-
21. Data: 2006-12-11 18:32:12
Temat: Re: Czy prawo to tez dowód ?
Od: kam <x#k...@w...pl#x>
Olgierd napisał(a):
> Ekhem... a jeśli sędzia prosi o opinię nt. znaczenia przepisów? ;-)
dziwny... ;)
> Spotkałem się z tym ;-)
nie dziwię się :)
KG
-
22. Data: 2006-12-11 18:58:27
Temat: Re: Czy prawo to tez dowód ?
Od: Paweł Sakowski <p...@s...pl>
Adam Moczulski wrote:
> jedziesz na drodze o szerokości od środka do
> krawędzi 2.5m. Nagle widzisz wyrwę w krawędzi jezdni więc lekko skręcasz
> kierownicę by ją ominąć, [...]
> motocyklista nagle uznał że się zmieści między Tobą
> wyrysowanym w środku znakiem P-4, a że zrobił to bardzo szybko to
> zdążył się wcisnąć i uderzył Cię w bok.
Khem, to Ty go uderzyłeś w bok (w sensie, samochód z powyższego
przykładu). Opiszę tą samą sytuację nieco inaczej: Dwa pojazdy jadą
równolegle obok siebie w jednym kierunku. Nagle kierujący jednym z
pojazdów wykonuje niespodziewany ruch kierownicą w stronę drugiego
pojazdu. Kto kogo stuknął?
Problem w tym, że nawet jeśli to był jeden pas ruchu, motocyklista miał
prawo wyprzedzać. Tak samo na drodze wielopasmowej z typowej szerokości
pasami jeden rowerzysta ma prawo wyprzedzić drugiego bez zmiany pasa
ruchu. I m.in. z tego powodu ten drugi rowerzysta nie może jeździć
sinusoidą po "swoim" pasie i ma się trzymać prawej krawędzi.
--
+---------------------------------------------------
-------------------+
| Paweł Sakowski <p...@s...pl> Never trust a man |
| who can count up to 1023 on his fingers. |
+---------------------------------------------------
-------------------+
-
23. Data: 2006-12-11 19:14:06
Temat: Re: Czy prawo to tez dowód ?
Od: kam <x#k...@w...pl#x>
Robert Tomasik napisał(a):
> Domyślam się, że policjanci przyjęli, że wbrew art. 22.4 PoRD nie
> ustąpiłeś pojazdowi jadącemu tym sąsiednim wyimaginowanym pasem ruchu.
> Pewnie nie jest to dość szczęśliwe w tym wypadku, ale skoro na drodze
> były dwa pasy ruchu, to w chwili wyprzedzania ten wyprzedzający Cię
> samochód musiał jechać sąsiednim pasem. Nawet jeśli jechał nie całkiem
> po drugiej stronie ciągłej linii, to był na sąsiednim pasie i miał
> pierwszeństwo. Co najwyżej można tego drugiego kierującego ukarać za
> przekroczenie ciągłego pasa, ale wpływu na ustalenie winnego kolizji to
> mieć nie będzie.
A jego pierwszeństwo i obowiązek ustąpienia pojazdowi nadjeżdżającemu z
tyłu to niby skąd ma tak jednoznacznie wynikać?
> Chyba, że do uderzenia doszło w obrębie prawego pasa drogi. Wówczas
> należało by to potraktować jako najechanie na Ciebie i winę przypisać
> tej kobiecie. Ale o tym decyduje miejsce uderzenia przez nią w Twój
> samochodu. Generalnie, jeśli uderzyła w tył, to jej wina, Jeśli w bok,
> to Twoja, bo wjeżdżasz na sąsiedni pas drogi.
żeby to było takie jednoznaczne...
KG
-
24. Data: 2006-12-11 19:15:35
Temat: Re: Czy prawo to tez dowód ?
Od: Adam Moczulski <a...@d...pl>
Robert Tomasik napisał(a):
>> I o to mi właśnie chodzi. Można wywieść z tej definicji oraz definicji
>> pojazdu wielośladowego, że pas ruchu to co najmniej 2.9m czyli na
>> drodze o która mi chodzi był tylko jeden. A to że tam czasem jeżdżą w
>> dwóch rzędach, czasem w trzech albo przejedzie peleton Wyścigu Pokoju
>> w 12 rzędach nie ma znaczenia.
>
> Ja wiem o co Ci chodzi. Ale nadal, jeżli wyprzedzająca Cie zamiast
> pojechać po sąsiednim pasie pojedzie okrakiem częsciowo po Twoim, to nie
> zwalnia Cię to z ustąpienia jej pierwseństwa. Co najwyżej ją można
> ukarać za jazdę "okrakiem".
A art 24 ? Przecież ona nie ma prawa rozpocząć manewru nim się nie
upewni, że będzie to mogła wykonać bezpiecznie. W danym przypadku nie
było to możliwe.
>>> Tak. Przed ominięciem wyrwy wypadało by rzuci okiem do lusterka, czy
>>> aby ktoś się nie wciska pomiędzy Ciebie a znak P-4 :-)
>> Wiesz że w lusterku bocznym nie zawsze widać że ktoś z dużym silnikiem
>> ukrywa się za samochodem i co za tym idzie o ile nie masz świadków że
>> rzuciłeś okiem to tego nie udowodnisz ?
>
> Mnie uczono, że więcej czasu powinno się w ruchu miejskim poświęcać na
> patrzenie w lusterka, niż do przodu. Wówczas nie ma siły i nikt Cię nie
> zaskoczy. Ty masz się upewnić, że nikomu drogi nie zajeżdżasz.
Ja wiem że tak uczą, ale zauważ że jest to z punktu widzenia
bezpieczeństwa ruchu zupełnie niepraktyczne. Nawet jakbyś patrzył się
wyłącznie do tyłu to i tak możesz zostać zaskoczony, bo ten z tyłu może
nie zasygnalizować manewru, może wykonać manewr inaczej niż Tobie się
wydaje (np szybciej) albo możesz go wcale nie zobaczyć, bo wyskoczy zza
strefy martwej lusterka albo z mgły. Inaczej jest gdy odpowiedzialność
spada na wyprzedzającego. On nie ma strefy martwej z tyłu, on nie musi
przerzucać wzroku na małe lusterko, widzi więc więcej i lepiej. Lepiej
może kontrolować sytuację i co najważniejsze ją przewidywać. Zauważ że
to on podejmuje decyzję o momencie rozpoczęcia manewru, on wie jakie
możliwości ma jego silnik. A wyprzedzany musiałby być telepatą by się
tego wszystkiego dowiedzieć. On nawet jak wykonuje jakiś manewr to dużo
wolniej i w sposób niewątpliwie bardziej sygnalizowany. Skąd więc
koncepcja że bezpieczeństwo wyprzedzania ma zależeć od tego który z
natury widzi i wie mniej ?
--
Pozdrawiam
Adam
-
25. Data: 2006-12-11 19:26:17
Temat: Re: Czy prawo to tez dowód ?
Od: Adam Moczulski <a...@d...pl>
Paweł Sakowski napisał(a):
> Problem w tym, że nawet jeśli to był jeden pas ruchu, motocyklista miał
> prawo wyprzedzać. Tak samo na drodze wielopasmowej z typowej szerokości
> pasami jeden rowerzysta ma prawo wyprzedzić drugiego bez zmiany pasa
> ruchu. I m.in. z tego powodu ten drugi rowerzysta nie może jeździć
> sinusoidą po "swoim" pasie i ma się trzymać prawej krawędzi.
Z jakiego przepisu konkretnie to ma wynikać ? Ja też bardzo lubię jak
rowerzysta przede mną jedzie przy krawędzi drogi, ale z tego co wiem,
jeśli dla bezpieczeństwa (np. by nie wpaść w wyrwę) jedzie środkiem, to
nic mu nie można zrobić.
--
Pozdrawiam
Adam
-
26. Data: 2006-12-11 19:31:47
Temat: Re: Czy prawo to tez dowód ?
Od: "Robert Tomasik" <r...@g...pl>
Użytkownik "Adam Moczulski" <a...@d...pl> napisał w wiadomości
news:elkauq$aa$1@nemesis.news.tpi.pl...
> A art 24 ? Przecież ona nie ma prawa rozpocząć manewru nim się nie upewni, że
> będzie to mogła wykonać bezpiecznie. W danym przypadku nie było to możliwe.
ALe to nie jej rozpoczęcie manewru, a Twój manewr doprowadził do kolizji. Gdybyś
nadal jechał prosto jak poprzednio, to do kolizji by nie doszło. Idąc Twoim
tokiem rozumowania, to nigdy nie można było by nikogo wyprzedzić, bowiem zawsze
istnieje jakieś tam niebezpeiczeństwo, że coś się stanie.
>> Mnie uczono, że więcej czasu powinno się w ruchu miejskim poświęcać na
>> patrzenie w lusterka, niż do przodu. Wówczas nie ma siły i nikt Cię nie
>> zaskoczy. Ty masz się upewnić, że nikomu drogi nie zajeżdżasz.
> Ja wiem że tak uczą, ale zauważ że jest to z punktu widzenia bezpieczeństwa
> ruchu zupełnie niepraktyczne.
Odpukać w niemalowane, ale w moim wypadku przez te kilkadziesiąt lat jakoś się w
praktyce sprawdza
-
27. Data: 2006-12-11 19:56:05
Temat: Re: Czy prawo to tez dowód ?
Od: Adam Moczulski <a...@d...pl>
Robert Tomasik napisał(a):
>> A art 24 ? Przecież ona nie ma prawa rozpocząć manewru nim się nie
>> upewni, że będzie to mogła wykonać bezpiecznie. W danym przypadku nie
>> było to możliwe.
>
> ALe to nie jej rozpoczęcie manewru, a Twój manewr doprowadził do
> kolizji. Gdybyś nadal jechał prosto jak poprzednio, to do kolizji by nie
> doszło. Idąc Twoim tokiem rozumowania, to nigdy nie można było by nikogo
> wyprzedzić, bowiem zawsze istnieje jakieś tam niebezpeiczeństwo, że coś
> się stanie.
Moim tokiem rozumowania idąc można wyprzedzać dopiero po upewnieniu się
że ten z przodu że jest dość miejsca na wyprzedzanie.
>>> Mnie uczono, że więcej czasu powinno się w ruchu miejskim poświęcać
>>> na patrzenie w lusterka, niż do przodu. Wówczas nie ma siły i nikt
>>> Cię nie zaskoczy. Ty masz się upewnić, że nikomu drogi nie zajeżdżasz.
>> Ja wiem że tak uczą, ale zauważ że jest to z punktu widzenia
>> bezpieczeństwa ruchu zupełnie niepraktyczne.
>
> Odpukać w niemalowane, ale w moim wypadku przez te kilkadziesiąt lat
> jakoś się w praktyce sprawdza
Mi też się sprawdzało. Aż natknąłem się na panienkę dla której stłuczki
są chlebem powszednim, ta ze mną w marcu była już drugą w roku.
--
Pozdrawiam
Adam
-
28. Data: 2006-12-11 20:18:45
Temat: Re: Czy prawo to tez dowód ?
Od: Paweł Sakowski <p...@s...pl>
Adam Moczulski wrote:
>> rowerzysta nie może jeździć
>> sinusoidą po "swoim" pasie i ma się trzymać prawej krawędzi.
>
> Z jakiego przepisu konkretnie to ma wynikać ?
Art. 16 ust. 4 pord
--
+---------------------------------------------------
-------------------+
| Paweł Sakowski <p...@s...pl> Never trust a man |
| who can count up to 1023 on his fingers. |
+---------------------------------------------------
-------------------+
-
29. Data: 2006-12-11 20:31:23
Temat: Re: Czy prawo to tez dowód ?
Od: Adam Moczulski <a...@d...pl>
Paweł Sakowski napisał(a):
>>> rowerzysta nie może jeździć
>>> sinusoidą po "swoim" pasie i ma się trzymać prawej krawędzi.
>> Z jakiego przepisu konkretnie to ma wynikać ?
>
> Art. 16 ust. 4 pord
Kierujący pojazdem jest obowiązany jechać możliwie blisko prawej
krawędzi jezdni.
^^^^^^^^
Wg. jakich zasad należy oceniać owo "możliwie" ? Wydaje mi się że
zgodnie z intencją ustawodawcy - tak by było bezpiecznie. Wjechanie w
wyrwę jest niebezpieczne, czyli kierujący ma obowiązek ją ominąć i nie
jest to sprzeczne z artykułem który podałeś.
--
Pozdrawiam
Adam
-
30. Data: 2006-12-11 20:57:32
Temat: Re: Czy prawo to tez dowód ?
Od: "Robert Tomasik" <r...@g...pl>
Użytkownik "Adam Moczulski" <a...@d...pl> napisał w wiadomości
news:elkfcv$bqr$1@nemesis.news.tpi.pl...
> Kierujący pojazdem jest obowiązany jechać możliwie blisko prawej krawędzi
> jezdni.
> ^^^^^^^^
>
> Wg. jakich zasad należy oceniać owo "możliwie" ? Wydaje mi się że zgodnie z
> intencją ustawodawcy - tak by było bezpiecznie. Wjechanie w wyrwę jest
> niebezpieczne, czyli kierujący ma obowiązek ją ominąć i nie jest to sprzeczne
> z artykułem który podałeś.
Moim zdaniem wg zdroworozsądkowych. Jeśli jakaś część drogi u prawego skraja nie
nadaje się do bezpiecznej jazdy, to oczywiście, że nie należy tamtędy jechać.