-
1. Data: 2019-05-22 15:53:28
Temat: Czy w Chicago grasuje seryjny morderca kobiet
Od: u2 <u...@o...pl>
http://dziennikzwiazkowy.com/chicago/czy-w-chicago-g
rasuje-seryjny-morderca-kobiet/
Pogłoski o grasowaniu w Chicago seryjnego mordercy, który dusi
prostytutki i narkomanki, słychać od lat. Po interwencjach aktywistów i
mediów, chicagowski departament policji powołał zespół detektywów,
którzy zbadają związki pomiędzy nierozwiązanymi 55 morderstwami kobiet.
Eksperci twierdzą, że o działalności seryjnego mordercy w Wietrznym
Mieście możemy mówić z niemal stuprocentową pewnością.
Chicagowski departament policji poinformował we wtorek 14 maja o
powołaniu specjalnej grupy zadaniowej składającej się z sześciu
detektywów oraz agentów FBI, której zadaniem będzie zbadanie 55
nierozwiązanych morderstw kobiet, do których doszło w Chicago od 2001 do
2018 roku. Detektywi zbadają, czy pomiędzy morderstwami istnieje związek
pozwalający na wniosek, że w Chicago od lat grasuje seryjny dusiciel,
morderca kobiet.
Śledczy otworzą akta nierozwiązanych spraw, porównają wyniki badań DNA,
przeprowadzą badania genetyczne w sprawach, w których nie zostało to
zrobione, a także skorzystają z najnowocześniejszych zdobyczy
kryminalistyki. Śledztwo zespołu detektywów potrwa prawdopodobnie wiele
miesięcy. Samo zgromadzenie wszystkich akt 55 spraw, ich przeczytanie i
analiza - zajmą sporo czasu. Dodatkowo detektywi planują przeprowadzić
wywiady środowiskowe z członkami rodzin i znajomymi ofiar, w
poszukiwaniu jakichkolwiek przesłanek pozwalających na połączenie ze
sobą poszczególnych morderstw.
Powołanie specjalnej grupy detektywów do efekt dziennikarskiego śledztwa
,,Chicago Tribune", która w styczniu 2018 roku zwróciła uwagę na fakt, że
od 2001 roku w Chicago uduszonych zostało 75 kobiet, natomiast policja
ujęła sprawców zaledwie jednej trzeciej tych zbrodni. 51 zabójstw
pozostawało nierozwiązanych, a od czasu publikacji raportu w Chicago
uduszone zostały kolejne cztery kobiety.
Do morderstw od blisko dwóch dekad dochodzi głównie w południowych i
zachodnich dzielnicach Chicago oraz na dalekim południu miasta. Ofiarami
są najczęściej Afroamerykanki w wieku od 18 do 58 lat, często
prostytutki i kobiety uzależnione od narkotyków. Ofiary uduszone zostały
przy użyciu pasków, linek, kabli, foliowych torebek lub gołymi rękami.
Niektóre przed śmiercią zostały zgwałcone i ciężko pobite. Ich ciała
sprawca (lub sprawcy) porzucili w opuszczonych domach i garażach, w
zaułkach ulic, w koszach na śmieci i śnieżnych zaspach. W kilku
przypadkach ciała zostały podpalone, co utrudniło postępowanie
identyfikacyjne i dowodowe.
Szef chicagowskiej policji Eddie Johnson w wydanym oświadczeniu
stwierdził, że póki co nie istnieją dowody pozwalające na stwierdzenie,
że w Chicago od lat działa seryjny morderca. Innego zdania są badacze z
organizacji Murder Accountability Project, którzy za pomocą specjalnego
komputerowego algorytmu porównują dane dotyczące nierozwiązanych
morderstw. Zdaniem założyciela Murder Accountability Project, Toma
Hargrove'a, analiza porównawcza danych dotyczących morderstw kobiet w
Chicago wskazuje na działanie seryjnego zabójcy. Jego zdaniem, morderca
może być jeden lub kilku i poruszają się wzdłuż stałych tras,
wyszukując, a następnie mordując swoje ofiary. Hargrove twierdzi, że
jest niemal niemożliwe, aby przy tak dużym podobieństwie zbrodni, 55
ofiar zostało zabitych przez 55 różnych sprawców.
Na działanie seryjnego zabójcy wskazuje wyraźne podobieństwo
popełnionych morderstw. Wszystkie ofiary zostały uduszone, były
kobietami, w ponad trzech czwartych przypadków - Afroamerykankami, a do
zbrodni doszło w południowych i zachodnich dzielnicach Chicago. Śledczy
wyodrębnili dwa rejony miasta, w których znaleziono najwięcej uduszonych
kobiet - to okolice parków - Waszyngtona i Garfielda.
Przynajmniej siedem ciał uduszonych kobiet sprawca (lub sprawcy)
porzucili w koszach na śmieci. Dwie kobiety zostały zamordowane w
odstępie zaledwie kilku dni w listopadzie 2007 roku, a ich ciała
znaleziono w płonących koszach na śmieci w odległości niecałych dwóch
mil od siebie. Prawie wszystkie ofiary zostały znalezione w miejscach
odosobnionych - w zaułkach, uliczkach na tyłach domów, w opuszczonych
budynkach i na niezabudowanych działkach.
Fala morderstw kobiet w Chicago zatrzymała się w 2014 roku, co zdaniem
śledczych może świadczyć o fakcie, że sprawca trafił tymczasowo do
więzienia, ale przybrała ponownie na sile w marcu 2017 roku. W latach
2017-2018 w podobny sposób zamordowanych zostało sześć kobiet - ofiary
zostały uduszone, a ich ciała porzucone w koszach na śmieci i w
odludnych miejscach na południu i zachodzie Chicago.
Do zbrodni dochodzi w dzielnicach o wysokich wskaźnikach przestępczości,
w których wykrywalność zbrodni jest bardzo niska, co często wypływa z
braku zaufania lokalnej społeczności do policji i instytucji wymiaru
sprawiedliwości. Ten fakt ułatwia sprawcy (lub sprawcom) działanie i
pozostanie nieuchwytnym. W ubogich i niebezpiecznych dzielnicach Chicago
mieszkańcy często boją się wychodzić z domów, a tym bardziej zapuszczać
się w odludne miejsca. Policji trudno jest znaleźć skorych do współpracy
świadków, ponieważ w rejonach tych obowiązuje swoista zmowa milczenia, a
policja traktowana jest jako wroga, brutalna i niezasługująca na
społeczne zaufanie. Postawy te w ubiegłych latach uległy umocnieniu, a
to za sprawą mediów i nagłaśnianych przez nie przypadków policyjnej
brutalności, której ofiarami padają Afroamerykanie.
Opinia publiczna zdążyła się już przyzwyczaić do doniesień o kolejnych
ulicznych strzelaninach i falach przemocy związanej z działalnością
narkotykowych gangów. Morderstwa kobiet z marginesu społecznego -
prostytutek i narkomanek - z reguły nie trafiają na pierwsze strony
gazet. Słaba wykrywalność zabójstw, wynosząca w Chicago niecałe 16
procent i jest najniższa wśród amerykańskich metropolii. Czy w Chicago
od blisko dwóch dekad grasuje seryjny dusiciel kobiet?
Najprawdopodobniej tak. Czy uda się go schwytać? Bez współpracy
społeczności południowych i zachodnich dzielnic Chicago z policją będzie
to zadanie niezwykle trudne.
Grzegorz Dziedzic
g...@z...com
--
George Orwell :
"If liberty means anything at all, it means the right to tell people
what they do not want to hear"