-
11. Data: 2008-10-25 13:30:26
Temat: Re: Czy urzędnik (jakikolwek) musi się przedstawić?
Od: "Jotte" <t...@w...spam.wypad.polska>
W wiadomości news:11hld5qb8dtjt.dlg@iluminat.pl Iluminat
<i...@N...gazeta.pl> pisze:
>> Nie ma.
> Regulamin? Przejrzyste państwo, nie?
Regulaminy wewnętrzne to mogą mieć i pewnie mają.
Ale ty ich nie poznasz.
>>> (samorządowy, rządowy... no każdy kto pracuje na moim garnuszku)?
>> Na żadnym tam twoim garnuszku, nie podniecaj się.
> Z podatków mają kasę jakby nie patrzeć.
Kasę to oni mają za swoja pracę, podobnie jak i ty.
I też płacą podatki.
>>> Pewna baba w sekretariacie nie chciała się przedstawić w urzędzie
>>> wojewódzkim ("Ale o co chodzi?! O co chodzi! Nie ważne jak się
>>> nazywam! O CO CHODZI!?" - zachowywała się jakby się przed kimś
>>> promowała).
>> Głupia była albo niedoświadczona. Inaczej powinna cię spławić.
>> A ty się zawsze możesz spróbować poskarżyć.
> Jesteś urzędnikiem?
Nie, dzięki bogu, nie.
> Bo może coś wiesz, ale pytanie źle zadałem...
Urzędnicy (niektórzy) przechodzą szkolenia. Jak rozmawiać z petentem, jak
się zachowywać w sytuacjach konfliktowych, jak elegancko spławiać pieniaczy
i namolnych i takie tam. A spychologię to mają od dawna nie tylko w małym
palcu, ale we krwi.
Wiem z pierwszej ręki, znaczy się od urzędasa.
Nie widzę żadnego powszechnie obowiązującego powodu, dla którego urzędnik
miałby przedstawiać się z imienia i nazwiska nieznanej osobie, której
spodobało się do urzędu zadzwonić.
--
Jotte
-
12. Data: 2008-10-25 16:40:50
Temat: Re: Czy urzędnik (jakikolwek) musi się przedstawić?
Od: Iluminat <i...@N...gazeta.pl>
Dnia Sat, 25 Oct 2008 15:30:26 +0200, Jotte napisał(a):
>>> Nie ma.
>> Regulamin? Przejrzyste państwo, nie?
> Regulaminy wewnętrzne to mogą mieć i pewnie mają.
> Ale ty ich nie poznasz.
Okej. Wewnętrzny tak, ale czy nie ma gdzieś określonych zasad współpracy:
ja wiem czego _mogę_ wymagać, oni wiedzą co _muszą_. Takie uczciwe
postawienie sprawy, a nie domyślanie się, kombinowanie jak wejść w dupę
urzędnikowi, żeby tylko sprawę załatwił itp.
>>>> (samorządowy, rządowy... no każdy kto pracuje na moim garnuszku)?
>>> Na żadnym tam twoim garnuszku, nie podniecaj się.
>> Z podatków mają kasę jakby nie patrzeć.
> Kasę to oni mają za swoja pracę, podobnie jak i ty.
> I też płacą podatki.
Różnica taka, że jak idę do jakiejś firmy i coś zlecam, to płacę - jak
klient. I jestem traktowany jak klient. W przypadku urzędu niestety zdarza
się, że jestem traktowany jak natręt (to się petent chyba dla odróżnienia
nazywa) - do jasnej cholery - to było pierwszy raz! I w tym i w tym
przypadku płacę.
>>>> Pewna baba w sekretariacie nie chciała się przedstawić w urzędzie
>>>> wojewódzkim ("Ale o co chodzi?! O co chodzi! Nie ważne jak się
>>>> nazywam! O CO CHODZI!?" - zachowywała się jakby się przed kimś
>>>> promowała).
>>> Głupia była albo niedoświadczona. Inaczej powinna cię spławić.
>>> A ty się zawsze możesz spróbować poskarżyć.
>> Jesteś urzędnikiem?
> Nie, dzięki bogu, nie.
Szkoda w sumie, bo może bym się czegoś dowiedział.
>> Bo może coś wiesz, ale pytanie źle zadałem...
> Urzędnicy (niektórzy) przechodzą szkolenia. Jak rozmawiać z petentem, jak
> się zachowywać w sytuacjach konfliktowych, jak elegancko spławiać pieniaczy
> i namolnych i takie tam. A spychologię to mają od dawna nie tylko w małym
> palcu, ale we krwi.
Spychologia to jedno i w większości firm coś takiego istnieje. Ale ja mówię
o błędach, o których chciałbym porozmawiać z szefem, a baba podaje mi przez
telefon złe godziny przyjęć a potem przedstawić się nie chce.
> Wiem z pierwszej ręki, znaczy się od urzędasa.
Ja wiem jak to wygląda i w urzędzie i w wodociągach i w kilku prywatnych
firmach. Wszędzie była jakaś spychologia i umiejętność spławiania
natrętnych klientów (już widzę Twoje "a nie pomyślałeś, że jesteś takim
natrętnym klientem?").
> Nie widzę żadnego powszechnie obowiązującego powodu, dla którego urzędnik
> miałby przedstawiać się z imienia i nazwiska nieznanej osobie, której
> spodobało się do urzędu zadzwonić.
Wybacz, ale przedstawiłem się i powiedziałem z jakiej firmy jestem. Nie
byłem anonimowy. Pani się spięła po moim "starciu" z inną urzędniczką -
jakby doskonale wiedziała, że nie powinienem skontaktować się z jej szefem,
bo koleżankę podkabluję.
Zresztą nie ważne. W pn pójdę do dyrektora osobiście.
Dzięki za pomoc.
--
Pozdrawiam,
Iluminat
/To, czemu być nie wolno, być nie może/
-
13. Data: 2008-10-25 17:00:37
Temat: Re: Czy urzędnik (jakikolwek) musi się przedstawić?
Od: "Jotte" <t...@w...spam.wypad.polska>
W wiadomości news:9ic6pshb38se.dlg@iluminat.pl Iluminat
<i...@N...gazeta.pl> pisze:
>>> Regulamin? Przejrzyste państwo, nie?
>> Regulaminy wewnętrzne to mogą mieć i pewnie mają.
>> Ale ty ich nie poznasz.
> Okej. Wewnętrzny tak, ale czy nie ma gdzieś określonych zasad współpracy:
> ja wiem czego _mogę_ wymagać, oni wiedzą co _muszą_. Takie uczciwe
> postawienie sprawy, a nie domyślanie się, kombinowanie jak wejść w dupę
> urzędnikowi, żeby tylko sprawę załatwił itp.
Nie znam żadnych przepisów z zakresu prawa stanowionego pozwalające
obywatelowi dzwoniącemu urzędu domagania się od urzędnika podania danych
personalnych. Poprosić może, ale to wszystko.
>>>>> (samorządowy, rządowy... no każdy kto pracuje na moim garnuszku)?
>>>> Na żadnym tam twoim garnuszku, nie podniecaj się.
>>> Z podatków mają kasę jakby nie patrzeć.
>> Kasę to oni mają za swoja pracę, podobnie jak i ty.
>> I też płacą podatki.
> Różnica taka, że jak idę do jakiejś firmy i coś zlecam, to płacę - jak
> klient. I jestem traktowany jak klient. W przypadku urzędu niestety zdarza
> się, że jestem traktowany jak natręt (to się petent chyba dla odróżnienia
> nazywa) - do jasnej cholery - to było pierwszy raz! I w tym i w tym
> przypadku płacę.
A jakbyś nie płacił to można cię z urzędu odprawić z kwitkiem?
>>> Jesteś urzędnikiem?
>> Nie, dzięki bogu, nie.
> Szkoda w sumie,
Ja nie żałuję.
> bo może bym się czegoś dowiedział.
Akurat.
Przecież dzwoniłeś i co? dowiedziałeś się czegoś? ;))
>>> Bo może coś wiesz, ale pytanie źle zadałem...
>> Urzędnicy (niektórzy) przechodzą szkolenia. Jak rozmawiać z petentem,
>> jak się zachowywać w sytuacjach konfliktowych, jak elegancko spławiać
>> pieniaczy i namolnych i takie tam. A spychologię to mają od dawna nie
>> tylko w małym palcu, ale we krwi.
> Spychologia to jedno i w większości firm coś takiego istnieje. Ale ja
> mówię o błędach, o których chciałbym porozmawiać z szefem, a baba podaje
> mi przez telefon złe godziny przyjęć a potem przedstawić się nie chce.
No nie chce. I co, zmusisz ją?
>> Nie widzę żadnego powszechnie obowiązującego powodu, dla którego
>> urzędnik miałby przedstawiać się z imienia i nazwiska nieznanej
>> osobie, której spodobało się do urzędu zadzwonić.
> Wybacz, ale przedstawiłem się i powiedziałem z jakiej firmy jestem. Nie
> byłem anonimowy.
No to co, że powiedziałeś?
> Pani się spięła po moim "starciu" z inną urzędniczką -
> jakby doskonale wiedziała, że nie powinienem skontaktować się z jej
> szefem, bo koleżankę podkabluję.
Mówiłem ci - spławia się inaczej.
> Zresztą nie ważne. W pn pójdę do dyrektora osobiście.
Daj mu szkołę, niech sobie nie myśli.
PS. "Nieważne" piszemy razem.
--
Jotte
-
14. Data: 2008-10-25 17:34:10
Temat: Re: Czy urzędnik (jakikolwek) musi się przedstawić?
Od: Iluminat <i...@N...gazeta.pl>
Dnia Sat, 25 Oct 2008 19:00:37 +0200, Jotte napisał(a):
> Nie znam żadnych przepisów z zakresu prawa stanowionego pozwalające
> obywatelowi dzwoniącemu urzędu domagania się od urzędnika podania danych
> personalnych. Poprosić może, ale to wszystko.
No nic... w pn popróbuję też podzwonić po różnych urzędach i się podpytać w
tej sprawie. Tak z ciekawości. :)
>> Różnica taka, że jak idę do jakiejś firmy i coś zlecam, to płacę - jak
>> klient. I jestem traktowany jak klient. W przypadku urzędu niestety zdarza
>> się, że jestem traktowany jak natręt (to się petent chyba dla odróżnienia
>> nazywa) - do jasnej cholery - to było pierwszy raz! I w tym i w tym
>> przypadku płacę.
> A jakbyś nie płacił to można cię z urzędu odprawić z kwitkiem?
Problem w tym, że nie ma takiej możliwości.
>> bo może bym się czegoś dowiedział.
> Akurat.
> Przecież dzwoniłeś i co? dowiedziałeś się czegoś? ;))
No! Że niczego się nie dowiem! ;)
>> Spychologia to jedno i w większości firm coś takiego istnieje. Ale ja
>> mówię o błędach, o których chciałbym porozmawiać z szefem, a baba podaje
>> mi przez telefon złe godziny przyjęć a potem przedstawić się nie chce.
> No nie chce. I co, zmusisz ją?
Nie. Zrobię jak przedszkolak i się poskarżę. ;D
>> Wybacz, ale przedstawiłem się i powiedziałem z jakiej firmy jestem. Nie
>> byłem anonimowy.
> No to co, że powiedziałeś?
Nic w sumie. Kwestia uprzejmości to nie kwestia prawa.
>> Pani się spięła po moim "starciu" z inną urzędniczką -
>> jakby doskonale wiedziała, że nie powinienem skontaktować się z jej
>> szefem, bo koleżankę podkabluję.
> Mówiłem ci - spławia się inaczej.
Czyli mnie nie spławiła.
>> Zresztą nie ważne. W pn pójdę do dyrektora osobiście.
> Daj mu szkołę, niech sobie nie myśli.
Wypadałoby, żeby myślał. Chcę, żeby wiedział, że ktoś ma problemy z jego
personelem. Satysfakcja to inna sprawa - babka ma wylecieć z roboty!!!
> PS. "Nieważne" piszemy razem.
To to drugie "nie ważne" (jako przeciwstawienie ważnego).
--
Pozdrawiam,
Iluminat - żartuję z tym wylatywaniem, niech po prostu interpretuje dobrze
przepisy
/To, czemu być nie wolno, być nie może/
-
15. Data: 2008-10-25 18:02:52
Temat: Re: Czy urzędnik (jakikolwek) musi się przedstawić?
Od: "Jotte" <t...@w...spam.wypad.polska>
W wiadomości news:wv2jsbggem4u$.dlg@iluminat.pl Iluminat
<i...@N...gazeta.pl> pisze:
>>> Różnica taka, że jak idę do jakiejś firmy i coś zlecam, to płacę - jak
>>> klient. I jestem traktowany jak klient. W przypadku urzędu niestety
>>> zdarza się, że jestem traktowany jak natręt (to się petent chyba dla
>>> odróżnienia nazywa) - do jasnej cholery - to było pierwszy raz! I w
>>> tym i w tym przypadku płacę.
>> A jakbyś nie płacił to można cię z urzędu odprawić z kwitkiem?
> Problem w tym, że nie ma takiej możliwości.
Oczywiście, że jest.
>>> Pani się spięła po moim "starciu" z inną urzędniczką -
>>> jakby doskonale wiedziała, że nie powinienem skontaktować się z jej
>>> szefem, bo koleżankę podkabluję.
>> Mówiłem ci - spławia się inaczej.
> Czyli mnie nie spławiła.
Spławiła jak widzisz. Tylko prymitywnie.
>>> Zresztą nie ważne. W pn pójdę do dyrektora osobiście.
>> Daj mu szkołę, niech sobie nie myśli.
> Wypadałoby, żeby myślał.
Urzędas???
> Chcę, żeby wiedział, że ktoś ma problemy z jego
> personelem.
Jemu to wisi kalafiorem.
> Satysfakcja to inna sprawa - babka ma wylecieć z roboty!!!
Bo ty się poskarżysz?
Bądźmy poważni.
--
Jotte
-
16. Data: 2008-10-25 18:29:42
Temat: Re: Czy urzędnik (jakikolwek) musi się przedstawić?
Od: Iluminat <i...@N...gazeta.pl>
Dnia Sat, 25 Oct 2008 20:02:52 +0200, Jotte napisał(a):
>>> A jakbyś nie płacił to można cię z urzędu odprawić z kwitkiem?
>> Problem w tym, że nie ma takiej możliwości.
> Oczywiście, że jest.
Nie płacić podatków - jest. Sprawdzić czy płacę? Urzędnik nie ma jak.
>> Czyli mnie nie spławiła.
> Spławiła jak widzisz. Tylko prymitywnie.
Na weekend. :P
>>>> Zresztą nie ważne. W pn pójdę do dyrektora osobiście.
>>> Daj mu szkołę, niech sobie nie myśli.
>> Wypadałoby, żeby myślał.
> Urzędas???
Tak. Znam takich. :)
>> Chcę, żeby wiedział, że ktoś ma problemy z jego
>> personelem.
> Jemu to wisi kalafiorem.
Oj może nie... Nie odbieraj mi nadziei. ;>
>> Satysfakcja to inna sprawa - babka ma wylecieć z roboty!!!
> Bo ty się poskarżysz?
> Bądźmy poważni.
Jesteśmy.
Tak sobie w sigu wcześniej coś napisałem. ;)
--
Pozdrawiam,
Iluminat
/To, czemu być nie wolno, być nie może/