-
121. Data: 2009-07-13 16:07:39
Temat: Re: Prawo do bezpłatnej nauki, a opłaty rekrutacyjne na państwowych uczelniach
Od: witek <w...@g...pl.invalid>
Szop wrote:
>> Prawie wszedzie.
>> Zaryzykuje, ?e tak jest ogólnie.
>> Np na UWr aplikujesz tylko w systemie na kilka kierunków
>> i wnosisz op?ate tyle razy na ile kierunków próbujesz.
>> A papiery fizycznie sk?adasz tylko raz na ten jeden kierunek,
>> na ten, na który sie dostaniesz czy zdecydujesz, bo mo?esz sie
>> za?apaae na kilka.
>
> Na PWarszawskiej op?ata jest jedna. Czemu tu dasie?
>
>
A ile wynosi?
-
122. Data: 2009-07-13 18:43:13
Temat: Re: Prawo do bezpłatnej nauki, a opłaty rekrutacyjne na państwowych uczelniach
Od: "Szop" <...@...c>
>>
>> Na PWarszawskiej op3ata jest jedna. Czemu tu dasie?
>>
>>
> A ile wynosi?
Kiedyś ~65 (dwa lata temu), teraz 85. Pięć kierunków w tym się zawiera.
Wybranych w kolejności od najbardziej do najmniej preferowanego.
-
123. Data: 2009-07-14 08:05:24
Temat: A może trochę arytmetyki...
Od: "kbb" <k...@g...pl>
Czegoś tu jednak nie rozumiem. Oki, uczelnie moga a nawet podobno muszą
pobierać opłaty - bo trzeba opłacić prace zlecone osób pracującyh przy
rekrutacji. Policzmy więc: 7 tys osób rejstruje się przez internet i płaci
po 85 zł (liczba z konkretnej uczelni a nie z sufitu). Uczelnia uzyskuje 595
tys zł. Praca przy rekrutacja trwa powiedzmy przez 2 tygodnie non stop.
Powiedzmy, że zarobek miesieczny brutto jednej osoby wyniesie w tym czasie
6000 czyli 3000 przez 2 tygodnie. Mając do dyspozycji 595 tys mozna więc
zatrudnić 200 dodatkowych pracowników...
Serio ktos sie upiera, że uczelnia naprawdę tak robi i zatrudnia 200
ludzi? ;))
Bo ja mysllę, ze zatrudnia kilku a resztę pieniędzy wydaje na własne
potrzeby. I to nie wydaje mi się etyczne - przynajmniej nie w stosunku do
tych którzy nie zostali przyjeci. Bo niby dlaczego oni mają finansować
potrzeby uczelni która ich odrzuciła?
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
-
124. Data: 2009-07-14 08:55:07
Temat: Re: A może trochę arytmetyki...
Od: Jacek_P <L...@c...edu.pl>
kbb napisal:
> Czegoś tu jednak nie rozumiem. Oki, uczelnie moga a nawet podobno muszą
> pobierać opłaty - bo trzeba opłacić prace zlecone osób pracującyh przy
> rekrutacji. Policzmy więc: 7 tys osób rejstruje się przez internet i płaci
> po 85 zł (liczba z konkretnej uczelni a nie z sufitu).
Siedem tysiecy osob to mniej wiecej 8..10 wydzialow.
> Uczelnia uzyskuje 595 tys zł. Praca przy rekrutacja trwa powiedzmy przez
> 2 tygodnie non stop.
Blad. Praca trwa okolo dwoch miesiecy. Ponadto masz do czynienia z
komisja uczelniana i komisjami wydzialowymi.
> Powiedzmy, że zarobek miesieczny brutto jednej osoby wyniesie w tym czasie
> 6000 czyli 3000 przez 2 tygodnie.
Smieci na wejsciu, smieci na wyjsciu. W roku 2006 (obecnie nie wiem)
wynagrodzenie za prace w komisjach uczelnianej i wydzialowej wynosilo
np. http://bip.pk.edu.pl/index.php?ver=0&dok=256
Przywolane tu stawki minimalne asystenta mozesz znalezc m.in. w:
http://www.nszz.pwr.wroc.pl/nszz/taryfikator.doc
Przy okazji: zwroc uwage na manipulacje MNiSzW. Pisza o wzroscie
GORNYCH WIDELEK, ale nie ma ani slowa o realnych podwyzkach.
Ot, takie Niderlandy ;) Jakie to typowe dla kolejnych ministrow
edukacji oraz szkolnictwa wyzszego.
Wiec wracajac do wynagrodzen, wychodzi w roku 2006:
- przewodniczacy komisji 870 zl brutto,
- sekretarz komisji 1218 zl brutto,
- czlonek komisji 522 zl brutto.
To jest wynagrodzenie calkowite! Nie miesieczne!
Gdzie te twoje 6000 zl miesiecznie na osobe, ktore imputowales? :)
Do studiow stacjonarnych i niestacjonarnych sa odrebne komisje,
przecietnie jest w ich skladzie ok. 10 osob w kazdej. Czyli podliczmy
tak okolo koszt komisji: 870 + 1.218 + 8 x 522 = 6.264 zl
No i masz 6.264 zl. Na calosc komisji. W trakcie calych dwumiesiecznych prac.
Teraz wezmy pod uwage te mniej wiecej 10 wydzialow plus komisja uczelniana:
1 x 6.264 + 10 x 2 x 6.264 = 131.544 zl
Wedlug twoich wyliczen gdzies jeszcze sie ukrywa 464 tys.
Gdzie? Nie wiem, ale moje podejrzenia ida w kierunku:
- pomieszczen - utrzymanie archiwow jest cholernie drogie,
a materialy porekrutacyjne musze byc przechowywane w przypadku
przyjetych w praktyce bezterminowo, a w przypadku odmow chyba
przez 5 lat (niech mnie Gotfryd poprawi) jako podstawa decyzji
administracyjnej,
- sprzetu,
- oprogramowania, ktore podlega nieustannym modyfikacjom,
- trywialnych materialow: chocby te 7 tysiecy teczek po zlotowce
to juz sie robi siedem tysiecy zlotych.
> Serio ktos sie upiera, że uczelnia naprawdę tak robi i zatrudnia 200
> ludzi? ;))
Tak. 21 komisji po 10 ludzi to sie robi 210 osob.
Dla twoich danych wejsciowych :)
> Bo ja mysllę, ze zatrudnia kilku
Myslisz sie, co juz ci wykazalem.
> a resztę pieniędzy wydaje na własne potrzeby.
A tego to akurat nie moge wykluczyc.
> I to nie wydaje mi się etyczne - przynajmniej nie w stosunku do
> tych którzy nie zostali przyjeci. Bo niby dlaczego oni mają finansować
> potrzeby uczelni która ich odrzuciła?
A dlaczego nie? Usluge rekrutacyjna wykonano. To jest usluga nalezytej
starannosci: materialy przyjeto, zweryfikowano, oceny zestawiono,
rankingi wykonano. Jezeli usluga sie wydaje zbyt droga, to jest prosta
metoda: nie korzystac. Dokladniej mowiac: nie spamowac swoimi papierami
na oslep. A co do etyki, hm, gdy mowa o pieniadzach etyka zabiera manatki
i wychodzi tylnymi drzwiami. Gdy idziesz na JAKIKOLWIEK komercyjny egzamin
certyfikacyjny do placisz za przeprowadzenie procedury, a nie jedynie
za skutek pozytywny. Tu jest dokladnie TAKA SAMA sytuacja.
--
Pozdrawiam,
Jacek
-
125. Data: 2009-07-14 09:45:16
Temat: Re: A może trochę arytmetyki...
Od: "kbb" <k...@g...SKASUJ-TO.pl>
> Gdzie te twoje 6000 zl miesiecznie na osobe, ktore imputowales? :)
Cytuje tylko to jedno zdanie z twojego wywodu, bo ono dobitnie pokazuje, ze
nieszczególnie zrozumiałes o co mi chodzi. Ani mi było w głowie imputować
komukolwiek nadmierne zarobki. Rzuciłam po prostu pewna (zdecydowanie
zawyżoną moim zdaniem) kwotą wyłącznie po to, by nikt mi nie zarzucił, ze
niedoceniam ciężkiej pracy komisji i chcę im płacić nędzne grosze. Ty
podałeś prawdziwe liczby, i bardzo mnie to cieszy - bo one tym bardziej
pokazują, że wysokość opłaty rekrutacyjnej jest znacznie zawyżona.
> Wedlug twoich wyliczen gdzies jeszcze sie ukrywa 464 tys.
Raczej więcej, bo liczba którą podałam na wstępie czyli 7 tys kandydatów
jest dość niska (np na UŚ w zeszłym roku było 15 tys kandydatów co oznacza
dobrze ponad milion dochodu). Ale niech będzie "tylko" 464 tys.
>Gdzie? Nie wiem, ale moje podejrzenia ida w kierunku:
>- pomieszczen - utrzymanie archiwow jest cholernie drogie,a materialy
porekrutacyjne musze byc przechowywane w przypadku
przyjetych w praktyce bezterminowo, a w przypadku odmow chyba
przez 5 lat (niech mnie Gotfryd poprawi) jako podstawa decyzji
> administracyjnej,
To znaczy ile konkretnie może kosztować przechowanie 7 tys dokumentów przez
5 lat? I jak to się ma do kwoty prawie 600 tys która zapłacili kandydaci?
- sprzetu,
Ile wyniesie koszt materiałów eksploatacyjnych ewt amortyzacji sprzętu
(komputer, ksero...fotele dla komisji, woda do paprotek, coś pominełam? ;)
przez 2 miesiące? No proszę cię, bądźmy poważni...
- oprogramowania, ktore podlega nieustannym modyfikacjom,
A to oprogramowanie podlegające modyfikacjom to służy wyłącznie odrzuconym
kandydatom? Zaraz po rekrutacji jest usuwane z komputerów i instaluje się
nowe? Ponawiam apel o odrobinę rozsądku... JEST PÓŁ MILIONA DO WYDANIA.
- trywialnych materialow: chocby te 7 tysiecy teczek po zlotowce
to juz sie robi siedem tysiecy zlotych.
Taka zwykła teczka kosztuje mniej niż złotówkę, zwłaszcza kupowana hurtowo.
Ale mniejsza z tym. NIechby nawet te wszystkie koszty wyniosły 100 tys (co
na pewno jest grubą przesadą).
Nadal mamy do wydania 360 tys. zł.
I twierdzę, że te włąśnie pieniadze uczelnie wydają w sposób nieetyczny i
nieuzasadniony na swoje własne potrzeby - zamiast obniżyć opłatę
rekrutacyjną do ok. 25 zł co całkowicie, jak pokazuja powyzsze szacunki,
pokryłoby koszty rekrutacji.
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
-
126. Data: 2009-07-14 10:00:04
Temat: Re: A może trochę arytmetyki...
Od: "kbb" <k...@g...SKASUJ-TO.pl>
Aha, i jeszcze jedno. Sądzę, że obecna wysokość opłaty rekrutacyjnej to
relikt epoki egzaminów wstepnych. Relikt który uczelnie pieczołowicie
pielegnuja w niezmienionej formie gdyż dzieki niemu zarabia całkiem niezłe
pieniądze. Gdy obowiązywały egzaminy wstępne taka opłata byłą całkowicie
uzasadniona, bo koszty przygotowania i sprawdzenia testów plus odbycie
egzaminów ustnych miało prawo tyle kosztować. A paradoksalnie, jak sama
pamiętam kosztowało mniej...
Obecna wysokość opłaty rekrutacyjnej jest zdecydowanie zawyżona i moim
zdaniem czas najwyzszy, by zrobiono z tym wreszcie porządek.
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
-
127. Data: 2009-07-14 10:49:51
Temat: Re: A może trochę arytmetyki...
Od: "Baloo" <b...@o...eu>
Użytkownik "Jacek_P" <L...@c...edu.pl> napisał w wiadomości
news:h3hh5b$lda$1@srv.cyf-kr.edu.pl...
> To jest wynagrodzenie calkowite! Nie miesieczne!
> Gdzie te twoje 6000 zl miesiecznie na osobe, ktore imputowales? :)
LOL, chciałeś dogryźć i Ci nie wyszło ;P
Z tego, co napisałeś wynika, że tym bardziej jego wyliczenia przemawiają na
jego korzyść.
-
128. Data: 2009-07-14 10:52:23
Temat: Re: A może trochę arytmetyki...
Od: Jacek_P <L...@c...edu.pl>
kbb napisal:
> Obecna wysokość opłaty rekrutacyjnej jest zdecydowanie zawyżona i moim
> zdaniem czas najwyzszy, by zrobiono z tym wreszcie porządek.
A sprecyzuj co znaczy 'zrobiono porzadek'? Ministerstwo odcielo sie
od finansowania akcji rekrutacyjnej. Wiec akurat w tym fragmencie
masz wolny rynek. Za wysoka oplata rekrutacyjna na prestizowa uczelnie?
To idz na mniej prestizowa, gdzie oplaty sa nizsze. Za chwile pojawia
sie takie oferty smieciowe, gdzie oplat rekrutacyjnych nie bedzie wcale.
Niz idzie.
NIGDZIE z kolei nie jest powiedziane, ze oplaty maja byc wylacznie pokryciem
kosztow BEZPOSREDNICH.
--
Pozdrawiam,
Jacek
-
129. Data: 2009-07-14 11:00:28
Temat: Re: A może trochę arytmetyki...
Od: Jacek_P <L...@c...edu.pl>
Baloo napisal:
> LOL, chciałeś dogryźć i Ci nie wyszło ;P
Dogryzc? Nie, bo mi zwisaja wyznania maturalnej socjalistki,
ktora chce miec wszystko, byle za darmo. To znaczy, aby inni
zaplacili :)
> Z tego, co napisałeś wynika, że tym bardziej jego wyliczenia przemawiają na
> jego korzyść.
Jej. JEJ. Przynajmniej tak z zaimkow wynikalo. I na jaka korzysc
przemawiaja? Chce uslugi? Ma usluge. Cena sie nie podoba?
To niech szuka innego dostawcy USLUGI. W sklepie tez udowania,
ze marza ma byc zerowa? :)
--
Pozdrawiam,
Jacek
-
130. Data: 2009-07-14 11:31:42
Temat: Re: A może trochę arytmetyki...
Od: "Baloo" <b...@o...eu>
"Jacek_P" <L...@c...edu.pl> napisał
Dogryzc? Nie, bo mi zwisaja wyznania maturalnej socjalistki,
ktora chce miec wszystko, byle za darmo. To znaczy, aby inni
zaplacili :)
***
Skąd wnioski, że chce coś za darmo? Dziewczyna (przepraszam za pomyłkę ;-)
dziwi się po prostu dlaczego takie duże kwoty, jeśli tylko część z nich
przeznaczona jest de facto na sam proces rekrutacji, a z resztą nie wiadomo
co się dzieje.
Jej. JEJ. Przynajmniej tak z zaimkow wynikalo. I na jaka korzysc
przemawiaja?
***
Na korzyść jej wyliczeń.
Chce uslugi? Ma usluge. Cena sie nie podoba?
To niech szuka innego dostawcy USLUGI.
***
W budżetówce, gdzie kwoty są z reguły zryczałtowane? Dość karkołomne
zadanie.
W sklepie tez udowania, że marza ma byc zerowa? :)
***
Jak to było? Śmieci na wejściu, śmieci na wyjściu.
Jeśli porównujesz prywatny sklep do zakładu budżetowego, to nie dziw, że
takie wnioski przychodzą Ci do głowy.