-
1. Data: 2005-06-14 22:25:43
Temat: Jak pomoc nie szkodzac...?
Od: Kira <c...@-...pl>
Od paru dni mam taki dylemat, ktory dzisiaj ze wzgledu na pogode
za oknem zrobil mi sie jeszcze wiekszy...
Te kilka dni temu wracalam sobie piechotka z miasta kolo takiego
dosc duzego i dobrze znanego :> pustostanu. I z tego pustostanu
uslyszalam gaworzenie dzieciaka -- i byl to ostatni dzwiek, jaki
powinnam stamtad slyszec. Wiec zajrzalam do srodka.
Okazuje sie, ze mieszka tam juz od jakiegos czasu dziewczyna z
dzieciakiem. Twierdzi, ze 19 lat ma, ale jak ma wiecej niz 17
to ja sie zdziwie... Anyway, urzadzila "dom" calkiem niezle
jak na swoje warunki, na bardzo zaniedbanych nie wygladaja,
dzieciak wesoly i tez zdrowo wyglada. Mloda mowi, ze gdziestam
na czarno sobie dorabia i na jedzenie jej starcza, ale na
mieszkanie mowy nie ma. Do noclegowni isc sobie nie zyczy,
czemu sie nawet szczegolnie nie dziwie bo pare razy tam bylam.
W domu samotnej matki podobno jakichs dokumentow od niej chca,
a ona nie ma a na wyrobienie nowych tez jej nie stac. Nie wiem
ile w tym prawdy, nie mialam nigdy do czynienia.
No nic, obiecalam jej ze nie bede nikogo zawiadamiac zeby jej
nie wyrzucili, a ona mi w zamian ze moge wpadac i sprawdzac
jak im tam idzie.
Troche im jedzenia codziennie podrzucam, malemu jakies pieluchy
i inne takie, ale to nie jest zadne rozwiazanie. Nie mam pomyslu
co z tym dalej zrobic, bo o ile teraz jest lato i chyba sobie
radza, o tyle za 4-5 miesiecy zrobi sie nieciekawie. Juz pomijam
to, ze w ogole mi sie w pale nie miesci zeby dzieciak mial
w takich warunkach funkcjonowac.
Istnieja jakies mozliwosci zrobienia z tym czegos?
W ramach wlasnych jestem w stanie znalezc dziewczynie prace, bo
glupia nie jest, troche rozmawialysmy o roznych rzeczach i dosc
solidnie mnie zaskoczyla. Zapewne daloby sie tez znalezc jakis
zlobek w ktorym maly moglby zostawac na czas jej pracy. Ale co
dalej? Jej jest potrzebne mieszkanie, i to pilnie... Sa jakies
srodki panstwowe przewidziane na takie okolicznosci? Programy,
lokale, nie wiem co tam jeszcze...?
No i drugie: jesli mam racje i dziewucha niepelnoletnia jest,
to co wtedy? Mam wrazenie, ze biorac pod uwage to, co teraz
robi, raczej kochajacej rodzinki nie posiada...
Kira (wiem, chaotyczne to troche)
-
2. Data: 2005-06-14 22:55:05
Temat: Re: Jak pomoc nie szkodzac...?
Od: "Robert Tomasik" <r...@g...pl>
Użytkownik "Kira" <c...@-...pl> napisał w wiadomości
news:d8nlrr$76q$1@nemesis.news.tpi.pl...
Przy urzędzie gminy jest coś takiego, jak Ośrodek Pomocy Społecznej.
Zapytaj tam. Możesz nie podawać, o kogo Ci chodzi, choć jeśli nawet
podasz, to powątpiewam, czy urzędnicy z własnej woli rzucą się do
ganiania za panienką. Jest kilka fundacji pomagających czy to matkom,
czy to dzieciom. Można ewentualnie zastanowić się nad Kościołem, który
też ma swoje ośrodki pomocy. Ale niepokoi mnie brak tych dokumentów.
Cokolwiek poważniejszego byś chciała dla niej zorganizować, to potrzebny
jest dowód osobisty i metryka dziecka. Bez tego nikt ze środków
publicznych nic nie wypłaci.
-
3. Data: 2005-06-14 22:55:48
Temat: Re: Jak pomoc nie szkodzac...?
Od: witek <w...@g...pl.spam.invalid>
Kira wrote:
> Od paru dni mam taki dylemat, ktory dzisiaj ze wzgledu na pogode
> za oknem zrobil mi sie jeszcze wiekszy...
zadzwon do miejskiego osrodka pomocy spolecznej powinno cos takiego byc.
Jakies pieniadze powinna od nich dostac.
Najsensowniejszy jest jednak dom samotnej matki.
Spróbuj się dowiedzieć o jakie dokumenty chodzi, może to wcale nie takie
kosztowne.
Jakie to miasto?
-
4. Data: 2005-06-14 23:15:16
Temat: Re: Jak pomoc nie szkodzac...?
Od: Kira <c...@-...pl>
Re to: Robert Tomasik [Wed, 15 Jun 2005 00:55:05 +0200]:
> Przy urzędzie gminy jest coś takiego, jak Ośrodek
> Pomocy Społecznej. Zapytaj tam.
Jutro sie rano przelece, dzieki.
> Możesz nie podawać, o kogo Ci chodzi, choć jeśli nawet
> podasz, to powątpiewam, czy urzędnicy z własnej woli
> rzucą się do ganiania za panienką.
Podejrzewam, ze jak sie skapna _gdzie_ ona mieszka, to sie
dosc szybko rzuca. Miejsce specyficzne jest.
> Można ewentualnie zastanowić się nad Kościołem, który
> też ma swoje ośrodki pomocy.
Rozmawialam juz z ciotka, ktora sie wlasnie w takich roznych
tam udziela dosc solidnie, tez sie rozglada. Ale na to, ze
kosciol jej mieszkanie zafunduje, to ja nie licze.
> Ale niepokoi mnie brak tych dokumentów. Cokolwiek
> poważniejszego byś chciała dla niej zorganizować, to
> potrzebny jest dowód osobisty i metryka dziecka.
> Bez tego nikt ze środków publicznych nic nie wypłaci.
Dowod to nie wiem, jak nie posiada zadnego kompletnie dowodu
tozsamosci, to na jakiej podstawie mogliby jej nowy wydac?
A co do dziecka, to ja bym sie w ogole nie zakladala, czy
jakis lekarz je na oczy widzial. Nie mowiac o urzednikach...
Mi to wyglada na cos takiego, ze dziewczyna zwiala z domu
jak w ciaze zaszla i gdzies w ktoryms pustostanie z kolei
tego dzieciaka urodzila po prostu.
Ciezko idzie ciagniecie jej za jezyk, wiec na razie to sa
jakiestam moje domysly.
Dzieki za wskazowki.
Kira
-
5. Data: 2005-06-14 23:17:46
Temat: Re: Jak pomoc nie szkodzac...?
Od: Kira <c...@-...pl>
Re to: witek [Tue, 14 Jun 2005 17:55:48 -0500]:
> zadzwon do miejskiego osrodka pomocy spolecznej powinno
> cos takiego byc. Jakies pieniadze powinna od nich dostac.
No to juz wiem ze nalezy. Jutro sie porozgladam.
> Najsensowniejszy jest jednak dom samotnej matki.
W sumie to moze tam tez sie przejde i po prostu dowiem sie,
co jej trzeba zeby mogla tam te pare miesiecy przemieszkac.
> Spróbuj się dowiedzieć o jakie dokumenty chodzi, może
> to wcale nie takie kosztowne.
Nie no, kwestia "nie takie kosztowne" dla niej to moze byc
cos calkiem innego niz dla nas wiesz ;) Ale pal licho, ja
jej nawet na te papiery dam, tylko niech ja mam pewnosc ze
ona z nimi nie bedzie musiala wrocic tam gdzie jest.
> Jakie to miasto?
Zielona Gora.
Kira
-
6. Data: 2005-06-14 23:18:30
Temat: Re: Jak pomoc nie szkodzac...?
Od: witek <w...@g...pl.spam.invalid>
Kira wrote:
>
> A co do dziecka, to ja bym sie w ogole nie zakladala, czy
> jakis lekarz je na oczy widzial. Nie mowiac o urzednikach...
> Mi to wyglada na cos takiego, ze dziewczyna zwiala z domu
> jak w ciaze zaszla i gdzies w ktoryms pustostanie z kolei
> tego dzieciaka urodzila po prostu.
>
Dziadki zwykle miękną na widok wnuka. Może warto spróbować, ale to na
samym końcu dopiero.
-
7. Data: 2005-06-14 23:22:04
Temat: Re: Jak pomoc nie szkodzac...?
Od: witek <w...@g...pl.spam.invalid>
Kira wrote:
>
> Nie no, kwestia "nie takie kosztowne" dla niej to moze byc
> cos calkiem innego niz dla nas wiesz ;) Ale pal licho, ja
> jej nawet na te papiery dam, tylko niech ja mam pewnosc ze
> ona z nimi nie bedzie musiala wrocic tam gdzie jest.
dowiedz się ile to kosztuje, a potem pogadamy.
dowiedz się, czy ma dowód, gdzie rodziła dziecko, czy w szpitalu czy
gdzie indziej,
czy dziecko jest zarejestrowane w USC.
trzeba by a by jakiś lekarz je obejrzal.
Ale to później,
najpierw dokumenty, MOPS i jakieś łóżko pod dachem.
>
>
>>Jakie to miasto?
>
>
> Zielona Gora.
>
hmm, tam akurat znajomości nie mam.
-
8. Data: 2005-06-14 23:24:54
Temat: Re: Jak pomoc nie szkodzac...?
Od: Kira <c...@-...pl>
Re to: witek [Tue, 14 Jun 2005 18:18:30 -0500]:
> Dziadki zwykle miękną na widok wnuka. Może warto
> spróbować, ale to na samym końcu dopiero.
Wiesz mi na razie w ogole ciezko idzie rozmawanie z nia
o czymkolwiek zwiazanym z jej sytuacja. Nie mam bladego
pojecia, co tam sie stalo i czemu. Natomiast pochlebiam
sobie, ze ludzi ocenic potrafie, i moge sie zakladac ze
ta dziewczyna sobie poradzi dalej, jesli tylko dostanie
cokolwiek na poczatek zeby sie od tego dna odbic. Widac
to chocby po warunkach jakie potrafila stworzyc sobie i
malemu -- nie majac w sumie zadnych warunkow.
Nieufna jest i chyba wystraszona ze ja ktos tam znalazl.
To potrwa. A ja nie chce tylko, zeby to trwalo w takich
warunkach jak teraz.
Kira
-
9. Data: 2005-06-14 23:25:09
Temat: Re: Jak pomoc nie szkodzac...?
Od: "Robert Tomasik" <r...@g...pl>
Użytkownik "Kira" <c...@-...pl> napisał w wiadomości
news:d8nooq$hh4$1@nemesis.news.tpi.pl...
> Podejrzewam, ze jak sie skapna _gdzie_ ona mieszka, to sie
> dosc szybko rzuca. Miejsce specyficzne jest.
Tylko po co? Wiesz, specyfika urzędnika. Jak nei musi, to po co pójdzie?
Jeszcze znajdzie problem?
>
> Rozmawialam juz z ciotka, ktora sie wlasnie w takich roznych
> tam udziela dosc solidnie, tez sie rozglada. Ale na to, ze
> kosciol jej mieszkanie zafunduje, to ja nie licze.
Mógł by pomóc. Sa też takie zbiorowe domy. Wiem na pewno, ze są dla
matek, które wyrzuconoz domu z powodu ciaży i które nie chcą usunąć
ciąży.
>
> Dowod to nie wiem, jak nie posiada zadnego kompletnie dowodu
> tozsamosci, to na jakiej podstawie mogliby jej nowy wydac?
W urzędzie, gdzie byłą ostatnio zameldowana są przecież jej zdjęcia? 35
zł i zdjęcia to kosztuje. Nie jest to kwota powalająca z nóg. Ale jak
nie ma 18-tu lat, to na dowód zgoda rodziców wymagana. I tu moze być
problem. Jak dziewczyna ejst nieletnia, nie uczy sie to skad ma mieć
dokument jak uciekła z domu?
>
> A co do dziecka, to ja bym sie w ogole nie zakladala, czy
> jakis lekarz je na oczy widzial. Nie mowiac o urzednikach...
> Mi to wyglada na cos takiego, ze dziewczyna zwiala z domu
> jak w ciaze zaszla i gdzies w ktoryms pustostanie z kolei
> tego dzieciaka urodzila po prostu.
> Ciezko idzie ciagniecie jej za jezyk, wiec na razie to sa
> jakiestam moje domysly.
Jak na oko nie ma 18-tu lat, to zastanów się, czy nie pogadać z
dzielnicowym. Być może jest poszukiwana i dlatego nie chce iść do
żadnego urzędu po pomoc, bo się boi. Z mojego doświadczenia wynika, że
wcześniej czy później się stoczy, jak jej nikt ręki nie poda. Teraz jest
ciepło, to jakoś tam sobie da radę. Łatwiej o pracę, a i koszt
utrzymania nie jest wielki. Ale przyjdzie zima. Zostanie jej albo
prostytucja, albo jakieś inne szwindle.
-
10. Data: 2005-06-14 23:25:57
Temat: Re: Jak pomoc nie szkodzac...?
Od: witek <w...@g...pl.spam.invalid>
Kira wrote:
> Zielona Gora.
http://www.zielona-gora.pl/UMZG/?id=166987
tu masz namiary na mops