-
261. Data: 2009-07-08 19:30:03
Temat: Re: Gry dla doroslych a sprzedaz dzieciom
Od: castrol <j...@w...wp.pl>
KRZYZAK pisze:
> Przepis pochodzi z PRL-u. Tam sprzedawca nie prowadzil biznesu, tylko
> pelnil zaszczytna sluzbe. Ot, wyjasnienie zagadki.
I co z tego, ze pochodzi z PRLu? Zmieniano KC, zmieniano inne ustawy,
wprowadzano nowe, a tych paru artykulow nie wywalili z KW.
W KC tez sporo przepisow pochodzi z PRL-u - Ty sobie sam wybierasz
przepisy, ktore uwazasz za wazne?
> Jesli zdecydowal sie na swiadczenie uslug, to zdecydowal sie na
> swiadczenie uslug. Do niczego nie jest zobowiazany.
Zdecyduj sie. Czy ten przepis pochodzacy z PRLu nadal obowiazuje czy nie?
> Podstawa prawna?
Dostales juz wielokrotnie przepis, mowiacy, ze nie mozna odmowic
sprzedazy bez uzasadnionej przyczyny.
> A dlaczego ma wyrejestrowywac? Zarejestrowanie dzialalnosci nie wymusza
> wykonywania tej dzialalnosci.
No to niech jej nie wykonuje. Niech nie wystawia towaru na widok
publiczny, niech nie otwiera sklepu - nikt mu tego nie kaze robic :D
Wreszcie zaczynasz pojmowac :D
> Juz tlumacze. Wspomniany przez Ciebie art. Konstytucji tyczy sie organow
> panstwa, a Art.135 i 138 pochodza wlasnie z PRL.
Czy ten przepis, pochodzacy z PRLu nadal obowiazuje?
Wiesz ile przepisow pochodzi z PRLu i maja sie dobrze?
--
Pozdrawiam
Jacek Kustra
-
262. Data: 2009-07-08 19:31:18
Temat: Re: Gry dla doroslych a sprzedaz dzieciom
Od: castrol <j...@w...wp.pl>
KRZYZAK pisze:
> Odpuszczam sobie. Rownie dobrze moglbym konwersowac z automatyczna
> sekretarka.
Tak to jest jak brakuje argumentow. Smieszne jest tylko to, ze dobierasz
sobie artykuly jak CI wygodnie, a jak jakis przepis Ci nie pasuje to
walisz argumentem, ze pochodzi z czasow PRLu.
Ty zapewne, tez pochodzisz z czasow PRlu :P
--
Pozdrawiam
Jacek Kustra
-
263. Data: 2009-07-08 19:55:38
Temat: Re: Gry dla doroslych a sprzedaz dzieciom
Od: "Jotte" <t...@w...spam.wypad.polska>
W wiadomości
news:e76a8a4a-567f-4a33-af3e-652c8c13dee3@c1g2000yqi
.googlegroups.com
m...@g...com <m...@g...com> pisze:
> Oferty skierowanej do osób
> pełnoletnich nie może przyjąć osoba, która nie jest pełnoletnia.
Udowodnij.
--
Jotte
-
264. Data: 2009-07-08 20:16:59
Temat: Re: Gry dla doroslych a sprzedaz dzieciom
Od: "Baloo" <b...@o...eu>
"KRZYZAK" <k...@k...com> napisał
>> A Ty się z tym nie zgadzasz, więc po prostu pytam Cię, co wobec tego
>> uważasz za świadczenie, do jakiego zobowiązany jest sprzedawca.
> Odpuszczam sobie.
Szkoda, bo szczerze liczyłem, że naprowadzisz mnie na właściwą
interpretację tego artykułu ;-)
-
265. Data: 2009-07-08 20:29:55
Temat: Re: Gry dla doroslych a sprzedaz dzieciom
Od: "Baloo" <b...@o...eu>
<m...@g...com> napisał w wiadomości
> To że ktoś np. zawodowo zajmuje się tapetowaniem mieszkań lub
> strzyżeniem włosów to nie oznacza, że jest zobowiązany do świadczenia
> usług.
Zgadza się, ale od momentu, w którym tę usługę zaoferuje, a druga strona
ofertę przyjmie, powstaje zobowiązanie świadczenia.
> Obowiązek świadczenia usług musi mieć wyraźną podstawę prawną.
Wg jakiej zatem podstawy prawnej fryzjer, malarz czy sprzedawca jest
zobowiązany do świadczenia oferowanych przez siebie usług? Wg przytoczonego
przeze mnie komentarza obowiązek świadczenia usług definiowane jest jako
pozostawanie do dyspozycji każdego, kto żąda świadczenia za przewidzianą
zapłatę.
> Obowiązek świadczenia usług może też
> wynikać np. z zawartej umowy cywilnoprawnej.
Jak wyżej - proszę o podstawę prawną, że w istocie chodzi o_zawartą_umowę
cywilnoprawną :)
-
266. Data: 2009-07-08 21:15:23
Temat: Re: Gry dla doroslych a sprzedaz dzieciom
Od: Szymon von Ulezalka <a...@i...pl>
> Nie widze problemu. Mysle, ze bys sie mocno zdziwil. Nie mam nic
> pedofilskiego, terrorystycznego., pirackiego itp.
rozumiem, ze kolega chyba nie zajarzyl (coz.. zdarza sie) - rozumiem,
ze jako-tako nie masz nic przeciwko temu, by ktos cie uznawal winnym
'by default' i ze twoim zadaniem jest udowodnienie niewinnosci
("spojrzcie, oto co mam na kompie" ... "widzicie? dmuchnalem i nie
jestem pijany" etc) "Niewinny nie ma nic do ukrycia" jak to sowieci
mawiali?
> Nie slucham tej totalnej papki, ktora teraz leje sie zewszad, wiec nie musze nic
sciagac.
zwiazku nie widze (tj. 'niesluchanie pop-papki' i 'brak koniecznosci
sciagania) - ale czepiam sie ;)
pozdrawiam
szymon
-
267. Data: 2009-07-08 22:18:47
Temat: Re: Gry dla doroslych a sprzedaz dzieciom
Od: KRZYZAK <k...@k...com>
castrol <j...@w...wp.pl> napisali:
>
> Tak to jest jak brakuje argumentow.
Argument jest jeden - co nie jest zabronione jest dozwolone. Koniec
piesni.
--
usenet jest dla mieczakow
#pregierz - najlepszy kanal wsrod mezczyzn
(irc.freenode.net)
-
268. Data: 2009-07-08 22:26:41
Temat: Re: Gry dla doroslych a sprzedaz dzieciom
Od: "Jotte" <t...@w...spam.wypad.polska>
W wiadomosci news:4a551b47$2@news.home.net.pl KRZYZAK
<k...@k...com> pisze:
> Argument jest jeden - co nie jest zabronione jest dozwolone.
Brawo!
Nareszcie to do ciebie dotarlo.
Sukces, chociaz bardzo dlugo trwalo.
Teraz przed toba zadanie zrozumienia przelozenia tej zasady na jezyk prawa w
konkretnej omawianej kwestii.
Czas start i powodzenia. ;)
--
Jotte
-
269. Data: 2009-07-09 04:50:31
Temat: Re: Gry dla doroslych a sprzedaz dzieciom
Od: KRZYZAK <k...@k...com>
Jotte <t...@w...spam.wypad.polska> napisali:
>
> Ta prosta reguła dotyczy bardzo wielu dziedzin życia.
I nie mozna przestc byc trollem...
--
usenet jest dla mieczakow
#pregierz - najlepszy kanal wsrod mezczyzn
(irc.freenode.net)
-
270. Data: 2009-07-09 11:29:17
Temat: Re: Gry dla doroslych a sprzedaz dzieciom
Od: "Ajgor" <n...@...pl>
Użytkownik "Rafal M" napisał w wiadomości
news:de98234e-0203-449d-9e7a-6dd9668faf0e@y19g2000yq
y.googlegroups.com...
> Jak sie jest po jakiej tam imprezie nie swiezym to jest cos takiego
> jak: "Urlop na zadanie"
> I po problemie.
Tak myślisz? Wiesz, jak to wygląda w praktyce?
Masz planowany urlop Wybierasz go, jestes na przyklad dwa tygodnie na
urlopie, pozniej za jakis czas dzwonisz do szefa, mowisz, ze chcesz urlop na
żądanie, a on ci na to: Przeciez juz nie masz. Pierwsze cztery dni z tych
dwoch tygodni miales na zadanie.
Albo inaczej. Mowisz szefowi, ze za tydzien potrzebujesz dzien urlopu. Nie
planowanego. On ma prawo Ci dac, ale nie musi. I co robi? Kaze Ci wziasc na
żądanie, mimo, ze ten urlop nie kwalifikuje sie w ten sposob. I w ten sposob
tracisz te dni.
Tak wyglada praktyka.
Po za tym przypadek, o ktorym pisalem wczesniej - ten moj kumple, ktorego
zwolnili, to bylo jeszcze zanim byly urlopy na rzadanie. Zanim byly
rozpowszechnione komórki (wiec zadzwonic do szefa tez nie bardzo mogl)...