@s...pl>
W dniu 14.05.2011 23:40, Gotfryd Smolik news pisze:
> On Sat, 7 May 2011, Przemysław Adam Śmiejek wrote:
> Obowiązek STOP jest niżej, bo dotyczy tylko jednej strony
> (więc nie daje takich "forów", jak ustąpienie pierwszeństwa).
> A prawo do "uważania że pojedzie wg przepisów" jest przepisem
> najbardziej ogólnym, z początku ustawy, wobec szczegółowych
> musi ustąpić.
tak. Ale definicja ustąpienia pierwszeństwa nakazuje powstrzymanie się
od ruchu, o ile ruch znacząco na kogoś wpływa. A w opisanej sytuacji nie
wpływa, bo ,,przeciwnik'' ma wykonać zatrzymanie na STOPie i wtedy
pytający spokojnie i bez wpłynięcia przejedzie.
> Ale rozważ jeszcze raz co napisałem:
> - to że on ma STOP nie daje *MI* żadnego prawa
Oczywiście. Prawo do przejazdu przed nim daje ci tylko to, że umiesz
przejechać tak, żeby na niego nie wpłynąć.
> - to że przepis o "zakładaniu że pojadą zgodnie z prawem" jest ogólny
No. Więc jak nie ma przesłanek, że gość oleje stopa, to można założyć,
że na stopie się zatrzyma, a skoro tak, to będzie np. aż nadto czasu na
przejazd bez wpłynięcia na niego.
>>> a kończąc na flejmach
>>> z "zamkiem" (który nie ma oparcia w prawie .pl w zakresie obowiązku
>>> jazdy "na przemian" na końcu).
>> No nie ma. Ale bazuje właśnie na ustąpieniu pierwszeństwa. Zmieniając
>> pas mam ustąpić pierwszeństwa,
> Ale to jest argument za "antyzamkiem", a nie za zamkiem :D
Nie. Za zamkiem. Uciąłeś dalszą część wyjaśniającą.
>> To samo ma zastosowanie przy dowolnym innym przypadku, gdy ktoś mnie
>> przepuszcza
> No to się zgadza, miałem na myśli "słuszność prawną" zamka (w .pl)
Słuszność jest taka, że nie jest obowiązkowy, ale nie jest zakazany, bo
definicja ustąpienia pierwszeństwa pozwala pojechać przed tym, któremu
się niby ustępuje. Stąd, ponieważ wszelkie logiczne i pragmatyczne
przemyślenia wskazują na sensowność zamka, jest on zalecany i promowany
i nie stoi jako taki w sprzeczności z prawem, a jedynie nie jest tym
prawem wymuszany.
>>> Odpowiedz na proste pytanie: kto będzie winien, jak któryś z tych
>>> jadących z lewej i "migających w prawo" *JEDNAK* pojedzie prosto
>>> i zaliczycie bliskie spotkanie trzeciego stopnia?
>> Ale to nie ma związku z sytuacją w ogóle. Bo to nigdzie w ruchu miejskim
>> byś się nie mógł poruszać czekając aż wszyscy znikną. Musisz po prostu
>> właściwie szacować.
> I to samo dotyczy przypadku ze znakiem STOP.
Oczywiście. I o tym właśnie nieustannie mowa :D
> Pisk hamulców. Jego.
> Z braku laku też musiałem stanąć (przy jego tylnym kole).
> Chyba sobie wyobrażał, że mam zamiar popełnić samobójstwo przez
> wjazd pod samochód - i chwała że chciał zapobiec,
No niestety płynność ruchu jest często zaburzana przez panikujących i
niedoćwiczonych kierowców. To niestety też trzeba szacować. ja w ogóle
uważam, że raz na 5 lat powinno być obowiązkowe szkolenie i egzamin, no
może raz na 10.
>pic w tym,
> że jakby to rzec, musiałbym jechać Hayabusą :>
Czym jechać?
>> Stosując twoją logikę, masz skrzyżowanie równorzędne ABCD i równocześnie
>> nadjeżdżają pojazdy ABCD i każdy skręca w swoje prawo. W mojej wersji po
>> prostu jadą. W Twojej stoją każdy czeka na sąsiada.
> Ale to nie moja wersja.
> To wersja którą *podobno* uczą również na kursach - ze świadomością,
> że "jak on nie skręci to masz przechlapane".
Na moich nie uczą. Za ogół instruktorów się nie wypowiem, ale obserwując
forumek Winfora, to jednak chyba głównie problem jest jedynie z
zakleszczającym się skrzyżowaniem. A niezakleszczające się nie pojawiają
się.
--
Przemysław Adam Śmiejek
Niech żadne nieprzyzwoite słowo nie wychodzi z ust waszych,
ale tylko dobre, które może budować, gdy zajdzie potrzeba,
aby przyniosło błogosławieństwo tym, którzy go słuchają. (Ef 4,29)
-
19. Data: 2011-05-16 20:40:53
Temat: Re: Jeszzce o pierwszenstwie
Od: witek <w...@g...pl.invalid>
On 5/16/2011 2:42 PM, Przemysław Adam Śmiejek wrote:
> W dniu 14.05.2011 23:40, Gotfryd Smolik news pisze:
>> On Sat, 7 May 2011, Przemysław Adam Śmiejek wrote:
>
>> Obowiązek STOP jest niżej, bo dotyczy tylko jednej strony
>> (więc nie daje takich "forów", jak ustąpienie pierwszeństwa).
>> A prawo do "uważania że pojedzie wg przepisów" jest przepisem
>> najbardziej ogólnym, z początku ustawy, wobec szczegółowych
>> musi ustąpić.
>
>
> tak. Ale definicja ustąpienia pierwszeństwa nakazuje powstrzymanie się
> od ruchu, o ile ruch znacząco na kogoś wpływa. A w opisanej sytuacji nie
> wpływa, bo ,,przeciwnik'' ma wykonać zatrzymanie na STOPie i wtedy
> pytający spokojnie i bez wpłynięcia przejedzie.
>
Ale to już było.
Skąd wiesz, że ten znak z drugiej strony nie był zasłoniety.
Czyli z czyjegoś obowiązku nie wyciągaj prawa dla siebie.
>> Ale rozważ jeszcze raz co napisałem:
>> - to że on ma STOP nie daje *MI* żadnego prawa
>
> Oczywiście. Prawo do przejazdu przed nim daje ci tylko to, że umiesz
> przejechać tak, żeby na niego nie wpłynąć.
niezależnie od tego czy on sie zatrzyma czy też nie.
>
>> - to że przepis o "zakładaniu że pojadą zgodnie z prawem" jest ogólny
>
> No. Więc jak nie ma przesłanek, że gość oleje stopa, to można założyć,
> że na stopie się zatrzyma, a skoro tak, to będzie np. aż nadto czasu na
> przejazd bez wpłynięcia na niego.
z zastrzeżeniem, że jak twoje założenie okaże się nieprawdziwe to
konsekwencje ponosisz ty a nie on.
-
20. Data: 2011-05-17 10:11:35
Temat: Re: Jeszzce o pierwszenstwie
Od: cyklista <c...@k...pl>
Użytkownik Gotfryd Smolik news napisał:
> On Sun, 8 May 2011, cyklista wrote:
>
>> Użytkownik Gotfryd Smolik news napisał:
>>
>>> ŻEBY NIE BYŁO.
>>> Tak, niejednokrotnie jadę z naruszeniem "zasady wysokiej ostrożności".
>>> Ale ze świadomością że wtedy trzeba BARDZO się pilnować jak tamten
>>> JEDZIE, a nie jak SYGNALIZUJE czy też ma obowiązek jechać!
>>> Bo jeśli *pojedzie* inaczej, niż był zobowiazany...
>>>
>>
>> Do tego się przyczepię. Nie ma zasady "wysokiej ostrożności" jest
>> zasada "pełne zaufanie", przepis wyraźnie mówi "ma prawo uważać że
>> inni będą się stosować".
>
> Ale to jest przepis bardzo ogólny.
> Prawie każdy przepis zapisany *za nim* jest szczegółowszy niż on :)
> Wychodzi, że ma zastosowanie *wtedy*, kiedy przepisy szczegółowsze go
> nie uchylają.
>
Przepisy szczegółowe nie uchylają głównego. Czy przepisy szczegółowe
uchylają zasadę ruchu prawostronnego?
>> Więc uważam że dający kierunkowskaz sygnalizuje swój manewr i go
>> wykona i zgodnie z prawem ja jadąc z nim nie koliduję.
>
> Ale tak nie jest - poczytaj wyroki.
> Klasyka - pojazd jedzie z Twojej lewej "z pierwszeństwem", sygnalizuje
> skręt w prawo, a Ty z poprzecznej też w prawo.
> Ruszasz, a on *nie skręca*.
> Czyja wina?
>
Właśnie te wyroki mnie interesują, zapadające po wejściu nowego kodeksu
i w przypadkach udowodnionych złego sygnalizowania manewru
>> Jeśli pojechał jednak prosto to zrobił to niezgodnie z prawem i może
>> być winny kolizji (chyba że wcześniej widziałem jak jechał wężykiem
>
> No nie bardzo - widziałeś, że jechał prosto, a nie skręcał :)
>
Widziałem że zwolnił, włączył kierunkowskaz a potem jak ja ruszyłem
celowo przyspieszył i wjechał we mnie. Co potwierdzają oprócz nagrania
również uszkodzenia. Więc nie jest winny jeśli celowo we mnie wjechał?
>> Nie problem doinwestować w swój samochód 200 zł i mieć stale
>> nagrywający rejestrator trasy, znika wtedy problem dowodowy.
>>
>> Interesuje mnie czy jeśli dowody i zeznania są zgodne, "tak Panie
>> sędzio migałem ale się rozmyśliłem w połowie skrętu i jednak
>> pojechałem prosto nie wyłączając kierunkowskazu" to też zapadają
>> wyroki nie po mojej a twojej myśli.
>
> Obawiam się, że częściej argumentacja brzmi "nie zauważyłem że włączyłem
> migacz" :P
> Chodzi o to, że umyślność stanowi przesłankę która przeważa szalę,
> i w opisanym przypadku umyślne nie wyłączenie migacza mogłoby być
> potraktowane jako chęć doprowadzenia do wypadku.
> Ale "zapomniałem wyłączyć" to już chyba by przeszło: "przed skrzyżowaniem
> myślałem o skręcie, ale później przypomniałem sobie że mam jechać
> prosto, a zapomniałem wyłączyć".
> Przypominam, że migasz sygnalizuje *zamiar* skrętu, więc "przed
> skrzyżowaniem" :)
Sygnalizuje również dalej na skrzyżowaniu bo przecież nie wyłączył. Więc
wykonuje manewr niezgodnie z przepisami co jest przyczyną kolizji, Ja
wykonałem manewr zgodnie z przepisami.
Spójrzmy na światła samochodowe jak na znaki drogowe (czy nie można tak
ich traktować?), światło stopu oznacza "stój, nie przejeżdżaj za mnie",
kierunkowskaz oznacza "zakaz wyprzedzania z tej strony" itd.... To tak
jak ze znakiem pozostałym po drogowcach, jest on nieprawidłowy ale dalej
obowiązuje. Przepis o sygnalizowaniu manewru przed i w trakcie jego
wykonywania nie jest przecież gorszy od innych, po to istnieje żeby inni
użytkownicy drogi wiedzieli o torze jazdy innego samochody tak jak znaki
o innych aspektach zachowania na drodze.
Weźmy pod uwagę inny przykład:
1. Droga dwukierunkowa z linią przerywaną i klasyczny manewr
wyprzedzania. Jeśli samochód przed tobą sygnalizuje lewoskręt to nie
masz prawa go wyprzedzać a jak nie sygnalizuje to masz prawo. Jak
dochodzi do kolizji to kluczowe tutaj jest czy sygnalizował czy nie dla
ustalenia winy i jak powie "zapomniałem włączyć ale właśnie przypomniało
mi się że mam tutaj skręcić do domu i i tak jest winny".
Tutaj chyba nikt nie ma wątpliwości? (nie mówiąc o tym że miga w prawo a
skręca w lewo bo się pomylił)
2. sytuacja taka sama tylko że poprzedzający samochód jedzie z tym
kierunkowskazem już 1 km, więc uważam że nastąpił właśnie moment "chyba
że jego zachowanie wskazuje na coś innego", mam prawo przypuszczać że
nie stosuje się do przepisów i go wyprzedzam a on mi wtedy skręca, kto
jest winny? tak samo jak z wadliwie działającymi światłami na
skrzyżowaniu, zmieniają się losowo co 2-5 sekund co widzimy po 2
minutowej obserwacji, stosujemy się do ogólnego oznakowania a nie tego
co w danej sekundzie pokazały
Więc dlaczego mam inaczej uważać na skrzyżowaniu w końcu sygnalizacja
świetlna (a kierunkowskazy są światłami) ma pierwszeństwo przed znakami :-)