-
1. Data: 2008-11-29 02:46:49
Temat: Problem z S.M. - moze ktos cos doradzi?
Od: "Zax" <z...@c...onet.pl>
Witam - mam następujący problem:
Minęło 2 lata, jak pod blokiem, w którym mieszkam, Sp-nia zrobiła remont
chodnika. Owszem, wygląda ładniej - niestety, przy okazji remontu dokonano
czegoś w rodzaju "połączenia" powierzchni chodnika z powierzchnią parkingu,
który znajduje się tuż obok. Mianowicie: uprzednio parking był asfaltowy - a
chodnik z tradycyjnych, szarych płyt, i był wyraźny krawężnik, stanowiący
widoczną granicę: "tu się kończy przestrzeń do jeżdżenia - a zaczyna obszar
wyłącznie dla pieszych".
Po remoncie zarówno parking, jak i sam chodnik, wyłożone są jednakową kostką, a
w dodatku kompletnie zlikwidowano wspomniany krawężnik, najwidoczniej właśnie w
tym celu, aby ułatwić wjazd samochodom (jest teraz łagodny podjazd). W
rezultacie pomimo, że parking znajduje się dosłownie kilkanaście metrów od
wejścia do klatki (kilkanaście metrów!), notoryczne stało się "podwożenie" pod
samo wejście do klatki - nawet o 3-4 nad ranem - trzaskanie drzwiczkami
samochodów, reflektory świecące w okna, hałas silników... po prostu trzeba
siedzieć przy zamkniętych oknach. Nie wspominam o tym, że ZA ZNAKIEM zakazu
wjazdu notorycznie odbywa się teraz parkowanie, stąd potem "odpalanie silników"
z rana (bezpośrednio pod oknami!) itd.
Zgłaszałem ten problem administracji kilkakrotnie, na mój wniosek ustawiono
"zakaz wjazdu", który jednak jest przez kierowców ignorowany ("Panie, ja na
moment tylko..."). Chociaż blok stoi niedaleko ulicy, więc i tak dochodziły
hałasy stamtąd - ale teraz jest jeszcze gorzej. Jak wspomniałem, "podwożenie" -
czy np. wzywanie taksówki - odbywa się o najzupełniej dowolnych porach, i nikt
się żadnym zakazem wjazdu nie przejmuje. Jakby mogli - toby pewnie do samej
klatki wjeżdżali.
Wnioskowałem w spółdzielni zablokowanie wjazdu bezpośrednio pod blok słupkami
"łamanymi", do których klucz miałby dozorca (albo przywrócenie chodnika do stanu
uprzedniego, gdzie było wyraźnie widać "gdzie się jeździ - a gdzie się chodzi")
- ale jest to ignorowane. Spółdzielnia nie ma ochoty się tym zajmować.
Stąd moje pytanie: komu to można zgłosić, by jakoś przycisnąć zarząd sp-ni do
zajęcia się tą sprawą? O ile wiem, sp-nia winna pilnować, aby w miejscu
zamieszkania zapewnić lokatorom spokój i bezpieczeństwo. Zamiast zapewniać -
podjęto działania w celu zmniejszenia jakiego-takiego uprzednio spokoju. Może
ktoś coś podpowie? Czego taka "oporna" spółdzielnia może się bać, do kogo
"zagaić" na ten temat? Do inspekcji jakiejś, jakiegoś organu nadzoru, na Policję
czy do kogo właściwie?
--
ZaX
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
-
2. Data: 2008-11-29 18:08:09
Temat: Re: Problem z S.M. - moze ktos cos doradzi?
Od: " 666" <u...@w...eu>
Tak, prawo budowlane, 10 metrów od okien.
SM, PINB.
JaC
-----
> Stąd moje pytanie: komu to można zgłosić, by jakoś przycisnąć zarząd sp-ni do
zajęcia się tą sprawą?
-
3. Data: 2008-11-29 22:11:57
Temat: Re: Problem z S.M. - moze ktos cos doradzi?
Od: "Zax" <z...@c...onet.pl>
> Tak, prawo budowlane, 10 metrów od okien.
> SM, PINB.
Ojej... gorąca prośba: które konkretnie to są postanowienia prawa budowlanego?
Oraz: jakim instytucjom można zgłosić naruszenie tychże postanowień (im więcej
instytucji, mogących "zachęcić" Sp-nię do naprawy tej szkody - tym lepiej)?
--
ZaX
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl