eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPrawoGrupypl.soc.prawo › Drugie imię
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 163

  • 151. Data: 2011-07-25 10:38:58
    Temat: Re: Drugie imię
    Od: Michal Jankowski <m...@f...edu.pl>

    Gotfryd Smolik news <s...@s...com.pl> writes:

    > Miałem na myśli dość klasyczny przypadek: skręcasz
    > z drogi z pierwszeństwem w lewo, gość z przeciwka jedzie
    > pasem do skrętu w "swoje" lewo (wyznaczonym liniami).
    > I nie skręca.
    > Zatrzymuje się w Twoich drzwiach.
    > Ty masz mu ustąpić *cały czas*... a on linię przekracza
    > przed wypadkiem (i nieważne że "tuż"), więc to Ty jesteś
    > "ten drugi" który "mógł zapobiec".

    Nie wiem, skąd się wzięła opinia, że mam ustępować jadącym niezgodnie
    z przepisami. Wg mnie jest sprzeczna z kodeksową zasadą ograniczonego
    zaufania - mam prawo oczekiwać, że pojedzie tak, jak mu znaki każą.

    Wiem, że są nawet przykłady orzecznictwa, że jednak mam ustępować. Ale
    kompletnie tego nie rozumiem.

    A tu niestety - jedzie pod prąd, przez ciągłą linię, 4 razy za szybko
    i sygnalizując skręt w przeciwną stronę - a i tak podobno mam mu
    ustąpić...

    Natomiast jest jeden przepis, traktowany nie wiedzieć czemu inaczej -
    ten o czerwonym świetle. Jeszcze nie słyszałem argumentacji "co prawda
    miał czerwone, ale jechał drogą z pierwszeństwem".

    MJ


  • 152. Data: 2011-07-25 10:49:22
    Temat: Re: Drugie imię
    Od: mvoicem <m...@g...com>

    (25.07.2011 12:38), Michal Jankowski wrote:
    > Gotfryd Smolik news<s...@s...com.pl> writes:
    >
    >> Miałem na myśli dość klasyczny przypadek: skręcasz
    >> z drogi z pierwszeństwem w lewo, gość z przeciwka jedzie
    >> pasem do skrętu w "swoje" lewo (wyznaczonym liniami).
    >> I nie skręca.
    >> Zatrzymuje się w Twoich drzwiach.
    >> Ty masz mu ustąpić *cały czas*... a on linię przekracza
    >> przed wypadkiem (i nieważne że "tuż"), więc to Ty jesteś
    >> "ten drugi" który "mógł zapobiec".
    >
    > Nie wiem, skąd się wzięła opinia, że mam ustępować jadącym niezgodnie
    > z przepisami. Wg mnie jest sprzeczna z kodeksową zasadą ograniczonego
    > zaufania - mam prawo oczekiwać, że pojedzie tak, jak mu znaki każą.

    Ale ta sama zasada mówi, że jak widzisz że jednak jedzie źle, to nie
    uprawnia Cię to do jazdy tak jakby jechał dobrze.

    Inna sprawa, że przytoczony przez Gotfryda klasyczny przypadek to jest
    przykład na sytuację kiedy, widzisz że jedzie źle na tyle późno, że nie
    masz jak zareagować.

    p. m.


  • 153. Data: 2011-07-25 11:10:11
    Temat: Re: Drugie imię
    Od: Michal Jankowski <m...@f...edu.pl>

    mvoicem <m...@g...com> writes:

    > Ale ta sama zasada mówi, że jak widzisz że jednak jedzie źle, to nie
    > uprawnia Cię to do jazdy tak jakby jechał dobrze.

    Od momentu, w którym to widzę, tak. Ale mówimy o sytuacjach, kiedy
    wyjechałem na główną drogą zanim (albo równocześnie) on przeciął tę
    swoją ciągłą linię...

    > Inna sprawa, że przytoczony przez Gotfryda klasyczny przypadek to jest
    > przykład na sytuację kiedy, widzisz że jedzie źle na tyle późno, że
    > nie masz jak zareagować.

    No właśnie. To gdzie tu moja wina?

    MJ


  • 154. Data: 2011-07-25 11:18:41
    Temat: Re: Drugie imię
    Od: Przemysław Adam Śmiejek <n...@s...pl>

    W dniu 25.07.2011 13:10, Michal Jankowski pisze:
    > No właśnie. To gdzie tu moja wina?

    Była jakiś czas temu na forum pewnym omawiana sytuacja gdy
    lewoskręcający zajechał drogę motocykliście jadącemu prosto. I też było
    jaki to biedny motocyklista, jaki to debil w aucie, że wymusił. Tylko
    nagranie z kamery wykazało, że motocyklista zapierdzielał 150 po mieście
    i gdy auto zaczynało skręcać, motocyklisty nie było jeszcze nawet widać.

    Ale oczywiście winny kierowca lewoskręcający, bo on wymusił.

    --
    Przemysław Adam Śmiejek

    Niech żadne nieprzyzwoite słowo nie wychodzi z ust waszych,
    ale tylko dobre, które może budować, gdy zajdzie potrzeba,
    aby przyniosło błogosławieństwo tym, którzy go słuchają. (Ef 4,29)


  • 155. Data: 2011-07-25 11:21:21
    Temat: Re: Drugie imię
    Od: mvoicem <m...@g...com>

    (25.07.2011 13:10), Michal Jankowski wrote:
    > mvoicem<m...@g...com> writes:
    >
    >> Ale ta sama zasada mówi, że jak widzisz że jednak jedzie źle, to nie
    >> uprawnia Cię to do jazdy tak jakby jechał dobrze.
    >
    > Od momentu, w którym to widzę, tak. Ale mówimy o sytuacjach, kiedy
    > wyjechałem na główną drogą zanim (albo równocześnie) on przeciął tę
    > swoją ciągłą linię...

    Mogłeś zahamować. Bo rozumiem że wykonujesz skręt tak, że upewniasz się
    że wszyscy się poruszają (bądź mają zamiar się poruszać) niekolizyjnie,
    więc jedziesz. Już dalej ich nie obserwujesz.

    Ja też tak robię. Inaczej nie dałoby się sprawnie wjechać na np. rondo
    (bo jeżeli nie wierzę kierunkowskazowi zjazdowemu, to muszę widzieć że
    on naprawdę zjeżdża, a więc tamuję ruch na
    kilka/kilkanaście/kilkadziesiąt ładnych sekund).

    >
    >> Inna sprawa, że przytoczony przez Gotfryda klasyczny przypadek to jest
    >> przykład na sytuację kiedy, widzisz że jedzie źle na tyle późno, że
    >> nie masz jak zareagować.
    >
    > No właśnie. To gdzie tu moja wina?

    Są tacy, którzy twierdzą że kierowca powinien mieć oczy dookoła głowy i
    obserwować równocześnie wszystkie kierunki. Może mają rację?

    p. m.


  • 156. Data: 2011-07-25 20:44:06
    Temat: Re: Drugie imię
    Od: Gotfryd Smolik news <s...@s...com.pl>

    On Mon, 25 Jul 2011, Przemysław Adam Śmiejek wrote:

    > Mam na myśli 2 klasyczne przypadki:
    >
    > a) Wjeżdżasz na rozbiegówkę, a jednocześnie na tę samą rozbiegówkę
    > pakuje się po linii ciągłej ten, co jechał już drogą z pierwszeństwem.

    Odpada.
    "Rozbiegówka" to normalny pas ruchu, ten kto jest na pasie ma
    pierwszeństwo nad tym kto się nań pakuje.
    I ten wydzielony pas NIE przecina drogi, więc nie podlega przepisom
    o przecinaniu się kierunków ruchu, prawda?
    Przytaczać przepis szczegółowy "Kierujšcy pojazdem, zmieniajšc
    zajmowany pas ruchu, jest obowišzany ustšpić pierwszeństwa
    pojazdowi jadšcemu po pasie ruchu, na który zamierza wjechać"?
    Tu NIE MA takiego przypadku, jak na "zwykłym" skrzyżowaniu
    kiedy wjeżdżający dopiero ZAJMUJE pas, ale jeszcze na nim
    NIE JEST.

    Fakt, że PÓŹNIEJ ten pas biegnie równolegle do drogi z pierwszeństwem
    (stając się jej częścią) i dalej zanika (z kolei stając się
    "upośledzony") w niczym nie zmienia rozważań nad miejscem w którym
    on ciągle "jest bo jest".
    Jak rozumiem NIE ma mowy o kawałkach w których wymalowane jest
    "łączenie pasów" (zanikających lub tworzących się).

    > b) Wjeżdżacie we dwóch na rozbiegówkę, ty za linią ciągłą zmieniasz pas,
    > a jednocześnie kolega za tobą uznał, że ma w dupie linię ciągłą
    > i wskoczył na pas 3 sekundy wcześniej i już tam był, jak mu się wpakowałeś
    > pod koła.

    Trudna sprawa, ale pasuje.
    Tak, był już na pasie, nic nie poradzisz.

    >> To jest taki sam błąd konstrukcyjny, jak przyjęcie że gość na
    >> pasie ruchu pojedzie zgodnie z pasem.
    >
    > No artykuł o ograniczeniu zaufania mówi, że pojedzie.

    Nie, artykuł o ograniczeniu "mówi", że jak ma Ci ustąpić
    pierwszeństwa, to możesz uwierzyć że Ci go ustąpi.
    TOBIE.
    To prawo już MASZ (z ustawy lub rozporządzenia).
    A nie to, jakobyś z jego obowiązków mógł wywodzić swoje prawa.
    Prawa, których NIE MASZ.

    Odwróć sytuację.
    Gość *wie*, że masz mu ustąpić pierwszeństwa.
    Więc na tej samej zasadzie, na której Ty uważasz że możesz
    mieć w wiadomym miejscu :P swój obowiązek ustąpienia,
    uważa że ma swoj obowiązek nieprzejeżdżania linii.
    Dlaczego to on ma być "stratny" na tym, skoro MA PRAWO
    UFAĆ, że Ty masz obowiązek ustąpić?

    Skoro tak, to "wywodzenie prawa" możemy sobie podarować:
    obie strony mogą *tak samo* "wywodzić sobie" domniemania
    z własnych przekonań (na przykład politycznych).
    Pozostaje do rozpatrzenia *wykonanie obowiązku*.
    On ma obowiązek "ogólny", ustanowiony tak sobie.
    Ty masz obowiązek WOBEC NIEGO.
    I to kończy wywód.

    >> Wracając do meritum.
    >> Na mój gust panience pozostaje wzięcie oświadczenia (od osoby
    >> żądającej wydania) że (owa osoba) tam właśnie mieszka.
    >
    > Czyli ma stosować całkowitą zasadę nieufności?

    Dlaczego?
    Wręcz przeciwnie, zgodnie z KPA, nie żąda innych dokumentów
    skoro tego ustawa w sposób szczególny nie wymaga, poprzestaje
    na oświadczeniu strony.
    A dowód (osobisty) służy jedynie do rozpoznania osoby, nie jako
    "dowód w sprawie zamieszkania".

    > Nie może stosować właśnie takiego ,,ograniczonego zaufania'',

    Jakiego znowu "ograniczonego zaufania"??

    > że jak nie ma przesłanek, to nie
    > zakłada, że gość używa dokumentu poświadczającego nieprawdę?

    Ależ właśnie ZAKŁADA - bo ZAKŁADA, ze to właściwy człowiek!
    Dowód osobisty NIE stanowi dowodu "administracyjnego" tego
    co zakłada ustawa - bo tam po prostu tej danej NIE MA.
    I fakt, że wpisany jest "zły meldunek" nie dowodzi niczego,
    w szczególności - jeśli zapytany nie złoży oświadczenia
    gdzie mieszka, NIE stanowi dowodu miejsca zamieszkania.

    Podobnie jak fakt że przyjechałeś z pracy do domu samochodem
    NIE stanowi dowodu, że nie przekroczyłeś po drodze prędkości
    (w korkach trudne) ani nie naruszyłeś obowiązku używania
    sygnalizacji kierunku.
    Co innego, jeśli tak oświadczysz ;)

    Tristan, nie mam zdrowia - bo sprawa pojawia się co rusz,
    a próby tłumaczenia przypominają rozbijanie muru.
    Jakimiś organami (rozbijania) ;)

    Zobowiązany ma WYPEŁNIĆ OBOWIĄZEK.
    A nie "zakładać". No chyba, że nakaz ustanawia właśnie
    obowiązek "założenia".
    Wprost, słowami "podatnik zobowiązany jest założyć..."
    :P
    (zacytować przykładowy przepis, czy podarować? ;))

    pzdr, Gotfryd


  • 157. Data: 2011-07-25 22:06:57
    Temat: Re: Drugie imię
    Od: Przemysław Adam Śmiejek <n...@s...pl>

    W dniu 25.07.2011 22:44, Gotfryd Smolik news pisze:
    > On Mon, 25 Jul 2011, Przemysław Adam Śmiejek wrote:
    >> Mam na myśli 2 klasyczne przypadki:
    >> a) Wjeżdżasz na rozbiegówkę, a jednocześnie na tę samą rozbiegówkę
    >> pakuje się po linii ciągłej ten, co jechał już drogą z pierwszeństwem.
    > Odpada.
    > "Rozbiegówka" to normalny pas ruchu, ten kto jest na pasie ma
    > pierwszeństwo nad tym kto się nań pakuje.

    Sęk w tym, że wjeżdżając na ten pas ruchu masz znak USTĄP. Więc ty
    wjeżdżasz na ten pas i USTĄP mówi, że ten wjazd jest podporządkowany, a
    jednocześnie ktoś spada z drogi z pierwszeństwem na ten sam pas.

    > I ten wydzielony pas NIE przecina drogi, więc nie podlega przepisom
    > o przecinaniu się kierunków ruchu, prawda?

    To po co tam znak USTĄP? Sęk w tym, że są właśnie sprzeczne
    interpretacje, co do miejsca, gdzie następuje przecięcie w tym wypadku.

    Poza tym, znak ustąp stosuje się także w innych przypadkach niż przecięcie.

    >> b) Wjeżdżacie we dwóch na rozbiegówkę, ty za linią ciągłą zmieniasz pas,
    >> a jednocześnie kolega za tobą uznał, że ma w dupie linię ciągłą
    >> i wskoczył na pas 3 sekundy wcześniej i już tam był, jak mu się
    >> wpakowałeś
    >> pod koła.
    > Trudna sprawa, ale pasuje.
    > Tak, był już na pasie, nic nie poradzisz.

    Sęk w tym, że nie miał się tam prawa znaleźć i robiąc Skok Na Linię
    patrząc na to po ludzku, jest winny jak sto diabłów.

    >>> To jest taki sam błąd konstrukcyjny, jak przyjęcie że gość na
    >>> pasie ruchu pojedzie zgodnie z pasem.
    >> No artykuł o ograniczeniu zaufania mówi, że pojedzie.
    > Nie, artykuł o ograniczeniu "mówi", że jak ma Ci ustąpić
    > pierwszeństwa, to możesz uwierzyć że Ci go ustąpi.
    > TOBIE.

    To masz inne PoRD. W moim jest inaczej i jest mowa ogólnie o
    przestrzeganiu prawa. Dowolnego, a nie akurat o ustępowaniu.

    > Odwróć sytuację.
    > Gość *wie*, że masz mu ustąpić pierwszeństwa.
    > Więc na tej samej zasadzie, na której Ty uważasz że możesz
    > mieć w wiadomym miejscu :P swój obowiązek ustąpienia,
    > uważa że ma swoj obowiązek nieprzejeżdżania linii.

    No to dość chore założenie. ,,Wiem, że inny będzie przestrzegał prawa,
    więc ja mogę je złamać''. To, że mam obowiązek przestrzegać prawa jest
    przecie nadrzędne.

    > Dlaczego to on ma być "stratny" na tym, skoro MA PRAWO
    > UFAĆ, że Ty masz obowiązek ustąpić?

    Owszem, póki sam przestrzega prawa.

    > A dowód (osobisty) służy jedynie do rozpoznania osoby, nie jako
    > "dowód w sprawie zamieszkania".

    No to po co w nim tenże adres?

    >> Nie może stosować właśnie takiego ,,ograniczonego zaufania'',
    > Jakiego znowu "ograniczonego zaufania"??

    Tak nazywa się ta zasada z PoRD, którą sobie równolegle rozważamy. W
    skrócie ona brzmi ,,masz prawo ufać prawości innych, chyba że są
    przesłanki ku nieufaniu''.



    --
    Przemysław Adam Śmiejek

    Niech żadne nieprzyzwoite słowo nie wychodzi z ust waszych,
    ale tylko dobre, które może budować, gdy zajdzie potrzeba,
    aby przyniosło błogosławieństwo tym, którzy go słuchają. (Ef 4,29)


  • 158. Data: 2011-07-26 08:04:32
    Temat: Re: Drugie imię
    Od: Gotfryd Smolik news <s...@s...com.pl>

    On Tue, 26 Jul 2011, Przemysław Adam Śmiejek wrote:

    > Sęk w tym, że wjeżdżając na ten pas ruchu masz znak USTĄP.

    Dobra, odkładam sobie na inną okazję :), być może przypadek
    jest ciekawszy niż mi się wydaje. Masz jakiś link na okazję
    ukarania tego jadącego swoim pasem?

    [...]
    >> Trudna sprawa, ale pasuje.
    >> Tak, był już na pasie, nic nie poradzisz.
    >
    > Sęk w tym, że nie miał się tam prawa znaleźć

    Nie tak.
    Skoro tam się znalazł, a to ja zmieniając pas mam obowiązek
    niezajechania drogi, to mam niezajeżdżać.
    A nie dedukować "przecież tam nikogo być nie mogło".
    Kwestia czasu i "odległości prawnej" zdarzeń jest drugorzędna,
    rozważ sobie co by było jakby złodziej miał prawo argumentować
    "no właściciel mieszkania nie miał prawa mnie złapać, bo
    jeszcze przez 5 minut powinien jechać z pracy jeśliby nie
    przekroczył prędkości, więc proszę mnie wypuścić" :>

    Tak, złamał prawo.
    Ale ma takie samo prawo do "zaufania", że to jadący przepisowo
    będzie nadal jechał przepisowo. Ba, *większe*, niż że łamiący
    jakiś przepis nie złamie innego...

    > i robiąc Skok Na Linię
    > patrząc na to po ludzku, jest winny jak sto diabłów.

    Pytaniem jest *czego* jest winien.
    Oczywiście, "winien" jest tego że przymusza jadącego grzecznie
    swoim pasem do niewłączenia się płynnie do ruchu, ale za to
    nie ma kary.
    Kara dotyczy ew. naruszenia przyczyny powodowania utrudnienia
    (znaczy przejechania owej ciągłej), ale tu jest problem
    z egzekwowalnością (chyba że film w roli donosu).
    Karą NIE JEST odpowiedzialność za ewentualną kolizję powstałą
    PÓŹNIEJ wskutek swoistej "egzekucji" swoich planów przez
    jadącego prawidłowo.

    >> Nie, artykuł o ograniczeniu "mówi", że jak ma Ci ustąpić
    >> pierwszeństwa, to możesz uwierzyć że Ci go ustąpi.
    >> TOBIE.
    >
    > To masz inne PoRD. W moim jest inaczej i jest mowa ogólnie
    > o przestrzeganiu prawa. Dowolnego,

    Owszem.

    > a nie akurat o ustępowaniu.

    Zgoda.

    >> Odwróć sytuację.
    >> Gość *wie*, że masz mu ustąpić pierwszeństwa.
    >> Więc na tej samej zasadzie, na której Ty uważasz że możesz
    >> mieć w wiadomym miejscu :P swój obowiązek ustąpienia,
    >> uważa że ma swoj obowiązek nieprzejeżdżania linii.
    >
    > No to dość chore założenie. ,,Wiem, że inny będzie przestrzegał prawa,
    > więc ja mogę je złamać''.

    Ale właśnie TAKIE COŚ proponują wszyscy, którzy argumentują "przecież
    on ma stać/nie może jechać, więc ja mogę jechać"!

    Skoro jakiś przepis MI nakazuje że MAM USTĄPIĆ, to NIE MOGĘ JECHAĆ
    przed tym komu mam ustąpić.
    Chyba, że on <baczność> STOI <spocznij>.
    Stoi, a nie "ma stać"!

    > To, że mam obowiązek przestrzegać prawa jest przecie nadrzędne.

    Właśnie.
    Nie mogę więc przypisywać sobie wobec konkretnego uczestnika ruchu
    prawa, którego NIE MAM.

    >> Dlaczego to on ma być "stratny" na tym, skoro MA PRAWO
    >> UFAĆ, że Ty masz obowiązek ustąpić?
    >
    > Owszem, póki sam przestrzega prawa.

    Nie, przepis NIE ZAWIERA takiego warunku.
    Możesz przyjąć że w zakresie pojedynczej "jazdy" (od momentu
    ruszenia) jakieś 99,97%++ uczestników już naruszyło prawo
    (a to najechali na ciągłą, a to spóźnili się z migaczem)
    więc niemal nikt nie miałby prawa do "zaufania" :>

    >> A dowód (osobisty) służy jedynie do rozpoznania osoby, nie jako
    >> "dowód w sprawie zamieszkania".
    >
    > No to po co w nim tenże adres?

    W innych celach.
    Do wykorzystania wtedy, kiedy przepis nakazuje przedstawienie
    dokumentu potwierdzającego zameldowanie.
    Chyba nie sugerujesz, że DO wydaje się TYLKO po to, aby za
    pomocą tego dokumentu odbierać listy na poczcie?
    Tristan, naprawdę musisz zadawać tak naiwne pytania?

    >>> Nie może stosować właśnie takiego ,,ograniczonego zaufania'',
    >> Jakiego znowu "ograniczonego zaufania"??
    >
    > Tak nazywa się ta zasada z PoRD, którą sobie równolegle rozważamy.

    I widzisz tę zasadę zapisaną w prawie pocztowym?
    W którym artykule?

    pzdr, Gotfryd


  • 159. Data: 2011-07-26 10:09:41
    Temat: Re: Drugie imię
    Od: Przemysław Adam Śmiejek <n...@s...pl>

    W dniu 26.07.2011 10:04, Gotfryd Smolik news pisze:
    > On Tue, 26 Jul 2011, Przemysław Adam Śmiejek wrote:
    >> Sęk w tym, że wjeżdżając na ten pas ruchu masz znak USTĄP.
    > Dobra, odkładam sobie na inną okazję :), być może przypadek
    > jest ciekawszy niż mi się wydaje. Masz jakiś link na okazję
    > ukarania tego jadącego swoim pasem?

    No niestety w orzeczeniach sądowych to ja się nijak nie umiem poruszać.
    Nie wiem nawet skąd się je bierze.

    >> Sęk w tym, że nie miał się tam prawa znaleźć
    > Nie tak.
    > Skoro tam się znalazł, a to ja zmieniając pas mam obowiązek
    > niezajechania drogi, to mam niezajeżdżać.

    Owszem. Ale on tam się znalazł w 3 sekundy przed tobą, łamiąc przepis.
    Analogicznie, jak klasyczny przypadek: gość wyprzedza na skrzyżowaniu
    łamiąc przepis. Ty wyjeżdżasz z podporządkowanej, patrzysz w lewo: nic
    nie jedzie, więc skręcasz w prawo i nagle masz czołowe z kimś, kto 2
    sekundy wcześniej zaczął wyprzedzać na skrzyżowaniu.

    > A nie dedukować "przecież tam nikogo być nie mogło".

    No właśnie Zasada Ograniczonego Zaufania daje mi podstawy do takiego
    postępowania.

    >> i robiąc Skok Na Linię
    >> patrząc na to po ludzku, jest winny jak sto diabłów.
    > Pytaniem jest *czego* jest winien.
    > Oczywiście, "winien" jest tego że przymusza jadącego grzecznie
    > swoim pasem do niewłączenia się płynnie do ruchu, ale za to
    > nie ma kary.

    W mojej ocenie winien jest spowodowania wypadku.

    >>> Odwróć sytuację.
    >>> Gość *wie*, że masz mu ustąpić pierwszeństwa.
    >>> Więc na tej samej zasadzie, na której Ty uważasz że możesz
    >>> mieć w wiadomym miejscu :P swój obowiązek ustąpienia,
    >>> uważa że ma swoj obowiązek nieprzejeżdżania linii.
    >> No to dość chore założenie. ,,Wiem, że inny będzie przestrzegał prawa,
    >> więc ja mogę je złamać''.
    > Ale właśnie TAKIE COŚ proponują wszyscy, którzy argumentują "przecież
    > on ma stać/nie może jechać, więc ja mogę jechać"!

    No i słusznie proponują właśnie wg mnie. I nijak to nie ma właśnie się
    do łamania prawa, bo oni zgodnie z prawem jadą.

    > Skoro jakiś przepis MI nakazuje że MAM USTĄPIĆ, to NIE MOGĘ JECHAĆ
    > przed tym komu mam ustąpić.

    Nieprawda. Przeczytaj definicję ustąpienia pierwszeństwa. Ustąpienie
    pierwszeństwa może polegać jak najbardziej na upewnieniu się i dalszej
    jeździe.

    > Chyba, że on <baczność> STOI <spocznij>.
    > Stoi, a nie "ma stać"!

    owszem, najlepiej jak stoi. Ale z drugiej strony, skoro ma stać, a nagle
    mu się odwidzi, to zgodnie z zasadą ograniczonego zaufania wina powinna
    być jego.

    > Do wykorzystania wtedy, kiedy przepis nakazuje przedstawienie
    > dokumentu potwierdzającego zameldowanie.

    Tylko, że chaos powstał przez pozorne rozgraniczenie zameldowania z
    zamieszkaniem, podczas gdy to są synonimy. OIDW to nie można być
    zameldowanym i nie mieszkać ani mieszkać i nie być zameldowanym.

    >>>> Nie może stosować właśnie takiego ,,ograniczonego zaufania'',
    >>> Jakiego znowu "ograniczonego zaufania"??
    >> Tak nazywa się ta zasada z PoRD, którą sobie równolegle rozważamy.
    > I widzisz tę zasadę zapisaną w prawie pocztowym?
    > W którym artykule?

    Na mój gust ona jest naturalna, że każdy ma prawo zakładać, że inni
    przestrzegają prawa. Inaczej prowadzi to do paranoi. Zakładanie, że
    każdy przechodzień w parku to morderca z maczetą nie prowadzi do
    rozsądnego życia.

    --
    Przemysław Adam Śmiejek

    Niech żadne nieprzyzwoite słowo nie wychodzi z ust waszych,
    ale tylko dobre, które może budować, gdy zajdzie potrzeba,
    aby przyniosło błogosławieństwo tym, którzy go słuchają. (Ef 4,29)


  • 160. Data: 2011-07-26 10:11:29
    Temat: Re: Drugie imię
    Od: Przemysław Adam Śmiejek <n...@s...pl>

    W dniu 26.07.2011 12:09, Przemysław Adam Śmiejek pisze:
    > Na mój gust ona jest naturalna, że każdy ma prawo zakładać, że inni
    > przestrzegają prawa. Inaczej prowadzi to do paranoi. Zakładanie, że
    > każdy przechodzień w parku to morderca z maczetą nie prowadzi do
    > rozsądnego życia.

    Dodam jeszcze inny przykład: taki ochroniarz w sklepie ma rewidować
    każdego? Też stosuje zasadę ograniczonego zaufania: póki bramka nie wyje
    albo nie podpatrzył na monitoringu podejrzanego zachowania, to nie reaguje.

    --
    Przemysław Adam Śmiejek

    Niech żadne nieprzyzwoite słowo nie wychodzi z ust waszych,
    ale tylko dobre, które może budować, gdy zajdzie potrzeba,
    aby przyniosło błogosławieństwo tym, którzy go słuchają. (Ef 4,29)

strony : 1 ... 10 ... 15 . [ 16 ] . 17


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1