eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPrawoGrupypl.soc.prawo › Droga - kto odpowiedzialny.
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 83

  • 71. Data: 2009-08-24 07:03:51
    Temat: Re: Droga - kto odpowiedzialny.
    Od: Jacoj <j...@g...com>

    On 19 Sie, 21:55, Andrzej Lawa <a...@l...SPAM_PRECZ.com>
    wrote:


    > Budzik pisze:
    [...]
    > > I teraz - kto powinien zajac sie sprawa dzis ale przede wszystkim kto
    > > powinien zajac sie sprawa juz w zimie gdy zdarzyło sie kilka wypadków jeden
    > > po drugim?

    > Darwin może?

    > > Odpowiedzialny jest jakis wójt, ZDKiA? Czy policjant równiez nie powinien
    > > sie tym zajac i przekazac stosowne uwagi (wytyczne???) do odpowiednich
    > > instytucji?

    > Oczywiście kierowcy niewinni?

    Powiedz staruszce, że nie zachowała należytej ostrożności i to z tego
    powodu wywinęła orła na chodniku przed twoją posesją łamiąc sobie
    biodro, a nie dlatego, że nie odśnieżyłeś chodnika...

    Nie ma to jak równośc wobec prawa: na drodze zawsze winny kierowca,
    na chodniku zawsze właściciel posesji...

    Pozdrawiam

    Jacek


  • 72. Data: 2009-08-24 08:04:38
    Temat: Re: Droga - kto odpowiedzialny.
    Od: Damian Skrycki <s...@g...pl>

    Budzik pisze:
    > Osobnik posiadający mail s...@g...pl napisał(a) w poprzednim odcinku co
    następuje:
    >
    >>>>>>> kilka osób mówi mu, ze ten kto ten zakret budował i oznaczał
    >>>>>>> powinien isc do wiezienia - taki jest zdradziecki.
    >>>>>> Rozumiem że te osoby dysponują ekspertyzą iż projekt na podstawie
    >>>>>> którego ktoś budował łuk jest poprawny i że wykonawca spartolił
    >>>>>> robotę. Jak nie to ciesz się że nie spisał i powiadomił zarządcy
    >>>>>> (wykonawcy budowy) że rzucają oskarżenia bez dowodów.
    >>>>> dysponuja zdrowym rozsadkiem, ktory podpowiada, w ktora strone
    >>>>> pochyla sie droge na łuku.
    >>>>>
    >>>> Teraz zdecyduj się czy łuk jest co jest nie tak. Czy kont nachylania
    >>>> łuku czy kierunek??
    >>> Wiesz, ja tam z wagą nie latałem.
    >>> Wiem jedno - jak sie tam jedzie pierwszy raz - siła odsrodkowa jest
    >>> wieksza nizby mozna sie jej na pierwszy rzut oka spodziewac.
    >>>
    >> Siła odśrodkowa jest zawsze. Ale stronę nachylenia widać, bez potrzeby
    >> używania pomocy naukowych, z kontem jest większy problem.
    >
    > jak nastepnym razem bede tam jechał, przebadam bardzo dokładnie.
    > A z kontem nie ma zadnego problemu - trzeba tylko wybrac odpowiedni bank...
    >
    Przepraszam, mój błąd. Miało być z kątem nachylenia jest większy problem.


  • 73. Data: 2009-08-24 08:05:50
    Temat: Re: Droga - kto odpowiedzialny.
    Od: Damian Skrycki <s...@g...pl>

    Budzik pisze:
    > Osobnik posiadający mail s...@g...pl napisał(a) w poprzednim odcinku co
    następuje:
    >
    >>>> Odczytuje stronę i kont nachylenia drogi i dobieram do tego
    >>>> prędkość. Najważniejsze jest strona nachylenia do wewnątrz czy
    >>>> zewnątrz lub brak i to widać z daleka i trzeba oglądać drogę by tego
    >>>> nie zobaczyć i nie zrozumieć.
    >>> ok, poniewaz powtarzasz to iles razy, ni biorac pod uwage tego, ze
    >>> byc moze wielu kierowców tego zwyczajnie nie umie, zapytam troche
    >>> złosliwie (bo widac, ze to nie była literówka) - co, kurwa, maja
    >>> odczytywac??? Bo kiedys przeczyta to moj syn i jeszcze tak zacznie
    >>> pisac!
    >>>
    >> Wiesz - czytanie drogi to czytanie informacji jakie są na niej
    >> zawarte. Najważniejsze to kierunek nachylania łuku, czy jest do
    >> wewnątrz łuku, czy nie ma go, czy też jest na zewnątrz. W końcu siła
    >> odśrodkowa jest zawsze. Kąt pochylenia łuku. Wpływ wiatru na drogę.
    >> itp. Kolor nawierzchni. I do tego dostosowujesz swoją prędkość.
    >
    > ale co ty tłumaczysz jak krowie na rowie...
    > Pytajac, co maja odczytac, miałem na mysli ten twoj powtorzony x razy
    > KONT... ;-P
    >
    Wiem już się poprawiam miało być kąt. Niestety jak wale błąd to jestem
    konsekwentny i cały czas go popełniam.


  • 74. Data: 2009-08-24 16:04:57
    Temat: Re: Droga - kto odpowiedzialny.
    Od: Andrzej Lawa <a...@l...SPAM_PRECZ.com>

    Budzik pisze:

    >> Twoje rzekome "doświadczenie" powoduje tylko, że "zjada" cię rutyna i
    >> pewność siebie. To niebezpieczne na drodze.
    >>
    > A objawia sie to w czym?

    Tym, że domagasz się, żeby znaki myślały i uważały za ciebie i innych
    uczestników ruchu.

    > Jakie niebezpieczenstwo JA powduję na drodze?

    Patrz wyżej.

    [ciach]

    >>> Po pierwsze - nie potencjalnego. 4 wypadki to nie jest "potencjalne
    >>> niebezpieczenstwo"
    >> To dlaczego cała reszta jeżdżących tamtędy jakoś nie kończy trasy w
    >> rowie, hmm?
    >>
    > prawdopodobienstwo.
    > Musze tłumaczyc?

    W takim razie wszędzie jest niebezpiecznie i należy cały kraj obstawić
    znakami "Inne niebezpieczeństwa", bo praktycznie w każdym miejscu kiedyś
    było jakieś "zdarzenie drogowe" ;)

    [ciach]

    > Kiedys mieszkałem na takim osiedlu, gdzie wszystkie skrzyzowania był z
    > załozenia rownorzedne - gdyby kazde z nich osobno oznaczac - ilosc znaków
    > byłaby niesamowita. I zupelnie niepotrzebna

    A widzisz.

    [ciach]

    >> Nie ma czegoś takiego, jak strefowa równorzędność dróg na
    >> skrzyżowaniach. Wypisujesz brednie i masz pretensje, że ktoś ci to
    >> wypomina.
    >>
    > nie wiem czy nie ma czy jest.
    > Wiele razy wjezdzjaac na osiedlach widze znak - uwaga skrzyzowanie
    > rownorzedne - obowiazuje na terenie całego osiedla.
    > Skro nie ma...

    Taka, hmm, proteza.

    >>>>> Z ciekawosci - jak wyobrazasz sobie skrzyzowanie równorzedne, ktore
    >>>>> nie jest oznaczone zadnymi znakami (w sensie - nie mozna
    >>>>> wywnioskowac z zadnego znaku, ze tam jest skrzyzowanierownorzedne)?
    >>>> Och, to bardzo proste - są dwie drogi równorzędne i one się krzyżują
    >>>> ze sobą. Za trudne dla ciebie?
    >>>>
    >>> No tak, ale jakis znak wczesniej musiał byc, prawda?
    >> Nie, nie musiał.
    >>
    > hmmm, to w jaki sposób znalazłes sie nagle na drodze równorzednej?

    "Nagle"? Były sobie dwie drogi. Os samego ich początku nie było na nich
    żadnego znaku określającego pierwszeństwo. W którymś miejscu się przecinają.

    Tak trudno zrozumieć?

    >> [ciach]
    >>
    >>>> 19 VIII 2009, 23:00 - zarzucasz mi chamstwo, czyli atakujesz
    >>>> personalnie, mimo że ja nic na twój temat nie pisałem.
    >>>>
    >>> rzeczywicie, nic na moj temat.
    >>> Napisałem jednak w pierwszym poscie, ze w tym miejscu prawie zginał
    >>> mój przyjaciel (w czym zreszta nie było ani krzty jego winy) a ty
    >>> potraktowałes go Darwinem, czyli nagroda za głupią smierc.
    >> Nie jego. Tego, kto nie opanował pojazdu.
    >>
    > naprawde nie rozumiesz, ze dla osoby poszkodowanej w takim wypadku nie ma
    > to zadnego znaczenia?

    A czy ty możesz wreszcie zrozumieć, że masz pretensje do zarządcy drogi
    o to, że jakiś debil nie potrafi jeździć i wylatuje na zakręcie na
    innych ludzi?

    >> [ciach]
    >>
    >>> Wskoczyłes na mnie - "Patrz, dokąd jedziesz i nie pędź." - w temacie
    >>> ktory nijak nie tyczył sie mojej jazdy.
    >> Uwaga ogólna - w odpowiedzi na to, że wystąpiłeś (chcąc lub nie chcąc)
    >> jako rzecznik wypadających na tym zakręcie.
    >>
    > nie, od poczatku byłem przede wszystkim "rzecznikiem poszkodowanego"

    No to pomóż mu wydoić ile się da od ubezpieczyciela sprawcy zdarzenia.

    Wypisując brednie o rzekomej winie drogi możesz spowodować, że
    ubezpieczyciel się wypnie i odmówi wypłaty odszkodowania, bo przecież
    "pana kolega sam twierdził, że to wina drogi, a nie naszego klienta".

    [ciach]
    >>
    >>>>>>> Po co twim zdaniem ogranicznia predkosci na drodze, skoro w
    >>>>>>> kazdych
    >>>>>> Zapytaj tych, co je stawiają.
    >>>>> A twoim zdaniem?
    >>>> NIE JA JE STAWIAM. DOTARŁO?
    >>>>
    >>> swojego zdania na ten temat nie posiadasz? (dotarło o co pytam?)
    >> Nie. A muszę? Oczywiście wiadomo, co teoretycznie jest inspiracją dla
    >> tych ograniczeń (bezpieczeństwo) ale jeśli byś rzeczywiście miał takie
    >> doświadczenie jak twierdzisz, że masz, to byś wiedział, że teoria i
    >> praktyka się nierzadko mijają.
    >>
    > oczywiscie, ze w 70% tak jest.
    > Tak samo zreszta ze znakami o zakretach - w wielu przypadkach ozancza sie
    > zakrety ktore przejezdza sie z predkoscia 90 i wyzsza. A z drugiej strony,
    > taki ktory takiej predkosci przejazdowej nie umozliwia - oznaczony nie jest
    > - co zreszta powoduje skutki w postaci wypadków.

    Nie. Skutki w postaci wypadków powodują najczęściej ludzie, którzy nie
    potrafili dostosować prędkości do możliwości drogi, pojazdu oraz swoich
    własnych umiejętności albo zwyczajnie nie patrzyli, dokąd jadą (bo np.
    odebrali "szalenie ważny" telefon).

    > To, ze mnie to denerwuje, to jedno.
    > To ze nikt z osób ustawowo odpowiedzialnych za dbanie o bezpieczenstwo na
    > drodze defacto nie musi sie takimi sprawami zajmowac denerwuje mnie jeszcze
    > bardziej.

    Działaj dalej - za twoją niedźwiedzią przysługę wszyscy poszkodowani w
    wypadkach serdecznie ci podziękują...

    [ciach]

    > ok, uwaga o 30km/h była nietrafiona.
    > Masz racje - jak wjedzie sie na lodowisko (gololedz itp) to nawet 30 nie
    > gwarantuje bezpieczenstwa.
    > Niemniej - meritum uciekło bo uczepiłes sie jakiegos ekstremum zamiast
    > skupic sie na zjawisku.

    To właśnie JEST meritum twojego problemu: domagasz się konkretnych
    instrukcji i precyzyjnych gwarancji, a to jest niemożliwe. Po to masz
    mózg, żeby analizować warunki na bieżąco i wyciągać wnioski oraz
    zachowywać zdrowa dozę "paranoi drogowej" (nie ufaj innym, drodze, ani
    nawet samemu sobie). Ruch drogowy to nie jest program o ściśle
    określonych parametrach. Gdyby tak było już dawno po drogach jeździłyby
    w pełni automatyczne samochody.

    >>> Tej twojej predkosci przejezdzania zakretów pewnie i tak nie poznam -
    >>> w sumie sie nie dziwie...
    >> Chyba że zaczniesz jeździć za mną - ale nie za blisko, bo mnie to
    >> denerwuje i możesz potem zostać wezwany za komendę w celu
    >> ustosunkowania się do amatorskiego filmu.
    >>
    > Normalnie czekam z niecierpliwoscia na takie wezwanie.
    > Zarzut bedzie z jakiego artykułu - denerwowanie AL? :)

    Niezachowanie bezpiecznego odstępu od poprzedzającego pojazdu - łaskawie
    zapoznaj się wreszcie z obowiązującymi przepisami!

    >> Bo ja sam tej prędkości nie znam - bo i po co mi ta wiedza? Grunt,
    >> żebym się w zakręcie zmieścił.
    >>
    > alez ja nie twierdze ze musisz wiedziec.
    > Twierdze tylko, ze napisałes 10 ogólnikowych zdan, nic nie wnoszacych do
    > dyskusji, zamiast powiedziec zwyczajnie - nie wiem.
    > Niestety mowienie "nie wiem" jest bardzo nie w modzie.

    Wnoszących, wnoszących - dla osoby inteligentnej. A nie dla maszynki,
    która musi dostać dokładny program, żeby go potem bezmyślnie wykonać.

    >>>> Popularne imieniny? Tanie piwo? Ogólny niski stan umiejętności?
    >>>> Brawura? Bezmyślność?
    >>>>
    >>> czyli jest ok?
    >>> A jak bedzie nastepne 5 wypadków to dodatkowo ładna tecza nad droga.
    >> Jakoś "czarne punkty" nie pomagają na zmianę statystyki.
    >>
    > Nie znam statystyki, trudno mi sie wypowiedziec.
    > Czarne punkty kojarza mi sie z drogami o duzym natezeniu ruchu, wec
    > porownanie jest nieadekwatne do opisywanej przeze mnie drogi.

    Właśnie bardzo adekwatne. Różnica jest jedynie w skali.

    >>> No i super.
    >>> Zycze ci, tak jak to sie stało w przypadku mojego kolegi, przejazdu
    >>> przez taki nieoznaczony zakret i spotkania sie z kims, kto dysponował
    >>> troche mniejszymi umiejetnosciami niz ty i ten znak jemu by sie
    >>> przydał. Ba, nawet wtedy zglosze cie do tej nagrody, ktora tak
    >>> lubisz...
    >> Czyli życzysz mi śmierci przez jakiegoś debila, skurwysynu...
    >>
    > Nie, nikomu nie zycze smierci.

    Tylko mi.

    > Wskazuje tylko, ze brak znaku nie ma wplywu na zycie tylko i wylacznie tych
    > kierowców, ktorzy jezdza gorzej.
    > Moze wiec, wlasnie dla tych gorszych, mniej doswiadczonych postawienie
    > znaku jest wazne i bedzie pewnym kompromisem.
    > Skurwysynu...


    Mam dość dyskusji z tobą, zakłamana mendo.
    *plonk*


  • 75. Data: 2009-08-24 16:10:52
    Temat: Re: Droga - kto odpowiedzialny.
    Od: Andrzej Lawa <a...@l...SPAM_PRECZ.com>

    Budzik pisze:

    > Pytajac, co maja odczytac, miałem na mysli ten twoj powtorzony x razy
    > KONT... ;-P
    >

    Przyganił kocioł garnkowi...


  • 76. Data: 2009-08-24 16:16:18
    Temat: Re: Droga - kto odpowiedzialny.
    Od: Andrzej Lawa <a...@l...SPAM_PRECZ.com>

    Jacoj pisze:

    > Powiedz staruszce, że nie zachowała należytej ostrożności i to z tego
    > powodu wywinęła orła na chodniku przed twoją posesją łamiąc sobie
    > biodro, a nie dlatego, że nie odśnieżyłeś chodnika...

    Primo: obowiązek odśnieżania chodnika jest w przepisach. Będziesz miał
    OC, to zapłaci ubezpieczyciel.

    Secundo: nie mam chodnika, tylko samą drogę gruntową, która zresztą nie
    jest moja (ani gminy), tylko tego, który działki sprzedawał - jego
    problem ;->

    Tertio: przy roszczeniach cywilnych osoba domagająca się odszkodowania
    musi wykazać winę (np. zaniedbanie) osoby, od której domaga się
    odszkodowania - jeśli poszła zaraz po np. opadach śniegu i fiknęła zanim
    Ty wróciłeś z pracy, to w sądzie IMHO się wybronisz. Gorzej, jeśli byś
    nie zadbał o chodnik przez kilka dni...

    > Nie ma to jak równośc wobec prawa: na ulicy drodze winny kierowca,
    > na chodniku zawsze właściciel...

    Wiesz, jest pewna różnica w skali prac - odśnieżenie chodnika przed
    przeciętną posesją to godzina-dwie roboty dla jednej osoby z ręczną
    łopatą. Zamiast na siłownię pójdziesz sobie poćwiczyć na powietrzu.

    Odśnieżenie całej sieci gminnych dróg jest logistycznie dużo większym
    wyzwaniem.


  • 77. Data: 2009-08-25 06:19:32
    Temat: Re: Droga - kto odpowiedzialny.
    Od: Budzik <b...@p...o.n.e.t.pl.nie.spam.oj>

    Użytkownik Andrzej Lawa a...@l...SPAM_PRECZ.com ...

    >>> Twoje rzekome "doświadczenie" powoduje tylko, że "zjada" cię rutyna
    >>> i pewność siebie. To niebezpieczne na drodze.
    >>>
    >> A objawia sie to w czym?
    >
    > Tym, że domagasz się, żeby znaki myślały i uważały za ciebie i innych
    > uczestników ruchu.
    >
    przede wszystkim za innych - nie chce stac sie ofiara mało doswiadczonego
    kierowcy. Ale kto wie - moze mnie tez taki znak uratuje.

    >> Jakie niebezpieczenstwo JA powduję na drodze?
    >
    > Patrz wyżej.
    >
    ok, oby wszyscy sprawiali wlasnie takie niebezpieczenstwo na drodze -
    domaganie sie znaków.
    > [ciach]
    >
    >>>> Po pierwsze - nie potencjalnego. 4 wypadki to nie jest "potencjalne
    >>>> niebezpieczenstwo"
    >>> To dlaczego cała reszta jeżdżących tamtędy jakoś nie kończy trasy w
    >>> rowie, hmm?
    >>>
    >> prawdopodobienstwo.
    >> Musze tłumaczyc?
    >
    > W takim razie wszędzie jest niebezpiecznie i należy cały kraj obstawić
    > znakami "Inne niebezpieczeństwa", bo praktycznie w każdym miejscu
    > kiedyś było jakieś "zdarzenie drogowe" ;)
    >
    jasne.
    praktycznie w kazdym miejscu zdarzyło sie kiedys jakies zdarzenie i w tym
    miejscu były co najmnije 4 wypadki przez pol roku to dokładnie taka sama
    sytuacja.
    Brawo!

    > [ciach]

    >
    >> Kiedys mieszkałem na takim osiedlu, gdzie wszystkie skrzyzowania był
    >> z załozenia rownorzedne - gdyby kazde z nich osobno oznaczac - ilosc
    >> znaków byłaby niesamowita. I zupelnie niepotrzebna
    >
    > A widzisz.
    >
    widze. Zawsze twierdziłem, ze generalnie znaków jest za duzo - mozesz sobie
    przejrzec moje posty kilka lat wstecz.

    > [ciach]
    >
    >>> Nie ma czegoś takiego, jak strefowa równorzędność dróg na
    >>> skrzyżowaniach. Wypisujesz brednie i masz pretensje, że ktoś ci to
    >>> wypomina.
    >>>
    >> nie wiem czy nie ma czy jest.
    >> Wiele razy wjezdzjaac na osiedlach widze znak - uwaga skrzyzowanie
    >> rownorzedne - obowiazuje na terenie całego osiedla.
    >> Skro nie ma...
    >
    > Taka, hmm, proteza.

    no i?
    >
    >>>>>> Z ciekawosci - jak wyobrazasz sobie skrzyzowanie równorzedne,
    >>>>>> ktore nie jest oznaczone zadnymi znakami (w sensie - nie mozna
    >>>>>> wywnioskowac z zadnego znaku, ze tam jest
    >>>>>> skrzyzowanierownorzedne)?
    >>>>> Och, to bardzo proste - są dwie drogi równorzędne i one się
    >>>>> krzyżują ze sobą. Za trudne dla ciebie?
    >>>>>
    >>>> No tak, ale jakis znak wczesniej musiał byc, prawda?
    >>> Nie, nie musiał.
    >>>
    >> hmmm, to w jaki sposób znalazłes sie nagle na drodze równorzednej?
    >
    > "Nagle"? Były sobie dwie drogi. Os samego ich początku nie było na
    > nich żadnego znaku określającego pierwszeństwo. W którymś miejscu się
    > przecinają.
    >
    > Tak trudno zrozumieć?
    >
    nie, po prostu dotyczy miejsc o tak małym natezeniu ruchu (bo gdzie
    zaczynaja sie drogi - przewaznie na jakis osiedlach, na drodze "z ostatnim
    domem) ze wlasciwie trudno w ich kontekscie rozpatrywac jakiekolwiek
    sytuacje dorgowe.
    Ale ok - dokładnie to sa miejsca, gdzie mozna powiedziec o skrzyzowaniu bez
    zadnego znaku.

    >>> [ciach]
    >>>
    >>>>> 19 VIII 2009, 23:00 - zarzucasz mi chamstwo, czyli atakujesz
    >>>>> personalnie, mimo że ja nic na twój temat nie pisałem.
    >>>>>
    >>>> rzeczywicie, nic na moj temat.
    >>>> Napisałem jednak w pierwszym poscie, ze w tym miejscu prawie zginał
    >>>> mój przyjaciel (w czym zreszta nie było ani krzty jego winy) a ty
    >>>> potraktowałes go Darwinem, czyli nagroda za głupią smierc.
    >>> Nie jego. Tego, kto nie opanował pojazdu.
    >>>
    >> naprawde nie rozumiesz, ze dla osoby poszkodowanej w takim wypadku
    >> nie ma to zadnego znaczenia?
    >
    > A czy ty możesz wreszcie zrozumieć, że masz pretensje do zarządcy
    > drogi o to, że jakiś debil nie potrafi jeździć i wylatuje na zakręcie
    > na innych ludzi?
    >
    nie, absolutnie nie mam pretensji do zarzadcy ze ktos nie umie jezdzic.
    Ja nawet nie mam pretensji ze nie przewidział, iz to miejsce moze byc
    potencjalnie bardziej niebezpieczne niz cała pozostała czesc tej trasy.
    Mam natomiast pretensje (choc lepiej byłoby powiedziec - nie podoba mi sie
    - pretensje to za duzo powiedziane - przynajmniej na razie) ze nie
    zareagował, kiedy juz empirycznie okazało sie ze to miejsce z jakiegos
    powodu jest bardziej niebezpieczne niz inne.

    >>> [ciach]
    >>>
    >>>> Wskoczyłes na mnie - "Patrz, dokąd jedziesz i nie pędź." - w
    >>>> temacie ktory nijak nie tyczył sie mojej jazdy.
    >>> Uwaga ogólna - w odpowiedzi na to, że wystąpiłeś (chcąc lub nie
    >>> chcąc) jako rzecznik wypadających na tym zakręcie.
    >>>
    >> nie, od poczatku byłem przede wszystkim "rzecznikiem poszkodowanego"
    >
    > No to pomóż mu wydoić ile się da od ubezpieczyciela sprawcy zdarzenia.
    >
    a jak by zginał, to pociesz zone, tak...?
    Super logika.

    > Wypisując brednie o rzekomej winie drogi możesz spowodować, że
    > ubezpieczyciel się wypnie i odmówi wypłaty odszkodowania, bo przecież
    > "pana kolega sam twierdził, że to wina drogi, a nie naszego klienta".
    >
    tak, to zawsze jest wina drogi, przeciez jakby jej tam nie było...

    > [ciach]
    >>>
    >>>>>>>> Po co twim zdaniem ogranicznia predkosci na drodze, skoro w
    >>>>>>>> kazdych
    >>>>>>> Zapytaj tych, co je stawiają.
    >>>>>> A twoim zdaniem?
    >>>>> NIE JA JE STAWIAM. DOTARŁO?
    >>>>>
    >>>> swojego zdania na ten temat nie posiadasz? (dotarło o co pytam?)
    >>> Nie. A muszę? Oczywiście wiadomo, co teoretycznie jest inspiracją
    >>> dla tych ograniczeń (bezpieczeństwo) ale jeśli byś rzeczywiście miał
    >>> takie doświadczenie jak twierdzisz, że masz, to byś wiedział, że
    >>> teoria i praktyka się nierzadko mijają.
    >>>
    >> oczywiscie, ze w 70% tak jest.
    >> Tak samo zreszta ze znakami o zakretach - w wielu przypadkach ozancza
    >> sie zakrety ktore przejezdza sie z predkoscia 90 i wyzsza. A z
    >> drugiej strony, taki ktory takiej predkosci przejazdowej nie
    >> umozliwia - oznaczony nie jest - co zreszta powoduje skutki w postaci
    >> wypadków.
    >
    > Nie. Skutki w postaci wypadków powodują najczęściej ludzie, którzy nie
    > potrafili dostosować prędkości do możliwości drogi, pojazdu oraz
    > swoich własnych umiejętności albo zwyczajnie nie patrzyli, dokąd jadą
    > (bo np. odebrali "szalenie ważny" telefon).
    >
    de facto napisalismy to samo.

    >> To, ze mnie to denerwuje, to jedno.
    >> To ze nikt z osób ustawowo odpowiedzialnych za dbanie o
    >> bezpieczenstwo na drodze defacto nie musi sie takimi sprawami
    >> zajmowac denerwuje mnie jeszcze bardziej.
    >
    > Działaj dalej - za twoją niedźwiedzią przysługę wszyscy poszkodowani w
    > wypadkach serdecznie ci podziękują...
    >
    ???
    dalej o tym ubezpieczycielu?
    nie rozsmieszaj mnie.

    > [ciach]
    >
    >> ok, uwaga o 30km/h była nietrafiona.
    >> Masz racje - jak wjedzie sie na lodowisko (gololedz itp) to nawet 30
    >> nie gwarantuje bezpieczenstwa.
    >> Niemniej - meritum uciekło bo uczepiłes sie jakiegos ekstremum
    >> zamiast skupic sie na zjawisku.
    >
    > To właśnie JEST meritum twojego problemu: domagasz się konkretnych
    > instrukcji i precyzyjnych gwarancji, a to jest niemożliwe. Po to masz
    > mózg, żeby analizować warunki na bieżąco i wyciągać wnioski oraz
    > zachowywać zdrowa dozę "paranoi drogowej" (nie ufaj innym, drodze, ani
    > nawet samemu sobie). Ruch drogowy to nie jest program o ściśle
    > określonych parametrach. Gdyby tak było już dawno po drogach
    > jeździłyby w pełni automatyczne samochody.
    >
    hmm, chyba mi sie znudziło, skoro do teraz nie zrozumiałes o czym ja pisze.

    >>>> Tej twojej predkosci przejezdzania zakretów pewnie i tak nie poznam
    >>>> - w sumie sie nie dziwie...
    >>> Chyba że zaczniesz jeździć za mną - ale nie za blisko, bo mnie to
    >>> denerwuje i możesz potem zostać wezwany za komendę w celu
    >>> ustosunkowania się do amatorskiego filmu.
    >>>
    >> Normalnie czekam z niecierpliwoscia na takie wezwanie.
    >> Zarzut bedzie z jakiego artykułu - denerwowanie AL? :)
    >
    > Niezachowanie bezpiecznego odstępu od poprzedzającego pojazdu -
    > łaskawie zapoznaj się wreszcie z obowiązującymi przepisami!
    >
    tak jak powiedziałem:
    Z niecierpliwoscia czekałbym na takie wezwanie.
    mozemy sie nawet umowic, ze dam sie sfilmowac.
    Tak z ciekawosci - jaki odstep cie denerwuje? 6 metrów? 10?

    >>> Bo ja sam tej prędkości nie znam - bo i po co mi ta wiedza? Grunt,
    >>> żebym się w zakręcie zmieścił.
    >>>
    >> alez ja nie twierdze ze musisz wiedziec.
    >> Twierdze tylko, ze napisałes 10 ogólnikowych zdan, nic nie wnoszacych
    >> do dyskusji, zamiast powiedziec zwyczajnie - nie wiem.
    >> Niestety mowienie "nie wiem" jest bardzo nie w modzie.
    >
    > Wnoszących, wnoszących - dla osoby inteligentnej. A nie dla maszynki,
    > która musi dostać dokładny program, żeby go potem bezmyślnie wykonać.
    >
    co mam powiedziec, argumnetowi "bo tak" zawsze przeciwstawiam argument "bo
    nie".

    >>>>> Popularne imieniny? Tanie piwo? Ogólny niski stan umiejętności?
    >>>>> Brawura? Bezmyślność?
    >>>>>
    >>>> czyli jest ok?
    >>>> A jak bedzie nastepne 5 wypadków to dodatkowo ładna tecza nad
    >>>> droga.
    >>> Jakoś "czarne punkty" nie pomagają na zmianę statystyki.
    >>>
    >> Nie znam statystyki, trudno mi sie wypowiedziec.
    >> Czarne punkty kojarza mi sie z drogami o duzym natezeniu ruchu, wec
    >> porownanie jest nieadekwatne do opisywanej przeze mnie drogi.
    >
    > Właśnie bardzo adekwatne. Różnica jest jedynie w skali.
    >
    no tak, natezenie ruchu nie ma przeciez zadnego znaczenia.

    >>>> No i super.
    >>>> Zycze ci, tak jak to sie stało w przypadku mojego kolegi, przejazdu
    >>>> przez taki nieoznaczony zakret i spotkania sie z kims, kto
    >>>> dysponował troche mniejszymi umiejetnosciami niz ty i ten znak jemu
    >>>> by sie przydał. Ba, nawet wtedy zglosze cie do tej nagrody, ktora
    >>>> tak lubisz...
    >>> Czyli życzysz mi śmierci przez jakiegoś debila, skurwysynu...
    >>>
    >> Nie, nikomu nie zycze smierci.
    >
    > Tylko mi.
    >
    Nawet tobie nie.
    Zreszta - jakie miałoby to znaczenie - przeciez ty uzywasz mozgu, czytasz
    dorge - nic by ci na tym zakrecie nie groziło.
    A w razie czego odebrałbys kutasowi, co nie umie opanowac pojazdu, prawo
    jazdy.

    >> Wskazuje tylko, ze brak znaku nie ma wplywu na zycie tylko i
    >> wylacznie tych kierowców, ktorzy jezdza gorzej.
    >> Moze wiec, wlasnie dla tych gorszych, mniej doswiadczonych
    >> postawienie znaku jest wazne i bedzie pewnym kompromisem.
    >> Skurwysynu...
    >
    > Mam dość dyskusji z tobą, zakłamana mendo.
    > *plonk*

    czyli z polskiego na nasze - skonczyły mi sie argumenty.
    Całe szczescie - tez zaczynało mi sie nudzic.


  • 78. Data: 2009-08-25 06:19:33
    Temat: Re: Droga - kto odpowiedzialny.
    Od: Budzik <b...@p...o.n.e.t.pl.nie.spam.oj>

    Użytkownik Andrzej Lawa a...@l...SPAM_PRECZ.com ...

    >> Pytajac, co maja odczytac, miałem na mysli ten twoj powtorzony x razy
    >> KONT... ;-P
    >>
    > Przyganił kocioł garnkowi...
    >
    jakis specjalnie mocny z ortografi sie nie czuje, ale staram sie.
    Mozesz podac przykład podobnego mojego błedu - chetnie wbije sobie do głowy
    poprawna pisownie.


  • 79. Data: 2009-08-25 06:19:35
    Temat: Re: Droga - kto odpowiedzialny.
    Od: Budzik <b...@p...o.n.e.t.pl.nie.spam.oj>

    Osobnik posiadający mail a...@l...SPAM_PRECZ.com napisał(a) w poprzednim
    odcinku co następuje:

    >> Powiedz staruszce, że nie zachowała należytej ostrożności i to z tego
    >> powodu wywinęła orła na chodniku przed twoją posesją łamiąc sobie
    >> biodro, a nie dlatego, że nie odśnieżyłeś chodnika...
    >
    > Primo: obowiązek odśnieżania chodnika jest w przepisach. Będziesz miał
    > OC, to zapłaci ubezpieczyciel.

    no. Całe szczescie ze wymagane oznakowanie drogi nie jest w przepisach.
    a ten znak o miejscowych oblodzeniach to stawia sie przed halą drguzyny
    Podhale Nowy Targ...

    --
    Pozdrawia... Budzik ; #GG: 565516 ; www.rowery.rejtravel.pl
    b_ud_zi_k_6_1 na poczta kropka onet kropka pl (adres antyspamowy, usuń także "_")
    "Nic tak nie obnaża ludzkiego charakteru, jak obrażanie się
    z powodu żartu." Georg Christoph Lichtenberg


  • 80. Data: 2009-08-29 19:34:42
    Temat: Re: Droga - kto odpowiedzialny.
    Od: Gotfryd Smolik news <s...@s...com.pl>

    Jako że flejm się zrobił, to ze dwa grosze wetknę, proszę wybaczyć
    że nie w sprawie "głównego pytania" (które jak rozumiem się już
    wyjaśniło :))

    On Thu, 20 Aug 2009, Budzik wrote:

    [ do Andrzeja ]

    > Po co twim zdaniem ogranicznia predkosci na drodze, skoro w kazdych
    > warunkach kazdy kierowca i tak jest sam w stanie ocenic z jaka predkoscia
    > bezpiecznie mozna przejechac dany odcinek drogi?

    Aby "ustawić" kierowcę z powodu innych uczestników drogi na
    przykład. Dajmy na to, aby mieli szansę wyjechać z podporządkowanej,
    włączyć się do ruchu czy coś podobnego.
    To że *on* może przejechać ze stosowną prędkością nie jest jedynym
    wyznacznikiem ustawiania znaków drodze.

    > Jeszcze raz 9bo wyzej odpowiedzi nie było) - po co znaki ostrzegajace
    > o zakretach, kretych drogach,

    Ano, ustanawiają zakaz wyprzedzania.
    Aby nie zajmował innym "więcej miejsca niż musi".
    W odróżnieniu od "ciągłej" (która ustanawia tylko zakaz przejeżdżania
    sa sąsiedni pas/stronę). Na przykład.

    > po co barierki itp?

    A na to nie da się (przynajmniej niekiedy) odpowiedzieć w tym
    tonie, bo rzeczywiście często mają na względzie tylko interes
    kierowcy (tego, którego "paska" dotyczą, w odróżnieniu
    od *innych* użyszkodników drogi, w tym innych kierowców).

    Chciałem tylko zwrócić uwagę, iż to czy kierujący może bezpiecznie
    przejechać nie jest jedynym kryterium dla przepisów, znaków
    i innych takich!

    pzdr, Gotfryd

strony : 1 ... 7 . [ 8 ] . 9


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1