eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPrawoGrupypl.soc.prawoJak banku "negocjują" w trudnej sytuacji klienta - czyli naga prawda o obłudzie banków
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 12

  • 1. Data: 2005-05-27 19:10:24
    Temat: Jak banku "negocjują" w trudnej sytuacji klienta - czyli naga prawda o obłudzie banków
    Od: "kredytobiorca" <k...@o...pl>

    Wiele się słyszy - w mediach i w samych bankach, że "problemy się zdarzają" i
    jak taki klient ma jakiś problem z kredytem (dotąd spłacanym regularnie) - to
    najważniejsze: "przyjść wcześniej, powiedzieć - a nie jak jest za późno...".
    Otóż na rzeczywistym przykładzie banku Millenium - wyjaśniam - że to po prostu
    jest kłamstwo, a mówiąc dyplomatycznie tzw. "public relations" bankowców.
    Niestety.
    Mam kredyt na mieszkanie w ww. banku, w którym to mieszkaniu mieszkam z
    rodziną. Kredyt długoterminowy - po wielu latach regularnego spłacania, jakiś
    czas temu dochody zarówno mojej jak i pozostałej rodziny nagle się urwały -
    życie finansowe się zawaliło.
    Jednak raty za mieszkanie zawsze miały najważniejszy priorytet. Czując mimo to,
    że lada m-c skończą się również oszczędności, spłacając ciągle regularnie -
    napisałem do banku oficjalne pismo (listem poleconym wysłałem) z opisem mojej
    sytuacji i prośbą o zawieszenie na kilka m-cy (krótki czas) pobierania rat z
    mojego konta. Pozwoliłoby mi to złapać tzw. oddech i dalej po przerwie spłacać
    regularnie. W dość długim piśmie opisałem szczegółowo sytuację finansową moją i
    mojej rodziny.
    I co? I nic. I bank nawet za przeproszeniem nie odpowiedział, żebym "pocałował
    się gdzieś"!! Nic. Cisza. Raty ściągają dalej z konta, czy raczej "ściągają",
    bo na koncie kaska się po paru m-cach skończyła. I tyle.
    Chętnie płaciłbym, ale nie mam z czego. Więc debet niedozwolony na koncie
    rośnie.
    W perspektywie (pesymistyczny wariant zdarzeń) czeka mnie wypowiedzenie umowy
    kredytowej, potem komornik, sprawa o eksmisję, w której zapewne Sąd będzie
    musiał przyznać lokal zastępczy (czy socjalny - jak to się tam nazywa). Lokali
    zastępczych jak wiadomo gmina nie ma, więc może pozwolą nam mieszkać w
    mieszkaniu dopóki lokalu nie będzie (kilka lat....?), a więc... hmmm... nie
    prościej byłoby dogadać się z bankiem???
    Moim zdaniem prościej - ale bank nie chce rozmawiać, a na to co ja się odzywam -
    nie odpowiada... :(((


    --
    Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl


  • 2. Data: 2005-05-27 19:53:43
    Temat: Re: Jak banku "negocjują" w trudnej sytuacji klienta - czyli naga prawda o obłudzie banków
    Od: witek <w...@g...pl.spam.invalid>

    kredytobiorca wrote:
    > Wiele się słyszy - w mediach i w samych bankach, że "problemy się zdarzają" i
    > jak taki klient ma jakiś problem z kredytem (dotąd spłacanym regularnie) - to
    > najważniejsze: "przyjść wcześniej, powiedzieć - a nie jak jest za późno...".

    I uważasz, że jak wysłałeś jeden list polecony, to sprawa załatwiona.
    Ganiaj do banku i tak długo marudź, aż z kimś coś załatwisz.


  • 3. Data: 2005-05-27 20:03:50
    Temat: Re: Jak banku "negocjują" w trudnej sytuacji klienta - czyli naga prawda o obłudzie banków
    Od: "rezist.com" <s...@p...com>

    > I co? I nic. I bank nawet za przeproszeniem nie odpowiedział, żebym "pocałował
    > się gdzieś"!!

    A skad wiesz ze Twoje pismo dotarlo do banku?
    Masz potwierdzenie odbioru?

    Dziwi mnie fakt ze nie probowales sie skontaktowac i wyjasnic
    tej sprawy

    --
    tomek nowak
    http://rezist.com
    http://anvilstrike.com


  • 4. Data: 2005-05-27 20:09:38
    Temat: Re: Jak banku "negocjują" w trudnej sytuacji klienta - czyli naga prawda o obłudzie banków
    Od: "kredytobiorca" <k...@o...pl>

    > kredytobiorca wrote:
    > > Wiele się słyszy - w mediach i w samych bankach, że "problemy się zdarzają"
    i
    > > jak taki klient ma jakiś problem z kredytem (dotąd spłacanym regularnie) -
    to
    > > najważniejsze: "przyjść wcześniej, powiedzieć - a nie jak jest za późno...".
    >
    > I uważasz, że jak wysłałeś jeden list polecony, to sprawa załatwiona.
    > Ganiaj do banku i tak długo marudź, aż z kimś coś załatwisz.

    Akurat Millenium to tak ma, że zasadniczo oddział jest jeden (główny) - a w
    tych "niby-oddziałach" to można... niewiele można. Oni ani decyzji żadnych nie
    podejmują ani nic.
    Ponadto list wysłałem po rozmowie telefonicznej z działem windykacji - CO
    należy zrobić w takiej sytuacji? Oni - że wysłać list z opisem sytuacji.
    Wysłałem.
    I nic.

    --
    Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl


  • 5. Data: 2005-05-27 20:10:39
    Temat: Re: Jak banku "negocjują" w trudnej sytuacji klienta - czyli naga prawda o obłudzie banków
    Od: "kredytobiorca" <k...@o...pl>

    > > I co? I nic. I bank nawet za przeproszeniem nie odpowiedział,
    żebym "pocałował
    > > się gdzieś"!!
    >
    > A skad wiesz ze Twoje pismo dotarlo do banku?
    > Masz potwierdzenie odbioru?
    >
    > Dziwi mnie fakt ze nie probowales sie skontaktowac i wyjasnic
    > tej sprawy

    No bo wiem, że dotarło - a Ty nie szukaj dziury w całym: nie po to napisałem
    posta, żeby ktoś odwracał kota ogonem.
    Ja nie próbowałem się skontaktować.....???? ROTFL!!!!
    Grupa schodzi na psy....:((( Ale nie tylko ta;)))

    --
    Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl


  • 6. Data: 2005-05-27 20:31:14
    Temat: Re: Jak banku "negocjują" w trudnej sytuacji klienta - czyli naga prawda o obłudzie banków
    Od: "Robert Tomasik" <r...@g...pl>

    Użytkownik "kredytobiorca" <k...@o...pl> napisał w
    wiadomości news:236f.0000068d.429770a0@newsgate.onet.pl...

    Spójrz na to z innej strony. Teraz banki zjeżdżają z kosztami z uwagi na
    konkurencje, a za to właśnie podnoszą koszty na wypadek niewywiązania
    się z umowy przez klienta, bo tak naprawdę nikt na to nie patrzy. Tak
    jest w wypadku kart kredytowych, gdzie za opóźnienie w spłacie jeden
    dzień musisz kilkadziesiąt złotych zapłacić. Wysłanie upomnienia w BPH
    kosztuje bodaj 35 zł. Niech mi ktoś powie, że tyle ich realnie to
    kosztuje?

    W Twoim wypadku, to oni śpią spokojnie i czekają, jak się wywrócisz. Bo
    ze się wywrócisz sam ich wspaniałomyślnie powiadomiłeś. Ile oni
    zarabiają na normalnym kredycie - marne kilka procent. A na
    wypowiedzianym - kilkadziesiąt. To czego Ty od nich oczekujesz? Bank ma
    za zadanie przynieść zysk.

    Jedyna rozsądna rada, jakiej Ci można udzielić, to próba negocjacji z
    innym bankiem. Bo dla tego innego banku będziesz potencjalnym klientem.
    Z takim klientem się będą liczyć, bo możesz iść do innego banku. Jak
    podpiszesz umowę, to się przestaną liczyć, ale do tego czasu możesz
    ponegocjować. Są takie, które przejmują takie zobowiązania na rozsądnych
    zasadach. Rozsądnych z Twojego punktu widzenia, czyli niższe
    oprocentowanie, niż od kredytu wypowiedzianego w Twoim banku.

    No i nauczka dla Ciebie, że w poważne sprawy, to się bawi z poważnymi
    bankami. Mów co chcesz, ale marmurkowy bank daje tę możliwość, że można
    iść i porozmawiać z człowiekiem za tym marmurkiem. A nie korespondować.
    Oni nie mają obowiązku Ci odpowiedzieć. Sprawdzili pewnie na wszelki
    wypadek, że jakby co są kryci (mają zastaw na mieszkaniu wartym pewnie
    więcej, niż zadłużenie) i teraz spokojnie patrzą, jak się sam pogrążasz.

    Banki mniej lub bardziej internetowe są dobre do tego, do czego są
    dobre. Akurat poważniejszych kredytów, to bym w nich nie zaciągał, bo z
    takim bankiem się uwiązujesz na długi czas i potem takie chocki klocki
    wychodzą.

    Wiem, ze Cię nie pocieszyłem, ale ta grupa schodzi na psy :-)


  • 7. Data: 2005-05-27 21:19:08
    Temat: Re: Jak banku "negocjują" w trudnej sytuacji klienta - czyli naga prawda o obłudzie banków
    Od: "rezist.com" <s...@p...com>

    > kosztuje bodaj 35 zł. Niech mi ktoś powie, że tyle ich realnie to
    > kosztuje?

    W Citi koszty windykacyjne (czyli wyslanie pisma) to 70 pln :)

    --
    tomek nowak
    http://rezist.com
    http://anvilstrike.com


  • 8. Data: 2005-05-27 21:23:02
    Temat: Re: Jak banku "negocjują" w trudnej sytuacji klienta - czyli naga prawda o obłudzie banków
    Od: "rezist.com" <s...@p...com>

    > posta, żeby ktoś odwracał kota ogonem.

    Zanim moze napiszesz takiego posta nastepnym razem,
    to przeanalizuj swoje karty w rekawie.

    --
    tomek nowak
    http://rezist.com
    http://anvilstrike.com


  • 9. Data: 2005-05-27 21:29:07
    Temat: Re: Jak banku "negocjują" w trudnej sytuacji klienta - czyli naga prawda o obłudzie banków
    Od: witek <w...@g...pl.spam.invalid>

    kredytobiorca wrote:
    > Grupa schodzi na psy....:((( Ale nie tylko ta;)))
    >
    I myślisz, że jak obrazisz się na wszystkich to dostaniesz pomoc?


  • 10. Data: 2005-05-27 21:47:15
    Temat: Re: Jak banku "negocjują" w trudnej sytuacji klienta - czyli naga prawda o obłudzie banków
    Od: "kredytobiorca" <k...@o...pl>

    > Użytkownik "kredytobiorca" <k...@o...pl> napisał w
    > wiadomości news:236f.0000068d.429770a0@newsgate.onet.pl...
    > W Twoim wypadku, to oni śpią spokojnie i czekają, jak się wywrócisz. Bo
    > ze się wywrócisz sam ich wspaniałomyślnie powiadomiłeś. Ile oni
    > zarabiają na normalnym kredycie - marne kilka procent. A na
    > wypowiedzianym - kilkadziesiąt. To czego Ty od nich oczekujesz? Bank ma
    > za zadanie przynieść zysk.

    BARDZO DZIĘKUJĘ ZA LUDZKIEGO POSTA! :-) Naprawdę:-)

    > Jedyna rozsądna rada, jakiej Ci można udzielić, to próba negocjacji z
    > innym bankiem. Bo dla tego innego banku będziesz potencjalnym klientem.
    > Z takim klientem się będą liczyć, bo możesz iść do innego banku. Jak
    > podpiszesz umowę, to się przestaną liczyć, ale do tego czasu możesz
    > ponegocjować. Są takie, które przejmują takie zobowiązania na rozsądnych
    > zasadach. Rozsądnych z Twojego punktu widzenia, czyli niższe
    > oprocentowanie, niż od kredytu wypowiedzianego w Twoim banku.

    Rozważałem, ale póki co zdolności (jako takiej) nie mam - więc to chyba odpada
    dopóki nie znajdę pracy i to na czas nieokreślony zapewne - a jak z tym jest to
    sam wiesz... :(

    > No i nauczka dla Ciebie, że w poważne sprawy, to się bawi z poważnymi
    > bankami. Mów co chcesz, ale marmurkowy bank daje tę możliwość, że można
    > iść i porozmawiać z człowiekiem za tym marmurkiem. A nie korespondować.
    > Oni nie mają obowiązku Ci odpowiedzieć. Sprawdzili pewnie na wszelki
    > wypadek, że jakby co są kryci (mają zastaw na mieszkaniu wartym pewnie
    > więcej, niż zadłużenie) i teraz spokojnie patrzą, jak się sam pogrążasz.

    Niestety - trudno się nie zgodzić...
    To prawda.
    Z małym wyjątkiem - zadłużenie jest jednak większe niż wartość mieszkania.
    Kredyt był brany jak kurs EUR był niski, teraz jest wysoki - no i w PLN jest to
    jednak wyraźnie dużo więcej, tym bardziej że większość tego co do tej pory
    zostało spłacone to odsetki. Niestety.
    A hipoteka jest kaucyjna w wysokości ok. 2-krotności wartości mieszkania.

    > Banki mniej lub bardziej internetowe są dobre do tego, do czego są
    > dobre. Akurat poważniejszych kredytów, to bym w nich nie zaciągał, bo z
    > takim bankiem się uwiązujesz na długi czas i potem takie chocki klocki
    > wychodzą.
    >
    > Wiem, ze Cię nie pocieszyłem, ale ta grupa schodzi na psy :-)
    >

    Ale dziękuję za zrozumienie :-)

    --
    Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl

strony : [ 1 ] . 2


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1