-
11. Data: 2005-02-18 10:25:55
Temat: Re: Cisza nocna
Od: Renata Gołębiowska <R...@a...waw.pl>
In article <cv30o0$kv4$1@atlantis.news.tpi.pl>, Andrzej R. wrote:
>
> Użytkownik "Renata Gołębiowska" <R...@a...waw.pl> napisał w
> wiadomości
>
>> Nieistotne. Słuchać tak głośno muzyki, żeby ją było słychać u sąsiada
>> nie możesz o żadnej porze. Na to też jest paragraf.
>
> A jeżeli w bloku, w którym mieszkam, całkiem nieźle słychać u mnie
> (i u innych lokatorów oczywiście też) w mieszkaniu rozmowy (takie
> normalne, nie żadne tam krzyki:-)) sąsiadów, spuszczanie wody
> w kibelku czy też wlewanie wody do wanny u sąsiadów,słyszę też
> ich telewizory, radia, chrapanie pobrzękiwanie naczyniami itd. itp.
> Zaznaczam raz jeszcze, że wszystkie te odgłosy są wynikiem
> zupełnie normalnych zachowań a nie jakichś tam ekscesów.No
> ale skoro na to jest paragraf
Nie ma. Na spuszczanie wody i chrapanie nie ma, no chyba, że "ponad
przeciętną miarę":)
>to chyba wszyscy nawzajem możemy
> popodawać się do sądu?:-)).
Ale jest na co innego. Do sądu można budowniczego tego bloku, jeśli
wybudowany przez niego blok nie trzyma dotyczących ochrony przed
hałasem.
>Nie mówiąc już o tym, że wszyscy
> razem możemy podać do sądu metro, bo każdy mieszkaniec
> mojego budynku słyszy (i czuje:-)) je dość wyraźnie zarówno
> w dzień jak i w nocy.(W nocy lepiej słychać:-)))))))))
A jakie to okolice?
Renata
-
12. Data: 2005-02-18 13:03:16
Temat: Re: Cisza nocna
Od: "Andrzej R." <a...@w...pl>
Użytkownik "Renata Gołębiowska" <R...@a...waw.pl> napisał
> >> Nieistotne. Słuchać tak głośno muzyki, żeby ją było słychać u sąsiada
> >> nie możesz o żadnej porze. Na to też jest paragraf.
No właśnie chodziło mi dokładnie o to, co poruszyłaś w następnej swojej
wypowiedzi czyli o prawo czy też normy budowlane.Bo gdyby wziąć pod
uwagę tylko powyższą Twoją wypowiedź i przykład, który podałem, możnaby
dojść do wniosku, że zgodnie z prawem, w moim bloku wogóle nie można
słuchać muzyki,gdyż niezależnie od nastawionej głośności i tak będzie ona
słyszana u niektórych sąsiadów.A jeżeli taki sąsiad muzyki nie lubi, to
skieruje sprawę do sądu, gdzie stwierdzi, że słyszy moją muzykę i to mu
przeszkadza a skoro odpowiedni paragraf reguluje te sprawy no to sąsiad
sprawę wygra.No i dochodzimy do absurdu,gdzie każdy z lokatorów mojego
bloku może wnieść cztery sprawy przeciwko czterem sąsiadom o zakłócanie
ciszy, wygrywając te sprawy, przy czym przeciwko niemu ci sami sąsiedzi
mogą wnieść cztery sprawy, które ów lokator przegra:-))))).
> >słyszę też
> > ich telewizory, radia, chrapanie pobrzękiwanie naczyniami itd. itp.
> > Zaznaczam raz jeszcze, że wszystkie te odgłosy są wynikiem
> > zupełnie normalnych zachowań a nie jakichś tam ekscesów.No
> > ale skoro na to jest paragraf
> Nie ma. Na spuszczanie wody i chrapanie nie ma, no chyba, że "ponad
> przeciętną miarę":)
A żebyś wiedziała, że z jednego mieszkania dochodzi chrapanie i to
zdecydowanie "ponad przeciętną miarę":-)), mimo, że to chrapie
kobitka:-)).Ale co jej zrobić?Przecież nie robi tego złośliwie,zresztą
sama bardzo się tym martwi, bo to ponoć dla zdrowia niekorzystne
> Ale jest na co innego. Do sądu można budowniczego tego bloku, jeśli
> wybudowany przez niego blok nie trzyma dotyczących ochrony przed
> hałasem.
No właśnie, tak mi coś chodzi po głowie, że gdzieś słyszałem, albo
czytałem, iż normy budowlane przewidują ,że nawet dość głośno
nastawiony telewizor nie powinien być słyszany w sąsiednim lokalu.
Wydaje mi się więc,że nie można zabronić człowiekowi słuchać
muzyki w sposób nazwijmy to "normalny" we własnym domu,nawet
jeżeli (z powodu "niedoróbek"budowlanych) jest ona słyszana przez
sąsiadów.A z tym podawaniem budowniczego do sądu to chyba też
nie taka prosta sprawa, bo niby na co można liczyć?Raczej nie
wyeksmituje wszystkich lokatorów do lokali zastępczych żeby móc
przeprowadzić przebudowę całego budynku,a jeżeli sąd skazałby go
ewentualnie na jakąś grzywne, to choćby nawet była bardzo wysoka,
to budynku tym sposobem i tak nie dałoby się wyciszyć:-)))).
No a w tym konkretnym przypadku, o którym piszę to wogóle raczej
nie może być mowy o pozwaniu do sądu budowniczego,wszak chodzi
o budynek z początku lat pięćdziesiątych ubiegłego wieku, który
ponoć budowali ruscy więźniowie w ramach pomocy dla bratniego
narodu:-)))))))))).
> >Nie mówiąc już o tym, że wszyscy
> > razem możemy podać do sądu metro
> A jakie to okolice?
Mokotów w Warszawie.Z metrem też nic się nie da zrobić.Już kiedyś
ZWM (zarząd wspólnoty mieszkaniowej) zgłaszał gdzieś ten problem.
Przysłali jakichś niby skspertów, łazili po mieszkaniach słuchali coś
tam mierzyli jakimiś specjalistycznymi urządzeniami po czym sporządzili
ekspertyzę,w której w bardzo mądrych słowach stwirdzili coś, co po
przetłumaczeniu na "ludzki":-)) język mniej więcej oznaczało, że niby
to metro słychać w lokalach mieszkalnych i niby ściany nieco drżą jak
pociąg przejeżdża, ale nie ma zagrożenia zawalenia się budynku, więc
nie ma się czym przejmować i wogóle nie ma sprawy:-)))
Pozdrawiam
Andrzej