-
1. Data: 2006-05-11 08:39:01
Temat: Prawo własności, budowlane i wywłaszczenie (dość długie)
Od: "Adam K." <k...@w...ilkus.pl>
Witam,
liczę na odrobinę pomocy lub choć wskazanie kierunków, w jakich dążyć by
móc bronić swojej własności przed aparatem państwowym. Mam działkę przyd
drodze gminnej, gruntowej. Ok. 2 latka temu zmienił się plan
zagospodarowania. W nowym ktoś wymyślił, że poszerzy droge z ok. 4m do
8m. Droga w planie zagospodarowania jest oznaczona jako ciąg pieszo
jezdny i tak naprawdę, nie ma konieczności, by była szersza niż 5m.
Plan zakłada, że całe poszerzenie odbędzie się moim kosztem - druga
strona 'ulicy' pozostanie nietknięta.
Jestem na etapie kończenia budowy domu, chciałem sobie swoją ziemię
ogrodzić - niestety pojawia się problem. W związku z planem
zagospodarowania musiałem złożyć wniosek do gminy o uzgodnienie linii
ogrodzenia. Panowie zza biurek postanowili, że mam się odsunąć o 3-5m w
głąb posesji (w zależności od miejsca - granica działki nie jest linią
prostą). Niestety, takie działanie spowoduje znaczną zmianę
funkcjonalności mojej ziemi, m.in.:
- przed domem zabraknie miejsca na ogrodzenie-żywopłot-przejście,
- przed garażem zabraknie miejsca na zaparkowanie samochodu
- z założenia brama o szer. ok 6m powinna mi wystarczyć jako wjazd do
garażu oraz wjazd z boku budynku, gdzie zaplanowałem teren na doraźny
parking, np. dla gości; W tej chwili obszar ten po pierwsze znacznie się
zmniejszy, po drugie, będzie wymagał postawienia dodatkowej bramy - co
skutkuje podwyższeniem kosztów, ograniczeniem funkcjonalności
(możliwości) zazielenienia ogrodzenia.
Jak widać, ponoszę z tytułu zmiany planu zagospodarowania (zaczynając
budowę objęty byłem innym planem, który m.in. wymuszał na mnie
lokalizację budynku inną niż byłaby dla mnie idealna) straty zarówno
materialne jak i funkcjonalne.
Pewnym jest też, że droga będzie powstawać nie prędzej niż za kilka lat
(możliwe -naście lub dziesiąt). Jest to jedna ze starszych ulic w
mieście, która praktycznie na przestrzeni wieków nie mogła doczekać się
stałej nawierzchni. Obecnie nie ma żadnych konkretnych planów
kompleksowej kanalizacji lub gazyfikacji ulicy, od czego władze miasta w
wypowiedziach w prasie uzależniły dalszą realizację jej 'budowy'.
W urzędzie poinformowano mnie, że miasto nie może ode mnie odkupić
planowanego do zajęcia obszaru, dopóki nie zostanie uruchomiona
konkretna inwestycja. Wiadomo też, że jeśli do wykupu dojdzie,
zaproponowane będą za ten obszar śmieszne pieniądze.
To tyle tytułem wstępu. Teraz pytania:
- zasadnicze - czy prawo daje mi jakieś szanse w obronie swojej
własności. Jestem za tym, by odsprzedać lub wymienić część ziemi ale
mniej niż tego chce Urząd - tak by pas drogi miał 5m. Przy czym istotna
jest też dla mnie cena - miasto w bardziej gardłowej sprawie wykupywało
działki za krotność ceny rynkowej, choć teren był bardziej oddalony od
centrum niż mój - nam proponuje się ułamek ceny rynkowej (oko 20%) -
informacje nieoficjalne?
- czy do obrony mogę użyć argumentu, że całe 'straty' przenosi się na
mnie, nie ujmując mieszkańców drugiej strony drogi?
- w obecnym stanie na jakiekolwiek decyzje mogę czekać latami. Nie
ukrywam, że nie odpowiada mi coś takiego. Obecnie moja ziemia jest po
części użytkowana jako pas drogowy, w dwóch miejscach prześwit drogi ma
poniżej 3m. Czy celem wymuszania na Urzedzie wcześniejszych działań mogę
złożyć sobie jakiś materiał tuż przy granicy, uniemożliwiając tym samym
przejazd samochodom większym niż osobowe (droga ma szeroki dojazd od
drugiej strony)?
- oczywiście starostwo odrzuci mój wniosek o budowę ogrodzenia. Czy w
razie braku porozumienia, mogę w granicy samowolnie postawić obiekt,
przynajmniej teoretycznie, niebudowlany (siatka ogrodzeniowa na słupkach
wbitych w ziemię, powiedzmy 1,5m wysokości, lub mur z kamienia bez
związania z podłożem - oficjalnie rozumiany jako pryzma materiału
budowlanego, lub żywopłot z zabitymi słupami przy każdej roślinie (ich
brak sporoduje natychmiastowe rozjechanie roślin)?
Nie chcę być typem antyspołecznym, nie jestem też jednak organizacją
charytatywną. Wiem z wywiadu, ze większość mieszkańców zwężonego odcinka
optuje za pozostawienie go możliwie najwęższym. Staram się też bronić
funkcjonalności swojej ziemi - poza opisanymi na początku funkcjami
atutem była wąska, mało ruchliwa droga. Jestem gotów odsprzedać część
ziemi, ale nie tyle ile wymyślił sobie miejski projektant, no i za
korzystną dla mnie cenę, a jej wyznacznikiem ma być cena działek
odkupowanych niedawno pod budowę wiaduktu w innym miejscu.
Czy ktoś może mi poradzić, co i jak robić, by z zaistniałej sytuacji
wyjść obronną ręką, czy też jestem zupełnie bezbronny?
Z góry dzięki za dobre rady
--
Adam K.
-
2. Data: 2006-05-11 16:10:54
Temat: Re: Prawo własności, budowlane i wywłaszczenie (dość długie)
Od: "Adam K." <k...@i...pl>
Nikt nic nie poradzi? Aż na tak bardzo przegranej pozycji jestem?
Przyznam szczerze, że jak na razie nigdzie nic optymistycznego nie
usłyszałem :(
--
Adam K.
-
3. Data: 2006-05-17 13:12:10
Temat: Re: Prawo własności, budowlane i wywłaszczenie (dość długie)
Od: Jarek Spirydowicz <j...@k...szczecin.pl>
In article <e3ut7q$n3c$1@atlantis.news.tpi.pl>,
"Adam K." <k...@w...ilkus.pl> wrote:
> Witam,
> liczę na odrobinę pomocy lub choć wskazanie kierunków, w jakich dążyć by
> móc bronić swojej własności przed aparatem państwowym. Mam działkę przyd
> drodze gminnej, gruntowej. Ok. 2 latka temu zmienił się plan
> zagospodarowania. W nowym ktoś wymyślił, że poszerzy droge z ok. 4m do
> 8m. Droga w planie zagospodarowania jest oznaczona jako ciąg pieszo
> jezdny i tak naprawdę, nie ma konieczności, by była szersza niż 5m.
>
> Plan zakłada, że całe poszerzenie odbędzie się moim kosztem - druga
> strona 'ulicy' pozostanie nietknięta.
>
2 lata, mówisz? OIDP na wystąpienie o odszkodowanie masz 5. (ustawa o
planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym do poczytania).
> Jestem na etapie kończenia budowy domu, chciałem sobie swoją ziemię
> ogrodzić - niestety pojawia się problem. W związku z planem
> zagospodarowania musiałem złożyć wniosek do gminy o uzgodnienie linii
> ogrodzenia.
>
A ogrodzenie to nie wystarczy zgłosić? Bo coś takiego mi się majaczy,
powinno być w ustawie prawo budowlane.
> W urzędzie poinformowano mnie, że miasto nie może ode mnie odkupić
> planowanego do zajęcia obszaru, dopóki nie zostanie uruchomiona
> konkretna inwestycja.
>
To też znajdziesz w ustawie o planowaniu i zagospodarowaniu. OIDP tam
napisali, że masz prawo żądać wykupienia z powodu samych zmian w planie.
> Wiadomo też, że jeśli do wykupu dojdzie,
> zaproponowane będą za ten obszar śmieszne pieniądze.
>
Ale Ty wcale nie musisz się zgodzić na propozycję. A wywłaszczenie to
nie taka prosta sprawa (u nas urząd musiał płacić dosyć kosmiczne
stawki, bo miał świadomego przeciwnika i groziło mu, że straci miliony z
unijnych funduszy), chociaż w tym przypadku chyba jest możliwe.
--
Jarek
To tylko moje prywatne opinie.